Historia sprzed kilku lat, z kategorii "piekielni właściciele zwierząt".
To było lato. Wybraliśmy się z moją dziewczyną na spacer nad jezioro, usiedliśmy sobie na pomoście i wygrzewaliśmy się w popołudniowych promieniach słońca. Dookoła ludzie spacerowali, jeździli rowerami, cud miód i sielanka.
Drogą obok jeziora przebiegał Pan Biegacz. Nagle zauważył jakiś ruch w pobliżu, obrócił się i zobaczył psa rasy wilczur biegnącego w jego stronę z rozdziawionym pyskiem i jęzorem na wierzchu. Różnie ludzie reagują w takich sytuacjach, być może Pan Biegacz miał jakieś niemiłe wspomnienia związane z psami, bo trochę spanikował i wypłacił mu dość potężnego kopniaka w formie samoobrony. Pies zawył, zrobił w tył zwrot i z podkulonym ogonem pomknął ku swojej Właścicielce. I teraz zaczyna się piekielność właściwa.
[W] (tonem, który sugerował popełnienie zbrodni najwyższego wymiaru): - Co Pan wyprawia?! Jak Pan śmie?!
[PB] (lekko zdezorientowany): - Przepraszam, ale Pani pies rzucił się na mnie więc się broniłem...
[W]: Ale przecież on by nic nie zrobił, on nie gryzie! On się tylko chciał bawić! Jak Pan może kopać niewinne zwierzęta! (dodając do psa przesłodzonym głosem: "chodź tu mój Babuleczku...", a wspomniany Babuleczek wtórował jej szczekaniem).
Na to Pan Biegacz stracił cierpliwość i zaczął krzyczeć, że pies biega bez smyczy ani kagańca i że on zaraz może wezwać Straż Miejską to zobaczymy kto ma rację. Właścicielki psa nie przestraszyło to ani trochę i nadal rozjuszona wrzeszczała na Pana Biegacza, a po chwili dołączyło jeszcze do niej kilka postronnych osób rozpaczających nad uciśnionym pieskiem. Wszyscy zgodnie ochrzaniali Pana Biegacza, więc sam nie wytrzymałem widząc taką niesprawiedliwość i krzyknąłem do niego, żeby się nie przejmował bo zachował się poprawnie i niech zignoruje tych ludzi. Pan Biegacz widocznie miał taki zamiar, rzucił mi przelotny uśmiech i pobiegł dalej.
Sami oceńcie, kto tu był bardziej piekielny. Ja w jego sytuacji zachowałbym się identycznie, a klasyczne teksty właścicieli typu "przecież on nie gryzie" są po prostu śmieszne. Pies to tylko zwierzę i nie wiadomo jak się zachowa, a nie był to kundelek wielkości kota tylko dość sporawy wilczur. Stąd apel do właścicieli psów i nie tylko: to, że Wasz pupil jest przyjazny w domu, nie oznacza, że tak samo się będzie zachowywał do obcych ludzi...
Czy jak zobaczysz człowieka w dresie (np. biegacza) to też go kopniesz? Bo przecież może być dresiarzem i może na Ciebie napadnie... Brak myślenia (właściciela psa) nie usprawiedliwia agresji. W dodatku, takie działanie mogło przynieść skutek przeciwny -- pies, który być może normalnie byłby spokojny, mógł poczuć się zagrożony i zaatakować.
Odpowiedz@piotrs72: Jakby dres biegł w moją stronę, podnosząc pięść, to tak, możliwe, że też starałabym się uciekać lub bronić. Biegacz odruchowo zareagował w drugi sposób i, choć nie do końca było to mądre, zważywszy na ostatnie zdanie Twojego komentarza, to po prostu taka była jego reakcja w momencie zagrożenia. Jak pies, którego nie znasz, leci do ciebie z rozdziawionym pyskiem, to nie wiesz, czy chce się bawić, czy chce gryźć. Właściciel psa powinien zadbać o to, by pies nie podbiegał tak do obcych.
