Kocham góry. Wielogodzinna i męcząca wędrówka zwieńczona noclegiem w schronisku, to dla mnie najlepsza forma odpoczynku. Najbardziej lubię ten moment, gdy wszyscy turyści zejdą do miasta, a w schronisku zostaje garstka osób. Historie z minionego dnia oraz melodie śpiewane przy dźwiękach gitary, tworzą prawdziwie magiczny nastrój. Niestety o taki nastrój w górach coraz trudniej - oto kilka obserwacji z kilkudniowego wypadu w Tatry czyli antyporadnik górskich zachowań:
1. Szczytem twoich możliwości jest wjechanie wozem konnym pod Morskie Oko? Pamiętaj, żeby jadąc krzyczeć ile sił w płucach, bo na innym wozie siedzi ktoś znajomy. Rób również setki selfie swoją pralko-suszarką. Alternatywnie narzekaj na niedziałający internet lub brak zasięgu. Wykazuj absolutny brak zainteresowania otaczającymi cię krajobrazami. Wyrażaj również głośno swoje oburzenie faktem, że konie śmierdzą (no co ty?).
2. Jeśli jednak zdecydujesz się pokonać te 10 km pieszo, poniżej lista pożądanej garderoby:
-japonki lub wyjściowe sandały,
-góra od stroju kąpielowego,
-damska torebka,
-mini-spódniczka.
Generalnie wszystkie elementy garderoby plażowej mogą zostać z powodzeniem wykorzystane w górach.
Dodatkowo nie zabieraj żadnego nakrycia głowy, ani wody. Są to rzeczy zbędne przy marszu w upale.
3. Niech jedyny cel i motywację stanowi dla ciebie wypicie piwa w schronisku lub nad Morskim Okiem.
4. Do piwa koniecznie zapal papierosa, którego następnie rzuć do wody/w krzaki/na kamienie. W końcu to tylko park narodowy, a posprzątanie po sobie jest poniżej twojej godności.
5. Swoje potrzeby załatwiaj gdzie ci akurat będzie wygodnie. Nie pozwól innym kontemplować widoków bez uciążliwego zapachu moczu.
6. Gdy zobaczysz sarnę lub świstaka, zacznij biec w ich kierunku, głośno krzycząc. Pozwolą ci się wtedy dłużej nacieszyć swoim widokiem.
7. Idąc nad Czarny Staw narzekaj całą drogę na brak wyasfaltowanego szlaku. Wpadnij w furię, gdy nie będzie tam budki z piwem.
Bardzo mnie cieszy fakt, że wyższe partie gór nie są jeszcze dostępne dla wszystkich. W Tatrach powyżej Czarnego Stawu zaczyna się nie tylko inny poziom wysokości, ale i kultury. Życzyłabym sobie i wszystkim miłośnikom gór, aby pozostało tak jak najdłużej...
Tatry
Czegoś tu nie rozumiem. Z tego, co pamiętam to nad Morskie Oko prowadzi asfaltowa droga. Dlaczego więc nie można nią iść w sandałach i minispódniczce? W punkcie trzecim także przesadzasz. Ja jeżdżę w góry by pochodzić sobie wokół hotelu, posiedzieć w ciszy i popodziwiać widoki. Czasem pijąc piwo. Także zasługuję by wspomnieć o mnie na piekielnych?
Odpowiedz@sla: również nie wiem czemu punkty 2 i 3 są piekielne. Może autorka nie uweży, ale dla mnie sandałki (nie tylko sportowe, ale też te na obcasie, byle nie za wysokim) są dobre na każdy teren i przynajmniej mi w nich wygodnie, za to wszelkiego obuwia sportowego nie lubię przy temperaturach powyżej 20 st. C. Plecaków też unikam, bo tylko plecy się przy nich pocą, jedyną wadą torebek jest to, że podczas takich wypraw może ramię boleć. W mini-spódniczkach i górze bikini nie chodzę, ale za to w sukienkach. Dla autorki to też źle?
Odpowiedz@kissedbyfire: przy takim upale jak był przez ostatnie kilka dni, to się nie dziwię, że któraś pani wybrała górę od kostiumu.
