Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia sprzed 6 godzin. Dzwonię na pogotowie, żeby po mnie przyjechali. Nie…

Historia sprzed 6 godzin.

Dzwonię na pogotowie, żeby po mnie przyjechali. Nie mam czucia w nogach, kręgosłup napierdziela, ledwo żywa zwijam się z bólu. Będzie w skrócie, bo dalej ne mogę się opanować.

Dyspozytor: Co się dzieje?
Ja: Mam 19 lat, od dawna mam problem z kręgosłupem i chodem. Teraz mnie tak boli kręgosłup, że nie wytrzymuję już. Nie działają żadne leki. W dodatku nie mam czucia w nogach. Proszę pomóżcie mi! (Przez łzy)
D: Nie masz kogoś kto by ciebie nie podwiózł?
J: Jakbym miała, dawno już bym była u was. Nie mam tutaj nikogo, kto by mi pomógł.
D: Ale my ci i tak nie pomożemy. Jak się pogorszy proszę podjechać taksówką - dźwięk odkładanej słuchawki.

Gdyby nie to, że sąsiedzi usłyszeli moje wycie z bólu, nie wiem co by było. Na szczęście sąsiadka miała bardzo dobre zastrzyki, które kiedyś brałam. Jutro jadę do szpitala złożyć skargę. Bo skoro płacę ubezpieczenie, to chyba mam prawo do szpitala i pomocy?

słuzba_zdrowia

by wytwornadama
Dodaj nowy komentarz
avatar minus25
17 35

Jak bierzesz zastrzyki od sąsiadki to z pewnością ubezpieczenie Ci cokolwiek wypłaci...

Odpowiedz
avatar Face15372
13 33

"Bo skoro płacę ubezpieczenie to chyba mam prawo do szpitala i pomocy?" Owszem, ale do karetki tylko jeśli jest uzasadnienie. Nie mówię, że go nie było, nie mi oceniać, a i z takich strzępków ciężko coś wnioskować. Jednak co do zasady, to jednak karetka nie jest "należna z urzędu", a jedynie do ratowania życia i w sytuacjach absolutnej konieczności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 40

Szkoda ze do kogoś kto jak autorka potrzebującego nie przyjechali a do żólikow śmierdzących brudnych nawalonych przyjeżdżają choć konieczne to niejednokrotnie nie jest potrzebne

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 27

Jeśli ma problem z kręgosłupem i zwija się z bólu a mówi przez łzy, to powinni przyjechać mimo wszystko. Jeśli nie było karetek, to warto powiedzieć, że w tej chwili nie pomożemy, ale wziąć adres i przyjechać później (10 min).

Odpowiedz
avatar nikushimi
-3 23

@nisqua - bo do żulików wzywają tacy mądrzy z ulicy, którzy pomoc nie pomogą, ale karetki wzywać to pierwsi. I z tego co widzę, to dużo takich mądrych na piekielnych.

Odpowiedz
avatar 8400111
14 20

@pokrzywdzona: Własnie o tym samym pomyślałam. W dodatku dziewczyna poinformowała, że nie ma nikogo kto mógłby jej pomóc. Zanim ktoś odłożył słuchawkę mógł dopytać dokładniej o dolegliwości i chociaż upewnić się, że jej życie i zdrowie nie są zagrożone.

Odpowiedz
avatar matelmeister
6 14

A jak inaczej autorka miała sie dostać do szpitala? Nie ma czucia w nogach wiec nawet jeśli weźmie taksówkę do jak do niej wsiądzie?

Odpowiedz
avatar Latte
15 21

Dlatego myślę, że ta sytuacja jest podkolorowana. Modne jest narzekanie na służbę zdrowia, jest masa wypaczeń, ale wątpię by dyspozytor ryzykował i w taki sposób (bez dokładnego wywiadu) potraktował. Posłuchajcie w sieci jak dyspozytorzy działają. A hal zareagowali na skargę?

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@Latte: nie jest podkoloryzowana. Identyczną sytuację miała moja znajoma - nagły atak, brak czucia w nogach, pogotowie nie przyjedzie, bo nie, a poza tym " w pogotowiu jadą tylko sanitariusze i oni nie moga podac żadnych leków , proszę się zgłosić na SOR"... Taaak, zglosi sie, jak płacze z bólu i nie może ruszać ręką ani nogą..

