Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pisałam kiedyś o Mamie, jej udarze, i problemach z lekarzami. Tamta historia…

Pisałam kiedyś o Mamie, jej udarze, i problemach z lekarzami.
Tamta historia niestety dobrze się nie skończyła, Mama po 4 miesiącach powolnego odchodzenia i cierpienia zmarła.
Piekielność dotyczy zachowania jednej osoby z dalszej rodziny w dniu pogrzebu.
Osóbka owa (żona kuzyna) kilka lat temu została świadkiem Jehowy. Nie żebym była zachwycona, jestem wierzącą katoliczką, ale nie wtrącałam się, nie komentowałam, nie oceniałam.
Przyszedł dzień pogrzebu Mamy. Kondycję psychiczną miałam jaką miałam, wiadomo, szczególnie że sama zajmowałam się organizacją i "załatwianiem" wszystkiego.
Pierwszy malutki co prawda zonk - ŻK przyjechała wraz z kuzynem i Ciocią. Pierwotnie miało jej nie być, miała zostać z dziećmi, ale ostatecznie ktoś tam się nimi zajął.
Pojawili się dopiero na sam koniec pogrzebu, kiedy Ksiądz skończył już w zasadzie ceremonię, stanęli jak najdalej z tyłu.
Rozumiem że ŻK nie wolno uczestniczyć w katolickich obrządkach, ale dlaczego przez nią reszta też nie miała takiej możliwości? Ciocia - siostra mojej Mamy - jest wierzącą osobą, i było jej przykro że nie odprowadziła swojej siostry w ostatnią drogę. Kuzyn usprawiedliwiał się że coś go tam w pracy zatrzymało i "nie dało rady wcześniej". Może tak, a może po prostu chciał zrobić tak, aby jego żona nie była w głupiej sytuacji siedzenia w aucie pod cmentarzem podczas mszy w kaplicy i ceremonii pogrzebu.....
Ale to był mały pikuś, ich sprawa, opisuję w ramach dygresji bardziej.
Piekielność była chwilę później...
Z cmentarza udaliśmy się na stypę do restauracji. ŻK tak zamanewrowała, że szła ze mną (chodnik dość wąski), jej rodzinka szła z przodu, moi z tyłu.
Jakieś 3 minuty po minięciu bramy cmentarza wyciąga z torebki swoje gazetki i wciska z tekstem "tu znajdziesz pocieszenie".
Nie wiem jakim sępem bez serca trzeba być, i jak opętanym nową "religią", aby do tego stopnia nie uszanować tego że 5 minut wcześniej sypałam ziemię na grób Matki. Naprawdę nie mogła się oprzeć???...szczególnie że wcześniej, zanim Mama zmarła widziałyśmy się, dość długo rozmawiałyśmy i ani słowem nie próbowała mnie "nawracać".
Czekała widać na "lepszą okazję"...

A jak się skończyła cała historia? Cóż, najpierw mnie zatkało, po kilku sekundach warknęłam ostro żeby to schowała i więcej mi na oczy nie pokazywała. Całą stypę zachowywałam się wzorowo, ale następnego dnia powiedziałam co o tym myślę, i chyba się na mnie wszyscy obrazili. Może to ja byłam tak naprawdę piekielna?

Edit: widzę że nie do końca udało mi się przekazać gdzie poczułam piekielność, więc wklejam odpowiedź do jednego z komentarzy też tutaj:

Próbowałam sobie to przełożyć na sytuację gdzie moja przyjaciółka, ateistka tak samo jak jej Rodzice, chowa jedno z nich, a ja chwilę potem próbuję "zaciągnąć" ją do Kościoła.
Nie wyobrażam sobie tego.
NIE w TAKIEJ chwili.
Nie mam pretensji że W OGÓLE spróbowała. Żal mam wielki że właśnie WTEDY. Tydzień (czy ileś tam) później odebrałabym to "normalnie" - i tak od początku spodziewałam się że kiedyś zacznie próbować, więc po prostu grzecznie acz stanowczo bym odmówiła i na tym by się skończyło.

by speedymika
Dodaj nowy komentarz
avatar vonKlauS
10 18

a może ona naprawdę wierzyła że Ci pomaga, gdyż wierzyła że w tych gazetkach znajdziesz pocieszenie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2015 o 11:51

avatar speedymika
1 9

@vonKlauS: cóż, pocieszenie było mi również potrzebne podczas naszego wcześniejszego spotkania, kiedy to Mama była kolejny raz w szpitalu i nie wiadomo było jak to się skończy. Ale widocznie wolała poczekać aż będę bardziej zdołowana. Wtedy przegadałyśmy ponad godzinę i ani się nie zająknęła na ten temat...