Odpowiedz@Agness92: też się nie dziwię :) chciałam tylko autorce pokazać, że dla każdego co innego jest wygodne, ja w sukience też bym ją pewnie zdziwiła
OdpowiedzDawno tu nie było tatrofaszyzmu :D Jak biednym, sfrustrowanym człowiekiem trzeba być , żeby mieć pretensje, że ktoś na SWOICH wakacjach: - SWOIM telefonem cyka fotki - chce SOBIE pojechać bryczką - wypić piwo czy inaczej spędzić SWÓJ urlop. Bo prawdziwi godni ludzie jedynie bawią się w kozice górskie i żrą jagody, resztę wojsko powinno do domu zawracać :) PS W każdym innym szanującym się rejonie/obiekcie turystycznym musi być internet i kosze na śmieci, a już 30km do Morskiego Oka to się w d*pach poprzewracało. Ot, ciekawostka :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2015 o 21:01
@cija: wydaje mi się raczej, że jemu chodzi bardziej o dzikie wrzaski i przeszkadzanie innym, niż o to co Ty wymieniłaś
Odpowiedz@Ahmik: Tylko dwa najdłuższe podpunkty to zwykłe czepialstwo- rozumiem narzekanie na źle ubranych turystów zdobywających Rysy czy Baranią Górę, ale Morskie Oko? Swego czasu tą trasą pchałam dziecięcą spacerówkę. Normalnym jest, że w każdych górach znajdują się trasy różniące się trudnością i dostępnością. Dobrze, że tą trasą mogą cieszyć się ludzie z małymi dziećmi albo starsi i schorowani.
Odpowiedz@Ahmik: też tak to odebrałam
Odpowiedz@Jocker698: owszem- jeśli jest to trasa spacerowa(jak np na bazę pod Wysoką), to można iść w sandałkach. jeśli jest to trasa bardziej górska (choćby na szczyt Wysokiej)- to trzeba się odpowiednio przygotować. Chodziłam po górach i wiem, że strój należy dobrać do trasy, pogody, pory roku... Ale też potępiam baby, co idą na wspinaczkę po skałach w szpilkach(w sumie to w jakąklowiek dłuższą trasę w szpilkach) szpilki są dobre na wybieg i imprezy na twardym, płsakim, równym podłożu- np wesela, studniówki itp...
Odpowiedzteż uważam, że jeśli chodzi o strój to "wędrówka" nad Morskie Oko nie wymaga specjalnego traktowania.
Odpowiedz@menevagoriel: specjalnego nie, ale sportowe było by już mile widziane Morskie Oko to 10 km ale tylko w jedną stronę w dodatkó pod górę a jeszcze trzeba wrócić, to już daje 20 km, mi by było zwyczajnie szkoda nóg na taki marsz w klapeczkojaponkach. Zwłąszcza, że autorka wspomina także o braku nakrycia głowy...
Odpowiedz@Jocker698: Ale to już raczej problem tych którzy tak idą a nie autorki..
Odpowiedz@Jocker698: Tobie szkoda nóg. Ja dłuższe trasy robiłam w zwykłych trampkach (po mieście). Obuwie powinno być wygodne, jeśli komuś dobrze się chodzi w klapeczkojaponkach to niech w nich idzie. To nie jest górski szlak tylko asfalt. Nie rozumiem także tego nacisku na nakrycie głowy. Całe lato biegam bez tego wynalazku i jakoś żyję.
OdpowiedzJasne, bo do MOka to najlepiej raki i czekan ;)
Odpowiedz@kalulumpa: No wiadomo! Przy ostrym podejściu na łańcuchach pod koniec trasy wystarczy, że torebka gwałtownie przesunie się z biodra na plecy i wypadek murowany. A mini? Wiatr ją podwieje, pani się wystraszy i odpadnie od drabinki a wraz z nią pan, który zagapił się na jej majtki. Moim zdaniem, na tak trudne trasy powinny być obowiązkowe ubezpieczenia obejmujące akcję śmigłowcem. I dla wchodzących na Kopiec Kościuszki też!
OdpowiedzSpróbuj sie wybrać np na chatki studenckie, albo lepiej na bazy namiotowe- przy gorszej pogodzie, w mniej znanych górach są praktycznie jedynie ci, którym zależy na zmęczeniu się, dobrym towarzystwie, muzyce gitarowo-ogniskowej i spokoju...