Odpowiedz
avatar MeM3
22 26

Jeśli dzwonisz na 112 żaden szpital nie odbiera takich telefonów. Tym zajmuje się Centrum Powiadamiania Kryzysowego (nie znam dokładnej nazwy) i po weryfikacji przekazuje zgłoszenie do odpowiednich służb. Żaden szpital takiej skargi nie przyjmie.

Odpowiedz
avatar Latte
38 44

Ciężko mi uwierzyć, że dyspozytor nie zrobił głębszego wywiadu. Ciężko mi też uwierzyć, że po tym wydarzeniu nie jesteś na obserwacji w szpitalu, ale na szczęście sąsiadka miała zastrzyki, które pomogły w tej sytuacji. Gdybym ja usłyszała krzyki o pomoc to bym wezwała kartkę lub policję a nie podawała swoje leki. Tym bardziej, że chyba nie chodzi o aspirynę tylko coś specjalistycznego.

Odpowiedz
avatar Morog
6 14

@Latte: przecież to zmyślona historia

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
7 7

@Latte: Przynajmniej jej łapek nie sparaliżowało i mogła podzielić się z nami swoimi przeżyciami.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
27 35

Wytłumacz mi, proszę, dlaczego nie zadzwoniłaś do Nocnej Pomocy? W sytuacjach nie zagrażających życiu (a wybitnie to była taka sytuacja) jesteś pod opieką swojego POZ w godzinach jego działania a po zamknięciu poradni zastępuje ją Nocna Pomoc. W razie potrzeby mają zespół wyjazdowy, mogli przyjechać i zrobić zastrzyk. Numer ratunkowy służy, jak jego nazwa wskazuje, do wzywania ratunku w sytuacjach nie cierpiących zwłoki.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
13 19

@Ara: Telewizja również uwielbia historie typu "miał zawał, dwie godziny czekał na karetkę, bo wszystkie były zajęte czym innym, niż ratowanie zdrowia lub życia. Zmarł.".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

Kijowo radzisz. Mówisz żeby biła się o coś, o co nie powinna - wyzwanie karetki nie było uzasadnione, powinna dzwonić do swojej przychodni. Inna sprawa, mało wierzę w tą historię.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
10 10

@Ara: O swoje powinna walczyć. Tyle, że w tym przypadku nie walczyłaby, bo przyjazd karetki jej się nie należał.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
14 14

@paula85: Nie jest piekielna, dyspozytor powinien poinformować ją, że powinna udać się na Nocną i świąteczną pomoc medyczną. Dyspozytor może przewidzieć, że zaostrzenie przewlekłej choroby kręgosłupa nie doprowadzi do paraliżu mięśni oddechowych, jest do tego szkolony. Jeśli zaś chodzi o Twoje dziecko to faktycznie dziwi mnie, że nie przysłali karetki od razu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 15

@paula85: Dziwne zachowanie dyspozytorów u Ciebie, bo jak ja dzwoniłam po karetkę do dziecka, które dostało bardzo groźnego ataku padaczki, to karetka przyjechała od razu. Sanitariusze zachowali się jednak jak idioci, kazali mi samej nieść dziecko do karetki z pierwszego piętra (niska, drobna kobieta musiała nieść na rękach sporą sześciolatkę lecącą przez ręce po ataku), zamiast wziąć dziecko na nosze lub tzw. krzesełko. Swoją drogą w tą historię nie wierzę, autorka sześć godzin po ataku ma siłę wbijać na piekielnych i się skarżyć, do tego chce skarżyć szpital (wtf?) zamiast dyspozytora. Przyjmowanie leków, które kiedyś pomogły, śmierdzi podpuchą na milę, bo kiedyś mogła mieć przypadłość x a teraz y i leki mogły po prostu zaszkodzić, tym bardziej zastrzyki, które błyskawicznie działają. Przykład: moi rodzice też kiedyś ketonal zażywali na np. silne bóle kręgosłupa (oczywiście ketonal przepisany na tą dolegliwość przez lekarza), jednak schorzenia układu krążenia "ograniczyły" ich do leków typu paracetamol, ew. średnio działających środków na receptę. Więc jak teraz im krzyż rąbnie, to mają brać ketonal "bo kiedyś pomagał"?

