Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zainspirowana historią http://piekielni.pl/66585 dodaj wasn cegiełkę w tym temacie. Wyglda na to,…

Zainspirowana historią http://piekielni.pl/66585 dodaj wasn cegiełkę w tym temacie. Wyglda na to, że prawdą jest co powiadają : Nieskończone są tylko dwie rzeczy - wszechświat i ludzka głupota. Przy czym co do wszechświata nie ma pewności.

Też się pająków boję, paskudnie wręcz, odkąd mój Tatuś kochany, w przypływie geniuszu puścił mi, kiedy miałam lat może siedem, o godzinie 23 "Powrót Króla". Przez następną godzinę prawie rzygałam ze strachu, a choć uwielbiam twórczość Tolkiena i wszystko co wiąże się z jego Uniwersum, to w filmach Jacksona nadal, po 10 latach, przewijam wszystkie sceny z pająkami.
Całe szczęście mój strach nie sięga aż takich wyżyn jak Autorki, i zachowuję względną mobilność, kiedy mi taki ośmionożny w pole widzenia wskoczy. Ale wtedy mi się wyłącza w zasadzie wszystko oprócz pierwotnych instynktów przetrwania, tj. ucieczka i prymitywna obrona.
I tak oto na przykład, historia z zeszłego lata. Jadłam obiad spokojnie, kiedy mi się taki korsarz na biurko ładuje. I z tego też wyszła niezła afera, bo pierwszym moim odruchem, jeszcze przed ucieczką na drugi koniec mieszkania, było ciśnięcie w pająka talerzem z gulaszem. Od ojca (który oczywiście nie omieszkał mi jeszcze tym cholerstwem przed twarzą pomachać, co zaowocowało jedynie tym, ze się jeszcze mocniej skuliłam w kącie przy drzwiach) dostałam opieprz, "bo z czego ja problem robię".

Albo też całkiem niedawny przejaw "geniuszu" ze strony kolegów z klasy. Po części w sumie moja wina, bo z przyjaciółką rozmawiałam między innymi o pająkach właśnie, a niedaleko stała dziewczyna z klasy, X ją nazwijmy, przy której zdecydowanie nie należy mówić niczego, co nie ma trafić do wiadomości publicznej. I X uznała, że fajnie będzie sprawdzić jak bardzo Mitherlla boi się pająków. W tymże celu puścili mi popularny ostatnimi czasy na FB filmik z ciężarnym pająkiem w roli głównej. Początek jakoś jeszcze wytrzymałam, podziwiając nagle niezwykle interesujący pasek zadań na komputerze, ale kiedy z truchła zaczęły wypełzać młode, setki młodych, zrobiło mi się autentycznie słabo. Klasa na widok mojej reakcji w śmiech, a ja próbowałam opanować mroczki przed oczami. Ręce trzęsły mi się jaszcze przez kolejną lekcję...
No, i wisienka na torcie, sprzedawca w zoologicznym. Przyjaciółka potrzebowała czegoś dla swojego chomika, więc poszłam z nią jako towarzystwo i potencjalny juczny wielbłąd. Zaś sprzedawca-żartowniś, widząc jak psiapsióła odciąga mnie profilaktycznie od terrariów, podszedł do nich, coś pogrzebał, wrócił za ladę. I po chwili i z okrzykiem "ŁAP!" rzucił do mnie tym, co stamtąd zabrał. Tak, idiota rzucił we mnie wylinką ptasznika. Taką włochatą, wielką, tak plus minus 8x8 cm.
Kiedy przyjaciółka mnie w końcu ocuciła nie miałam już siły nawet nawrzeszczeć na debila.

pajączki

by Mithrella
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
0 2

Ludzie tak cierpią... A leczyć to się nie chcą. Masochizm czy jak?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2015 o 16:19

avatar sla
-1 3

@bloodcarver: Cierpią... Tylko jak jakiś kretyn rzuci wylinką. Faktycznie, jest sens płacić majątek za leczenie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@sla: przy talerzu z bigosem pająk sam wyszedł, na ten przykład. Więc nie piernicz.

Odpowiedz
avatar sla
-2 2

@bloodcarver: Skoro dziewczyna sobie radzi, nie mdleje na widok najmniejszego pająka, nie histeryzuje na jego widok to nie widzę sensu leczenia. Ja także bym się przestraszyła jakby pająk skoczył mi na stół. Z arachnofobią (może prócz tej skrajnej) można normalnie żyć, wystarczy się tego nauczyć. Lepsze to niż 'leczenie', które jest drogie i bywa, że nieskuteczne.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@sla: jeśli niekontrolowane rzuty talerzem z gorącym żarciem nazywasz radzeniem sobie, to nie mamy o czym rozmawiać.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
0 0

@sla: cyt:"bardziej drastyczną, metodą leczenia arachnofobii jest terapia implozyjna. Chory jest wystawiony na bardzo gwałtowny bodziec, czyli zamiast stopniowego oswajania chorego z obiektem lęku, jest rzucony od razu, „na głęboką wodę”. Może to nastąpić np. przez położenie wielkiego pająka na twarzy chorego, lub rzucenie w niego owłosionym bezkręgowcem." Moja dziewczyna,gdy doszłaby już do siebie, by mnie chyba zabiła za taką formę terapii.

Odpowiedz
avatar mariamasyna
-1 5

Jakieś strasznie miękkie to młode pokolenie, trochę strachu jeszcze nikogo nie zabiło. Pamiętam jak na zielonych szkołach Ci bojący się (niestety byłam w tej grupie) byli ganiani i straszeni żywymi pająkami i nikt potem histerii nie robił a tu płacz z powodu filmiku z pająkiem...

Odpowiedz
avatar vonKlauS
-1 1

@mariamasyna: bo dawniej to pająki nawet hodowano i się nimi zajadano...

Odpowiedz
Udostępnij