Zdarzyło mi się jechać samochodem z mężem i dziećmi przez Poznań. W pewnym momencie córy zauważyły napis na jednej z kamienic, coś w rodzaju "stop eksmisjom lokatorów" i zaczęły o niego wypytywać. Mój skorwiniały mąż zareagował typową dla niego gadką o niepłaceniu rachunków, roszczeniowych postawach, zarazie lewactwa i idiotach smarujących po murach.
Tylko dlatego, że kierował pojazdem, mój ślubny nie został pacnięty w swój gar poniemiecki. Bo gdy tylko spojrzałam na nazwę ulicy, skojarzyłam historię sprzed kilku lat.
Pracowałam wówczas na infolinii pewnej firmy telekomunikacyjnej. Odebrałam raz telefon od pewnej kobiety, która chciała się dowiedzieć o możliwość wypowiedzenia umowy. Opisałam jej całą procedurę, wyliczyłam opłatę (potocznie zwaną karą), poinformowałam o możliwości przeniesienia lub scedowania usługi oraz zadałam standardowe pytanie o przyczynę rezygnacji. W odpowiedzi usłyszałam szloch. Pomyślałam, że może chodzi o śmierć abonenta, zaczęłam więc delikatnie informować o różnych specjalnych sytuacjach, kiedy to umowę można rozwiązać bez dodatkowych kosztów.
W kobietę chyba wstąpiła nadzieja na ludzkie traktowanie, bo zaczęła mi się zwierzać. Okazało się, że kamienica, w której mieszkała, została sprzedana wraz z lokatorami. Przymuszono ją do wyprowadzki, nie proponując nic w zamian. (Jeżeli kogoś interesuje, jak to się odbywało, wystarczy wyszukać dowolny artykuł o kamienicy przy ul. Piaskowej. Ja w owym czasie jednak tej sprawy nie znałam. Tak więc ta rozmowa była pierwszym z nią zetknięciem). Z płaczem kilkakrotnie powtarzała, że przecież płaciła zawsze na czas, nie rozumiała, jak można tak człowieka po prostu z domu wyrzucić. Znalazła jakiś tymczasowy kąt u rodziny ale pozostały jej różne umowy, w tym i z naszą firmą. Tu też była "wzorową" abonentką, wszystko popłacone nieraz nawet z wyprzedzeniem. Rozmowa była trudna, z gatunku rozwalających i na długo pozostała w mojej pamięci.
Gdyby cokolwiek ode mnie w tej sprawie zależało... Niestety, mogłam jej poradzić tylko, aby wraz z rezygnacją przesłała opis sytuacji, w której się znalazła. Pamiętałam, że kiedyś pewnemu klientowi, któremu spaliła się siedziba firmy, skorygowano opłatę. Miałam szczerą nadzieję, że i ta historia zostanie potraktowana indywidualnie.
Zapisałam sobie nawet numer w systemie tej pani i po jakimś czasie sprawdziłam, co się dzieje. Rezygnacja wpłynęła, opłata została naliczona. Nie udało mi się jednak sprawdzić, czy klientka zastosowała się do mojej sugestii i poprosiła o indywidualne rozpatrzenie sprawy. Później przeniesiono mnie do innych obowiązków, ale śledziłam tą bulwersującą sprawę w gazetach i internecie. Z notatek w systemie wiem, że byłam pierwszą konsultantką, która nie zbyła tej klientki suchymi formułkami. Z kolei komentarze internautów zazwyczaj były takie, jak mojego męża: lokatorów oskarżano o niepłacenie czynszu i kłamstwa w mediach w celu wywołania współczucia albo nawet wyłudzenia jakichś pieniędzy.
A kto był piekielny? Na pewno firma - "czyściciele kamienic". Ale i mój pracodawca się nie popisał, a mężowi to już wygłosiłam odpowiednie kazanie i mam nadzieję, że pewne sprawy przestaną być dla niego proste i oczywiste.
Poznań ul. Piaskowa
Też kiedyś czytałam na temat tej kamienicy. Smutna sprawa, jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak ludzi wszystkiego pozbawić nie oferując nawet mieszkania komunalnego..
Odpowiedz@kaska095: Boli mnie podejście ludzi, nie znających szczegółów. Jakby mieszkanie było przedmiotem, który można bez żalu porzucić i zamienić na inny. Pomijając kwestie emocjonalne, nikt ze złośliwych komentatorów nawet nie pomyślał o kosztach zrywania umów. A pewnie jest wiele innych aspektów, których nawet nie jestem świadoma. Najgorsze, ze mój mąż z wiekiem robi się coraz większym prawakiem - burakiem. Parodia konserwatywnego liberalizmu.