OdpowiedzWidzę, że koleżanka nad MOko w lecie zabrałaby buty wysokogórskie, czekan, raki i cały osprzęt? Sama kocham góry i gdy mam czas to w nich jestem cały czas, ale zdecydowanie przeginasz.:P Wielka miłośniczka i obrończyni gór.:D
OdpowiedzJezu, no ale co chodzi? Ja rozumiem, że w sandałkach lipnie w wysokie góry, bo potem TOPR musi delikwenta znosić, ale gdzie indziej? @cija dobrze napisała, co komu do tego, jak ktoś SWÓJ urlop spędza? Ok - śmiecenie - brak kultury, darcie się - też. Ale co mają selfie do tego? Co ma picie piwa? Ale już nad morzem można, tak? Tatry fajne góry, ale faszyzm jest lipny w każdym wydaniu.
OdpowiedzJeśli wypicie piwa w schronisku jest takie złe, to po co w schroniskach sorzedają piwo? No i co za różnica, czy 10km asfaltem pójdzie się na piwo w mieście, czy nad Morskim Okiem? Poza, oczywiście, tym, że miasta dbają o dostępność toalet i koszy na śmieci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2015 o 22:57
Konie śmierdzą i to jest fakt. Dlaczego niby nie wolno mi na ten smród narzekać?
OdpowiedzBo po co?
Odpowiedz@Fomalhaut: jestem innego zdania- mi konie pachną- w przeciwieństwie do ludzi nadmiernie używających dezodorantów, perfum itd itp. wolę zapach z obory/stajni/płyty gnojowej, niż takiego co zamiast cie umyc(lub po umyciu) wylał na siebie pół butelki perfum/dezodorantu
Odpowiedz@Ahmik: czyli pasowała by ci moja była wspollokatorka. Sikala pod siebie i trzymała każde możliwe do zgnicia jedzenie w swojej szafce. Mmmm... bral/a byś jak dziki/a
Odpowiedz@chwilowy: nie, ja mówiłam o koniach czy innych zwierzętach, które jednak są stosunkowo czyste, a nie o niemytych i niehigienicznych ludziach. Choć mi się też czasem zdarza zapomnieć np o mandarynce w plecaku... Jednak mocz ludzki toleruję jedynie w nocniku(który jest zaraz wynoszony i myty), pampersie i w WC w muszli(między załatwieniem się a następujacym tuż po nim spłukaniem)
OdpowiedzGóry by były jednak fajne jakby nie to co w nich najgorsze czyli górale. Nie dość że podczas wojny zrobili goralenvolk to jeszcze ogólna góralskość woła o pomstę do nieba. Nawet ich własna kultura jest oszukana bo wymyślona przez młodopolskich chłopomanów typu Witkiewicz i Chałubiński. Współcześnie góral to chytry typ z rozbieganymi oczkami łasy tylko na dudki. Do tego oszukane oscypki sprzedaje, niby owczy ser ale z krowskim pomieszany i myśli że cepry się na to nabiorą. A sumienia toto nie ma, konia zarąbać batem na drodze nad Morskie Oko to dla górala chleb powszedni byle dudki wpadały.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Jako góralce zrobiło mi się smutno, bo nie wszyscy tacy są :( Chlip, chlip.
Odpowiedz@Vakme: znasz powiedzenie o miodzie i gnoju? Czy łyżka miodu w beczce gnoju, czy łyżka gnoju w beczce miodu, i tak koniec końców masz gnojówkę, nie miód. Więc nawet jeśli nie wszyscy... Tylko co do oscypków to mi coraz bardziej wygląda na to, że wszyscy :(
Odpowiedz@bloodcarver: Ooo, nie znałam tego powiedzenia :) Z tym, że naszą "łyżką gnoju" są nie tylko górale, ale także ci, którzy się za górali podają, ale to długa historia i to dość piekielna :) Co do oscypków: mogę podać ci co najmniej 4-5 bacówek które wyrabiają oryginalne sery, czysto owcze. Ich problem jest niestety taki, że leżą z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych, a kupują tam sery niemal wyłącznie miejscowi. Znam też kilku "oscypkarzy", którzy sprzedają taniej mieszanki, nie kryjąc się z tym, że to mieszanki. Jeśli komuś zależy na tym, aby dużo kupić tanio - idzie do nich. I są też ci, których opisujesz. Bardzo często wrzeszczą najgłośniej i mają największą siłę przebicia pod Gubałówką, na Krupówkach czy innych "Okach". Niestety, z Zakopanem jest tak, że wielu młodych nie chce tam mieszkać i pracować, a reszta... "Nie gryź ręki, co jeść daje".