Odpowiedz
avatar vonKlauS
5 11

@speedymika: a człowiek w skrajnym stanie emocjonalnym jest bardziej podatny na manipulację.

Odpowiedz
avatar speedymika
3 9

@vonKlauS: ....i to jest właśnie mega piekielne. Rozumiem obce baby pod cmentarzem zaczepiają w nadziei na "łatwy wynik", ale ktoś z rodziny powinien jednak mieć więcej empatii...

Odpowiedz
avatar Vkandis
6 6

@vonKlauS: Takie powiedzonko: To w co wierzysz nie jest problemem. Problemem jest to, że chcesz, żebym wierzył w to samo."

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
12 22

Zawsze kręcę bekę z jehowców jak przychodzą - pierwsze pytanie to jest takie żeby pokazali zegarki. Skubańcy mają włączone stopery zawsze i nigdy nie chcą tego pokazać, migają się jak mogą a chodzi im o to żeby przekabacać ludzi w jak najkrótszym czasie. Najlepsze jak zawsze proponuję im wspólną modlitwę, zgadzają się chętnie a jaka konsternacja jak wyciągam Różaniec Święty uciekają jak diabeł z podkulonym ogonem kiedy odmawiam Ojcze Nasz albo wzywam imienia Matki Najświętszej. Lubię też zaginać ich bilijnie zwłaszcza jak porównuję ich badziewny tzw. Przekład Nowego Świata z naszym na przykład V wydaniem krytycznym BT lub biblią x. Wujka kiedy na przykład walę w nich jak z armaty argumentami o bóstwie Chrystusa na przykład hymnem o kenozie czy też opisem męczeństwa Szczepana. Niby atytrynitarze z nich ostrzy a jak pogrzebie się po antykwariatach to znajdzie się stare wydania książek ŚJ z... elegancko pokazaną Trójcą Świętą na odwrocie okładki, dopiero potem pozmieniali doktrynę, toż samo z transfuzją krwi którą kiedyś chętnie dopuszczali tylko potem coś im się pomyrdało i zmienili to. Że nie wspomnę już z datami końca świata, zawsze ich pytam kiedy będzie i za każdym razem dostaję inną datę a przeżyłem już chyba z 5 jehowskich końców świata. Dziękuję za jehowskie niebo, mam w dupie to że niby tylko 144 tysiące może tam iść, ja chcę się po katolicku zbawić z wiecznej chwale u tronu Bożego z rzeszami aniołów i świętych z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu z Chrystusem królującym Bogiem a nie jakimś jehowskim nie wiadomo kim, nawet według nich Jezus na krzyżu nie umarł tylko na palu jak Azja Tuhajbejowicz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2015 o 11:56

avatar vonKlauS
0 8

@Drill_Sergeant: a czy ilość tych którzy się dostaną do Królestwa Niebieskiego jest niezmienna (144 tysiące)? Czy może by nie zrażać kandydatów do ŚJ grono to się powiększa? Czy wspominają coś o 411.840.000 osobach? W sumie więc czy w Niebie będzie 411.984.000 ŚJ, czy może więcej?

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
4 12

@vonKlauS: Jehowska teologia jest równie niespójna jak katolicka po ostatnim tzw. soborze. Polecam stare trydenckie katechizmy, summę teologiczną św. Tomasza, nauczanie antymodernistycznych papieży i generalnie wszystko co napisane przed Janem XXIII.