Odpowiedz@SalErlenmayeri: ach Ci źli prawicowcy, ach Ci źli kapitaliści... Sama pewnie nie znasz do końca szczegółów, dałaś się omamić ckliwej historii biednej staruszki. Nawet zakładając, że historia staruszki jest w 100% prawdziwa. Ok, można współczuć. Ale ciekawi mnie, gdzie ulokuje się Twoje współczucie jak to z Twojej kieszeni bezpośrednio trzeba by było te staruszkę ratować. Co nie oznacza oczywiście, nie nikt nie sięga, bo Ty i tak za to płacisz. Człowieczeństwo człowieczeństwem, ale każdy jest kowalem własnego losu, dobrze jest nauczyć się myśleć na zasadzie, że jak sobie sam nie pomogę, to nikt tego nie zrobi. Z ludźmi w podeszłym wieku bym jednak mocno uważał, nie podważając ich życiowej mądrości i doświadczenia, trzeba brać poprawkę na czasy w jakich kształtowała się ta ich mądrość. Ci ludzie, często wychowali się w czasach ogromnego i silnie wpajanego socjalizmu, ich światopogląd i podejście do życia jest mocno nieaktualne w dzisiejszych czasach no i obiektywnie ich światopogląd jest zwyczajnie światopoglądem ludzi niezaradnych życiowo, ludzi, którzy swoje życie przeżyli najczęściej na zasadzie wegetacji, bez marzeń, celów, ambicji. Jakkolwiek szanuję ludzi starszych to po prostu często ich podejście do życia jest niebezpieczne, niezaradne, roszczeniowe. Oni wychodzą z założenia, że im się coś od świata należy. A życie to walka, nikt nic na to nie poradzi.
Odpowiedz@Nace: i oto mam dowód, jak czytałeś. Ta kobieta nie była staruszka. Nigdzie nawet nie padła taka sugestia. Nie napisałam też, że podwyższyli jej czynsz. Tam zastosowano inne metody. Tak więc kochani hejterzy. Wasze uwagi są często nieadekwatne i od razu widać, że służą jedynie jątrzeniu. Jeżeli chodzi o kary za zerwane umowy, to choć są zapisane w umowie, to tylko jako możliwość, od której w uzasadnionych przypadkach firma mogła odstąpić.
Odpowiedz@SalErlenmayeri: @Nace: Ach. Jeszcze jedno. Prawdziwi staruszków wychowywali się w czasie wojny i czasów stalinowskich. Wtedy to Niemcy wyrzucali ich z mieszkań (jak moją rodzinę) a potem, gdy już wrócili do swoich domów, dokwaterowywano im robotników. I to ci niechciani lokatorzy dopiero stanowią grupę, o której mówisz. Jak chcesz jadzić to przynajmniej trzymaj się chronologii.
Odpowiedznieźle cię minusują, ale nie ma co się tym przejmować. To tylko dowodzi jak to ludzie szukają pretekstu do wytknięciu komuś dziury w jego argumentach (często wyssanej z palca). Nie pojmuję jak można znaleźć przyjemność w pokazywaniu, że ma się iloraz inteligencji poniżej wszelkiej normy.
OdpowiedzZ góry zaznaczę, że nie piszę o tym konkretnym przypadku bo go nie znam, szukanie informacji nie ma większego sensu, bo media będą raczej jednostronne. Ratowanie lokatorów brzmi fajnie. Bo walczymy o coś tak podstawowego jak mieszkanie, w dodatku zajmowane od wieków, z którym wiążą się wspomnienia i tak dalej... Jednak nie zapominajmy o drugiej stronie medalu. Większość kamienic które mijamy w miastach łączy jedno - są w tragicznym stanie, nawet te zajmowane przez lokatorów. Remont takich budynków jest niezwykle kosztowny lecz często - obowiązkowy. I ktoś za niego musi zapłacić. Inwestor kupując kamienicę nie staje się automatycznie dobroczyńcą, nie sfinansuje remontu kamienicy z własnej kieszeni czekając na mieszkania, aż lokatorzy (dosadnie mówiąc) wymrą. Trzeba więc podnieść czynsz, który najczęściej był nieruszany od lat i delikatnie ujmując nie ma nic wspólnego ze stawkami rynkowymi. Reakcja na taką sytuację jest jedna, zły człowiek chce nas wyrzucić z naszych mieszkań, wchodzą media... Czym innym oczywiście jest windowanie czynszu do kosmicznych stawek tylko po to, by wykurzyć ludzi, wyłączanie wody, prądu, gazu, to należy piętnować i z tym walczyć. Lecz nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, bo inwestorzy przestaną się interesować kamienicami w ogóle, więc za lat naście będziemy mogli się z nimi pożegnać. Oraz szybko zorganizować mieszkającym w nich ludziom mieszkania komunalne ignorując fakt, że po części sami przyczynili się do takiego stanu rzeczy.
Odpowiedz@sla: Zgadzam się, nie wrzucajmy. Odróżniajmy jednak inwestorów od tzw. cudownie odnalezionych spadkobierców, którzy chcą sprzedać szybko i z dużym zyskiem, zanim ktoś się zainteresuje jak to z tym spadkiem faktycznie było. Kamienice wymagają często remontu, zgadzam się. Ale podnoszenie czynszu o 1000% (tysiąc procent) to jednak nie jest uczciwe. Niestety "czyściciele kamienic" to nie jest tylko urban legend. Tacy ludzie istnieją i działają o tyle skutecznie, co nie zawsze do końca zgodnie z prawem. Ktoś, kto kupuje kamienicę, z pewnością nie jest filantropem. Ale nie zawsze powinien być przekręciarzem, a przynajmniej nie powinno się takich tolerować.
