Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem, kto tu był piekielny, bo może i ja trochę sobie…

Nie wiem, kto tu był piekielny, bo może i ja trochę sobie na to określenie zasłużyłam. Jednak do tej pory gdy o tym pomyślę chce mi się śmiać z komizmu sytuacji.

Dzień wczorajszy. Siedząc w pracy wylałam na spodnie podczas drugiego śniadania kefir. Cała klejąca, walczyłam z nimi wodą, gąbką, płynami, lekko przeschły, no ale cóż, wielka plama została. Z racji wykonywanego zawodu nie mogłam sobie pozwolić na taki wygląd. Szybka decyzja --> skoro nie mam spodni na zmianę, biegnę na chwilę do sklepu jakiegokolwiek i coś kupię. Zawijam się w płaszcz ciesząc się, że zasłania niekorzystne miejsca i pędzę, gdzie najbliżej. Łapię w biegu dwie pary spodni (te same, ale w innym rozmiarze) i szukam przebieralni.

Sklep duży, ciąg około 10 przebieralni, wszystkie zajęte, przechadzam się wzdłuż, ale widzę, że na końcu jedna zasłona odsunięta, masa rzeczy wala się po podłodze, haczyki na ściance uginają się pod nieodłożonymi rzeczami. Ehh, ludzie mają po wyjściu z przebieralni takie wieszaki, na które odkładają rzeczy które ich nie interesują/pasują (niepotrzebne skreślić). Jednak nie każdy ma taką kulturę, żeby chociaż w taki sposób ułatwić pracę i obsłudze, i korzystanie innym klientom. Nie musimy przecież każdej rzeczy odkładać na miejsce. Cóż, nie mam czasu, więc wchodzę. Ściągam torebkę, odwijam się z płaszcza, zrzucam buty, spodnie. Jestem już w połowie wciskania się w nową parę, kiedy nagle zasłona się rozsuwa na oścież z moim tyłkiem na wierzchu świecącym na pół sklepu. W rolach głównych [J]a i [P]iekielna baba koło 50:

P: Nie widzisz, że zajęte?
J: Nie, nikogo nie było w przebieralni od dłuższego czasu, zdążyłam się rozebrać (ciągnąc za zasłonę, żeby uchronić wszystkich od widoku moich pośladków)
P: Rzeczy tu zostawiłam, to chyba jasne że zajęte.
J: Proszę Pani, nie ma tu Pani prywatnych rzeczy, są tylko ze sklepu. A że u wielu klientów kultura osobista siada, to wywnioskowałam, że ktoś je tu zostawił z czystego lenistwa. Nikt nie mówił, że ta przebieralnia ma na Panią czekać.
P: Ale ona jest MOJA! Ja ją sobie tak zostawiłam i poszłam po inne rozmiary, to chyba oczywiste, że ona jest MOJA, wynoś się!
J: Proszę Pani, proszę stąd wyjść, nie będę tak stała, poza tym wyraźnie pisze, ze do przebieralni wnosimy 5 rzeczy, a nie połowę sklepu.

Wyszarpałam zasłonę, wciągam spodnie dalej i przeglądam się w lustrze.

P (stojąca za kotarą): Długo tam jeszcze będziesz? Masz mi ją zaraz zwolnić.
J: Wyjdę jak skończę wybierać.
Zasłona znowu się rozsunęła, a ja znów w połowie drogi ściągania spodni.
P: To ja biorę swoje rzeczy do mierzenia!
I ściąga z wieszaków wszystko co tam jest, łącznie z moją drugą para spodni w innym rozmiarze.
J: Hallo, to moje! Wzięłam je do przymierzenia.
P: I co z tego? Mi się one też podobają i CHCĘ JE! Też szukałam TEGO rozmiaru!

Kobieta jak szafa trzydrzwiowa, rozmiar spodni S i ciągniemy, ja z jednej, ona z drugiej. No cóż poddałam się, spodnie puściłam, babsztyl z niemałą siłą ciągnął, więc zachwiał się, zakręcił i bęc na podłogę. Stoję tak nadal z nie do końca ściągniętymi spodniami i patrzę na nią. Zerwała się i zaczyna zbierać na czworaka niemal porozrzucane przez siebie w przebieralni rzeczy na podłodze, razem z moimi starymi spodniami.

