Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ciąg dalszy historii o piekielnej "pomocnicy", pancettą zwanej (część pierwsza tutaj: http://piekielni.pl/66956).…

Ciąg dalszy historii o piekielnej "pomocnicy", pancettą zwanej (część pierwsza tutaj: http://piekielni.pl/66956).

1. Ujemna zdolność nauki. Właściciel wsadził pancettę na naszą prowizoryczną pralnio-suszarnio-prasowalnię. Tego, jak składa się poszczególne prześcieradła i gdzie się je odkłada, uczyły ją trzy różne osoby (łapała losowych pracowników i kłamała, że nikt jej nie pokazał, jak się to robi). Efekt był taki, że prześcieradła, które powinny być złożone w prostokąt, były TRÓJKĄTNE (nie wiem, jak tego dokonała). Ale to nie było najgorsze.

Kobieta zrobiła nam w pokoju na czystą pościel niespodziankę typu "zgadnij kotku, co mam w środku", czyli wymieszała WSZYSTKO, dosłownie wszystko. Prześcieradła z gumką z płaskimi, podwójne z pojedynczymi, powsadzała poszewki na poduszki między prześcieradła, wymieszała nawet prześcieradła czyste z brudnymi! W dodatku zrobiła to w dzień, w którym mieliśmy do zrobienia 28 pokojów, czyli sajgon totalny.

Jak zobaczyłam stan naszego składu pościeli, to ze śmiercią w oczach rączo pokopytkowałam do przyjaciela-rezydenta i wydając z siebie agonalne jęki ubłagałam go, żeby pomógł mi ogarnąć ten burdel (przyjaciel pracował kilka lat w sklepie z pościelą i ręcznikami, więc jest mistrzem segregowania, prasowania i składania). On w podzięce dostał ode mnie darmowy obiad, a właściciel hostelu kolejną skargę na naszą światłą "pomocnicę".

2. Ze względu na zapotrzebowanie ze strony grup, właściciel zdecydował się na ponowne uruchomienie kuchni. Jako, że kuchnia nie działała przez ponad 2 lata, a właściciel "obudził się" trzy dni przed pierwszą grupą do wykarmienia, mieliśmy mikroarmagedon związany z przygotowywaniem wszystkiego.

Kuchnię trzeba było przerobić z prasowalnio-składziku na miejsce do gotowania, gruntownie wyczyścić, wstawić lodówkę, wygrzebać ze strychu i umyć cały sprzęt kuchenny. Zastawa dojechała ostatniego dnia 1,5 godziny przed wejściem gości na stołówkę, więc wyobraźcie sobie ten pogrom - dwóch pracowników z obłędem w oku myje i wyciera kilka wielkich kartonów naczyń i sztućców, kolejny pracownik biega z gotową zastawą na salę i nakrywa, jeszcze jeden hurtem napełnia solniczki, pieprzniczki, maselniczki i koszyki z chlebem. Dwóch pozostałych przebiera się do roli kelnerów. I w to wszystko wchodzi pancetta - z kubkiem herbaty, pudełkiem babeczek i absolutnie znudzoną miną. Staje idealnie w przejściu, tarasując je, i wzdycha "jestem taka zmęczona...".

Dodam, że cały dzień, kiedy my zapieprzaliśmy, ona jadła i spała na kanapie w holu (!). W oczach całej załogi zgodnie zalśniła żądza mordu i dzięki wsparciu naszego świetnego szefa kuchni pancetta dostała zakaz zbliżania się do pomieszczeń kuchennych. :)

Z pomniejszych piekielności mogę wymienić chociażby ciągłe narzekanie na Irlandię (jeśli tak ci się nie podoba, to po co tu jesteś?), syndrom ostrego uzależnienia od komórki i notoryczne spanie na kanapie w holu w minispódniczce odsłaniającej wszystko pod spodem... Ja rozumiem, że można się czuć seksownym (mimo aparycji i wymiarów zdechłego trzy dni temu wieloryba), ale dźganie gości po oczach widokiem swoich majt (i, co gorsza - ŁONIAKÓW...) uważam za co najmniej niestosowne.

Wisienką na torcie niech będzie to, że wszystkie te piekielności to dorobek pancetty z zaledwie trzech dni. Szczęśliwie po tych trzech dniach została oddelegowana do innego przybytku właściciela naszego hostelu. Cała załoga odetchnęła z ulgą ;)

hostel zagranica

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
22 26

@Venecjan: Wzięło się to z faktu, że jedne z moich ulubionych butów są na podeszwie wydającej z siebie właśnie dźwięk a la końskie kopyta na bruku. Mój mężczyzna śmieje się zawsze, że ja nie biegnę - ja kopytkuję. :D

Odpowiedz
avatar Sine
25 27

@Venecjan: lepsza rącza klacz niż byle chabeta ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

Dobre. Ciekawe, czy u siebie we Włoszech też odwalała taką manianę w pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@Day_Becomes_Night: Patrząc na jej zachowanie zastanawiałam się, czy ona w ogóle kiedyś poważnie pracowała...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 17

@DeadAgain: dlatego kobiety powinny pracować a nie wiecznie siedzieć w domu. Bo potem wychodzą takie kwiatki.