Odpowiedz@piotrs72: uwielbiam psy ale też bym tak zareagował. Po prostu bym się bronił. Skoro biegacz go kopnął to znaczy, że pies był bardzo blisko, więc to mogła być już faza ataku. A jeśli nie, to rzeczywiście, mogło być jak w Twoim ostatnim zdaniu, pies mógł dopiero stać się agresywny. Ale tego się nie dowiemy.
Odpowiedz@Miryoku: A dres chciał tylko oddać Ci klucze które zgubiłaś i biegnąc by Cię dogonić trzymał je w podniesionej ręce... Oczywiście, że właściciel psa powinien go pilnować i nie dopuścić do takiej sytuacji. (Ja swojego psa spuszczam ze smyczy tylko jak mam pewność, że w odległości zapewniającej mi czas na reakcję nie ma osób postronnych.) Ale reakcja biegacza nie była właściwa -- choć w sytuacji zaskoczenia i stresu jest zrozumiała. Najlepiej w takich sytuacjach działa gaz pieprzowy i większość osób biegających to wie. Warto też trochę poczytać np. tu: http://bieganie.pl/?cat=3&id=64&show=1 PS. Odstraszacze ultradźwiękowe by działały muszą być solidne -- chińskie zabawki nie działają na psy.
Odpowiedz@piotrs72: Jeśli czujesz się zagrożony - masz prawo się bronić. niezależnie "co autor miał na myśli" - a naruszenie prywatnej przestrzeni (w sensie gwałtowne wpakowanie się w sferę zasięgu walki wręcz) może wzbudzać poczucie zagrożenia. Nadmienię, że w krajach, w których zwykli obywatele mogą posiadać broń, z dużo mniejszą nonszalancją, gwałtownością i bezpośredniością a z dużo większą delikatnością i szacunkiem, narusza się sferę komfortu obcych ludzi. Przypadek?
Odpowiedz@piotrs72: gaz pieprzowy? Ty myślisz? Wiesz, jaką krzywdę psu zrobisz? Genialne...
Odpowiedz@piotrs72: No tak biegacz miał się dać pogryźć, bo może jednak piesek chciał się pobawić! Ojej, nie chciał? To powinien dać się zeżreć, bo biedny piesio... Kocham zwierzęta, ale jak coś mnie atakuje to się bronię. Ewentualnie spieprzam.
Odpowiedz@Rammsteinowa: "Ewentualnie spieprzam." Jasne, tyle że niebezpiecznych rozmiarów pies jest zawsze szybszy od człowieka, więc cię dogoni i tym bardziej będzie chciał cię ugryźć. Rozsądne, nie ma co. Ja to bym jednak radziła starać się zmieniać swe postępowanie zależnie od sytuacji, a nie robić zawsze tak samo, licząc że się uda, bo się nie uda. @Wiewior84: Gaz pieprzowy przynajmniej powinien naprawdę agresywnego psa spacyfikować, podczas gdy kopniak jedynie rozjuszy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2015 o 13:52
@Wiewior84: No własnie, że nie zrobi krzywdy -- w przeciwieństwie do kopnięcia. Działanie gazu ustępuje po kilkudziesięciu minutach i nie doprowadza do żadnych obrażeń.
