Zdaje sobie sprawę, że dziecku w wielu sprawach się ustępuje i wiele daje, ale po pewnym czasie po prostu człowiek zaczyna bronić swojego terytorium, nawet w sprawach, które pozornie wydają się błahe. Moja starsza siostra doczekała się synka, który obecnie ma 5 lat. Przy czym na chwałę siostry muszę przyznać, że wyleczyła się już z pieluszkowego zapalenia mózgu i w tej chwili więcej problemów sprawia babcia dziecka (nasza mama).
Kupuje małemu tony zabawek, jak sama mówi - ona miała ich mało i chce żeby on miał lepiej. Są to drobiazgi, ale zajmują miejsce. Przy czym wszystko ma czekać na jakąś okazję, po czym kiedy okazja nadchodzi zapomina o gotowym prezencie i kupuje kolejny. W efekcie we wszystkich schowkach piętrzą się tony zabawek. Ostatnio zostałam zapytana, czy użyczę miejsca w swoim pokoju. Nie, nie użyczę. Zawaliła kompletnie swój pokój i salon, tylko pozwolić, to zawali kolejny pokój, a tak brak miejsca ją trochę hamuje.
Uwielbiam majsterkować i robić coś z niczego. Kupiłam kiedyś kokosa, przepiłowałam ładnie skorupę i zastanawiam się później na głos, coby z niej fajnego zrobić. Sugestia babci: dorób zawiasy, zamknięcie, nasyp cukierków i daj Piotrusiowi.
Tak. Będę siedziała pół dnia z młotkiem i pilnikiem, żeby dziecko po chwili rzuciło w kąt.
Kupiłam sobie herbatę smakową. U nas raczej pija się czarną, więc leżała dość długo, a wypiłam raptem kilka razy. Ale pamiętam gdzie jest, wszystko zależy od apetytu. Kiedyś patrzę, Piotrek trzyma kubek, z którego charakterystycznie pachnie. Ok, nie ma problemu, nie sobie wypije. Ale zaczęło się to powtarzać nagminnie, ani nie zauważyłam kiedy, a w pudełku już ledwo co na dnie. Wiedząc z doświadczenia, że wszelkie rozmowy nic nie dadzą schowałam herbatę u siebie, nie ma. Najbliższa wizyta rodzinki siostry, babcia woła mnie i pyta, czy nie wiem, gdzie PIOTRUSIA herbatka. Po wyjaśnieniu rzeczywistej przynależności i powodu schowania usłyszałam: Dziecku żałujesz?
Nie, nie żałuję, ale przy mojej częstotliwości picia wychodzi na to, że musiałabym mu ją całkiem oddać, a tania nie była.
Dostałam od koleżanki za jakaś przysługę duże pudło galaretek w cukrze. Postawiłam na stole do ogólnego użytku, częstuje się kto chce. Ubywa powoli, ale ciągle. Ostatnio babcia jadąc do siostry zaproponowała mi, że może ona by te galaretki spakowała i zawiozła Piotrusiowi.
Czy ja mam prawo mieć jakąkolwiek własność w tym domu?
o ile jeszcze Twoją niechęć do walających się wszędzie zabawek rozumiem, to piszesz na piekielnych o tym, że rodzina Ci chciała zabrać HERBATĘ i GALARETKI i dać dzieciakowi? Serio? No bezcenne rzeczy.
Odpowiedz@hejter: Zacznie się na herbacie i galaretkach, skończy na czymś poważniejszym.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2015 o 10:25
@hejter: Potem będzie "dziecku komputera bronisz?", "telefonu nie pożyczysz?", "bajki nie puścisz?". A chwilę potem "oj tam, kup sobie nowy telefon, przecież drogi nie był".
Odpowiedz@hejter: To są drobiazgi, powiedziałabym wręcz, że głupoty ale jak się takich pierdół nazbiera to może denerwować. Poza tym, to nie chodzi o samą herbatę tylko o przekonanie babci, że Piotrusiowi wszystko trzeba dać i pewnie we wszystkim ustąpić. Pół biedy jakby rozporządzała tak swoimi rzeczami ale rządzenie się tym co nie jej już nie jest w porządku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2015 o 11:09
Tym bardziej, że autorka wspomniała, że na herbatę wydała sporo. Też bym nie była zachwycona gdybym na coś wydała sporą sumę, a ktoś to wykorzystał. Poza tym dzieciom nie można ciągle ustępować, bo później nie będzie dla nich żadnej granicy.