Odpowiedz@Veltoris: Te tysiąc procent dumnie brzmi, sle to tylko 10 razy więcej. Czemu nie jest to uczcie wobec lokatorów płacących 1/10 rynkowej stawki?
Odpowiedz@bloodcarver: słabo z matematyka co? Moja matka mieszka w starej kamienicy, ma czynsz 320 zł dziesięć razy tyle to 3200 by było. Za mieszkanie bez cieplej wody? Ignorant jesteś i tyle.
Odpowiedz@hitman57: Chyba ominąłeś lekcję z różnicą między liczbami bezwzględnymi a względnymi. A co do Twojego przykładu to mamy do czynienia z patową sytuacją bo przy takim czynszu nie ma co liczyć na remont. A ewentualne podwyższenie standardu poprzez inwestycję musi skończyć się jego podniesieniem. Tak to działa.
Odpowiedz@sla: Ja rozumiem, ale właściciel kamienicy jest jej właścicielem na wyłączność, z tego co kojarzę muszą oni płacić jedynie podatek od ziemi, czyli przykładowo jeśli w kamienicy jest 20 mieszkań i z każdego jest czynsz ok 400 zł, to przepraszam, ale nie stać na bieżące remonty? To takie gadanie, ale to są potężne pieniądze miesiąc w miesiąc.
Odpowiedz@sixton: Nie, nie ominąłem żadnej lekcji, z jakiegoś powodu w takich kamienicach jest niski czynsz, bardzo czesto nie maja cieplej wody, jeszcze czesciej nie maja ocieplenia zew., a ogrzewanie to piece kaflowe. Stąd czynsze jak to ingorancja mowi ponizej wartosci rynkowej. Mylisz się co do czynszu w kamienicy w której mieszk moja matka, kamienica jest ocieplona, zalozony domofon, klatka schodowa wyremontowana, dach nie cieknie, a ostatnio wybudowana wiata na śmietniki. Dlatego wiem, że da się, mieszka tam 5 rodzin, a ja sie tam wychowalem.
Odpowiedz@agata_92: 8000zł to uważasz za ciężki pieniądz w obliczu potrzeby wykonania remontu BUDYNKU? Koszt samej robocizny, zatrudnienia do tego ludzi wyniesie więcej, niż właściciel "zarobi" z czynszów. A przecież te 8000zł miesięcznie nie trafia do jego kieszeni. On od tego płaci podatek jeszcze.
Odpowiedz@sla: Mniej więcej to samo miałam napisać, uprzedziłaś mnie. :) Są wyjątki gdzie właściciel o kamienice dba albo jest tam jakaś wspólnota, która najlepiej jak potrafi gospodaruje środkami, sama widziałam mieszkania w kamienicach przy których te wszystkie śmieszne nowe "apartamenty" po 80 metrów kwadratowych mogły się schować. Większość jednak jest w opłakanym stanie i nie ma co się dziwić. Mieszkania może i są tanie ale i warunki kiepskie. Jak właściciel chce podnieść czynsz żeby coś zrobić to zaczyna się płacz bo przecież jakby ci ludzie mieli środki żeby mieć np mieszkania z łazienką to nie siedzieliby w takiej kamienicy. A jak mają wybierać między wygodami czy estetyką a nakarmieniem dzieci to decyzja jest oczywista. Z drugiej strony, nie podoba mi się nakładanie na właściciela budynku odpowiedzialności za tych ludzi. On posiada kamienicę w którą nie opłaca mu się inwestować bo mu się to nie zwróci, jego własność się sypie a ręce ma związane chyba, że chce działać charytatywnie i dokładać do interesu...
