Od 5 lat wynajmujemy różne nieruchomości. Głównie są to mieszkania. Dotychczas zawsze trafiali się obcokrajowcy, między innymi Chorwaci, Ukraińcy, Rosjanie, Czesi, Słowacy, czy Kazachowie. Zawsze po wyprowadzeniu się poprzednich lokatorów i przed wprowadzeniem się nowych, sprzątaliśmy mieszkanie. Zawsze było sporo roboty, zawsze jakiś bałagan, ale to, co zobaczyłem dziś, po prostu sprawiło, że zwątpiłem w swój Naród...
Uwaga - historia dość obrzydliwa.
Oto bowiem miesiąc(!) temu wynajęliśmy mieszkanie Polakom. Pierwszy raz wprowadzili się tam nasi rodacy. Wczoraj się wyprowadzili, więc dziś przyszło nam sprzątać. Przyjechaliśmy o 7:45 i po szybkim ogarnięciu niezbędnej chemii, rękawiczek i wypiciu kawy ruszamy, żeby zacząć punkt ósma. Planowaliśmy góra dwie godzinki. Kiedy jednak weszliśmy do mieszkania, opadły nam kopary. Nie musicie mi wierzyć, ja sam nie wierzyłem - takiego syfu w życiu nie widziałem. Zacznijmy może opis od najwyższej kondygnacji:
a) Sypialnia numer 1 - dość znośnie, poza kilkoma butelkami po piwie, kiepami i parą skarpetek tak sztywnych, że można by nimi wybić szybę;
b) Sypialnia numer 2 - na tym piętrze najlepiej wyglądająca. Jedyny zarzut, to właściwie trochę śmieci porozrzucanych na podłodze;
c) Sypialnia numer 3 - wyjęte: 2 zużyte prezerwatywy spod łóżka, ponad 20 butelek po piwie, jeden CZUBATY worek śmieci o pojemności 120 litrów, pełno kiepów i ponad 40 słoików, które upchnęli... za szafą (nie pytajcie, jakim cudem, bo nie wiem);
d) Łazienka - no tu, to myślałem, że się popłaczę... Kafelki, które KIEDYŚ były białe, były... czarne. I to dosłownie. Domycie tego wymagało prawie dwóch butelek domestosa, bo brud nie chciał puścić. Do tego urwana lampka przy lusterku i urwany kran przy wannie, z którego sączyła się lekko woda. Wielkie lustro na środku ściany calutkie ufajdane jakimś syfem. Potłuczone dwie płytki na ścianie;
e) Toaleta - syf, kiła i mogiła. Podłoga klejąca tak, że strach o buty. Wokół muszli ślady moczu, kału i jakby pozostałości po wymiocinach. Oczywiście pełno petów, resztek papieru na podłodze i niewyrzucone, zużyte rolki po "srajtaśmie".
Najniższa kondygnacja:
f) Sypialnia numer 1 - obsikane jedno łóżko, pełno pustych butelek po piwie i napojach bezalkoholowych. Sporo niedopałków, coś dziwnego rozlane na podłodze;
g) Sypialnia numer 2 - resztki jedzenia walające się po łóżkach i podłodze. Pełno butelek po piwie, puszek po żarciu i słoików. Skarpetki, majtki, koszulki - słowem Bangladesz (nie ubliżając Banglijczykom). Kolejny worek śmieci (120 litrów);
h) Jadalnia - znośnie, naprawdę, znośnie, nie licząc kawałków jedzenia przyklejonych do podłogi, które trzeba było rwać szpachelką;
i) Kuchnia - no, ciężki kaliber. Szczególnie lodówka, po otwarciu której jeden z nas pobiegł się wyrzygać. Generalnie jeszcze ze dwa dni i rzeczona lodówka doszłaby do demokracji, po czym za 4-5 dni posłała sondę w kosmos. Tak zaje*anej kuchenki gazowej, nie widziałem chyba w życiu. Aż dziw, że ona jeszcze funkcjonowała. Zafajdana olejem, przypalonym żarciem i resztkami makaronu. Podłoga klejąca na maksa. Wszędzie porozsypywana sól/cukier (?). Kilkanaście zapleśniałych bochenków chleba, worek zgniłych ziemniaków, reklamówka żyjących już własnym życiem marchewek. Do tego szafka, na której był rozlany olej;
j) Toaleta - smród niesamowity. Najlepszy był jednak kleks z odchodów. Świetnie podnosił walory estetyczne tego obrazu nędzy i rozpaczy. Był bezbłędną alegorią upływającego czasu i kontrastem dla uje*anych płytek. Teraz sobie pomyślcie, że czyiś tyłek ma lepsze maźnięcie, niż Picasso...