Odpowiedz@Vakme: za namiary dzięki, niestety w najbliższym czasie na szlak się nie wybieram :( A co do podrabianych "goroli" to fakt... Tylko że taki nizinny jak ja nie ma jak poznać.
Odpowiedz@bloodcarver: W razie czego, to zapraszam :) W okolicach Zakopanego, na wsiach, prostym sposobem identyfikacji jest "Czyjś ty?/Czyjaś ty?". W ten sposób bardzo prosto odróżnia się tych, którzy przyjechali "na chwilę" od tubylców mieszkających w tym samym miejscu of pokoleń :) A sama wiem, że często ci, co tak "piyknie bojcom i jesce piyknyj sie nosom", są najbardziej fałszywi. To tak wzrasta im bliżej Krupówek :) A prawdziwych górali i góralską kulturę łatwiej spotkać w "mieście", czyli Nowym Targu.
OdpowiedzTo jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! - spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim - ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2015 o 23:53
@komentator555: już to gdzieś czytałam...
Odpowiedz@komentator555: Uśmiałam się, genialne.:D
Odpowiedz@komentator555: przypomnieli mi się ci kolesie, którzy kilka miesięcy temu zdobywali koronę Warszawy.
Odpowiedzarven7 opisałaś typową stonkę turystyczną:) sama pamiętam jak szłam Doliną Roztoki na Pięć Stawów obok Wielkiej Siklawy, minęłam tam parkę Ona: bluzeczka, krótkie spodenki i japonki (ja się bałam że w butach trekingowych się poślizgnę i zjadę na jednym odcinku gdzie się szło po gładkim mokrym głazie a ona się tam w japonkach pchała?!) On koszulka, spodenki, jakieś butki i jej czerwona torebeczka:) finito. nawet butelki wody ze sobą nie miel, a w torebce się by raczej nie zmieściła... później ich jeszcze widziałam na przy szlaku który na Krzyżne odbijał... O.O pozd:)
OdpowiedzHm, tak, często kultury "niedzielnym turystom" brakuje :) Co do punktu 1, to bardzo często spotkałam "smart-man'ów", którzy byli tak zapatrzeni w swoje cudeńka, że widzieli krajobrazy tylko przez aparat. Akurat japonki, klapki spódniczkę nad Morskim Okiem zrozumiem. Za to tego, że 90% odwiedzających TPN nie ma żadnego nakrycia głowy ani butelki wody już nie. Cóż, są normalni ludzie i jest "bucerstwo", które będzie próbowało wjechać za szlaban najnowszym BMW, stanie na drodze przejazdowej dla ciężarówek wiozących powalone po wichurze drzewa i będzie się darło "Ja wcale nie parkuję!" czy zacznie opowiadać, jaki to skandal i wieśniactwo, że w środku lasu zamiast toalety z prawdziwego zdarzenia jest ToiToi. Powyższe zdarzenia zostały zaobserwowane podczas minionego długiego weekendu i własnym kubkiem z herbatą zaświadczam, że są prawdziwe ;)
Odpowiedz@Vakme: Tak, nakrycie głowy niezbędne. Latem, gdy jest 35 stopni także nosisz nakrycie głowy mieście? Jadąc w nad Morskie Oko magicznie przenosimy się wysoko w góry lub w inną strefę klimatyczną, że nakrycie głowy staje się niezbędne? Pomijam oczywisty fakt, że nad Morskie Oko idzie się... LASEM. Woda zaś... Skąd wiesz, że dana osoba jej nie ma? Można ją wrzucić do torebki. Lub nawet schować za pasek spodni i ukryć pod koszulką.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2015 o 13:00
@sla: Nie mówię o Morskim Oku, a o TPN ogólnie. W mieście nie noszę, zresztą tam zazwyczaj poruszam się od budynku do budynku, ale gdy jestem na wsi, w domu, to już bez czapki się nie ruszam. Jeden udar w życiu mi wystarczył. Fakt, masz rację, przesadziłam z Morskim Okiem, pisząc to myślałam o takiej Dolinie Kościeliskiej, gdzie część drogi idzie się dużymi polanami, a tam naprawdę słońce daje we znaki. Wiem, że dana osoba często nie ma wody, bo... pracowałam na stoisku z gastronomią pewnego lata. Przy wejściu do TPN. Miałam czasem wrażenie, że gdyby nie takie budki, to ludzie na szlaku nie mieliby wody w ogóle. Ze wszystkich osób, które przechodziły,90% stawało po wodę i niemal zawsze przyznawało, że tej wody "nie ma". Wiem, ze budka była po to, by w niej tę wodę kupowano. Ale naprawdę, turyści przypominali sobie o tym, że należy mieć coś do picia, gdy w kolejce do kasy przycisnęło ich słońce.