Odpowiedz@agata_92: Bieżące utrzymanie budynku także kosztuje. Poza tym, naiwnie załóżmy, że te 400 zł idzie do kieszeni inwestora. Nie wiem, ile kosztuje wyremontowanie kamienicy, załóżmy że 10 mln (sądzę, że to suma bardzo mocno zaniżona). Oblicz sobie ile inwestor musiałby czekać, by koszt remontu mu się zwrócił... @hitman57: I tutaj wchodzi swoisty paradoks, którego przeciętny człowiek nie potrafi zrozumieć. Mieszkania w starych, zaniedbanych kamienicach są kiepskie, więc logicznym wydaje się niski czynsz. Jednak nie należy zapomnieć, że utrzymanie takiej kamienicy oraz niezbędne remonty kosztują o wiele więcej, niż w przypadku chociażby bloku z wielkiej płyty, więc czynsz musi być wyższy. Dolicz do tego jeszcze koszt generalnego remontu z konserwatorem na karku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2015 o 13:18
Wiesz, Autorko, takie sytuacje nigdy nie są proste i jednoznaczne. Co więcej chyba nie istnieje rozwiązanie zadowalające obie strony. Pierwszy odruch współczucia każe stanąć po stronie lokatorów. W końcu ktoś kupuje budynek z ludźmi, często żyjącymi tam przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Kupuje i np. podwaja czynsz, nie oferując w zamian nic. Chce się pozbyć lokatorów. Ale z drugiej strony jest inwestor, który, kupując taki budynek, musiałby dbać o interes lokatorów zamiast o swój. Przez Twoją historię przebija żal i pretensje dla "kapitalistów". Jednak sama nie proponujesz niczego. Ograniczasz się do negacji. Jakie to łatwe. Jeśli wcześniej budynek należał do miasta to właśnie miejscowe władze powinny pośredniczyć w tym "konflikcie interesów". Mam tu dokładnie takie samo zdanie jak @sla. Owszem, takie sytuacje się zdarzają i będą się zdarzać. Ale każdy należy rozpatrywać indywidualnie. W Twojej historii mąż zawsze jest po stronie "ciemiężyciela, a Ty po stronie "uciśnionych". Tyle że każdy ma tu swoje racje. Jak sama napisałaś: pewne sprawy nie są oczywiste.
Odpowiedzceny kamienic z lokatorami nie bez powodu są niższe, niż pustych kamienic - kupujesz tanio pod warunkiem, że w razie czego zapewnisz lokatorom mieszkania zastępcze. "Czyszczenie kamienic" to nic innego, jak próba pozbycia się lokatorów na zasadzie "sami się wyniosą, a ja nie będę musiał się martwić mieszkaniami zastępczymi". Niby czemu taki cwaniaczek kupujący za półdarmo kamienicę z lokatorami i działający nieraz poza granicami prawa ma być uprzywilejowany względem ludzi, którzy kupują nieruchomości po cenie rynkowej?
OdpowiedzRozwiązanie - niech lokatorzy na umowie najmu mają okres wypowiedzenia, np. rok. Ktoś (miasto) sprzedając kamienicę niech zawrze w umowie obowiązek respektowania okresów wypowiedzenia. Podobnie jest z firmami. Pracownicy mają okresy wypowiedzenia (2 tygodnie - 3 miesiące) a zmiana właściciela firmy nic nie zmienia. A że ktoś przemieszkał kilkanaście lat? Cóż... nie jest właścicielem mieszkania więc dlaczego chce nim dysponować? Rok to wystarczająco długi okres na przeprowadzkę.
OdpowiedzMiecz obosieczny - jeśli się lokator uprze na siedzenie na wypowiedzeniu to spoko, właściciel nie ma nic przeciwko. Podniesie jeszcze bardziej czynsz i będzie się cieszył z regularnie wpływającej kasy. :) Jak lokator przestanie płacić to może go wywalić na bruk - rozwiązanie umowy w trybie natychmiastowym, baaardzo często stosowane w takich przypadkach. Niestety to nie jest rozwiązanie. Najczęściej takie "eksmisje" wyglądają w ten sposób, że ludzie sami rezygnują, bo pół albo i więcej wypłaty przeznaczają na sam czynsz.
Odpowiedz@ampH: Oczywiście wówczas zmiany czynszu też wchodzą w życie po okresie wypowiedzenia.
Odpowiedz@turin: a popatrz, tego nie wiedziałem - niechcący w takim razie głupotę palnąłem. :) Dzięki za uświadomienie!
OdpowiedzNie rozumiem, czemu chcielibyście pozbawić właściciela prawa do rozporządzania własnym mieniem? Czy jeśli ktoś korzysta regularnie z jednej taksówki, to może po pewnym czasie zacząć rościć sobie prawa do niej...?
OdpowiedzBo wolność mojej pięści jest ograniczona wolnością twojego nosa. Bo to historia konkretnej kamienicy i konkretnej kobiety, która cała historię przyłącza utratą zdrowia. Nie pisałam już o szczegółach rozmowy ale jeżeli ktoś, nawet gdy wszystko jest idealnie zgodne z prawem, przechodzi piekło, to sprawca zasługuje na piekielnych. Czy taksówkarz może wyrzucić pasażera w biegu?
Odpowiedz@toomex: czy można wyrzucić pasażera taksówki w biegu?
Odpowiedz@SalErlenmayeri: w jakim niby biegu? Miesiąc to dość na wynajęcie czegoś i przeprowadzkę.
Odpowiedz@SalErlenmayeri: Przykro mi, prawo nie jest od tego, byśmy byli szczęśliwi. Jeśli inwestor podniósł czynsz do uzasadnionej logicznie kwoty to nie jest piekielnym niezależnie od tego, jak bardzo przeżywają to jego lokatorzy.
Odpowiedz@sla: co innego podnoszenie czynszu do uzasadnionej kwoty, a co innego podnoszenie go do jakiejś kosmicznej sumy (sądy stają wtedy po stronie lokatorów), odcinanie mediów czy nasyłanie bandziorów...