Odpowiedz
avatar Evergrey
1 7

@Nikorandil: Różnie bywa z tą nocną pomocą.Zakres tego czym się zajmują zawsze mnie zastanawia. Pojechałam raz ze skreconą nogą, co ewidentnie nie jest zagrożeniem życia. Odesłali mnie na SOR. Poszłam innym razem z paskudną infekcją oka(był piątek wieczór, rodzinny otwarty dopiero od poniedziałku) kazali iść do rodzinnego albo...jechać na pogotowie. Praktycznie każdy problem jest albo za mało poważny albo zbyt poważny. I zaznaczam, że nie uogólniam, piszę tutaj o konkretnym przypadku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@Evergrey: odesłali na SOR, bo wszelkie sprawy urazowe tam trafiają, nie musza byc zagrożeniem życia. Byłam kiedyś zespołem podstawowym u takiego przypadku jak opisuje autorka, bo lekarz pomocy doraźnej zwlekał z dojazdem. Pacjentce stojacej na klatce schodowej, opartej na sasiadce i nie mogacej ruszyc sie z bolu, potrzebującej tramalu, mogłam zaoferowac "aż" solidny strzał ketonalu. Dzwoniłam do lekarza 'S' na naradę i na każde jego 'podaj to i to' odpowiadałam 'NIE MAM W AMPULARIUM, kurde!". Puściło na tyle że dokustykała do mieszkania i dała radę czekac na lekarza. ale zajelo to z pol godziny i odebralam kilka telefonow od szefa myjacego mi głowe "karetka nie jest od tego zeby stac przy pacjencie i czekac az lek zadziala!". Zabranie pacjentki na SOR byloby naprawde niepotrzebnym okrucieństwem. Zaostrzenie dolegliwości związanych z kręgosłupem jest paskudne, ale to nadal choroba przewlekła, która powinna byc mądrze leczona przez lekarza do tego odpowiedniego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@piekielnakunegunda: ale jeśli Twoje dziecko ma zdiagnozowaną padaczkę, to chyba masz w domu leki przerywające napad? Do zdiagnozowanej padaczki pogotowia się nie wzywa, o ile nie wystąpi stan padaczkowy.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
1 3

@Caron: Chyba nie wszystkie sprawy urazowe. Mnie odesłano z SORu ze szpitala w Olsztynie ze złamaną ręką, bo to nie zagrożenie życia i mogę sobie poszukać jakiejś przychodni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Evergrey: ja też nie rozumiem czym zajmuje się nocna opieka medyczna. Zdarzyło się, że musiałam skorzystać z takiej opieki, ze względu na nagły krwiomocz. Zostałam przyjęta, zdiagnozowano zapalenie pęcherza i przepisano leki. Czekając jednak na przyjęcie byłam świadkiem kłótni między lekarką a pacjentką. Lekarka nie przyjęła kobiety z nagłym bólem ucha i pogorszeniem słuchu, bo z tym powinno się iść do zwykłej przychodni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@Caron: Dziecko było w odwiedzinach u mnie, leków jeszcze nie miało, padaczka wówczas niewykryta (w tamtym momencie, po ataku dzieciak był w szpitalu na obserwacji i wyszła choroba na jaw). Wcześniej "dziwne zachowania", niepokojące epizody się zdarzały, dziecko było badane przez neurologa, miało badanie z taką "siatką" zakładaną na głowę (nie pamiętam profesjonalnej nazwy), rodzice usłyszeli od lekarza "specyjalysty", że "ona udaje" (k**wa, dziecko w wieku przedszkolnym?!? udaje padaczkę?!).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@piekielnakunegunda: to badanie to EEG (elektoencofalografia), dziwię się, że mając dziecko chore na padaczkę nie znasz nazwy podstawowego badania

Odpowiedz
avatar kalulumpa
-1 1

Dziecko było w odwiedzinach...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

