Zatrudniłam się do pracy na bezobsługowej stacji benzynowej (jako hostessa, żeby tłumaczyć ludziom jak działa nowy automat). Doznałam olśnienia, połowa klientów to analfabeci, przynajmniej 1/4 to chamy i prostaki. No, ale nie wymagam od nich zbyt wiele i nie o to tu chodziło.
Pewnego dnia podszedł do mnie mężczyzna, nawet nieźle ubrany i zaczyna krzyczeć, że mam oddać mu 100zł, bo się benzyna nie leje. Podchodzimy do automatu, patrzę, wszystko w porządku, pytam się:
- Próbował pan podnieść pistolet? Licznik jest wyzerowany i wygląda na to, że wszystko ok.
A koleś mi na to:
- Przecież to samoobsługowa! Samo powinno się nalać!
Jak samoobsługa to i zapłacić też sie powinno samo. Po co w sumie zajeżdżać na stację? wystarczy przecież przy niej zwolnić, a wszystko samo sie zrobi.
Odpowiedz"bardzo proszę klientów całego świata : myśl! " --> nie za dużo wymagasz? ;)
OdpowiedzPadłam. Ten gość mówił serio? Nie dowierzam.
Odpowiedz