J: To są moje rzeczy.
P: A jak mi to gówniaro udowodnisz?
J: Nie mają metki...
P: Złodziejka! ZŁODZIEJKA! Metki urywa i chce spodnie ukraść! - drze się na pół sklepu.
J: Proszę panią, to są moje prywatne rzeczy, noszą normalne ślady użytkowania, nawet są poplamione...
P: Złodziejka i brudaska! ZŁODZIEJKA I BRUDASKA - kontynuuje.
J: ZAMKNIJ SIĘ GŁUPIA BABO! - wzięłam resztę "jej" rzeczy z przebieralni, wcisnęłam jej w ręce, zasłoniłam kotarę, przebrałam się już o dziwo na spokojnie. Wychodzę - a za kotarą na podłodze elegancka sterta ubrań, które najwyraźniej rzuciła jak stała. Podchodzę już na spokojnie do kasy i chcę zapłacić.

J: Przepraszam, nie widziała Pani co się działo w przebieralni? Słychać było na pół sklepu, dlaczego nikt nie zareagował?
Ekspedientka: Oj sama Pani rozumie, wolałyśmy się nie wtrącać.
J: Nie wtrącać? No to teraz ma pani zniszczone i brudne rzeczy na podłodze, już nie mówiąc o tym, że cała ochrona, personel i połowa klientów oglądała mój tyłek.

Co za ludzie! Ani pracownicy, ani klienci, nikt nie zareagował. Cóż, dobre przedstawienie :)

sklepy

by Solll
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kikai
52 54

@minutka: Podpowiem: przeprosiłabyś grzecznie i odeszła, poszukać innej kabiny. Dla mnie, podobnie jak dla autorki historii, sklepowe ciuchy w kabinie to czytelny sygnał wyłącznie tego, że ktoś przede mną był zbyt leniwy, żeby po sobie posprzątać.

Odpowiedz
avatar Solll
18 28

@minutka: No ja akurat tego nie praktykuję, ale rozumiem, ze tak można. Z tym, że jej nie było dosyć długo. I wydaje mi się to trochę nie fair, takie dłuższe blokowanie, kiedy wie się, że jest kolejka, inne przebieralnie są zajęte, a ona urządza wycieczki po sklepie. Tak tamo jak nie przepadam, za zwykłymi sytuacjami u lekarza, kiedy stoisz w kolejce, przed Tobą 10 osób, przychodzi ktoś i rzuca tekstem "to ja będę za Panią" i wychodzi np po zakupy do supermarketu niedaleko, po czym wraca zadowolony po 1,5h i zaraz wchodzi a nie nastał się w kolejce. Nie mniej szacunek do starszych mam. Nie lubię kolejek, a zawsze komuś trzymam jeżeli na mnie to natrafi. Tej Pani ustąpiłabym przebieralnie zaraz, chciałam tylko skończyć się przebierać, a i mnie się spieszyło do pracy, więc chciałam tylko wciągnąć, zobaczyć i biegiem dalej.

Odpowiedz
avatar rahell
29 33

@minutka: jak potrzebujesz przymierzyć inny rozmiar, to od tego są pracownicy sklepu, żeby Ci przynieść. Blokowanie przymierzalni to chamstwo. Wiele razy wzięłam sobie kilkanaście rzeczy do mierzenia, nadmiarową ilość odkładałam na bok, albo do takiej specjalnej torby, jakie są dostępne w niektórych sklepach. I po kilka razy stałam w kolejce. Nie czuję się na tyle lepsza od innych, żeby uważać, że nie obowiązuje mnie limit rzeczy w przymierzalni ani obowiązek kolejki, gdy biorę do niej coś nowego.

Odpowiedz
avatar minus25
26 32

@minutka: Nie ma czegoś takiego jak "zajmowanie sobie kabiny". Jakkolwiek byś się nie zachowała- Twoja wina że wyszłaś z kabiny.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
30 32

@minutka: I nasuwa się pytanie co by było gdyby na 5 kabin 5 osób rezerwowałoby sobie przymierzalnie... Szukanie rzeczy przecież trwa. Dlatego często jest informacja, że można wnosić tylko 5-7 rzeczy. To samolubne przymierzać na raz 20 ciuchów, podczas gdy inni stosują się do zasad i mają kilka rzeczy.

Odpowiedz
avatar Solll
1 13

@Zbychu: Napisałam, że mimo iż mnie to denerwuje, to jednak zawsze trzymam kolejkę :) Nie w każdej przychodni obowiązuje system godzinowy (który swoją drogą jest bardziej pożyteczny) ale czasem mnie to irytuje, gdy stercze w kolejce czasem 2h i czekam na swoja kolej, a przychodzą ludzie widma, którzy bookują miejsce, ale fizycznie ich nie ma, bo gdzieś pójdą, wyjdą. Ja również zamiast stać w kolejce od 7-9 wolałabym przyjść powiedzieć, ze stoję za kimś i udać się np na kawkę, albo śniadanie. Wiem, ze ludzie z różnych powodów wychodzą, ale nie każdy. Zdarzyła mi się sytuacja gdzie stałam grzecznie w kolejce za kimś i nagle pojawiła się Pani z krzykiem, ze teraz ona wchodzi, bo była tu dwie godziny wcześniej i powiedziała że "stoi" za Panią w niebieskim sweterku, a skoro Pani w niebieskim sweterku już nie ma bo najwyraźniej już została przyjęta to teraz jest jej kolej i ona wchodzi, bo jej kolejka minęła.