OdpowiedzJest jeden często pomijany aspekt. Czynszu nie można podnosić swobodnie. Ale już firmy budowlano-remontowe mogą swoje usługi wyceniać jak chcą. Ceny materiałów też nie są regulowane. A właściciel ma obowiązek budynek remontować... Opłaty za użytkowanie wieczyste gruntów też wzrosły te parę lat temu, o ile dobrze pamiętam. Gdyby właściciel mógł ustalić czynsz przynoszący mu zysk, to by przecież nie sprzedał kamienicy. Ale zapewne, w imię ochrony lokatorów, nie mógł. I prawo o ochronie lokatorów dało taki efekt... W mojej okolicy jest kamienica której nie sprzedano. Historię znam z trzeciej, czwartej ręki, ale wygląda tak: Nie sprzedano jej. Zaczęła się sypać. Właściciela ciągano po sądach, ale wykazał, że nie remontuje bo go nie stać. Groziło mu bankructwo, nie wiem jak się to dla niego skończyło... Budynek stoi pusty, lokatorom kazano się wynieść bo grozi zawaleniem. I co, lepsze to?
Odpowiedz@bloodcarver: tej konkretnej kamienicy sprzedaż jakoś nie pomogła. Ta konkretna kobieta ucierpiała. Na pewno jest wiele podobnych a jednak innych historii. Moi rodzice też mieszkali w sprywatyzowanej kamienicy i jakoś tam można było po ludzku. Są też piekielne historie o koszmarnych lokatorach. Nie generalizuję.
Odpowiedz@bloodcarver: U mnie w mieście są pięknie wyremontowane PRYWATNE kamienice, gdzie lokatorzy mieszkają od lat, wystarczy żeby np parter wynająć jakieś firmie, u mnie są banki, zysk jest niesamowity, nie trzeba nikogo wyrzucać i budynek się nie sypie Grunt opłaca się RAZ NA ROK nie co miesiąc jak czynsz więc nie pieprz. Jeśli komuś najłatwiej jest sprzedać, bo nie umie kombinować i przy tym ludzi wyrzucić na bruk to sorry. Żeby uciąć głupie komentarze że miesiąc na przeprowadzkę to dużo. Nie, nie jest dużo. Po pierwsze ciężko jest znaleźć mieszkanie gdzie właściciel nie chce nas okantować, przerobiłam trochę tego. Po drugie, właściciele chcą kaucji w postaci jedno lub dwu miesięcznego czynszu. Więc skąd taka babcia, która ma 700 zł emerytury weźmie na opłacanie tego??
Odpowiedz@agata_92: To, że raz na rok, to jest pieprzenie właśnie. Po pierwsze też możesz opłacić czynsz raz, na rok z góry. Kto ci zabrania? Po drugie, to był tylko dodatek do komentarza o kosztach utrzymania budynku. Bo sprzątanie, remonty bieżące, księgowa, to wszystko kosztuje. Parter można wynająć, ale tylko w kamienicach do tego przystosowanych, i w dobrej lokalizacji. Przebudowa to koszmarne koszty, na tyle duże że często taniej jest wyburzyć i zbudować coś nowego. Więc to twoje "można" to wyjątkowe sytuacje. Babcia mająca 700zł emerytury łatwiej uzbiera na kaucję, niż kamienicznik mający straty na remont generalny.
Odpowiedz@agata_92: Kamienica kamienicy nierówna. Sporo zależy od jej lokalizacji oraz stanu, w jakim się znajduje - czy wymaga kosztownego, generalnego remontu, czy wystarczą bieżące naprawy i wymiana chociażby elewacji. Czy możliwe jest umieszczenie usług na parterze. Sporo zależy także od wysokości poprzedniego czynszu - jeśli był on śmiesznie niski to jego urealnienie będzie bolesne. Właśnie z powodu lokatorów i twojego podejścia społeczeństwa do tematu inwestorzy zajmują się głównie opuszczonymi kamienicami. Prościej, szybciej i nikt nie płacze w mediach. Jednak inne kamienice także wypadałoby porządnie wyremontować, kto ma to zrobić? Cudowny dobroczyńca, który wyciągnie z kieszeni kilkanaście milionów po to, by uratować budynek? Znasz takiego?
OdpowiedzMasz bardzo duży szacunek do męża. Pewnie jesteście doskonałą parą. Oddajcie dzieci do adopcji, tak będzie lepiej
Odpowiedz@komentator555: O tym samym pomyślałem... jak oni się dobrali...
Odpowiedz@komentator555: Z ta adopcja to pojechales jednak za ostro, niemniej jednak rozumiem przekaz myslowy. Nikt nie powiedzial, ze musza sie do siebie dobrac osoby o identycznych pogladach politycznych - ba, odwrotna sytuacja moze zaowocowac ciekawymi debatami w nudne, zimowe wieczory ;) To, co jednak powinno byc w kazdym zwiazku obecne, to wzajemny szacunek i respektowanie odmiennych pogladów partnera. Autorka wypowiada sie o mezu i jego pogladach pogardliwie i przykro sie to czyta. Nie wyobrazam sobie, by mój partner wypowiadal sie o mnie w taki sposób (jezeli mozemy tu jeszcze mówic o partnerstwie). Przykre to jest.
