Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kończę pracę w godzinach późnonocnych i, gdy pogoda pozwala, wracam do domu…

Kończę pracę w godzinach późnonocnych i, gdy pogoda pozwala, wracam do domu rowerem.

Dzisiaj, jak zawsze, mknę prędkością spacerową stałą trasą, jak bozia przykazała ścieżką rowerową, tradycyjnie kontemplując awangardowe rozwiązania inżynierów ruchu (wiecie, DDR kończące się znienacka na środku chodnika, łączone trasy dla pieszych i rowerów szerokości półtora metra, czy nagłą zmianę nawierzchni z asfaltu na pełnoletnią już szarą płytę chodnikową).

Jadę spokojnie, nagle słyszę radosne "Ty, patrz, rowerzysta!" dochodzące gdzieś z góry. W tej sekundzie przelatuje obok mnie plastikowy kubek z piwem, rozbijając się na szczęście obok, obryzgując mnie jednak zawartością. Ze strachu mało się nie wywaliłam, zatrzymuję się, patrzę, co się dzieje.

Na schodach na most siedziała grupka facetów i radośnie rechotała, najwyraźniej wytykając kumplowi, że nie trafił w "cel". Pytam grzecznie, czy mają coś do powiedzenia, na przykład "przepraszam", czy może trzeba wezwać błękitną kawalerię, żeby odprowadziła ich do domu. W odpowiedzi usłyszałam tylko rechot i "Co się spinasz, lala, nic się nie stało".

No nie, stało się - mówię. Buty mam w piwie, spodnie mam w piwie, śmierdzi to, a jakbym wyrżnęła o chodnik, to podejrzewam, że któryś z panów byłby ładny tysiączek do tyłu, bo tyle kosztują moje okulary. To co, usłyszę przeprosiny, czy dzwonić pod 112?

Panowie się spięli, zaczęli burczeć słowem brzydkiem i niekulturalnem, ale któryś trzeźwiejszy zauważył, że ja już trzymam telefon i chcę dzwonić, a i taksówkarze stojący (nielegalnie) przy przystanku pod mostem zbliżają się w stronę awantury. Zdzielił kumpla, zaordynował "Chłopaki, przeproście, to furiatka, na żartach się nie zna". Wyburczeli "No sorryyyy" i zaczęli się zbierać.

Pewnie gdyby nie taksówkarze w pobliżu, nie kozaczyłabym tak. Inna sprawa, że takich debili po prostu nie znoszę - więc zadzwoniłabym na straż miejską lub policję, stojąc kilkadziesiąt metrów dalej. Bo to takie zabawne, bawić się w rzutki z ruchomym celem...

by Skarpetka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar peroxydum
14 34

Zawsze mnie ciekawi: kto daje minusy w takich sprawach?

Odpowiedz
avatar bromba69
20 32

@peroxydum: Pewnie ci co podzielają poglądy panów piwoszy.

Odpowiedz
avatar bunia
10 20

@peroxydum: ci co chcą to skomentować ale robią to na smartfonie. Nie raz było tak że chciałam coś skomentować a dałam słabe. Te przyciski są za blisko :)

Odpowiedz
avatar Nomamah
-5 5

Ale teraz jest nowa wersja aplikacji i nie ma przycisku do komentarzy

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
14 34

Powiedzcież mi ludziska do czego to doszło w tych bezbożnych czasach że dobre piwo na zmarnowanie idzie. Przecie jak ojciec i matka w zboże we żniwa szli to dzban piwa chłodnego pacholęciem będąc im niosłem uważnie stawiając stopy na ściernisku by ani kropli napoju nie uronić. Azali godzi się owoc ziemi i pracy rąk ludzkich, pszeniczno-chmielowy dar rozlewać? Toć on z ziemi czarnej pochodzi, takuteńko jako ten chleb co matula na nim znak krzyża stawiała a każdą kromkę po upadku ze czcią całowała. Po klasztorach braciszkowie cystersi piwo w kadziach warzyli a toczyły się beczki dębowe po duktach i gościńcach na Wawel na królewski dwór. I teraz skaranie boskie jancykryst taki niepomny na piwne dzieje śmie go na zmarnowanie i na żer robactwu dawać.

Odpowiedz
avatar bromba69
16 20

@Drill_Sergeant: Bo to o czym piszesz to było piwo, a to czym raczyli się panowie na schodach to zlewki po płukaniu beczek.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
10 20

@bromba69: No i widzisz Pan jakby browarnika nowoczesnego jaki Jagiełło albo inszy kniaź ułapił a ich piwa skosztował to by wleźć im do kadzi polecił i utopić się w niej kazał. A jeszcze by jeden cygan piwny drugiego poganiał: "nuże, topmy się szybciej bo kniaź się jeszcze gorzej rozsierdzi"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@Drill_Sergeant: Mam wrażenie, że od wielu osób dostałeś minusy, bo nie byli w stanie ogarnąć, co napisałeś ;)

Odpowiedz
avatar Jorn
18 24

Zamiast się wdawać w dyskusje z debilami, należało rzeczywiście zadzwonić po policję lub straż miejską.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
10 10

@Jorn: Wiesz, wtedy się po prostu wku...rzyłam :) A jakbym zadzwoniła już po wymianie zdań, przy nich, to by zniknęli jak sen jaki złoty.

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 3

@Jorn: a moim zdaniem dobrze zrobiła i więcej ich nauczyła, niż policja, która mogłaby ich już w ogóle nie zastać.

Odpowiedz
avatar pandora
11 11

Miałam bardzo podobne przeżycie dwa tygodnie temu, nawet zastanawiałam się czy nie opisać :) mamy nad sobą dość głośnych sąsiadów - mimo naszego zahartowania po kilku latach spędzonych w akademiku czasem puszczają nam nerwy. Wybieraliśmy się do nich ze 2-3 razy w godzinach późnonocno-wczesnoporannych prosząc o ciszę, ale nic nie wskóraliśmy. Miarka się przebrała, gdy wracając ze sklepu z chłopakiem staliśmy się tarczą dla balonów napełnionych wodą... Nie wiem czy wyrzuconych z okna przypadkiem, czy czekali na nas specjalnie, nie wiem nawet czy zdawali sobie sprawę że jesteśmy ich sąsiadami z dołu, jednak bardzo szybko się o tym dowiedzieli :) Tak się składa że wynajmujemy mieszkania od tego samego właściciela co oni, więc poinformowanie o zachowaniu lokatorów nie było problemem. Ostatecznie usłyszeliśmy jedynie wytłumaczenie typu "sorry, znajomi się opili"...

Odpowiedz
avatar greenlady
0 4

Za dzieciaka przechodziłam obok wieżowca, z którego na jednym z balkonów dochodziły podobne przepite glosy. Zignorowałam i będąc na chodniku tuz obok tego wieżowca wylądowała 3 metry ode mnie szklana butelka po piwie, rozbijając się z hukiem. Odskoczyłam a potem ze strachu uciekłam by przypadkiem nie narażać się na sytuacje gdzie by jednak we mnie trafili, bo skończyłabym tragicznie.

Odpowiedz
Udostępnij