Odpowiedz
avatar sla
3 13

@Solll: Nie rozumiem twojego podejścia. Stoisz przez takie osoby dłużej w koleje? Raczej nie. W dodatku wychodząc zwalniają krzesło. Tak samo można by się przyczepić osoby, która stojąc w kolejce coś czyta czy czymś się bawi - bo zajmuje sobie czas zamiast bezproduktywnie stać jak reszta. Sama wyszłam gdy okazało się, że moja wizyta (godzinowa) sporo się przesunęła - na co miałam tam kwitnąć, by trzymać na siłę kolejkę? Podano mi orientacyjną godzinę przyjęcia i zrobiłam sobie spacerek, zresztą klinika sama to zaproponowała. Oczywiście, wychodząc ryzykuje się utratę miejsca. Więc należy piętnować nie samo wychodzenie a taką panią, której kolejka minęła i się wpycha.

Odpowiedz
avatar katarzyna
-3 3

@sla: Twoja sytuacja dotyczy jednak czegoś innego. Ja na chwilę potrzymam miejsce - pewnie, ale kolejki nie będę za nikogo trzymać, poza osobami, które są "ze mna", choć i tak wtedy czuje się nie do końca fair wobec innych. Kolejka obowiązuje wszystkich, a nie którzy myślą, że się wycfania, znajdą jelenia, który będzie bronić ich miejsca, więc niech się ktoś inny za nich męczy.

Odpowiedz
avatar katarzyna
-1 3

@sla: oczywiście, że stoi się dłużej. Widzisz przed sobą cztery osoby, ale sama do końca kolejki dochodzisz za dwie godziny, bo te osoby trzymały miejsce pięciu innym, które w tym czasie nie sprawiły się czekaniem, bo ich pilne sprawy były pilniejsze od pilnych spraw tych, co czekali. Co innego, gdy przychodzi się na konkretną godzinę, jest opóźnienie, więc się wychodzi i wraca o przewidzianej porze, bo i tak obowiązuje wcześniej narzucona kolejka. Kolejnym argumentem przeciw jest wspomniana sytuacja gdy pojawia się ktoś, kto "stal" za kimś kogo juz nie ma, a tym bardziej nikon, kto by to potwierdził i chcę się wepchnąć. Nie mój problem, że go nie było. Nie wpuszczam, ale szarpać się nie będę. Nie chodzi o to, żeby wszystkim było jednakowo źle i żeby wszyscy równo ze mną męczyli się w kolejce, lecz że nie lubię, jak ktoś traktuje mnie jak frajerkę i okazuje brak szacunku dla mojego czasu uznając, że jego jest ważniejszy, a ja pewnie i tak nie mam nic lepszego do roboty.

Odpowiedz
avatar moodlishka
1 3

@rahell: pracownicy sklepu pewnie nie maja nic do roboty tylko latac do Ciebie z rozmiarami. Mamy tyle rzeczy do zeobienia, ze latanie z ciuchami nie ulatwia nam wykonania swojej roboty. Wystarczy już, że sporo ludzi nie ma kultury i jeb... ciuchami,jak rozebrał często na lewej stronie, a ja to musze porozmosić. Poza tym sama wiesz lepiej skad wzielas daną rzecz, a ja jako pracownik nie musze wszystkiego wiedziec, zwlaszcza, ze srednio co trzy dni ciuchy sa zmieniane miejscami.

Odpowiedz
avatar Fafel
2 2

@moodlishka: przepraszam Cię bardzo, ale w takim wypadku dupa z Ciebie, a nie sprzedawca ;) Pracowałam w sieciówce kilka lat (całe szczęście już nie pracuję) i wyobraź sobie, że wiedziałam dokładnie gdzie należy szukać którego ubrania. Mało tego! Zarówno ja, jak i moje koleżanki miałyśmy ogólne pojęcie, które rozmiary jeszcze są, a które już zeszły. I nigdy nie było problemu z tym, żeby coś klientowi przynieść do przymierzalni, jeśli oczywiście poprosił. Po to tam jesteś. Dla klienta. Żeby mu pomóc. Co z tego, że towar w sklepie będzie ułożony pod sznurek, jak klienci nie będą zadowoleni z obsługi i nie będą do sklepu przychodzić?