OdpowiedzAkurat tutaj studiuję, więc może się wypowiem na temat tej sytuacji. 1. Ta sytuacja jest obecnie wynikiem kiepskiej ustawy o ochronie praw lokatorów. W teorii wygląda to tak, że ciężko jest wyrzucić na bruk jakiegokolwiek lokatora, bez ważnych przyczyn, który znajduje się w trudnej sytuacji materialnej bez zagwarantowania mu nowego lokum. 2. Dlatego w praktyce wygląda to tak, że miasto chętnie pozbywa się kamienic z mieszkaniami socjalnymi/ czynszowymi. Inwestor w pakiecie dostaje lokatorów, którzy płacą regularnie lecz niskie opłaty oraz totalnych degeneratów których mieszkania to istna kiła i mogiła. 3. Dlatego inwestor chcą obejść przepisy dokonuje kilku zabiegów: podwyższa czynsz do max 3% (średniej wyceny nieruchomości) raz w roku, odcina dostęp do wody/prądu, proponuje inne zamienne mieszkania (czasami lepsze, ale w gorszej lokalizacji) czy wynajmuje słynnych "czyścicieli"(Te chłopaki mają już swoją siedzibę niedaleko centrum handlowego city park) 4. Ludzie się bronią - to naturalny odruch. Przy największych "akcjach" dołączają do nich anarchiści z Rozbrata i lewicowi politycy np Ikonowicz. Nie dziwię im się, bo czyściciele używają strasznie drastycznych metod (niszczenie instalacji, groźby, pobicia, wyrzucanie fekaliów)i mają plecy w policji i urzędach. 5. Niestety sporo jest tu również winy samych lokatorów. W dzielnicach takich jak Jeżyce, Grunwald, Wilda czy Łazarz wiele kamienic ma księgi wieczyste powypisywane cały świat bez notarialnych uaktualnień. Niekiedy szemrani " dawni spadkobiercy" wykorzystują tą sytuację i potrafią w sądzie wywalczyć taką kamienicę za bezcen. Komunistyczne władze, które przejmowały te kamienice po 45 roku (Ponieważ w większości należały one do pomordowanych żydów jak na Jeżycach albo do Niemców których było 40 % w Poznaniu), kompletnie nie przejmowały się jakimiś prawnymi "detalami". Ludzie, którzy osiedlili się w takich miejscach również to nie interesowało przez najbliższe 70-80 lat. Gdyby ci ludzie chociaż łaskawie zajrzeli do księgo wieczystej nieruchomości lub wykupili od miasta za naprawdę niewielką sumę wyodrębniony lokal, to nie mieli by takich kłopotów. Dopóki kamienica nie została sprzedana nikt nie INTERESOWAŁ się stanem prawnym własnego domu. Mogę to zrozumieć w przypadku starszych ludzi, którzy nie mają sił na takie sprawy, ale całe rodziny z dziećmi? 6. Co robi więc inwestor który nie może się dogadać z lokatorami, bądź też nie potrafi ich wykurzyć? ZOSTAWIA ICH W SPOKOJU na parę lat. Dlaczego? To bardzo proste. Większość kamienic pozostaje w fatalnym stanie technicznym. Jeśli one nie zostaną szybko odremontowane to wkrótce stają się "zagrożeniem dla życia i zdrowia" czyli istnieje ryzyko, że po prostu się rozpadnie. Wtedy inwestor biegnie do urzędu miasta i dostaje od ręki zgodne na wyburzenie. W rezultacie lokatorzy muszą opuścić budynek, a miasto "USTAWOWO" musi im znowu zagwarantować lokum. Inwestor rozwala starą, przepiękną ale zaniedbaną kamienicę i sprzedaje nieruchomość w centrum miasta dla developera, który postawi apartament z absurdalnymi cenami... 7 Te kamienice były kiedyś przepiękne! Wystarczy odnowić te płaskorzeźby, pruską cegłę i malowidła w bramach by znów stały się one architektonicznymi perełkami. Nie mogę wybaczyć mieszkańcom kamienic, że zapuścili oni tak swoje własne domy. Oczywiście to w kompetencji miasta należy renowacja tych kamienic, ale związało by się to z jakąś "podwyższą" cen w tych mieszkaniach. Przez 80 lat nikt na to się nie zgadzał. Niestety powiem dość niepopularne stwierdzenie że "Niemiec czy Żyd umieli zadbać o swój dom" 8 Dodatkowo stan techniczny kamienic pozostawia wiele do życzenia: stare okablowanie, ogrzewanie gazowe lub z pieca kaflowego, drewniane dziurawe okna itp sprawiają, że jest to trudny obiekt do renowacji, który ma aspirację do stania się wręcz zabytkiem ( Są jeszcze kamienice sprzed roku 1900). Menelstwo i degeneraci, którzy zamieszkują jakieś 25%-30% kamienic, niszczy i sprzedaje wszystko co może - nie tylko