Btw, chcesz autorko składac skargę na SZPITAL, jeśli CPR do którego sie dodzwoniłaś może lezec i z 50km od szpitala? U mnie, w miejscowości niedaleko Poznania telefony odbiera CPR w Koninie. Polecam sprawdzic na mapie odległości. Miejscowy szpital nic do tego nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

@Nemesis92: Od tego jest lekarz pomocy nocnej i świątecznej. Też dojeżdża do pacjentów. Ma karocę z kierowcą i asystę pielęgniarki. Sama kiedyś w takim zespole jeździłam, więc wiem, że to nei tylko 'w ustawie na papierze'. Lekarz dojeżdża, diagnozuje, wystawia receptę lub skierowanie do szpitala, nawet z możliwym transportem jeśli uzna, że pacjent sam nie da rady. Może podłączyc kroplówkę jeśli trzeba. Trzeba liczyc się z tym, że nie wyjeżdża 'w minutę', ale ma na to dwie godziny. skoro męczyłaś się półtora dnia i nie poszłaś po pomoc, chociażby po najprostszy stoperan do apteki (!!!) to, sorry, ale wzywanie karetki systemowej w środku nocy, wyposażonej do obsługi wypadków, to... aż słowa nie mam żeby to nazwac.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
18 18

@Nemesis92: Serio? Karetkę do grypy żołądkowej?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

PÓLTORA DNIA (!!!) rzygania. Karetka wezwana o 1.40. Lekarz pomocy nocnej przyjmuje/wyjeżdża od osiemnastej, w weekendy całodobowo. (Swoją drogą, wolałabym rzygac dalej niż widze niż pozwolic sobie podac metoclopramid, serio.)

Odpowiedz
avatar Zmora
7 9

@sla: "Jeśli leki nie pomagają a wymioty trwają dłużej niż kilka dni to kierunek jest jeden - szpital. I żadna zabawa w 'nocną i świąteczną pomoc' nie ma sensu. Po czymś takim dostawałam kroplówkę przez kilka dni..." Nie no, spoko, ja się zgadzam. Ale półtora dnia to nie jest jeszcze "więcej niż kilka dni", a leków Nemesis pewnie nie brała sensownych, bo nic o tym nie wspomina, a "nocna i świąteczna pomoc" mogłaby jej chociaż mogłaby jej te leki podać i dopiero jakby nie zadziałały - do szpitala. A tak BTW, to do apteki nie trzeba dochodzić, można leki kupić przez internet...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@sla: pracuję na pediatrii, wirusy powodujące dolegliwości żołądkowo-jelitowe to moi starzy kumple. Skoro autorka używa określenia potocznego 'grypa żołądkowa' to chyba nie ma na myśli samych wymiotów, bo wtedy powiedziałaby 'wymioty'. W Większośc ludzi ma dośc rozumu, żeby zając się problemem po kilku godzinach objawów. Jeśli nie masz się czym poratowac, to znaczy, że Twoja domowa apteczka jest źle wyposażona. Jesli już ktoś się do wycieńczenia doprowadza, to tak, szpital. Przeczytaj mojego posta jeszcze raz, tym razem uważniej - lekarz pomocy doraźnej kieruje do szpitala, podaje płyny doraźnie, a jeśli pacjent nie jest na chodzie to wypisuje zlecenie na transport do szpitala. A autorka widocznie nie była odwodniona, skoro pomógł jej sam strzał domięśniowy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 16:20

avatar konto usunięte
9 11

@sla: Mnie to zastanawia jak to ludzie robią, że potrafią wymiotowac dwa di, wedle własnych relacji. Przecieżjak już zwrócisz co masz w żołądku i dwunastnicy, to co najwyżej co jakiś czas zostanie odruch wymiotny, ale że żołądek masz pusty, to nie zwymiotujesz. Nie wiem, czy to jakieś mityczne przekonanie, że nalezy po wymiotach od razu coś wypic, żeby się bezzwłocznie wyrzygac znowu. Dajmy sobie czas na opróżnienie żołądka, odstawmy wszystko doustne na parę godzin (można je wykorzystac na przejście się do apteki), a potem próbujmy po łyczku (nie szklankę na raz!!) popijac kupione elektrolity. jak taka operacja powtórzona raz czy drugi nie zadziała - z pustym żołądkiem brykamy do szpitala, chocby i taksówką z miską na kolanach. Ja bym tak zrobiła. (a nawet jak mi do apteki nie po drodze - wodę posolic umiem.)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 16:46

avatar Nietoperzyca
9 9

@sla: Jaki jest sens wzywania nocnej pomocy lekarskiej tylko po to, by dostać skierowanie do szpitala? Nieblokowanie karetki pogotowia jak chciała to zrobić autorka historii?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