Odpowiedz@Zmora: "..ale jak COŚ mnie atakuje..." nie mówiłam o psie tylko o każdym innym(wolniejszym ode mnie)zwierzaku np. pająk gigant czy jakiś sztuczny wąż, albo inne cholerstwo. Więc genialna jakże zmoro owszem, przy psie albo będę się nie ruszać, albo sama się na niego rzucę z zębami. A przy jadowitym gadzie wolę spieprzać. Nie mam dwóch lat i nie musisz mi tłumaczyć, że pieski są szybkie.;)
Odpowiedz@piotrs72: no właśnie, że może zrobić, wiesz jak się zachowuje pies po takim potraktowaniu? wkłada pysk do wody, a woda sprawia, że piecze go jeszcze bardziej, przez co pies męczy się niemiłosiernie. Rzeczywiście żadna krzywda. W dodatku od psa wyczuwa się ten gaz przez kilka dni, człowiek się po prostu dusi. Tak, całkiem niedawno ktoś potraktował gazem mojego owczarka, który beztrosko biegał sobie za ogrodzeniem po mojej posesji. I nie, nie ustąpił po kilkudziesięciu minutach - pies biegał w kółko przez kilka godzin, piszczał, zanurzał się w śniegu i piszczał jeszcze bardziej.
Odpowiedz@piotrs72: Sorry ale mam wrażenie że jesteś nieco inteligentny inaczej... Pozwól że Cię zacytuję: "No własnie, że nie zrobi krzywdy -- w przeciwieństwie do kopnięcia. Działanie gazu ustępuje po kilkudziesięciu minutach i nie doprowadza do żadnych obrażeń." Czyli Ty nie chcesz się tylko obronić by mieć czas na oddalenie tylko doprowadzić do obrażeń. Gaz jak piszesz daje Ci te kilkadziesiąt minut. Masz więc czas na odejście ale nie... ty wolisz załadować kopa i to najlepiej takiego, który coś psu przetrąci. Postawa godna podziwu! (ironia) Nie bronię tu oczywiście psa ani właściciela. Chodzi mi o to, że ty takim podejściem jesteś nie mniej piekielny.
Odpowiedz@SirCastic: W pełni solidaryzuję się z Twoimi poglądami.Uwielbiam Psy i Zacnych Ludzi, aczkolwiek wśród Canis lupus familiaris i Homo sapiens erectus zdarzają się relatywnie często pomyłki Pana Boga, które należy eksterminować.
Odpowiedz@piotrs72: pryśnij sobie w twarz gazem i zbadaj czy naprawdę po kilkudziesięciu minutach wszystko będzie już ok. Mam gaz, testowałam jego działanie i po takim pryśnięciu tester osmarkał się po pas, ja osmarkałam się po pas (nie byłam w zasięgu działa gazu, ale dotykałam testera i niechcący zatarłam sobie buzię), wszystkie ciuchy wylądowały w podwójnym praniu, a kot unikał nas jeszcze przez kilka dni. Potraktowanie czymś takim psa, który ma wyjątkowo wrażliwe zmysły i sierść, która utrzymuje drobinki żelu i powiększa podrażnienie to wyjątkowe okrucieństwo.
Odpowiedz@Rammsteinowa: Oj, sorry, rozmawialiśmy o psach, więc założyłam, że mówisz o psach, a nie o wszystkim z wyjątkiem psów. Chociaż nie wiem, jak i po co chcesz uciekać od tych "innych, wolniejszych od ciebie stworzeń". Pająki ludzi bez sensu nie atakują, a jak atakują, to zwykle dlatego, że człowiek podlazł za blisko, bo pająka nie zauważył. Więc jedyna opcja, by pająk jednocześnie próbował cię atakować i żebyś ty o tym wiedziała, to w praktyce usilne wkładanie łapy do jego otworu gębowego. A tego chyba normalni ludzie nie robią. Przy jadowitym gadzie też bym sugerowała raczej powolny, niegwałtowny odwrót, żeby zwierzaka nie stresować, bo większość z nich reaguje agresywnie na gwałtowne ruchy. Takie węże np. atakują znacznie szybciej niż ludzki czas reakcji, a niektóre z nich mają dość daleki zasięg. Więc jak się zerwiesz do biegu, to ci się w tyłek wgryzie i tyle będzie. A jak jesteś poza zasięgiem, to po co spieprzać? Wąż do ciebie nie podlezie, wystarczy więc odejść spokojnie. Teraz jeszcze mi powiedz, że wcale nie miałaś na myśli węży, tylko jeszcze coś innego, co by miało w jakiś sposób pasować do twej opinii. Może jadowite jaszczurki? Albo coś jeszcze innego?