OdpowiedzKontynuacja bo mi ucięło ;] 8 Dodatkowo stan techniczny kamienic pozostawia wiele do życzenia: stare okablowanie, ogrzewanie gazowe lub z pieca kaflowego, drewniane dziurawe okna itp sprawiają, że jest to trudny obiekt do renowacji, który ma aspirację do stania się wręcz zabytkiem ( Są jeszcze kamienice sprzed roku 1900). Menelstwo i degeneraci, którzy zamieszkują jakieś 25%-30% kamienic, niszczy i sprzedaje wszystko co może - nie tylko ze swojego mieszkania. Dochodzą jeszcze studenci, którzy godzą się na takie warunki i wynajmują mieszkania od innych rodzin. (Które niekoniecznie mają prawo własności tego lokum) Co roku studenci się zmieniają i raczej nie przywiązują wagi do stanu takiego mieszkania (Trzeba pamiętać że w Poznaniu jest cała masa studentów) 9. Nie jestem orędownikiem wyrzucania ludzi na ulicę, ale też mogę zrozumieć drugą stronę. Faktem jest, że czas działa na niekorzyść lokatorów (Bo o prawnym zasiedzeniu nie ma tu mowy). Zamiast dogadać się np starsi ludzie mający wyodrębniony lokal mogli by zawiązać umowę coś na wzór "odwróconej hipoteki", a rodziny z dziećmi mogły by wytargować niewielka wzrost czynszu bądź pomagać przy renowacji kamienicy ( Nie wierzę, że nie dało by się wydelegować 2 osób z całej kamienicy do odmalowania np schodów). W zamian właściciel musiał by rozłożyć na lata remont kamienicy i tez pójść na kompromis w wielu sprawach np: ustanowić niewygórowany czynsz, ale po mniej więcej cenach rynkowy. Oczywiście obydwie strony muszą CHCIEĆ. Kiedy jednak mamy do czynienia z lokatorami menelami lub chciwym deweloperem który chce tylko zmaksymalizować zysk... Wtedy nie ma mowy o żadnym dogadaniu się. się 10 Przez wiele lat urząd miasta umywał ręce. Mógłby być stroną arbitrażową, albo chociaż częściowo ukrócić ten proceder. Niestety tak się nie stało bo były Prezydent Grobelny był po prostu ulubieńcem wszelkiej maści deweloperów, którym za bezcen odsprzedawał najlepsze nieruchomości w Poznaniu. Z kolei sprawy w sądach ciągną się latami i nie się one proste (Samo zebranie wszystkich stron na wokandę to istny cud). To tyle ode mnie z mojej strony. Jest to wiedza po części z praktyki, plotek i wiadomości w mediach. Jeśli ktoś się nie zgadza z tym bądź też ma jakąś dodatkową informację, chętnie ją przeczytam.
Odpowiedz@Imperator0: Tylko jaki jest stan prawny tych mieszkań? Jakoś nie wydaje mi się, by były one własnościowe, więc odwrócona hipoteka odpada.
Odpowiedz@Imperator0: dodam tylko, że ta posesja nie należała do miasta ale do spółdzielni ciastkarsko - piłkarskiej. Przejął ją bank i zlecił "wyczyszczenie".
Odpowiedz@Imperator0: * ciastkarsko piekarskiej oczywiście.
Odpowiedz@sla: W przypadku gdy mamy użytkowanie wieczyste na kamienicy, a wyodrębniono lokal z niskim czynszem ( niezwykle popularna praktyka jeszcze dziesięć lat temu) wtedy można już coś kombinować... Ale przyznam szczerze, że jest to ekstremalnie rzadkie ( Bank nie ma pewności co dalej będzie się dziać z nieruchomością)Czasami ludzie tworzą podobne umowy jak odwrócona hipoteka w zamian za "opiekę" jednak ostatnio któryś sąd administracyjny zakazał takich praktyk.
Odpowiedz@sla: Dodał bym tylko, że takie umowy w stylu: zostawiasz mi niski czynsz ale po mojej śmierci mieszkanie wraca do ciebie (właściciela nieruchomości) są w miarę zgodne z prawem, ale nie z zasadami współżycia społecznego. Więc, w teorii można je zawrzeć, ale! --> gdy sprawa wejdzie na drogę sądową właściciel może sromotnie przerżnąć sprawę. Mało który rejent by się na coś takiego zgodził.
Odpowiedz@SalErlenmayeri: Jeśli dana nieruchomość należała do spółdzielni i została sprzedana to niestety sytuacja jest jeszcze gorsza. Radzę przeczytać artykuły związane z warszawskimi spółdzielniami mieszkaniowymi. Tam to dopiero jest korupcja, syf i jazda bez trzymanki. Tamtejsze umowy są paskudnie skonstruowane z wieloma niedozwolonymi klauzulami. Sądy grzebią w tym od dziesięciu lat...
Odpowiedzrany, napisz poprawnie od nazwiska "Skorwiniały", bo z rozpędu przeczytałam "sku...iały"..