ORS2000 chociażby. Opróżnic żołądek do zera i nie pic nic przez parę godzin. A potem tego ors albo osoloną wodę po łyczku. PO. ŁYCZKU. Jak wypijesz szklankę, to zwrócisz. Poratowałam w ten sposób wiele matek czy babc które zaraziły się od swoich dzieci będacych na oddziale i nigdy nikt nie wymiotował przez dwa dni, no ludzie... I generalnie -TAK, uważam, że do skrajnego odwodnienia i wycieńczenia jak najbardziej powinno się wezwac pogotowie ratunkowe. I TAK, uważam, że dorosły człowiek który przez dwa dni nic z tym nie zrobił (micha na kolana i w taryfę jeśli parę godzin postu nie pomogło) to... osoba nieodpowiedzialna. a jeśli te 'porządne leki' to metoclopramid, to pogratulowac lekarzowi dobrego samopoczucia :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:06

avatar konto usunięte
3 7

Co Ty z tymi lekami masz? daj po prostu organizmowi czas na pozbycie się wirusa który go zaatakował. Wszystko musisz lekami traktowac? Jak już pozbędziesz się śliny i żółci, a do tego nie masz biegunki, to spokojnie, nie odwodnisz się. Łyk słonej wody co godzina, probiotyk w kropelkach i czekaj aż organizm sobie poradzi. Skrajne odwodnienia to ułamek wszelkich wirusowych nieżytów pokarmowych.

Odpowiedz
avatar Zmora
10 10

@sla: Chwila, chwila. Ale jak cię tak ciągle łapią kilkudniowe wymioty, na które zaradzą tylko silne leki itp. to nie myślałaś przypadkiem, żeby się dokładniej przebadać albo zastanowić nad trybem życia? Bo to nie jest normalne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:43

avatar konto usunięte
4 6

@sla: napisałam to jakieś pięc postów temu. Że czasem konieczna jest hospitalizacja, że czasem wezwanie karetki. Czasem i stosownie do przypadku. Ale po prostu nie wierzę, że wymaga tego 90% przypadków, a wg zeznań ludzi na piekielnych tak by musiało byc, bo co kto rzygnie to ciężko odwodniony zaraz. Do tego, zapomniałaś o clou problemu - "cały dzień siedzę w domu i rzygam, o 1.40 wzywam pogotowie. godne naśladowania".

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
7 9

@sla: Gdybym miała wzywać pogotowie do kilku godzin rzygów i biegunki to bym w szpitalu co pół roku była jak nie częsciej. Grypa żołądkowa to nie koniec świata i póki się nie mdleje to nic się nie dzieje przecież... Jeszcze nikt nie umarł z rzygania i srania chyba, że się odwodnił, albo udławił.:P

Odpowiedz
avatar sla
-5 5

@Caron: Jeśli faktycznie wymiotuje się półtora dnia (nie dwa razy pod rząd), bez prowokowania czy wywoływania wymiotów, nie mija mimo 'domowych' sposobów i nadal nie można pić nawet małych ilości to znak, że jest coś nie tak i potrzebna jest szybka pomoc lekarska. Nie mówię przecież, że trzeba wzywać karetkę lub jechać do szpitala przy klasycznej grypie żołądkowej trwającej nawet kilka godzin. Nie demonizujcie już tak dziewczyny bo będąc przytulonym do toalety przez kilkadziesiąt godzin naprawdę można się przestraszyć, nie wiadomo także kiedy sytuacja zaczyna się robić groźna. Zaś noc to są godziny typowo 'kryzysowe', panika wówczas tym bardziej się nasila zwłaszcza będąc samemu w domu, zwłaszcza przy pierwszych poważniejszych kłopotach ze zdrowiem, zwłaszcza, gdy ledwo się ma się siłę ruszyć. Łatwo być mądrym na spokojnie, po czasie, analizując cudzą sytuację.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 19:04

