Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielnych sąsiadach było nie raz. Sama mam nad sobą takich, nadmiernie…

O piekielnych sąsiadach było nie raz. Sama mam nad sobą takich, nadmiernie lubiących się zabawić, najchętniej do rana i też o nich pisałam. Ale okazało się, że ja też jestem piekielna.
Tytułem wstępu dwie dygresje.

1. Ja i moja siostra pracujemy w tej samej instytucji i często opracowujemy wspólne projekty. W weekend przyjechała do mnie z dzieckiem, żeby nasze dzieci zajęły się sobą, i żebyśmy miały czas na pracę, którą musiałyśmy dziś oddać.
2. W sąsiedniej klatce, obok mojego mieszkania (sąsiadujemy balkonami) wprowadziła się w listopadzie zeszłego roku para starszych ludzi (na oko ok. 70) i już słyszałam, że od listopada ta klatka jest kilka razy w tygodniu odwiedzana przez wszelkie służby, nie tylko te mundurowe ale i wodociągi ("bo mi coś w rurach bulgoce, pewnie zapchane"), ciepłownicze zimą ("zrób Pan coś tym kaloryferem bo jakoś słabo/mocno grzeje"). Generalnie pozostali mieszkańcy się irytują bo te wizyty są opłacane ze wspólnych funduszy. Policjanci też się irytują bo przyjeżdżają do interwencji i budzą tych, którzy rzekomo imprezują.

W sobotę wieczorem, dzieci poszły już spać (było ok. 21.30), a my wzięłyśmy kubeczki z grzańcem w łapki, zawinęłyśmy się w koce i ze stertami papierów wyszłyśmy na balkon omówić robotę. Ja zwykle mówię bardzo cicho, siostra raczej normalnie ale rozmawiałyśmy cichutko. Widziałam, że balkon sąsiadów co jakiś czas się otwiera i zamyka ale nikt nie wychodził. Posiedziałyśmy do 23, zmarzłyśmy i poszłyśmy spać. Wczoraj spotykam Panią Sąsiadkę na osiedlu. Kobietka podchodzi i w zasadzie krzyczy, że nie życzy sobie takich imprez na balkonie. Wino to aż u niej śmierdziało (wypiłyśmy tylko po jednym kubeczku), a nie wezwała policji tylko dlatego, że tak cicho szeptałam, że ona nie dosłyszała czy jej przypadkiem nie znieważam..!

Cóż, nie obiecałam poprawy. Nie ściągnęła policji pewnie dlatego, ze nie zna numeru mojego mieszkania, bo to inna klatka, ale następnym razem będę szeptać na głos ..

by Rzezucha_gorzka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rzezucha_gorzka
23 29

@menevagoriel: Wiem, jako człowiek wysoce cicholubny, zdaję sobie z tego sprawę. Naprawdę szeptałyśmy. I byłabym skłonna ją przeprosić, gdyby nie to, że ewidentnie podsłuchiwała i sama się przyznała, że nic nie usłyszała. Mogła wyjść na ten balkon i się odezwać a nie czekać do poniedziałku. Pytałam sąsiadów z drugiej strony, nawet nas nie słyszeli.

Odpowiedz
avatar Marta
27 37

@menevagoriel: Więc, co? Mieszkać u siebie i nawet nie oddychać, żeby sąsiadom nie przeszkadzać? Cicha rozmowa to nie szalona balanga, bez przesady w obie strony.

Odpowiedz
avatar Fergi
14 32

@menevagoriel: no to "psikus"trzeba było zamieszkać w wolno stojącym domu daleko od szosy a jak "Jaśnie Pani" nie stać no to cóż nie pozostaje nic innego tylko się przyzwyczaić do życia wśród ludzi.

Odpowiedz
avatar Cox
7 11

@menevagoriel: To uszczelnij / zamknij okno. There, problem solved; nie dziękuj - fakturka przyjdzie pocztą.

Odpowiedz
Udostępnij