OdpowiedzMożna wybrać nisko stezony gaz, takie polecane są na psy. To rzeczywiście nie prawda, jakoby dyskomfort mijał po parodziesieciu minutach, ale zwykle mimo wszystko mija bez większych skutków ubocznych. Gdyby coś mnie atakowali, miałabym gdzieś, że zaboli.
Odpowiedz@Iceman1973: coś Ci się chyba pomyliło...
Odpowiedz@piotrs72: Być może pies ani nie chciał się bawić, ani gryźć, może on po prostu chciał biegacza połknąć w całości ? :) Jest różnica między facetem w dresie, który biegnie w swoim kierunku z dala ode mnie a dużym psem, który biegnie w moją stronę szczerząc kły, nieprawdaż ?
OdpowiedzOsobiście jestem fanatyczką psów (serio) i uważam, że wiele reakcji ludzi, którzy z psami maja nie wiele do czynienia są przesadzone, aczkolwiek w tej sytuacji to właścicielka psiaka sama była sobie i psu winna... Moje psy często biegają bez smyczy ALE w miejscach gdzie raczej mało prawdopodobne jest spotkanie zwykłego spacerowicza, a jeżeli zdarzy sie biegacz czy rowerzysta natychmiast przywołuje psy do siebie i czekam aż osoba przebiegnie/przejedzie. Moje psy tez nie gryzą, ale ludzie są różni, mogą sie bać czworonoga i po prostu spanikować, wykonać jakiś gwałtowny ruch i pies nie wiedząc co sie dzieje może zaatakować. Pies to odpowiedzialność prawie jak z dzieckiem, trzeba go pilnować, a tu właścicielka po prostu dała ciała...
OdpowiedzWedług opisu, pies nie był agresywny. Otwarty pysk i wywalony język z żadnej strony nie są sygnałami "Będę gryźć" raczej "O biegniesz! wow to ja pobiegnę z tobą, gorąco jest, nie?" Oczywiście rolą właściciela jest pilnować psa, bo nie każdy musi się znać na psiej mowie ciała i Pan biegacz mógł się poczuć zagrożony - choć moim zdanie dla własnego bezpieczeństwa powinien się zapoznać z podstawowymi zasadami jak rozpoznać psa agresywnego i jak nie dopuścić do ataku (na pewno nie "atak najlepszą formą obrony"!). Z drugiej strony reakcja Pana biegacza też przesadzona (jak mówię mógł się poczuć zagrożony) bo takim zachowaniem naraził się na WIĘKSZE niebezpieczeństwo, pies kopnięty mógł zaatokować tym bardziej - niezależnie od swoich początkowych zamiarów. Jeśli już doszło do takiej sytuacji powinien raczej się zatrzymać i poprosić o zabranie psa stojąc spokojnie - co zmniejsza prawdopodobieństwo ataku. kopanie, machanie rękami czy krzyczenie na psa może go tylko bardziej sprowokować. Jasne że można wkurzać, że każdy trening jest po 20 razy przerywany z takiego powodu i biegacz miał prawo naskoczyć na właścicielkę żeby psa pilnowała, ale zasadzanie kopa - zły pomysł. Piekielna właścicielka psa, sytuacja miała miejsce z jej winy bo to jej zadaniem było nie dopuścić do kontaktu. Więc po wszystkim powinna przeprosić - głownie psa bo za jej głupotę oberwał. a nie się wykłócać.
Odpowiedz@Axisss: Jasne. Już lecę studiować kynologię, żeby sobie po parku pobiegać.