avatar konto usunięte
5 5

@sla: A dlaczego to analizujemy? Ano dlatego, że komentująca jest śmiertelnie oburzona, że dyspozytorka na sam dźwięk słowa 'wymioty' nie wysłała karetki w kodzie pierwszym, tylko śmiała zadac dodatkowe pytania i zasugerowac inne opcje. Po informacji, że dziewczę jest samo wysłała P. A ta pomoc przyjęła, przyznała, że potem było ok, nie była odwodniona, nie wymagała hospitalizacji, ale mimo to jedzie po dyspozytorce. No bo jak ona śmiała ją pytac, czy sama nie dojedzie... Uwagi o dowiezieniu przez jamnika też na miejscu nie były.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
4 4

@Caron: Fakt. Dyspozytor ma za zadanie ustalić jak wygląda sytuacja i czy jest konieczna natychmiastowa pomoc. Telepatycznie tego nie zrobi, musi zebrać wywiad. Spora część dzwoniących natomiast jakiekolwiek pytania z jego strony traktuje od razu jako brak wiary w nagłość przypadku, lekceważenie ich stanu czy chęć "wyłgania się" od wysłania karetki. Chyba sądzą, że scena wzywania do nich pogotowia powinna przypominać tę z "Kilera" - Siara! I wszystko jasne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@sla: No i widzę jak czytasz posty. Dziewczyna napisała, że została w domu.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
10 10

@Nemesis92: Ok, przez półtora dnia wymiotowałaś i nie wpadłaś na to żeby sobie jakoś pomóc? Nie trzeba być medykiem żeby wiedzieć, że to niebezpieczne, jednak nie jest to stan nagły wymagający ratunku. Caron ma rację, że jest to robota dla pomocy świątecznej czy nocnej - innymi słowy dla przychodni a nie ratownictwa medycznego. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie reagują aż do momentu, w którym muszą błagać o pomoc skoro spokojnie można było podejść w ciągu dnia do przychodni lub zamówić wizytę domową. To prawda, że odwodnienia nie należy bagatelizować - ale przede wszystkim nie należy się do niego świadomie doprowadzać (chyba nie powiecie, że nikt nie wie, że rzyganie czy rozwolnienie odwadniają?). Z elektrolitami to jest super pomysł i zawsze pacjentom polecam, można zrobić taki napój izotoniczny w domu z litra wody i 4 łyżek miodu (ewentualnie wyciśniętego cytrusa) + 1/3 łyżeczki soli i po łyczku to pić, ale nie nachlać się na raz bo znów się porzygamy. Sens wzywania NPL jest taki, że odwiezie cię karetka transportowa ewentualnie czyli taka, która nie jeździ do wypadków i stanów nagłych. Nie potrafimy walczyć za bardzo z wrusami, potrafimy łagodzić objawy odwirusowe, ale nie mamy "antybiotyku" na wirusy (bo oczywiście wszyscy wiemy, że antybiotyki są na bakterie, prawda?) a tzw. "grypa żołądkowa" jest wirusowa. sla - jeśli rzygałaś 3 doby bez picia czegokolwiek (co podkreślasz) i zdarza ci się to co jakś czas to ty ne masz "grypy żołądkowej" tylko to jakaś inna etiologia tych wymiotów i warto się tym zainteresować. Najlepsze jest to, że jak zwykle dostało się dyspozytorom... którzy MUSZĄ zadać takie pytania! Muszą bo taki mają protokół przyjmowania wezwania i, brzydko mówiąc, pier*olenie o przywiezieniu przez jamnika nas nie uratuje a tylko podirytuje dyspozytora (który, może nie uwierzycie, jest tylko człowiekiem).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@sla: taa, pojechała do szpitala a w domu pies dostał odwodnienia :P.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 7

@piekielnakunegunda: Inaczej się traktuje dzieci (ktore odwadniają się znacznie szybciej) i inaczej dorosłych (do ktorych zalicza się z pewnościa koło 20letnia dziewczyna)

Odpowiedz
avatar Zmora
8 8

@Nemesis92: No, to skoro zastrzyk w domu ci wystarczył do ozdrowienia, to już na pewno znaczy, że karetka wybitnie nie była ci niezbędna. Gratulacje wyolbrzymiania problemów, w czasie gdy ludzie umierają w wypadkach.