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@rahell: bo tak trudno wziac od razu 2 rozmiary, mniejszy i wiekszy ;p ja tez uwazam to za zwykle lenistwo. zeby choc karteczke zostawic typu "zaraz wracam" a nie stera ubran i domyslaj sie czlowieku, czy ktos tu wroci czy dawno wyszedl tylko rzeczy na wieszak przy przymierzalniach nie byl laskaw odwiesic

Odpowiedz
avatar Zbychu
-1 1

@Zbychu: Oceny mojego komentarza idealnie obrazują obraz polskiego społeczeństwa :D Banda nierobów woli mitrężyć 2 godziny czasu nic nie robiąc i ma pretensje, że inni mają życie i zajęcia. Serio chcecie żeby każdy musiał tak marnować czas? Pewnie większość z Was to osoby, jak Pan z mojej historii, które wolą przyjść pod przychodnie przed otwarciem i czekać pół dnia w kolejce, zamiast zapisać się na daną godzinę :D

Odpowiedz
avatar LenaMalena
18 24

Jak ja nie znoszę takich bab i w ogóle osób! Wiek nie ma tu nic do rzeczy - chamstwa i buractwa się nie toleruje. Słyszałam raz o metodzie na takie osoby, nie wiem czy skuteczna: na samym początku włącza się dyskretnie dyktafon i nagrywa całą kłótnię, a potem robi zdjęcie (albo udaje się, że strzela się fotę). Na koniec kłótni informuje się personę, że zgłosi się sprawę na policję (posądzenie o pomówienie), albo że jest się dziennikarzem i opisze się wszystko w gazecie (ze zdjęciem!), lub że ktoś jest w ukrytej kamerze i właśnie może pomachać swojej rodzinie!

Odpowiedz
avatar Kikai
28 30

@minutka: Tak, oczywiście, każdy kto się z Tobą nie zgadza jest "hejterem". W pierwszym komentarzu nie zaznaczyłaś, że zostawiasz w kabinie swoje PRYWATNE rzeczy. Trochę niemądrze. Czekam na historię na Piekielnych, w której opiszesz, jak się oburzyłaś, kiedy ktoś ukradł Twoje zakupy albo zabrał się z rozpędu do mierzenia Twojego płaszcza, bo myślał, że sklepowy. "a czym to się różni od sytuacji, gdy ktoś "zostawia na straży" mamę/siostrę/koleżankę/dziecko" - I w międzyczasie znosi sobie naręcza ciuchów, blokując przymierzalnię na pół godziny? Niczym, tak samo niefajna sytuacja.

Odpowiedz
avatar rahell
21 23

@minutka: jak nie ma obsługi, żeby pomogła, to trudno. Lepiej wziąć wszystkie rzeczy i nie narażać się na ich kradzież oraz nie być bucem blokującym kolejkę. Poza tym, skąd ja mam wiedzieć czy osoba przede mną wyszła tylko na chwilę, czy zajęła przymierzalnię i wróci za pół godziny z górą ciuchów?

Odpowiedz
avatar sla
23 25

@minutka: Dobrze, nie będę wchodzić do przymierzalni z chociażby jednym ciuchem w środku... Zaraz... Często wszystkie takie są! To gdzie mam się przebrać? Nie wzięłaś dobrego rozmiaru? Szukaj obsługi albo licz na to, że zdążysz wrócić. Lecz nie miej pretensji do osoby, która zajęła WOLNĄ przymierzalnię. Zaś zostawiania prywatnych rzeczy nawet nie skomentuję.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
12 14

@minutka: jestem osobliwie przekonana, że prędzej czy później ktoś cię okradnie. A poza tym, tak jak już niejedna osoba napisała, przymierzalnia to nie jest stolik w restauracji, żebyś mogła ją zarezerwować. Jak nie mieścisz się w limicie wnoszonych ubrań, bo koniecznie musisz przymierzyć pół sklepu, to musisz też za każdym razem poczekać na wolną przymierzalnię.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
9 9

@minutka: Jak na straży czeka rodzina lub znajomi, to różnica jest zasadnicza, bo można ich poprosić o przyniesienie czegoś - Ty przymierzasz spodnie, oni szukają innego rozmiaru bluzki, więc 2 w 1. Często w przymierzalniach nie ma aż tak dużo wieszaków i stołeczków by posegregować i poukładać sobie rzeczy, zazwyczaj wygląda to jak armagedon. Skąd osoba widząca pustą przymierzalnię ma wiedzieć, że pod spodem sterty ciuchów jest Twoja torebka?