Odpowiedz@hejter: hejter, twój nick świadczy o twoim poziomie inteligencji i przypuszczalnie wieku... Nie dajcie się sprowokować na takie pieprzenie, gościowi tylko o to chodzi!
Odpowiedz@giriff: Na herbatę sporo?!? Ile może kosztować paczka - 5-8 pln??? Chyba trochę przesadzacie... Porąbana babunia, fakt, ale o galaretki i herbę się ciskać - to też przesada.
Odpowiedz@PooH77: Naprawdę dobra herbata kupowana na wagę jest bardzo droga.
Odpowiedz@biala_czekolada: Z tym "bardzo" też nie przeginaj. 2. dychy za 100 g.
Odpowiedz@PooH77: 20 zł na ulicy ciężko znaleźć, z nieba też nie zleci, a nie wiemy jak mają się finanse naszej autorki. Dla kogoś nawet 5zł za herbatę może okazać się sporą kwotą. Dziecko ma matkę to niech matka dziecku kupuje, ewentualnie babcia niech kupi skoro jej tak zalezy by tą herbatkę pił Piotrus.
Odpowiedz@8400111: Ja wiem, że pieniądze na drzewie nie rosną, a piątal może być istotną kwota, ale chyba komuś tu coś uciekło - to jest autorki siostrzeniec... Zrozumiałbym oburzenie, gdyby to było obce dziecko.
Odpowiedz@PooH77: Ciskam się o zasadę, to były tylko przykłady, podobnych sytuacji jest dużo. Dziś to, jutro tamto, pojutrze owamto. Jak był młodszy i porywał jak sroka wszystko co się świeciło dostał do zabawy moją biżuterię - bo chciał. Znalazłam przypadkiem wciśniętą między poduszki fotela i dopiero wtedy się wydało. Ale o to już zrobiłam konkretną awanturę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2015 o 23:32
Moze u siostrzeniec ale nie jej dzieciak. Niech go dopieszczają na swój koszt. Ja rozumiem raz czy 2 taka sytuacja ale notorycznie? To jest przesada
OdpowiedzNie ważne ile coś kosztuje, może kosztować 2zł może 20zł. Nieważne herbata i galaretki były jej, kupione za jej pieniędze. Co z tego że coś kosztuje 5zł, jak w dzisiejszych czasach niektórzy by zarobić to głupie 5zł muszą godzinę harować fizycznie, czyli rozumiem, że gdyby autorka tak pracowała to i tak ma oddać godzinę swojego życia wypełnionego ciężką pracą, bo dziecko tak chce? Jak będzie chciała coś dać dziecku, to da to sama, a nie inni robią to za nią i to gdyby jeszcze robili w jej imieniu, ale na to nie licze.
Odpowiedz"Czy ja mam prawo mieć jakąkolwiek własność w tym domu?" - albo to ustal z matką, albo jej oświadcz swoje stanowisko w tym temacie. Dom pewnie nie jest twój, więc raczej będziesz musiała skupić się na pierwszej opcji.