Odpowiedz
avatar plokijuty
-1 11

@Drill_Sergeant: Skoro odmawiasz "Ojcze nasz" to i zapewne rozumiesz jej treść. Według twojego wierzenia wybierasz się do nieba. W modlitwie prosisz zaś Boga o przyjście Jego królestwa z nieba, tu na ziemię i żeby tu na ziemi działa się wola Boga jaka już dzieje się w niebie. Wierzysz w zmartwychwstanie i upamiętniasz je w Wielkanoc. Jednak na pogrzeb kupujesz wiązankę z napisem "Ostatnie pożegnanie" tak jakbyś miał nigdy więcej nie spotkać zmartwychwstałej osoby. Wierzysz, że dobrzy ludzie idą do nieba, żeby cieszyć towarzystwem Boga; że źli idą do piekła na wieczne męki. Jednak bez zastanowienia powtarzasz słowa ze Składu Apostolskiego "wstąpił do piekieł i po trzech dniach zmartwychwstał". Mowa jest tu o Chrystusie. Co takiego złego zrobił, że znalazł się w piekle? Mówisz, że większość przekładów Biblii jest zła, a szczególnie ten od świadków Jehowy. Tylko niech będzie tobie, że Episkopat Polski sam przyznał się we wstępie do trzeciego wydania Biblii Tysiąclecia do fałszowania poprzez zmianę jej treści. Posunął się jeszcze dalej niż Żydzi, którzy przestali wymawiać imię Boże - chociaż w dowolnej Biblii hebrajskiej możesz je znaleźć zapisane jako JHWH - usunął je ze swoich tłumaczeń zastępując zwrotami Pan, Bóg lub Pan Bóg; chociaż Jan Kochanowski oraz Szymon Budny używali imienia Bożego w formie Jehowa. Dla twojej ciekawości w Jeremiasza 23:27 plus kontekst, tych co sprawiają, żeby zapomniano o imieniu Bożym nazwano fałszywymi prorokami.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
7 13

@plokijuty: - Wiązanek nie kupuję bo psu na budę to zmarłemu. Zamawiam Msze św. gregoriańskie. - Piekło w Credo nie oznacza tej części piekła gdzie przebywają potępieni a jeno otchłań dla dusz sprawiedliwych oczekujących na przyjście mesjasza. - Po Zmartwychwstaniu całe stworzenie będzie uwielbione i ziemia też nie ulegnie zniszczeniu ale uwielbieniu. Jednakowoż byt ziemski choć niedoskonały i skażony grzechem nie wyklucza poddania się Bożej woli i za życia. - Biblii Tysiąclecia ani episkopatowi Polski nie ufam gdyż jestem trydenckim tradycjonalistą i raczej uznaję Vulgatę i Biblię Wujka, BT raczej tylko od V wydania a i to z zastrzeżeniami. Nawet co bardziej tradycyjne środowiska katolickie śmieją się z BT jako z "Biblii tysiąca błędów". - Tradycja Katolicka skłania się ku imieniu "Jahwe" jako bliższemu pierwotnej hebrajszczyźnie niż ów "Jehowa" powstały przez podstawienie samogłosek z "Adonai" w tekst masorecki.

Odpowiedz
avatar Rak77
1 1

@Drill_Sergeant: Jeśli Wulgata to która wersja? To samo dotyczy tłumaczenia na język polski czyli Biblia Wujka - ta na podstawie Wulgaty lowańskiej czy klementyńskiej ?

Odpowiedz
avatar plokijuty
0 0

@Drill_Sergeant: Tak naprawdę kochany Drillu niewiemy naprawdę jak wymawiano imię Boże zapisane samogłoskami JHWH. Podobnie nie wiadomo jak dokładnie wymawiano po hebrajsku imię Jezusa - Jeszua czy Jehoszua - po grecku, w którym spisano Nowy Testament, zapisano je tak ΙΗΣΟΎΣ (czyt. II̱SOÚS). Ważne, żeby je wymawiać tak jak przyjęło się w danych językach, podobnie jak z każdym dowolnym imieniem w danym języku. Ciekawostką dla ciebie niech będzie to, że 157 imion wymienionych w Piśmie Świętym zawiera w sobie części imienia Bożego, które przetrwały w formie mówionej: jo, jeho, jahu, jah.

Odpowiedz
avatar grruby80
-1 11

Wiesz oni muszą nawracać na swoją religie, zresztą w Szczecinie przed bramą cmentarza w Dąbiu kiedyś często stali i zaczepiali ludzi. Śmierć kogoś bliskiego, skłania do refleksji, wiec jest dobrą okazją żeby porozmawiać o Bogu. Sądzę że żadne z was nie było piekielne, ona robiła co musiała, a ty nie miałaś na to ochoty w tym trudnym dniu dla ciebie. Ps. Przykro mi że twoja mama zmarła, pamiętaj jednak że czasami śmierć jest lepsza niż życie w ciężkiej chorobie, dla osoby chorej.

