Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję obecnie w pizzerii, która oprócz sprzedaży jedzenia na salę oferuje także…

Pracuję obecnie w pizzerii, która oprócz sprzedaży jedzenia na salę oferuje także dowóz zamówienia do klienta. Sytuacji piekielnych jest mnóstwo, zwłaszcza, że mamy w sprzedaży alkohol, więc wiadomo, że i atrakcji z pijanymi zawsze więcej. Jednak mnie najbardziej rozwala ludzka nieumiejętność komunikowania się. Sytuacje bardziej zabawne niż piekielne w większości :) [B]- barmanka; [K]- klient

1)
[B]- Dzień dobry, co podać?
[K]- No jak to co? Piwo! A po co ja tu przychodzę?!

2)
[B]- Ile talerzy podać do pizzy?
[K]- Tak.

3)
[B]- Podać do pizzy sos czosnkowy lub ketchup?
[K]- Tak.
[B]- Rozumiem, że i jedno i drugie?
[K]- Nie, no przecież mówię, że sos tylko.

4) Zamówienie telefoniczne, sytuacja notoryczna, więc możliwość, że ktoś może gorzej słyszeć jest raczej marginalna.
[B]- Dzień dobry, pizzeria XXX, proszę?
[K]- Dzień dobry. Czy to pizzeria xxx?

5)
[B]- Dzień dobry, pizzeria XXX, proszę?
[K]- Bry, można pizzę zamówić?
[B]- Tak, oczywiście, proszę.
[K]- (do znajomych) No to jaką zamawiamy?!
I 5 minut rozmowy między sobą, a Ty człowieku siedź i słuchaj tego, zwłaszcza jak jest mega ruch i oprócz telefonów jest masa innych rzeczy do zrobienia. Wszelkie próby doradzenia/polecenia czegoś ignorowane. A później inni mają pretensje, że się dodzwonić nie można.

6) Dzwoni Pani, zamawia.
[B]- Czyli pizza ma być taka i taka. Adres mogę prosić?
[K]- Tak. Janina Kowalska.
[B]- Nie, nie, prosiłam o adres.
[K]- To mówię. Proszę przywieźć do Janiny Kowalskiej. Ja adresu nie podam, bo potem mi się ktoś włamie. (?)
Jakiekolwiek próby tłumaczenia, że bez adresu ciężko będzie kierowcy dowieźć zamówienie, okazały się bezowocne.

7) Ze względu na to, że większość zamówień pochodzi z okolicznych wiosek, gdzie numery domów są wymieszane albo w ogóle ich nie ma, kierowcy proszą o zapisywanie nazwisk osób zamawiających. Na wioskach każdy każdego zna i szybciej się znajdzie dom Nowaków niż Cyprysową 15.
[B]- Dzień dobry, pizzeria XXX, proszę?
[K]- Bry. Pizzę dużą z serem, szynką i pieczarkami, bez pomidora i kukurydzy (?)
[B]- (przepisując szybko wyświetlający się numer telefonu) Tak, duża pizza z serem i czym jeszcze?
[K]- Babo! Ksiądz w kościele kazania nie powtarza!
[B]- (???) No tak... Ale jednak prosiłabym o powtórzenie, bo inaczej kuchnia nie będzie wiedziała jaką pizzę Panu przygotować.
Klient powtarza. Podaje adres.
[B]- Dobrze, a nazwisko Pana mogę prosić?
[K]- Taaa, i jeszcze czego! Co Wy z Policji jesteście?! Jeździli tu do mnie to wiedzą gdzie! A jak się znowu zgubi, to Wy macie problem, haha! Tylko ciepła ma być! bip.. bip.. bip...

8) Pan zamówił wcześniej pizzę z dowozem do mieszkania na osiedle. Kierowca jednak wrócił z powrotem z niedostarczoną pizzą. Mija godzina od tego czasu i dzwoni Pan z wrzaskiem, „taki tam burdel macie, że ja na pizzę 2 godziny czekam, a miało być 50 minut!”. Rozmawiał z nim szef [Sz], bardzo w porządku facet, i tłumaczy, że kierowca był, nikt nie odpowiadał kilkukrotnie na dzwoniący domofon i telefon.
[K]- No i co? Ja nie mam obowiązku nosić telefonu przy sobie. A domofon jest zepsuty.
[Sz]- To jak kierowca miał się z Panem skontaktować? Trzeba było poinformować, że domofon zepsuty to byśmy uprzedzili, żeby być pod telefonem.
[K]- A ch** mnie to obchodzi, że mi domofon nie działa. Rusztowanie jest na bloku, to jak miał problem to mógł wejść, zapukać w okno.
No cóż, kierowców-alpinistów nie zatrudniamy.

Zdarza się jeszcze mnóstwo innych ciekawych historii, ale to już na inną opowieść.

gastronomia pizzeria klienci telefon

by sloonkoo93
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
15 29

"sytuacja notoryczna, więc możliwość, że ktoś może gorzej słyszeć jest raczej marginalna." Czyli macie kiepski telefon, lub nie umiecie mówić wyraźnie... Skoro tylko te elementy się powtarzają, to musi to być wina jednego z nich.