Odpowiedz@Kumbak: Nie no jasne. Przepisów ruchu drogowego też nie studiuj, tylko wbiegaj na ulicę od tak, a potem niech się twoja rodzina zastanawia, czemu cię coś rozjechało. Bo kopanie psa tylko wzmaga jego agresję, więc sam się prosisz o atak. Ja wiem, że psy powinny być na smyczy (tak samo jak samochody powinny się zatrzymać jak widza idiotę spacerującego po ulicy, zamiast go rozjeżdżać), ale co jeśli napotkasz bezpańskiego psa, który nie będzie miał właściciela, którego można by winić w razie ataku? Naprawdę, przebywając w mieście (a już zwłaszcza bojąc się psów), powinno się znać podstawowe zasady zachowania wokół nich. Typu "nie uciekaj, bo będzie cię gonić", "nie machaj łapskami, bo jeszcze cię dziabnie", "nie głaszcz z zaskoczenia, a już zwłaszcza po głowie, bo jeszcze cię dziabnie" itp. A zasadzanie kopa, bo tak, jest głupawe. To tak, jakby ktoś sprzedał kopa osobie w prześcieradle, bo "przecież to mógł być duch, który chciał mnie zabić" (załóżmy, że osoba sprzedająca kopa ma fobię przed duchami).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2015 o 13:47
@Zmora: Hola, hola, i co jeszcze powinno się znać ? Może romski - żeby wiedzieć czy się o drogę pytają czy okradają? Może wkuwać tabele ligowe - żeby wiedzieć na dresiarzy z jakiego klubu się natkniesz? Ba - może trzeba znać tajniki samoobrony i ukończyć kurs walk w mieście? Co jeszcze musi wiedzieć i umieć obywatel, żeby zachować swoje prawo do wolności, własności i nietykalności osobistej?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2015 o 15:28
@SirCastic: Ja nie twierdzę, że masz iść ukończyć doktorat z kynologii, tylko że każdy głupi powinien wiedzieć, że przed psem się nie ucieka, a jak jest duży, to też się go nie kopie, bo kopy są skutecznie jedynie na kanapowe pieski, co to o się mieszczą w torebce. Tak samo wiesz, że nie wychodzi się na ulicę, nawet jeśli masz zielone, kiedy widzisz, że pędzi jakiś wariat 130km/h i jeszcze pod wpływem, albo że nie pluje się w twarz człowiekowi, który wyskoczył na ciebie z nożem. Ja naprawdę nie głoszę tu jakichś nowości wymagających certyfikatu, tylko zdroworozsądkowe podejście. Co do ostatniego wymienionego przeze mnie punktu, czyli "nie głaszcz z zaskoczenia", to mi się wydawało, że na piekielnych wszyscy oczekują, żeby wszyscy wiedzieli, że do obcych psów się łap nie wyciąga. A trafisz na bezpańskiego psa, zaczniesz kopać/uciekać jak kretyn, on ci się w d*pę wgryzie i będziesz płakał, dlaczego ten pies nie miał poszanowania dla twej nietykalności osobistej. Podpowiem: pies ma gdzieś twoją nietykalność osobistą.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2015 o 16:02
@Zmora: Jak do Twoich autorytarnych teorii - co się robi a czego nie, ma się opisana sytuacja, w której rozpaczliwa obrona w formie kopniaka jednak poskutkowała? cyt. "Pies zawył, zrobił w tył zwrot i z podkulonym ogonem pomknął ku swojej Właścicielce" P.S. I nie dociera do mnie porównanie psa z samochodem - chyba to zbyt wyrafinowane dla mnie. Może, kiedy samochody zaczną poruszać się autonomicznie i instynktownie, kierowane jedynie poleceniami głosowymi pasażerów... ale póki co porównania są raczej nieuprawnione.