Odpowiedz@imhotep: Od siebie moge jeszcze dodac, że kokosa nie otwiera sie mlotkiem i pilnikiem
Odpowiedz@Tyzyfone92: ... tylko szlifierką kątową ;) Do it like a pro :D
Odpowiedz@Tyzyfone92: naucz się czytać, przepiłowała kokosa, a młotkiem i pilnikiem miała dorabiać zawiasy
OdpowiedzMyśl że dziecku się ustępuje to chory wymysł prądów oświeceniowych i tak zwanej rewolucji obyczajowej z lat 60, efekt błędnych poglądów dr. Spocka, pedagogiki waldorfskiej i tego typu śmietnikowych poglądów. Dziecko chowane klasycznie winno mieć jasny system kar i nagród, wszelako niedopuszczalna jest myśl że dorosły ma w jakikolwiek sposób wchodzić z dzieckiem w relacje kumpelskie. Ma być dla niego autorytetem i nawet jak matka z ojcem kłócą się to wobec dziecka muszą zachować stanowisko jednolite by nie dać poznać dziecięciu że są poróżnieni. Wychowanie klasyczne mili państwo to nie bicie pasem (tak bowiem usiłuje wam to wpierać od czasu rewolucji francuskiej liberalno-lewicowa antykatolicka propaganda) ale konsekwencja i stanowczość w egzekwowaniu obowiązków. Prawa są bowiem nierozerwalnie związane z obowiązkami jak w systemie naczyń połączonych. Trzymając dziecię w karności masz pewność że szacunek dla białej skroni i siwizny starca zostanie ci okazany i nie usłyszysz "pier*ol się" kiedy każesz nastolatkowi na przykład obkosić rowy melioracyjne koło domu, pomalować rynny na garażach, pomóc stawiać szopkę na narzędzia albo zryć grządkę pod ziemniaki. Nie wyobrażam sobie żeby gówniarz bujał się po klubach dla hipsterów kiedy robota koło chałupy czeka.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: nie szukasz przypadkiem żony, uwielbiam Twoje komentarze i poczucie humoru :-)
Odpowiedz@Drill_Sergeant: "Myśl że dziecku się ustępuje"... Prawie że fajny komentarz Drill, bo "Myśl że dziecku się ustępuje" to nie jest wymysł rewolucji obyczajowej, tylko stare jak świat, pochodzące jeszcze z okresu, gdy łuk i włócznia u faceta, a koszyk na jagody, proso i orzechy u kobiety były najbliższymi przyjaciółmi grup zbieracko-łowieckich. Bo dziecku się ustępuje. Silna władza rodzicielska związana jest z początkami osadnictwa. I nie jest do końca właściwym rozwiązaniem. Rewolucja przemysłowa tylko to umocniła. Pisze o tym Ian Morris w "Why the West rules ...for now". Drill, również lubię Twoje komentarze. Jak nie żony, to może męża szukasz?
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Chyba źle przedstawiłam sytuacje, bo po komentarzach widzę, że mały wyszedł na rozwydrzonego wymuszacza. Zazwyczaj jest w porządku, raczej jakoś przesadnie się nie domaga, jeśli usłyszy, że czegoś nie wolno, coś jest kogoś innego. To babcia wychodzi z inicjatywą. A co do ustępowania - z rozsądkiem czemu nie. Np grając w piłkę nie gra się jak równy z równym, tylko czasem "podłoży"
Odpowiedz@ejcia: Babciowe zapalenie mózgu? :D Tak, jak matkom pieluszkowe najczęściej przechodzi, tak babcie najprawdopodobniej pozostaną w takim trybie...współczuję. Gdy moi współlokatorzy podkradali mi rzeczy to jedyne co pomagało to chowanie tych cennych w pokoju.
OdpowiedzDziecku wiele można dać i herbatka czy galaretki (przeznaczone nota bene dla wszytskich) nie są powiedzmy piekielne, ale nie można dziecka nauczyć, że wszystko jest dla niego, nawet jeśli ono osobiście się nie domaga (bo piszesz, ze to raczej babcia wychodzi z inicjatywą. Bardzo dobrze, nie daj sobie wejść na głowę :)
Odpowiedz"Czy ja mam prawo mieć jakąkolwiek własność w tym domu?" Ależ skąd, to dzieciom się wszystko należy, najlepiej opróżnić kieszenie, rozebrać się do bielizny i oddać wszystko małemu.. No co, dziecku żałujesz? :(
OdpowiedzLudzie sie czasem kieruja jakims debilnym przekonaniem, ze dziecku ,,trzeba ustepowac'' a potem sa zdziwieni jak slodki dzieciaczek podrosnie i na glowe wchodzi. Masz prawo miec wlasnosc, cos co nalezy tylko do Ciebie i nie chodzi o glupia herbatke, tylko o to, zeby dzieciaka uczyc, ze nie wszstko mu sie nalezy. Tak samo jak komus rodzi sie drugie dziecko i temu pierwszemu mowi sie ,,no ustap mu, oddaj mu te zabawke, on jest mlodszy''. A potem rodzice zdziwieni, ze starsze dziecko sie buntuje i jest niegrzeczne, no nic dziwnego skoro nawet jednej zabawki nie moze miec na wlasnosc.
