Historia świeża, bo z wczorajszego dnia.
Tak się zdarzyło, że atakują czasem migreny. Ci, co migreny stanowią ich integralny element życia wiedzą, że ból czasem jest nie do zniesienia. Od lekarza dostałem polecenie - jak tylko czuję, że głowa zaczyna boleć, to od razu 2 tabletki Ibuprofenu + lek na migreny. Co do Ibuprofenu to polecił kupować taki, co jest 60 tabletek (na jednorazowy zakup potrzebna jest recepta refundowana jakieś +/-30%).
Akurat skończyło się opakowanie to idę do lekarza. Niestety mojego nie było, zapisany na wizytę do drugiej doktorki. Wchodzę do gabinetu, wyłuszczam sprawę, i słyszę, że przesadzam z tymi bólami, a przecież na Ibuprofen nie potrzebna jest recepta. To mówię, że mam od lekarza polecenie, że taki a taki ma być w opakowaniu takim, i że na taką ilość muszę mieć receptę. Po dłuższej wymianie argumentów w końcu jest! Mam receptę i lecę do apteki. A w aptece co słyszę? Że recepta jest na 100 procent. Niby tylko 2,50 zł różnicy, ale potem się nie dziwię, że w naszym kraju lekarze uznawani są na naciągaczy.
przychodnia
Skargę zgłoś - masz w dokumentacji ciągłość historii brania leku, a jak lekarz oszukał - jego ból zadu, nie twój.
OdpowiedzOczywiście potwierdzenie rozpoznania migreny przez neurologa oraz prawa do refundacji leku masz zgodnie z obowiązującymi przepisami podłączone do karty w POZ? Bo w innym wypadku to lekarka ma rację. Prawo do refundacji trzeba udowodnić.
Odpowiedz@Nietoperzyca: mam wszystko potwierdzone w karcie. kwitek, który dostałem w szpitalu także jest załączony
Odpowiedz