Odpowiedz@Vakme: Mi za to czapka jest całkowicie zbędna, nawet w największe upały, nawet w górach. Co ciekawe, w niej czuję się o wiele gorzej niż bez. Nie oceniaj więc innych swoją miarą.
Odpowiedz@sla: No właśnie, też nigdy nie mogłam pojąć, o co chodzi z tym kapeluszem/czapką. Przecież to koszmar jest. Nie dość, że i tak upał, to jeszcze spod nakrycia głowy pot leje się po tyłku i nawet wiatr nie może łepetyny schłodzić. Może przy równikowym słońcu to ma jakiś sens, ale w naszym klimacie jakoś nie tego.
Odpowiedz@sla: Cóż, ja powiem że czapkę noszę 365 dni w roku. W zimę czapkę odpowiednią, w lato czapkę z daszkiem lub kapelusz (do sukienek i jak jest koszmarnie gorąco, bo jest przewiewny). Tyle, że ja mam cienkie, rzadkie i blond włosy, które nie chronią mnie ani przed słońcem, ani przed zimnem, więc dla mnie czapka jest niezbędna. Zresztą oczy też mam piekielnie na światło wrażliwe, więc w słonecznej pogodzie zawsze daszek i/lub okulary przeciwsłoneczne (zależnie od pory roku). Więc to od człowieka zależy i może od pogody. Nie wszyscy są tak samo podatni na udar, ale rzeczywiście zauważyłam, że wiele osób mówi, że czapkę powinno się zawsze w słońcu nosić. Tyle że w polskim klimacie słońce nie jest aż takie silne.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2015 o 16:38
@Zmora: Pocieszyłaś, myślałam, że tylko ja mam tak z oczami :). Nawet teraz musiałam mieć okulary na nosie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2015 o 20:26
@sla: Daj spokój, ja w Szkocji mieszkam, więc tu zawsze jest mniej lub bardziej pochmurno. Jednak ostatnio przerzuciłam się na rower, efektem czego nie noszę czapki z daszkiem, a kask. Więc zakładam okulary, bo niby słońce po oczach nie wali, ale jednak ostatnio jest mi odrobinę za jasno, więc marszczę czoło strasznie. Nie dość, że przy dłuższej jeździe mięśnie czoła mi drętwieją, to jeszcze i tak mam już na nim zmarszczki mimiczne (moje brwi latają wte i wewte, więc tak to się kończy, choć na razie tylko z bardzo bliska widać, jak się wie, że tam są, bo prawie niewidoczne, więc ufff :P), a na karku dopiero dwa krzyżyki. Tak więc okulary w pochmurnej Szkocji. Tak. :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2015 o 23:04
Jako osoba, która bywa w górach bardzo często to mogę stwierdzić, że czapka w górach to horror. Nie da się jej tam mieć, bo idzie się spocić jak prosiak. Jakoś nigdy mi się udaru nie udało złapać, bo tak się składa, że w górach temperatury raczej nie dochodzą do 50 stopni...
Odpowiedz@sla: lasem??? betonowa droga szeroka jak boisko, słońce wali w twarze, drzewa ze stoków nie dają cienia. tak się śmiejecie z autorki, a jej chodzi o spokój, kulturę, normalność. a w kupie turystów wszędzie, nie tylko w górach, po prostu tego nie ma, bo ludzie są jacy są.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Jest pewna różnica między udarem słonecznym a udarem cieplnym. Czapka chroni od słonecznego. Znaczy tak, słoneczny zalicza się do cieplnego, ale słoneczny akurat można dostać nawet jak jest w miarę tylko ciepławo, o ile słońce jest silne.