Odpowiedz
avatar sla
-5 5

@zaszczurzony: Nie wiem jak koleżanka, lecz ja najpierw miałam nadzieję, że po prostu się czymś strułam i minie samo, po jakimś czasie. Później próbowałam się wyleczyć na własną rękę dostarczonymi przez znajomego lekami (fajnie wymiotuje się węglem, polecam), następnie w ogóle przestałam cokolwiek pić licząc, że minie. Czasem w międzyczasie uda się przespać... I tak realnie te półtora dnia mija. Poza tym, za pierwszym razem kompletnie nie wiedziałam, co robić - czy to już niebezpieczne, czy jeszcze nie i nie pojechałabym do szpitala w ogóle gdyby nie odgórna dyspozycja mądrzejszych ode mnie. Później już wiedziałam co robić i nie czekałam tak długo. Szpital ani karetka oczywiście wirusa nie wyleczą 'ot tak'. Ale już kroplówka przeciwwymiotna w takich chwilach jest zbawieniem. Jak pisałam - na razie nikt jeszcze nie wymyślił o co chodzi (jak zawsze). To grypa żołądkowa nie była, podobnie jak rotawirus, w szpitalu nic nie wykryli. Mam kolejną zagadkę do kompletu... leki w szafce i cennik prywatnych szpitali warszawskich.

Odpowiedz
avatar sla
4 6

@sla: W sumie zrobiło mi się głupio, że ją broniłam... Jeden zastrzyk i lekkie osłabienie. Ja tydzień nie mogę po takiej akcji z łóżka wstać, dwa tygodnie jestem widocznie osłabiona!...

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
1 3

@piekielnakunegunda: Chyba wyraźnie zaznaczyłam, że to nic poważnego chyba, że widać, że coś jest nie tak? Dzieci to nie dorośli. Ale dla mnie latanie dorosłego człowieka za karetką, bo go czasem rzygnie, albo pogoni do kibla to panikarstwo i głupota. Żadna grypa żołądkowa nie jest przyjemna i nigdy nie będzie, ale wzywanie karetki, bo kogoś szczypie odbyt i brakło mu maści jest żałosne i nieodpowiedzialne.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@Nemesis92: Nie no, ja rozumiem, że byłaś osłabiona po chorobie, ale skoro jeden zastrzyk tę twą chorobę uleczył, no to ja cię błagam...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Zmora: 3 zastrzyki, po nich rano tak sucho w dziobie,że ojapierpapier. jak tylko stabilnie złapałam pozycję chodzącą, wzielam zeszlam z psem pod klatkę żeby się oproznil. Dalej nie bylam w stanie iść. i tak przez 2,5 następnego dnia. Ps. przejście każdego piętra zabieralo mi dobre 10minut.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2015 o 21:48

avatar vonflauschig
3 3

@NataDiana01: Ale niech koniecznie skarży dowolnie wybrany szpital. Za dużo Chirurgów się naoglądała. Chociaż nie, tam też karetki nie należą do szpitala.

Odpowiedz
avatar Zmora
3 5

@vonflauschig: Pewnie jakieś amerykańskie seriale oglądała czy coś.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
2 2

@Zmora: No właśnie o tym mówię. Chociaż nawet tam mają coś takiego, jak dyspozytornia i osobne stacje ratunkowe :-D

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@vonflauschig: Ach, sorry. Coś mi się pomyliło i myślałam, że "Chirurdzy" to polski serial.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

@dodolinka: Dziecko to nie mały dorosły, nie ma porównania.

Odpowiedz
avatar grruby80
3 7

Gratuluję talentu, i wyobraźni.