Podsumowanie:
Ogólnie z mieszkania o powierzchni niecałych 200 metrów wynieśliśmy 84 butelki po piwie, 2 butelki po wódce, kilkadziesiąt (nie liczyliśmy) puszek po piwie, 3 butelki po szampanie oraz 5 pełnych 120-litrowych worków śmieci (plus jeden zapełniony do około połowy). Razem jakieś 650 litrów odpadków - nie licząc butelek! Było nas do sprzątania czterech. Zapierniczaliśmy bezustannie troszkę ponad 5 godzin. Po skończeniu byliśmy wykończeni, jak konie po westernie. Mówią, że na Wschodzie jest burdel. Właśnie zmieniłem swoje podejście do tego tematu. Widać stwierdzenie "Polaczek-Cebulaczek" nie bierze się znikąd. Żal ściska miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Polacy byli więc u nas dwa razy - pierwszy i ostatni.
Wynajem mieszkań
Nie ulega wątpliwości, że to piekielne osobniki. Szkoda tylko, że po pierwszym razie, gdzie przejechaliście się na Rodakach już wszystkich wrzucacie do jednego wora. A potem normalni, porządni ludzie mają problem ze znalezieniem mieszkania, bo "kiedyś, ktoś, coś".
Odpowiedz@krecius: Niby tak, ale ciężko też się dziwić...
Odpowiedz@krecius: Nie do jednego wora, tylko do sześciu, każdy po 120 litrów. To, co przeczytałem wystarczy, by nabrać niechęci do każdej nacji, nie tylko do Chrystusa Narodów. Do autora - popraw ten bród, bo chyba miałeś na myśli syf, a nie płyciznę na rzece. Chyba była jakaś kaucja za to mieszkanie? Pisanie polaczek - cebulaczek wielkimi literami w tym kontekście zakrawa na wyrafinowany sarkazm.
Odpowiedz@Fomalhaut: Już poprawiłem, dzięki za czujność! Pisałem świeżo po powrocie, stąd głupi błąd :)
OdpowiedzA oddaliście im kaucję?
Odpowiedz@sihaja88: Bynajmniej, ale tu nie chodzi o to. Tu chodzi, po prostu, o ten burdel.
OdpowiedzTechnicznie: bród to płytki kawałek rzeki, a Wy z kafelków brud szorowaliście.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2015 o 18:25
@ohne: Już poprawione, pisane na szybko, stąd głupi błąd :)
OdpowiedzOdnoszę wrażenie że to był specyficzny wynajem, dla pracowników fizycznych, którzy nie wynajmują mieszkań samodzielnie, żeby w nich mieszkać tak długo jak to możliwe. Więc towarzystwo tego "worka" mogłoby wielu Polaków zniesmaczyć :)
OdpowiedzAuć.. wyobraziłam sobie ten syf.. strasznie pechowo trafiłeś, bo z tego co wiem to Polacy mają raczej dobrą opinię jeśli chodzi o wynajmowanie mieszkań. Widziałam za to dwa mieszkania po pakistańskie..
Odpowiedz@funmilayo: chyba zależy od regionu - znajomi mieli pare lat temu problem z wynajmem mieszkania w Holandii (nie wiem, gdzie dokładnie), właśnie ze względu na panującą tam opinię o Polakach.
OdpowiedzMnie agentka nieruchomosci powiedziala, ze jako Polka znajde mieszkanie bez problemu, bo jako nacja mamy dobra opinie, za to moi przyjaciele z Australia moga stanowic problem:) Nie po wiem, milo mi sie zrobilo, ze nie zawsze jestesmy tymi najgorszymi.