Odpowiedz
avatar katarzyna
6 6

@bloodcarver: albo odpowiadacie za szybko po podniesieniu słuchawki. Często, ludzie odbierając w pracy telefon wygłaszają formułkę jak odrzutowiec. Dziedbryfirmakrzywczypoóc? Jeśli nawet dosłyszę końcówkę, to powtarzam dla upewnienia się, czy dobrze się dodzwoniłam. Dla mnie też jest to uciążliwe, ale nie zacznę wyłuszczać sprawy, zanim nie będę pewna z kim rozmawiam. Moja rada. Podnieść słuchawkę, wdech i dopiero: dzień dobry. Naprawdę czas od podniesienia słuchawki/wciśnięcia guzika ma znaczenie. Sama się o tym przekonałam użytkując pewien model stacjonarnego telefonu. Ja mówiłam "halo?", a dzwoniący już tylko "o?"

Odpowiedz
avatar krecius
9 19

Jeśli chodzi o sytuację 7, to nie uważam tego za "piekielne". Irytujące - może tak, dla dostawców, ale prawdą jest, że osoba, która zamawia u was posiłek z dowozem i podaje adres, nie ma obowiązku podawać również nazwiska.

Odpowiedz
avatar chwilowy
1 9

@krecius: nie uważasz? Facet panią potraktował jak swoją służąca. Był chamski i nie wychowany. Rozumiem ze tez taki jesteś. Jak ktoś w ten sposób zamawia to się odkłada słuchawkę informując ze takie zachowanie nie musi być przez sprzedającego tolerowane.

Odpowiedz
avatar Mirame
1 1

@chwilowy: Mysle, ze @kreciusowi chodzi o sam fakt podawania nazwiska, nie tego konkretnego gbura.

Odpowiedz
avatar chwilowy
1 3

@Mirame: napisane jest "...sytuacje 7... nie uważam tego za piekielne. .." tzn mówi o sytuacji nr 7. Dopiero potem tłumaczy ze podawanie nazwiska nie jest obowiązkiem. Czytajcie ludzie ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar bazienka
9 13

pani z punktu 6 jest moja idolka a nie wpadla na to, ze ja ktos moze po sygnale z telefonu namierzyc?

Odpowiedz
avatar basshunter
0 4

@bazienka: idolka-fejk

Odpowiedz
avatar imhotep
4 4

Obym nigdy nie musiał pracować z klientami...

Odpowiedz
avatar karrola
12 12

Co do sytuacji nr 4 - u mnie w mieście jedna z pizzerii ma telefon do odbioru zamówień umieszczony tak, że lepiej zbiera rozmowy ludzi z sali niż głos osoby odbierającej i trzeba się naprawdę dobrze wsłuchać, by usłyszeć rozmówcę. Zatem wina za często powtarzającą się sytuację może leżeć po stronie pizzerii, a nie klienta.

Odpowiedz
avatar dzasdusia
2 2

Klienci telefoniczni potrafią nieźle poprawić humor, pracowałam w pizzerii, opowiadać by można godzinami ;)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
4 4

Wierzę absolutnie w każdy punkcik. Przyznaję, że numer 4 to i mi się zdarza, ale najczęściej dlatego, że osoba odbierająca mówi szybko/niewyraźnie. Z zapisywaniem informacji wyrzuconych z szybkością karabinu to spotykam się w pracy, jak np. ludzie podają mi niewyraźnie maile czy nr telefonu (bo to takie oczywiste, że nazwisko Gąbka pisze się Gombka). Jak proszę o powtórzenie to tempo się nie zmienia. A potem komentarz, że firma debili zatrudnia, co to nawet prostych rzeczy zapisać nie umie...

Odpowiedz
avatar Anor
-1 5

Numer 4 zdarza mi się codziennie: (Ja)- Dzień Dobry, "Sklep", Galeria Zielona (Klient) - Dzień Dobry, czy to "Sklep"? (J)- tak (K)- a w Galerii Zielonej? Codziennie. Po klika razy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

3) Klient słyszy "sos czosnkowy?" i odpowiada "tak". Kiedy mózg przetwarza informację, struny głosowe wytwarzają dźwięk "tak", pracownik doda "lub ketchup?". Ot, cała tajemnica.

Odpowiedz
avatar master6x6
1 1

Ludzie tak często zapominają o zasadzie "nie wkurzaj gościa, który przygotowuje Ci jedzenie", ale nie pozostaje nic innego jak tylko życzyć "smacznego" chamom :D

Odpowiedz
avatar szamanisko
-1 1

Są ludzie i taborety... Janusz Korwin-Mikke, jaki by nie był... oryginalny, kiedyś powiedział zdanie-klucz: "Więcej jest ludzi głupich niż mądrych" :) Jak się pracuje z ludźmi - w handlu, sprzedaży itd. - nie sposób się z nim nie zgodzić!

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
3 3

Moja ulubiona odpowiedź na pytanie o wybór - "tak"! Kocham ludzką logikę!

Odpowiedz
Udostępnij