Odpowiedz@SirCastic: Zrobił w tył zwrot bo nie był agresywny. Bez obrazy ale właśnie trochę "położyłeś" swoje argumenty. Wiedząc cokolwiek o psach (i nie, nie chodzi mi tutaj o wiedzę potrzebną do doktoratu z kynologii)byłbyś w stanie zauważyć, ze pies opisany w historii nie był agresywny. Jak już ktoś wyżej napisał, wywalony jęzor i rozwarty pysk to nie objaw agresji. Gdybyś kopnął agresywnego wilczura, gwarantuję Ci że na zawsze zapamiętałbyś objawy agresji u psa(zakładając że byłbyś jeszcze żywy po ataku). Co sprowadza nas do tego że jednak jakaś podstawowa wiedza jest potrzebna do życia. I tak samo jak wiesz, że nie połyka się 20 tabletek na raz bo mogą zaszkodzić (nie, nie jestem magistrem farmaceutyki) tak samo powinieneś wiedzieć, ze nie kopie się rozjuszonego psa.
Odpowiedz@Evergrey: Ty i Zmora, przejawiacie tutaj straszną tendencję do generalizacji - lepiej to, lepiej tamto, lepiej sramto. Człowiek, który sądzi że jest atakowany, ma mgnienie oka na reakcję. Nie sądzę by miał czas odpalać googla i sprawdzać czy nadbiegający pies jest agresywny czy przyjacielski - z przepisów wynika że tam nie powinno być żadnego, swobodnie puszczonego psa, tym bardziej z możliwością otwarcia pyska - czyli bez smyczy i kagańca - to raz. Dwa, że W TYM WYPADKU kopniak poskutkował - czyli instynktowna reakcja była słuszna - jakie by wasze teorie nie były. Trzy - że jak się włączają odruchy, to jest kopanie, gryzienie i ratowanie życia wszelkimi sposobami, a nie debaty internetowe i ocenianie intencji drapieżnika.
Odpowiedz@Evergrey: Czasem się połyka 20 tabletek na raz. W tej historii skutek został osiągnięty - pies odbiegł. O to przecież chodziło. To niby co mam zrobić w przypadku ataku? Czekać, aż pies się znudzi nawet wówczas, gdy jest wielkości mojego buta?
Odpowiedz@SirCastic: Ale tu nie chodzi o odpalanie Google w trakcie ataku. Nie sądziłam że ktoś może być aż tak głupi. Tu chodzi o podstawową wiedzę, którą powinieneś mieć. Nie zdobywać w praktyce w tym konkretnym wypadku.A instynkty można sobie wyrobić. I nie zawsze ten za którym pójdziesz jest prawidłowy. W tym wypadku (ponownie podstawowa wiedza o psach)poskutkował bo pies nie był agresywny. Co do Twojego argumentu o przepisach- nikt nie powinien też kraść, rabować i mordować a jednak to się zdarza. Świat to bardzo okrutne miejsce. Zgodnie z tokiem Twojego rozumowania chodzenie na lekcje samoobrony jest bez sensu bo według przepisów napaść też jest niezgodna z przepisami? "Przepraszam panie gwałcicielu, to co pan robi podlega karze, proszę przemyśleć swoje zachowanie!" P.S. Ludzie też nie powinni umierać z głodu a jednak się to dzieje. Chociaż może powinni podług Twojej logiki bo przecież nie ma przepisu, że każdy człowiek powinien codziennie dostać obiad.
Odpowiedz@Evergrey: Instynkty dotyczące samoobrony przed drugim człowiekiem wyrabia się w czasie treningów i symulowanych walk. Znaczy mam to samo zrobić w przypadku psów? Iść na szkolenie i dać się pogryźć? Nie przesadzasz trochę?
Odpowiedz@Sla: Nie uciekaj, nie kop-to tylko zwiększa agresję. Jeśli pies atakuje uklęknij na ziemi na tzw żółwia, chowając kończyny i głowę pod korpus.I jeszcze raz nie uciekaj. Duży pies jest zazwyczaj szybszy od człowieka (no chyba, że jesteś zawodową sprinterką) więc i tak Cię dogoni i przewróci. Wtedy możesz niemieć już czasu na ukrycie twarzy czy tętnicy szyjnej. No i zdrowy rozsądek. Wiadomo że nie musisz tego robić w przypadku ratlerka. Ale chyba inaczej się bronisz przed 5-latkiem a inaczej prze dorosłym facetem nie?