Odpowiedz
avatar Zmora
-2 8

@grruby80: A ja tobie interpunkcji. :P

Odpowiedz
avatar Morog
3 7

ładnie zmyślone, następnym razem proponuje zapoznać się z realiami

Odpowiedz
avatar Hekkaryk
-4 6

Nie no, momencik. Jeśli ktoś nie czuje nóg i wyje z bólu to jednak powinna po niego przyjechać karetka. Bo właśnie po to są karetki - by udzielać pomocy w sytuacjach zagrożenia życia. Szanowne towarzystwo - potraktowaliście kobietę bardzo nieuczciwie, w komentarzach i ocenie tej historii. Postawcie się przez choćby sekundę na jej miejscu...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Hekkaryk: powoli. Kobieta choruje na kręgosłup od dawna, niedowłady to w jej życiu żadna nowośc, leczy się przewlekle. Dolegliwości ze strony kręgosłupa tak właśnie wyglądają, ale zaostrzenie nie prowadzi do zagrożenia życia. Co jej da ratownik? ketonal, bo tylko to ma. Tu trzeba lekarza poz, który jej ustawi leczenie, a w tym przypadku skoryguje dawki leków, które opisująca ma w domu. Kończyłeś medycynę ratunkową, że diagnozujesz tu zagrożenie życia?

Odpowiedz
avatar vonflauschig
7 11

Ludzie, dajcie nam, służbie zdrowia, w końcu spokój, okej? Gdzie są przekręty, to są. Ale naprawdę trzeba się przejmować historyjką paniusi, która ponoć się bardzo zwija, bardzo płacze i bardzo ma coś z krzyżem, ale mimo to bierze zastrzyki od sąsiadki. Sąsiadka umie robić? Ale umie serio, czy umie, bo oglądała Na dobre i na złe? Wie, gdzie i w jaki sposób? I skąd sąsiadka wie, że autorka może te zastrzyki? Bo autorka kiedyśtam takie brała? Autorka debilka, sąsiadka idiotka. Przepraszam za mocne słowa, jednak od takich roi nam się na SORach (tak, w Niemczech też) - sami się leczyli, bo od ciociobaci kota pierwszego męża dostali, a potem dramat.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
6 6

@sla: Ryzykując, że trafisz w nerw? Że wtedy dopiero będziesz mieć problemy? Nie wiedząc NIC o medycynie? Sorry, ale nie trafia to do mnie. W takim razie po co ja studiowałam 6 lat plus specjalizację, skoro starczy, gdy boli dość mocno? Wtedy każdy jest lekarzem, każdy się zna. A potem i tak potulnie do lekarza, bo sami coś schrzanili.I szok, bo lekarz wykryje, gdy się go okłamuje, a potem jeszcze ochrzani za bezmyślność.

Odpowiedz
avatar sla
-1 1

@vonflauschig: Po prostu człowiek ma granice, po przekroczeniu których myśli się tylko o jednym - ma przestać boleć, niezależnie od ceny i konsekwencji. Oczywiście, piszę o ekstremalnym bólu.

Odpowiedz
avatar gvalchca
2 2

@sla: Wybacz, że na ciebie trafiła moja odpowiedź ale szlag nagły mnie trafia... Od 25 lat mam uszkodzony poważnie rdzeń kręgowy po nieudolnie wykonanej punkcji lędźwiowej. Ataki są nieprawdopodobnie bolesne, oczywiście zero czucia od pasa w dół, poruszać się mogę tylko czołgając... ale NIGDY nie wpadłam na to, żeby wzywać pogotowie... no przecież do ciężkiej cholery wiem, co mnie może czekać! Ludzie, odpuśćcie! Pogotowie nie przyjeżdża do rzygania czy tym podobnych popierdólek!!!

Odpowiedz
avatar the
-3 5

@vonflauschig: jak możesz! to cud, że sąsiadka ma potrzebne leki na różne schorzenia! wybawienie! ale najważniejsze, że pies był wyprowadzony! jamnik z durnym imieniem odsikany został w bólu i cierpieniu! a na każdym pietrze po 10 minut wstrzymywał mocz!może mogli iść na spacer do szpitala jednak?..:P

Odpowiedz
Udostępnij