Odpowiedz
avatar Sine
24 24

@Day_Becomes_Night: Sądzę, że gdyby "kurę domową", ale taką z zamiłowania, rzucić do opisanej pracy, to radziłaby sobie dużo lepiej niż Pancetta. Prowadzenie domu tak, żeby było czysto i schludnie (nawet przy gromadce bałaganiących dzieciaków), to też nie lada wyzwanie.

Odpowiedz
avatar Katka_43
10 12

@Day_Becomes_Night: Nie do końca się z tym zgodzę. Są "kury domowe", lenie jak je opisuje mój sąsiad Anglik, które kiedy dzieci podrosną, sączą od rana dżin. A są i aktywne, mimo, że "nie pracują", udzielają się charytatywnie, społecznie.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
15 15

@Day_Becomes_Night: Nie no skąd. Włosi są przecież znani ze swej pracowitości.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
8 8

@Fomalhaut: Pancetta to poziom hard nawet jak na Włochów. Nawet najbardziej "włoski Włoch" nie pozwoliłby żeby jego pracownik w ramach pracy spał z dupą wystawioną na widok klientów. Nawet gdyby we Włoszech nie było galopującego bezrobocia a praca czekała na każdego "za rogiem" to takie kuriozum jak Pancetta i tak byłoby bezrobotne. Dobrze że tam w tej Irlandii chociaż załapała się na wolontariat bo inaczej mieszkałaby pod mostem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@Katka_43: w Polsce to prędzej udzielają się przy kościele niż charytatywnie czy społecznie.

Odpowiedz
avatar Katka_43
7 7

@Day_Becomes_Night: W kościele też jest i charytatywnie i społecznie. Co Tobie do tego jak spędzają czas? Szkodzą komuś?

Odpowiedz
avatar Ciejka
3 3

Nie można się jej jakoś pozbyć?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Ciejka: Pozbyliśmy się jej (na szczęście!), jest to w ostatnim akapicie ujęte. :)

Odpowiedz
avatar Ciejka
6 6

@DeadAgain: A no tak, fakt.To dobrze :)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
20 20

A ta ksywa to nie znaczy "boczek"? Co by o nich nie powiedzieć, to język mają taki, że nawet najgorsza obelga brzmi, jak wyznanie miłości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
26 26

@Fomalhaut: Zaiste, znaczy "boczek". ;) Przylgnęło do niej z powodu kolosalnej tuszy, którą raziła nasz zmysł estetyczny za pomocą miniówek, obcisłych legginsów i głębokich dekoltów.

Odpowiedz
avatar wumisiak
8 8

Naprawdę aż trudno uwierzyć, że w zaledwie trzy dni komuś udało się tak utrudnić życie współpracownikom. Dobrze, że już jej nie macie na głowie - chociaż... prawdopodobnie teraz męczy się ktoś inny, w tym drugim "przybytku właściciela hotelu". Oby tam sobie z nią poradzili. ;-)

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
9 9

Fejk. Niemożliwe, że jej jeszcze nie zabiliście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@KoparkaApokalipsy: Widzisz, powinniśmy dostać zbiorowy order Medytujących Tybetańskich Mnichów. ;)

Odpowiedz
avatar sceptykprawdziwy
5 5

Panchetta opowiada tą historię zupełnie inaczej...

Odpowiedz
avatar gbdlin
0 0

@DeadAgain: myślę, że to był żart. I to według mnie całkiem niezły :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@gbdlin: W sensie: według pancetty z pewnością byliśmy bandą bezwględnych, pedantycznych poganiaczy niewolników (czyt. jej)? ;)

Odpowiedz
avatar gbdlin
0 0

Z jednej strony super że się jej pozbyliście, ale z drugiej szkoda bo nie będzie już trzeciej części jej przygód, a czytało się naprawdę świetnie :) No chyba, że w nowym przybytku znów trafi na kogoś piszącego na piekielnych :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@gbdlin: Bez obaw, mam jeszcze wiele historii z tego miejsca. ;) Aktualnie jestem "na wylocie" (szukam nowego hosta), ale jak już sobie ogarnę sytuację, to dodam jeszcze parę opowieści. :)

Odpowiedz
Udostępnij