Odpowiedz@Evergrey: O teorii łatwo jest mówić. Jednak w sytuacji zagrożenia kiedy na decyzję są ułamki sekund i w krwi płynie już adrenalina człowiek zachowuje się automatycznie, instynktownie. I nie myśli, nie zastanawia się nad tym, co zrobić powinien. Zaś nad instynktem nie zapanujesz inaczej niż treningiem, nie mam tu na myśli jednego spotkania z pieskiem. Wypada to zrozumieć zamiast pisać, że tak czynić się nie powinno, że to głupie, że tamto. Siedząc bezpiecznie przed komputerem bardzo prosto jest kogoś pouczać. Tu kopanie pomogło. W przypadku małych i średnich psów (czyli takich, które najczęściej rzucają się do czyichś nóg) także pomoże. Jeśli zaś chodzi o duże i silne psy to i tak nie mam z nimi szans, albo mi ktoś pomoże, albo po mnie. Nawet z pozycją żółwia taki zwierzak sobie bez problemu poradzi.
OdpowiedzWedle opisu, pies był o wiele za blisko. W tej sytuacji dopuszczalna jest każda reakcja, byle skutecznie odgoniła zwierzę. Odgoniła, to znaczy że była właściwa.
Odpowiedz@sla: Czytałam gdzieś, że ogólnie zwierzęta nie za bardzo zdają sobie sprawę z tego jakie są silne. Nie wiem czy w przypadku psów działa(rzekomo przeciw bardziej dzikim zwierzętom tak), ale mając wybór dać odgryźć sobie pół poślada zamiast tętnicy to nie wiem czy również albo bym psa nie kopnęła z całej siły w coś, albo po prostu zaczęłabym biec w jego stronę. Raczej większość psów jest trochę mniejsza niż ja no i adrenalina różnie wpływa na człowieka, mi się akurat aktywuje system "walcz", a nie "uciekaj".:D Ale jakby to w praniu wyszło to wolę nie wiedzieć.:D
Odpowiedz@Sla: Jak już pisałam instynkt nie zawsze wychodzi ludziom na zdrowie. Jest to mechanizm obronny i jak każdy mechanizm ma swoje wady i zalety.I nie piszę tylko o teorii, jak sugerujesz bo tak się składa ze mam dużego psa ze schroniska, który miał problemy z agresją. I nie bez potrzeby różne służby ratunkowe informują o tym jak zachować się w sytuacji gdy pies atakuje. Nie piszę, że łatwo jest zapanować nad instynktem, ale może warto chociaż takie rzeczy wiedzieć. A kopanie średniego i małego psa również może nie pomóc tylko rozjuszyć. Może nie zabije, ale nogi może ładnie poharatać. Pamiętaj, że choćby takie małe jamniki są psami do polowań-bardzo zacięte i też mogą zrobić krzywdę.
Odpowiedz@Zmora: Normalnie staram się nie włączać w dyskusję, ale Twoje zdanie dość mocno mnie zbulwersowało. Jestem osobą, która panicznie boi się psów. Szczególnie obcych, szczekających, podbiegających żeby się pobawić. Zawsze staram się omijać je jak tylko mogę, ale czasami niestety nie mam takiej możliwości i wtedy, gdy taki piesek do mnie podbiega, przestaję myśleć racjonalnie, jedyne co mi przychodzi do głowy to "ratuj swoją skórę" i szczerze mówiąc pierwszym moim odruchem jest ucieczka, lub ewentualnie kopniak. Naprawdę myślisz, że człowiek w sytuacji zagrożenia jest w stanie myśleć racjonalnie? Bo jeśli tak to bardzo Ci zazdroszczę, że nigdy w takowej nie byłaś i nie wiesz co się wtedy czuje.