OdpowiedzKorwin w historii i już można puścić soundtrack z Mortal Kombat do czytania komentarzy :3
OdpowiedzMieszkam w Katowicach w których mamy dużo zabytkowych kamienic z lat 1920 i wcześniejszych nawet. Problem niestety jest z ludźmi zamieszkującymi te budynki - większość z nich niestety zamieszkuje margines społeczny. Menele, pijusy, patusy wszelkiej maści bo czynsze niskie. Albo w ogóle budynek przeznaczony na mieszkania socjalne. Odsetek normalnych ludzi niestety jest tam za niski żeby te kamienice przetrwały w dobrym stanie technicznym, a umówmy się szczerze że nawet ci lepiej zarabiający nie mają ani środków ani chęci żeby wybulić parę milionów za generalny remont budynku w którym 70% mieszkańców w życiu nawet złamanego grosza do wspólnoty nie dołożyła. I oto dlaczego kamienice w moim mieście momentalnie kojarzą się z marginesem społecznym.
Odpowiedz@nuclear82: Nie tylkobw Twoim. W Toruniu jest to samo. Ludzie kradną dachy, schody, parapety, drzwi od klatek na opał.
OdpowiedzJestem ciekawa, czy gdybyś za własne pieniądze musiała we własnym domu utrzymywać tę biedną, dotkniętą tragedią kobietę, takie kazanie równie gładko przeszło by Ci przez gardło... Bo osobiście, jak z jednej strony nie pochwalam działalności tzw. "czyścicieli", tak z drugiej jestem równie mocno przeciwna odbieraniu właścicielom prawa do rozporządzania swoim majątkiem. A tak to właśnie w praktyce wygląda - właściciel nie może z własnego domu wyprosić lokatora, dopóki nie spełni iluśtam absurdalnych warunków. I to niezależnie, czy ów lokator sumiennie mu płaci, czy nie. To dopiero jest paranoja.
Odpowiedz@Meliana: to prawda. Zgadzam się, że przywileje dla lokatorów obracają się przeciwko nim samym. Tylko że ja wiedząc o tym nie próbuję robić interesów na kamienicach. Domy nie spadają na właścicieli z nieba (nnno czasem mogą być kłopotliwy spadkiem). To świadomy wybór a lokatorzy mogą tylko czekać na jego skutki. Moi rodzice mawali: obyś cudze dzieci uczył i obyś miał kamienicę. Dwie najgorsze klątwy.
Odpowiedz@SalErlenmayeri: Czyli rozumiem lepiej żeby kamienica się wzięła i rozpadła, niż żeby nie daj bór, ktoś ją kupił, odremontował i spróbował jeszcze bezczelnie na tym zarobić? Bo tak wyczuwam u Ciebie między wierszami, że kamienicami to tylko filantropi powinni się zajmować, z życiową misją utopienia majątku dla utrzymania zabytków i obcych ludzi te zabytki zamieszkujących... Jak dla mnie, cokolwiek dziwna logika. A co do świadomego wyboru... równie świadomym wyborem jest WYNAJMOWANIE CUDZEGO mieszkania - jeśli pożyczasz coś od kogoś, to miej świadomość, że będziesz musiał oddać, jak właściciel sobie tego zażyczy. Jak pożyczasz rower od koleżanki, to też jej mówisz, że może Ci skoczyć, bo nie oddasz, dopóki nie załatwi Ci drugiego w identycznym stanie?
Odpowiedz@Meliana: dużo wniosków i wrażeń Chyba odniesionych bardziej na podstawie innych komentarzy niż mojej historii. Tak. Uważam, że w tym konkretnym przypadku ktoś świadomie i dobrowolnie postanowił zrobić interes krzywdząc ludzi. Weź proszę poczytaj o tej sprawie. Co Ciekawe, nikt się nie odniósł do kwestii zrywać umów, za co lokatorzy ponieśli kary. A przecież to był powód, dla którego napisałam historię.
OdpowiedzMąż-korwinista? Współczuję, mój ojciec również... Wiem, co to za ból.
OdpowiedzA ja napiszę z drugiej strony- dziadkowi ojca odebrano za komuny ziemię, kamienicę w centrum miasta i rozwalono dobrze prosperującą firmę. Rodzice mieszkają w tej kamienicy mając w niej bliżej nieokreślonne "udziały", mieszka wujek i babcia - reszta lokali to mieszkania komunalne - ludzie płacą po 100-150 zł czynszu za mieszkania 70 lub 100 metrowe. Gdyby moja rodzina chciała po prostu mieć to c o jej zagrabiono bezprawnie- mogą kupić po cenie rynkowej i zapewnić dewastującym od 50 lat menelom mieszkaania zastępcze. W takim kraju żyjemy, k....a . Dlatego nie współczuję takim ludziom. Inni mogą jakoś płacić za wynajem cenę rynkową.
OdpowiedzWspółczuję mężowi, że mu się pogarsza. A kwestie lokatorskie, no cóż, kapitalizm w wydaniu XIX wiecznym :( Życzmy sobie przyspieszonej podróży w czasie - w XXI wiek :D
Odpowiedz