Odpowiedz@Zmora: Jeśli chodzi o czapkę to w moim przypadku niestety mus. Połączenie słońca i wysiłku bardzo szybko powoduje u mnie ból głowy, który może trzymać się potem długie godziny.
Odpowiedz@Vakme: w domu na wsi nosisz czapkę. A ja myślałam ze zakłada się ją kiedy jest się na dworze nie w domu. Jak ja mało jeszcze wiem o tym świecie.
OdpowiedzZ tym wydzieraniem się, to faktycznie masz rację. Między "turystami" jadącymi różnymi fiakrami to już niemal reguła. Kiedyś z kolei szedłem z M.O. przez Świstówkę do Pięciu Stawów, w pewnym momencie znalazłem się między dwoma grupami "turystów" oddalonymi od siebie o ok. 100 metrów. Tam to dopiero był koncert krzykactwa.
OdpowiedzTeraz najlepsze są Beskidy! Nie ma w nich oblężenia charakterystycznego dla Tatr, Pienin, Bieszczadów, czy Karkonoszy, a szlaki i widoki przednie! Od początku roku zdobyłem w Beskidach już ponad 80 szczytów, a to ciągle kropla w morzu! A ludzi w sumie nie spotkałem połowy tego co można spotkać jednego dnia w trasie nad Morskie Oko.
Odpowiedzojojj ja od niedawna chadzam na wyższe szczyty, pierwsza wycieczka była na MOrskie OKO. Dlcaezgo? Bo najłatwiej, bo moga iśc rodziny z dziecmi, bo wyvieczki szkolne. Tam mozna iśc nawet na bosaka jak ktoś chce bo właśnie po to jest na asfaltowa droga zrobiona, żeby każdy mógł iśc na morskie oko. Rozumiem sandałki wchodząc na przełęcz krzyżne no ale Moskie OKO? Bez przesady. Czepialstwo okropne z Twojej strony
OdpowiedzOd razu widać, którzy z Was potrzebują gór do tego, by się wyciszyć i poleżeć na łonie natury, a którzy - by zaliczyć kolejny wypad na browara i kolejne "selfie", którymi będziecie potem nabijać "lajki" na "twarzoksiążce"... Jestem jak najbardziej po stronie autorki, góry to nie miejsce na rozwydrzonych imprezowiczów, których stać jedynie na zaznaczenie swojej obecności zgodnie z zasadą "im głośniej, tym bardziej jestem za**bisty" i pozostawienie po sobie syfu. A z tymi mini spódniczkami i sandałkami, to kompletnie nie zrozumieliście przesłania. W góry nie wybiera się ciuchów ładnych czy seksownych, tylko wygodne, a to spora różnica. Jeśli chodzi o alkohol, to znowu nie dotarł do niektórych z Was skrót myślowy, jaki zastosowała autorka. Nie chodzi o samo wypicie piwa, tylko o zachowania, jakie baaaardzo często temu towarzyszą: głośne, wulgarne zachowanie, śmiecenie itd. Podobnie z telefonami. Nie udawajcie, że smartfony nie uzależniają, połowa z Was zapewne jest już uzależniona, ja smartfona nie posiadam i żyję. Wybierając się w góry, telefon wyłączam całkowicie albo ewentualnie go wyciszam. Nikt Wam nie zabrania strzelać sobie fotek, ale róbcie to kulturalnie i cicho, a nie wydzierajcie się na pół lasu... "Konie śmierdzą i to jest fakt. Dlaczego niby nie wolno mi na ten smród narzekać?" Fomalhaut, jak mawiają Anglicy, "you've made my day" :)
OdpowiedzJak tak bardzo chcesz wypraw w góry to polecam Karakorum, aby nie na K2. Ludzi mało, widoki nieziemskie a tatry to zwykła turystyka pod górkę, więc nie dziw się, ze znajdą się osoby które plan na tę wycieczkę mają z deka inny (śmiecenia, straszenia zwierzyny i sikania gdzie popadnie oczywiście nie popieram, chociaz na Broad Peaku akurat gdzie potrzeba zastanie... :D)
Odpowiedz