Odpowiedz@Johanna: Ja również słyszałam same dobre opinie o Polakach jeżeli chodzi o wynajmowanie mieszkań i za to generalizowanie daję niestety minusa. Na świecie żyje wiele brudasów, nie muszą być Polakami.
Odpowiedz@8400111: Następnym razem oceń samą historię, a nie jakieś dopowiedzenia. ;)
OdpowiedzKażda nacja ma takie "grzeszki", więc nie generalizowałabym i nie zamykała drzwi dla Polaków ogólnie, ale może częstsze inspekcje, co się dzieje w wynajmowanych pomieszczeniach i kontrola porządku by pomogła? nie chodzi o wpadanie na chatę co 5 minut, ale ew. sprawdzanie i wywalenie czy też upomnienie, takich szerszeni wcześniej, pomogłoby w nauczeniu niektórych porządku albo przyśpieszyło ich eksmisję.
Odpowiedz@mesiaste: kontrola porządku w wynajmowanym lokalu to kiepski pomysł - po pierwsze lokator jest niejako "u siebie" i chce się czuć swobodnie, osobiście nie chciałabym, żeby właściciel kontrolował mi porządek w mieszkaniu, niczym mamusia u nastolatka w pokoju. Jednak kojarzyłoby się to z akcjami w stylu grzebanie po szafkach, czepianie się o zużycie wody itp. Po drugie wystarczy trafić na nieodpowiedni moment - przykładowo, ranek po imprezie, żeby zastać bałagan - co nie oznacza, że nikt tego do wieczora nie posprząta.
Odpowiedz@soraja: Ranek po imprezie rankiem po imprezie, zajrzenie do łazienki pozwala łatwo stwierdzić czy to efekty imprezy czy nie sprzątania jej od 3 miesięcy...
OdpowiedzI co? I już? Posprzątałeś i zapomniałeś o wszystkim? Wiesz... ja na Twoim miejscu bym zgłosiła to na policję, zrobiłabym zdjęcia mieszkania w takim stanie, jakim zastałeś. Może odszkodowanie by Ci się należało. Ale tak to bardzo Ci współczuję, ja na Twoim miejscu na pewno bym porzygała na widok tego bałaganu, tak delikatnie mówiąc.
OdpowiedzFejk, faceci nie sprzątają :P.
Odpowiedz@Face15372: Niektórzy sprzątają. Powiem więcej, niektórzy nawet gotują! :)
Odpowiedz@kominek: Pewnie, ale sądząc po "wyniku" komentarza, ironię zrozumiała mniejszość :). Sam sprzątam i gotuję.
Odpowiedz@Face15372: No, to jesteśmy w mniejszości! :D
Odpowiedz@kominek: Ja mieszkałam z współlokatorem pedancikiem , zarządził,że powinnam używać własnych sztućców bo nie myję dokładnie
Odpowiedz@funmilayo: no i? widocznie nie myłaś dokładnie.
OdpowiedzMnie zawsze zastanawia jedno. Jak tacy ludzie mogą mieszkać w takich warunkach? Jak gotowali? Jak korzystali z łazienki? Niewyobrażalne....
Odpowiedz"d) Łazienka - no tu, to myślałem, że się popłaczę... Kafelki, które KIEDYŚ były białe, były... czarne. I to dosłownie." Ktoś pomalował kafelki farbą? Puszka farby wybuchła w łazience? Ktoś siedział w łazience przez kilkanaście godzin i malował kafelki na czarno pisakiem? Innej możliwości, żeby białe kafelki stały się DOSŁOWNIE czarne nie ma. Może jednak zrezygnuj z bezsensownych wstawek. Im bardziej przeginasz w opisie, tym mniej wiarygodna staje się historia i tym mniejsze wrażenie robi.
OdpowiedzWłaśnie ubliżyłeś Bengalczykom, nie wiedząc, jak nazywają się mieszkańcy ich kraju.
Odpowiedz@katarzyna: Bengalczyk, to osoba, która posługuje się językiem bengalskim. Mieszkaniec Bangladeszu, to Banglijczyk ;) Odsyłam do słownika.
Odpowiedz@kominek: no to się popisalam. Na swoją obronę mogę jedynie podać, że pomimo studiów orientalistycznych, Bengal to nie mój region :P
Odpowiedz