Odpowiedz
avatar 8400111
1 1

@grruby80: "ona robiła co musiała" Nowy członek sekty(?) = szczebelek wyżej w hierarchii sekty, a to rzeczywiście priorytetowa sprawa w takich sytuacjach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2015 o 0:11

avatar speedymika
6 12

@KoparkaApokalipsy: sorry chwilę po pogrzebie? naprawdę tak z dobrego serca po prostu? Próbowałam sobie to przełożyć na sytuację gdzie moja przyjaciółka, ateistka tak samo jak jej Rodzice, chowa jedno z nich, a ja chwilę potem próbuję "zaciągnąć" ją do Kościoła. Nie wyobrażam sobie tego. NIE w TAKIEJ chwili. Nie mam pretensji że w ogóle spróbowała. Żal mam wielki że właśnie wtedy. Tydzień później odebrałabym to "normalnie" - i tak spodziewałam się że kiedyś zacznie próbować, więc po prostu grzecznie acz stanowczo bym odmówiła i żali bym nie miała.

Odpowiedz
avatar SirCastic
1 3

@speedymika: Albo ma własną, swoistą i indywidualną, opartą na swoich wierzeniach wizję pocieszania czy wspierania przyjaciół w niedoli, albo potraktowała Cię, jak wyrachowany drapieżnik - czaiła się długo w zaroślach, a potem wybrała osłabioną, rozbitą i zdezorientowaną ofiarę i przypuściła atak. Albo też jest dobrą osobą, kompletnie pozbawioną taktu.

Odpowiedz
avatar speedymika
0 2

@SirCastic: Odpowiem tak: ja tak super dobrze i dogłębnie jej nie znam (w sensie jej wnętrza), ale Ciocia ma sporo zastrzeżeń z których najgłówniejsze jest to że jest dobrą manipulantką. To oczywiście jest opinia teściowej o synowej ;) ale w każdej historii nawet przesadzonej, jakieś ziarnko prawdy jest...

Odpowiedz
avatar Vespera
8 12

Żona mojego wujka też jest świadkiem jehowy, ale mimo to potrafiła się zachować na pogrzebie mojego dziadka. Nawet w kościele była, siedziała sobie po prostu w ławce. Nie narzuca nam się ze swoja religią, my jej ze swoją też nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 12

Spoko, mi tez zagorzala ciotka katoliczka wciskala teksty swojej "religii" (Ty o SJ tez napisalas w cuszyslowie, ja o twoim wyznaniu tez moge), nakazywala modlitwe w kosciele i sila mnie do niego ciagala jak przezywalam smierc brata, rozumiem twoj bol. Ps. Pochodze z rodziny ateistow.

Odpowiedz
avatar speedymika
0 6

@Marunae: Właśnie to mam na myśli. Nie narzucam nikomu swojego wyznania, chociaż oczywiste dla mnie jest że jest ono jedyne słuszne (inaczej jaka by była moja wiara?). Mam przyjaciółkę ateistkę, nie wyobrażam sobie żeby tak ciężką chwilę w życiu traktować jako okazję do nawrócenia. Tłumaczenia że "ona chciała zgodnie ze swoją wiarą dobrze i nic się nie stało" mnie nie przekonują. Poza moją wiarą jest też szacunek dla uczuć drugiego człowieka, empatia, wyczucie sytuacji. Chciałabym aby przyjaciółka kiedyś się nawróciła, ale nie na siłę i nie z wykorzystaniem tzw. dramatów życiowych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Rozumiem Twoje przewrazliwienie, ale ta kobieta nie miala przeciez zlych zamiarow.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Speedymika, jeśli Zona Kuzyna nadal bedzie chciała Cię "pocieszać",wyślij ją na wycieczkę na Bliski Wschód. Będzie tam miała mnóstwo okazji, żeby nawracać dżihadystów na wiarę Swisdków Jehowy.

Odpowiedz
avatar the
-3 5

uściślę: świadkowie Jehowy mogą brać udział w obrzędach innych religii, ale nie czynnie. jaki to niewierzący katolik? chyba każdy katolik itp. nacje jest wierzący?..

Odpowiedz
avatar queensalis
0 0

Obie jesteście kultystkami. Wracajcie do swoich kultów lizać rany.

Odpowiedz
Udostępnij