Odpowiedz
avatar katarzyna
3 5

Ryzyk-fizyk, jak to mówią. Własne ciuchy i zawartość kieszeni zostawiasz na własną odpowiedzialność. Jeżeli kolejki nie ma, też zdarzy mi się wyskoczyć po coś na widoku, ale jeśli mam szperać, to już wolę zabrać ze sobą rzeczy, skoro potem będę miała jeszcze więcej do odwieszenia. Chyba, że mam coś do porównania, ale raczej biorę pod rękę, żeby obsługa nie zgarnęła. Swoich rzeczy nie zostawiłabym, gdybym miała stracić je z zasięgu wzroku. Nie byłabym taka surowa wobec tych, którym obsługa lub osoba towarzysząca coś doniesie, zachowajmy zdrowy rozsądek. Oczywiście nie mówię o wymianie całej garderoby, to trochę nie fair, ale pojedyncze sztuki to nie problem. Dyplom i order dla każdej osoby która nie korzystała z podobnej pomocy.

Odpowiedz
avatar katarzyna
5 5

Nie wspominając już o tym, że jak już, zostawimy ciuchy w przymierzalni i ktoś tę "naszą" przymierzalni zajmie, to nie pieklimy się, tylko grzecznie prosimy o podanie pozostawionych rzeczy, czekamy aż będzie to możliwe i przepraszamy za kłopot. Nikt przecież nie będzie się domyślał, co oznaczają wiszące w środku łachy i zastanawiał, czy przypadkiem ktoś inny nie ma monopolu na kabinę.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@minutka: do jednego wieszaka. na drugim koncu sklepu np. przeciskajac sie przez wszystkich stojacych w kolejce do przymierzalni. LUDZIE SIE NIE DOMYSLAJA. a ptem 10osobowa kolejka bo 5/10 kabin z rzeczami w srodku, i tak przez pol dnia, bo nikt nie wpadl na to, ze ktos tych ciuchow nie odwiesil, a dawno jest juz w domu zreszta wychodzisz z kolejki=rezygnujesz z miejsca w niej, proste

Odpowiedz
avatar sla
15 17

@ijabuba: O gacie za dużo. Ja bym nie chciała by ktoś nieuprawiony je widział.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
9 17

@Fomalhaut: Mężczyźni zachowują się tak w barach - bronią terytorium. Nam kobietom odbija za to na zakupach :D A teraz poważnie - nigdy nie widziałam żeby jakieś kobity kłóciły się o rzeczy w sklepie, sama też tego nie robię, więc dla mnie to śmieszne i dziwne i przede wszystkim ciężko mi w to wierzyć.

Odpowiedz
avatar kaede
7 7

@Fomalhaut: włącza im się jakis instynkt zdobywcy/łowcy :) moze nie w sklepach odzieżowych (gdzie kobiety lecą do przebieralni z rzeczami ktore nie wymagaja rozebrania sie do rosołu np z bluzą czy swetrem, faceci raczej sie nie przejmuja i przymierzaja ''na sklepie'') ale w spożywczych juz widziałam wyscig o pierwszenstwo do kasy (tak, miedzy dwoma panami 40+).. Jakby te dwie minuty miały kogoś zbawić.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
8 8

@Fomalhaut: W odniesieniu do pierwszego akapitu: wystarczy, że jedna kobieta jest walnięta i zaczyna wszczynać awanturę. Tak jak w historii: autorka normalnie rozmawiała, a baba do niej z mordą (bo inaczej nie można tego nazwać). Dopiero zniżenie się do poziomu baby pomogło załatwić sprawę.

Odpowiedz
avatar czosnek_cebula
5 7

@Fomalhaut: "W związku z tym mam takie pytanie do damskiej części piekielnych: co się dzieje w waszych umysłach, że tak się zachowujecie? Dlaczego wyprawa na zakupy odbiera wam rozum? " To się tyczy nie tylko kobiet i nie tylko na zakupach. Po prostu ludzie są głupi i nie przeskoczysz tego.

Odpowiedz
avatar szybkizbys
-2 8

fajny ten tyłek chociaż? :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@szybkizbys: Skoro nikomu nie przeszkadzało, że był na wierzchu to musi być niezły.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

taka durna polityka sklepu, ze klient=pan tylko teraz konflikt tragiczny, ktorego klienta wybrac skarga do centrali napisana?

Odpowiedz
Udostępnij