Odpowiedz@paski: nie chodzi o to żeby dzieciaka uczyć ale o to, że dzieciak ma nadgorliwą i nieszanującą cudzej własności babkę - dziecko jej nie wybierało, cudzych rzeczy się nie dopomina więc nie ma co dywagować nad jego wychowaniem.
OdpowiedzA mamie Piotrusia nie przeszkadza samowolka babci np. w kwestii ilości słodyczy?
Odpowiedz@cija: przeszkadza, ale babcia jest niereformowalna
Odpowiedz@ejcia: proponuję utworzyć wspólny front z mamą Piotrusia i razem opierdzielać babcię ile wlezie, aż się nauczy. Podejrzewam, że siostrze też już cała sytuacja bokiem wychodzi, bo ona usiłuje dziecko wychowywać, a opętana babcia rozpieszcza go ile wlezie i niszczy wszystkie efekty tego wychowania.
Odpowiedz@grupaorkow: 5 lat walki, jak dotąd bez większych efektów :)
Odpowiedz@ejcia: Ultimatum - albo babcia da na luz i zacznie słuchać , co rodzice mają do powiedzenia w kwestii wychowania ICH dziecka, albo nie będzie się widywać z wnusiem. Skuteczne, zapewniam.
Odpowiedz@PooH77: Nie bardzo, babcia to idealna przechowalnia do wnuków :)
Odpowiedz@ejcia: No to albo rybki, albo akwarium. Wasz wybór.
OdpowiedzA weź sie w pewnym momencie spytaj babci, czy masz małemu oddać wszystko. Łącznie ze zużytymi tamponami/podpaskami... Albo, bardziej realne- wyprowadź się jak tylko będziesz mogła...
OdpowiedzWyprowadź się. Proste.
Odpowiedz@Zmora: Ja? A z jakiej racji?
Odpowiedz@Zmora: Proste, Autorka wyciągnie z banku 100 tys. złotych, pójdzie kupić mieszkanie, urządzi je, tylko dlatego, bo chce mieć SWÓJ JEDEN nietykalny pokój i możliwość posiadania swoich rzeczy. Też bym wścieklizny dostała - wiem, ze mam przykładowo puszke herbaty, idę zrobić, otwieram i dno widzę. To nie jest powód do wyprowadzki, szczególnie, że Autorka nie jest niczemu winna.
Odpowiedz@ejcia: Nie wiem, może żeby sobie nerwów nie szargać? Od 5 lat próbujecie tłumaczyć i tłumaczyć, nic to nie daje, tylko się pieklisz i na piekielnych wyżalasz. Nie ma co się męczyć. Bo jak rozumiem mieszkanie/dom do ciebie nie należy? @CichoByc: No tak, bo absolutnie każdy człowiek, który wyprowadził się z rodzinnego domu zakupił od razu mieszkanie na własność. Tak. Na pewno tak to działa. Ja się zgadzam, że to nie autorki wina i że autorkę zachowanie matki wpienia. Ale do matki przez 5 lat nie dotarło zdanie autorki, to chyba już nie dotrze, więc nie ma co się użerać.
Odpowiedz@CichoByc: jak się mieszka w rodzinie, to jest naturalne, że jedzenie, picie etc jest WSPÓLNE. To co, panienka kupiła SOBIE herbatę i matka, ojciec, siostra - nikt nie może się napić? To niech napisze na etykiecie, że jest wyłącznie jej. Jedzenie też każdy ma swoje? Ludzie, ona nie mieszka w wynajętym mieszkaniu z obcymi ludźmi, ona mieszka w domu z własną rodziną! Nie można było mamie powiedzieć, że to bardzo droga i ekskluzywna herbata kupiona "na smaka" i chętnie ją poczęstujesz, ale dla dziecka kupicie fajną herbatkę owocową, bo tej herbaty i tak nie doceni? A słodycze? Ubędzie ci, jak powiesz, żeby mama wzięła KILKA SZTUK dla małego, a reszta jest dla was i dla gości? U was zawsze wszystko albo nic? Białe albo czarne i żadnych kompromisów? Może jednak nie krzyczcie na matkę, tylko próbujcie spokojnie rozwiązywać problem? Inaczej będzie narastał i dopiero obudzicie się pewnego dnia z gigantycznym problemem, który rozsadzi waszą rodzinkę i wszyscy się ze wszystkimi pokłócą? Żeby była jasność - jestem ostatnią osobą, która pozwalałaby dzieciom na wszystko i je rozpieszczała. Ale jedzenia czy picia w życiu żadnemu członkowi rodziny nie żałowałam i żałować nie będę. Nawet jak kupię sobie super drogie żarcie (ośmiorniczki xD, kawior, foie gras czy ser z truflami to też z przyjemnością podzielę się z bliskimi. Problem nie jest w matce, nie jest w córkach ani we wnuku. Problem jest w braku porozumienia między nimi.
