Końcówka zeszłego stulecia. Pierwsza klasa liceum. Nowi ludzie, nowi nauczyciele, nowe środowisko i powolna adaptacja. Dla mnie niestety dość niefortunna.
Wrzesień był wyjątkowo ciepły, tak że t-shirty i koszule z krótkim rękawem były na porządku dziennym. Tego dnia, przed lekcjami, miałem robione badanie stężenia glukozy – mój ojciec był cukrzykiem, więc i ja co kilka lat robię sobie kontrolę. Teraz pobierają krew z palca, ale w tamtych czasach była igła, strzykawka i krew ze zgięcia łokciowego. Polegało to na tym, że wypijało się szklankę rozpuszczonej glukozy i co piętnaście minut oddawało próbkę krwi. Sześć razy.
Po badaniu pojechałem do szkoły z pięknie pokłutymi rękami. Podczas jednej z lekcji zwróciła na to uwagę moja polonistka (wredna suka) i zaczęła mnie przy klasie wyzywać od narkomanów. Moje tłumaczenia na nic się nie zdały. Zanim dojechali do szkoły wezwani rodzice, zostałem skreślony przez dyrektorkę z listy uczniów i praktycznie wywalony ze szkoły. Dopiero po kilku dniach, gdy przyniosłem wyniki badania jako dowód, że to nie zabawa w „kompot”, po ogromnej awanturze, dyrektorka zrobiła łaskę i przywróciła mi prawa ucznia, ba, nawet burknęła przepraszam!
Niestety, łatka „narkomana” przylgnęła na stałe. Z ludźmi z mojej klasy, po jakimś czasie, zacząłem się nieźle dogadywać, choć zawsze byłem dla nich frikiem, ale czego bym nie zrobił, przez trzy lata nauczania przez wspomnianą polonistkę (na czwartym roku została zastąpiona), co semestr pisałem egzamin komisyjny z polskiego.
Gdy zdałem maturę, na której owa polonistka starała się mnie za wszelką cenę uwalić, wysłałem jej ciasto i kartkę z życzeniami. Życzenia były tak bardzo miłe, że nie wierzę żeby nie mogła dostrzec sarkazmu, a ciasto... To był makowiec.
Liceum XX wieku
Wybaczcie, nie znam się, ale dawanie komuś makowca to coś nie na miejscu?
Odpowiedz@Shido: Kompot do ćpania robi się z maku. Taka subtelna sugestia
Odpowiedz@Shido: makowiec, mak, kompot - narkotyczność maku. Proste ;)
Odpowiedz@diablessa: Lata temu (działo się to w innym kraju), rodzice koleżanki zostali wezwani do szkoły, bo na wigilię klasową przyniosła właśnie to ciasto. Przepisu zakazującego nie było, ale panowało przekonanie, że dzieci nie powinny tego jeść. Chociaż wydaje mi się to bezsensowne. Ciasto dla osoby, która Ci tak uprzykrzała życie? Gdyby dodać do tego laxigen, to co innego.
Odpowiedz@Pomcia: albo pomysł zaczerpnięty z filmu "Służące"...
Odpowiedz@Pomcia: Żeby się zemścić, najlepszą dla mnie metodą jest być miłym dla wroga. Traci grunt. I zaczyna się bać :)
Odpowiedzdooobra, głupi jestem nie skojarzyłem "kompotu z maku" :D
Odpowiedz@Shido: pomyślałam sobie, że może polonistka nosiła protezę ;-)
Odpowiedz@Pomcia: To była bardzo inteligentna kobieta, z problemami. Dawanie jej sraczki, albo spermy w ciasto, jak sugeruje @inmymind? Była twarda i dała mi lekcję życia. Często wracam do nadobowiązkowych lektur, które polecała. Książki są naprawde dobre, ona mimo swej wiedzy była "suką", a ja nastolatkiem. Ale nie zniżę się do "tego" poziomu.
Odpowiedz@Shido: Jako pokuta - podwójna kutia na Święta.
Odpowiedzchyba nie chciałoby mi się marnować pieniędzy na ciasto i kartkę, żeby "dokopać" nauczycielce. Na pewno się przejęła.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2015 o 12:12
Co za wstrętna baba.W sumie ja miałam podobnie, kiedy przyszłam do szkoły po pobraniu krwi (kręciło mi się w głowie, było mi słabo) a nauczycielka ucząca mnie matematyki - stara podła raszpla, kpiła ze mnie w żywe oczy,że chyba w nocy ''uprawiałam gimnastykę''. Dyrekcja po interwencji rodziców stwierdziła,że pani X już tak ma, poza tym starszej osobie wolno mówić co chce. Cudownie.
Odpowiedz@Nemesis92: Po pobieraniu krwi dostaje się zwolnienie z lekcji/pracy na cały dzień. Chyba, że mam nieaktualne informacje.
Odpowiedz@Irrelevant: W 2010roku nie słyszałam o czymś podobnym. Przyjaciel mnie wsadzil do auta i taką bladą na dziobie zabrał do szkoły.
OdpowiedzNie po pobieraniu krwi, a po oddawaniu.
Odpowiedz@Nemesis92: Nie ma nic złego w "nocnej gimnastyce" :)
Odpowiedz@Shizoid: Wiem,że nie ma nic złego w tym. Ba, jest to nawet przyjemne :P, ale co tej starej babie było do tego ?
Odpowiedz@Nemesis92: Współczuję upokorzenia przed ludźmi, których widzisz niemal codziennie. Może boleć przez wiele lat. Tak na miły dzień - oddawanie krwi jest szlachetne i piękne. Ja niestety nie mogę, głupie przepisy. A dobra czekolada jest dobra :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 6:54