Odpowiedz@ejcia: Z jakiej racji? No nie wiem. Może z takiej, że to normalne że dorosły człowiek w pewnym wieku zaczyna własne życie, osobne i oderwane od maminej spódnicy? Piszesz w innej historii że coś tam "lata temu wydarzyło się w szkole twojej córki", znaczy nastolatką nie jesteś. Chce się ustalać swoje zasady to w pewnym wieku się to robi - u siebie. A jeśli z powodów dowolnych wolisz żyć w wielopokoleniowym domu, to nie narzekaj że taki dom jest wspólnotą również w kwestii galaretek i herbaty.
Odpowiedz@Kocilla: Autorka tej historii ma mocne rozdwojenie (a może nawet roztrojenie czy 'rozczworzenie') jaźni. Raz jest studentka jak tutaj, a raz laborantka jak w tej historii (https://piekielni.pl/81482), zamiennie z pielęgniarką (Z pamiętnika pielęgniarki.), a na dodatek ma córkę która urodziła w wieku lat kilku (https://piekielni.pl/66060) jeśli wierzyc temu 'Lata temu w szkole mojej córki.' Eh autorka to nastolatka z wybujałą wyobraźnią :D
OdpowiedzMasz prawo mieć jakąkolwiek własność :) Rzeczy, które nie wymagają lodówki możesz trzymać u siebie i w ogóle zabezpieczać swoją własność możesz. Możesz też się wyprowadzić , możesz zebrać zalegające zabawki i je odsprzedać na allegro, zgodnie z zasadą jakie poszanowanie do mojej własności, takie do twojej. Galaretek, jak rozumiem, nie oddałaś? Możesz przekonać siostrę, abyście razem przygadały mamusi do rozumu, angażując w to też ojca Piotrka, przeprowadźcie tak zwaną interwencję... [Swoją drogą, w jakim jesteś wieku i czy to już nie pora na wyprowadzkę?]
Odpowiedz@queensalis: Może i pora, ale póki studiów nie skończę i porządniejszej pracy nie znajdę nie ma co o tym marzyć. A galaretki moje i kropka. Nie żebym małemu żałowała, niech zajada na zdrowie, ale takiego zabierania nie ma :)
Odpowiedz@ejcia: Najlepiej, jakby babcia zmądrzała, ale zawsze można o prostu przetrzymać i spływać kiedy tylko stała [stabilna fajna i płatna] praca będzie ;)
Odpowiedzzdecydowania pzresada. NIe wiem ile lat ma autorka. Ja miałam pierwszego bratanka w wieku 10 lat. Moja mama całą swoja miłośc przelała na niego a ja zostałam na uboczu, wtedy bolało jak cholera. Do tej pory wypominam. Ale dzieci rosną i potem pokazują pazurki. Babcia (taka jak moja mama) kiedyś zrozumie, że za dużo dawała i rozpieszczała ale ciocia (czyli ja) nie sobie na głowe wejść i takie reguły ustal. KUpisz coś do ogólnego użytku to nie dziw się, że dziecko to zje, nie chcesz się czymś dzielić -schowaj !! Rada cioci, która ma czwórkę siostrzeństwa za sobą i od 10 r ż musiała walczyć o swoje
Odpowiedzwspolczuje szczerze rodzicom rozpieszczanego dziecka w wieku dojrzewania...
Odpowiedz