Odpowiedz@Evergrey: Mieszasz utopijne bzdury z wzniosłymi prawdami oczywistymi, szukając sposobu na udowodnienie że skuteczny doświadczalnie sposób Pana Biegacza (pogonienie kopem) jest gorszy niż teoretyczna wiedza. Efekt pożądany osiągnął? - osiągnął, zgodny z waszą teorią? - niezgodny, to co się kupy nie trzyma? Teoria! A co do smutnej rzeczywistości - Wyobraź sobie, że wolno być głupim biegaczem. Ba, można być biegaczem z doktoratem z fizyki kwantowej i nie odróżniać psa od kota. I można w swojej naiwności spodziewać się że jak się biegnie między cywilizowanymi ludźmi i przechodzi na zielonym świetle, to nic cię nie powinno rozjechać ani pożreć. Ni pies, ni nietoperz, ni libijscy terroryści w VW busie. Pewnie, że bezpieczniej być twardzielem, mieć zawsze nóż z zasobnikiem, znać się na psach, ludziach, roślinach, skończyć kursy survivalu, samoobrony i bacznie obserwować otoczenie - jak najbardziej zalecam czujność i przygotowanie - ale chyba pozwolisz ludziom wieść życie jako korporacyjna pierdoła w ciasnych spodniach i za dużej czapce? Czy nie pozwolisz?
Odpowiedz@sla: "Tu kopanie pomogło." Nie, nie pomogło. Pies nie był agresywny. Kopanie było bez sensu. To dość prosta sprawa: - jak pies nie jest agresywny, to kopanie jest niepotrzebne. - jak pies jest agresywny, to kopanie jeszcze bardziej go rozjuszy. Tu, gdy nie ma czasu na myślenie czy pies ma złe, czy dobre zamiary, w ou przypadkach okazuje się, że kopanie jest bez sensu. @SirCastic: "Skuteczny doświadczalnie sposób Pana Biegacza (pogonienie kopem) jest gorszy niż teoretyczna wiedza. Efekt pożądany osiągnął? - osiągnął". Nie, nie osiągnął, bo nie miał czego. Powtórzę: nieagresywnego psa nie ma co odganiać. Agresywnego psa lepiej kopniakiem nie odganiać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2015 o 10:27
@mailme3: Więc łaskawie oświeć nas wszystkich co należy zrobić pod wpływem adrenaliny, kiedy człowiek nie myśli tylko działa instynktownie, z psem, który raczej nie ma ochoty się z nami miło witać? Zdarzyło mi się nie raz kopnąć psa, niemocno, kiedy nic innego nie pomogło, a były to i małe psy, i te większe, i zawsze działało. Bardziej mi zależy na swoim zdrowiu niż na pieska, który przy moim farcie może mi jedynie odgryźć nogę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2015 o 11:44
@mailme3: Mędrkować z fotela to każdemu wygodnie. Słyszałem o naginaniu teorii do praktyki, ale Ty i Tobie podobni usiłujecie nagiąć praktykę do teorii. Interesujące... Dobrze, że dobór naturalny bezwzględnie zadecyduje, które zachowanie jest efektywniejsze, a na razie, pomimo Waszego świętego oburzenia, Pan Biegacz prowadzi w punktacji skuteczności, wbrew Waszym poglądom. I tak teoria sobie, a praktyka sobie.
Odpowiedz@Rammsteinowa: "Więc łaskawie oświeć nas wszystkich co należy zrobić (...) z psem, który raczej nie ma ochoty się z nami miło witać?" Hmmm.... dużego psa kopniak raczej nie powstrzyma. Taki cwany jegomość raczej uskoczy przed nogą i dobierze się do niej... "Zdarzyło mi się (...) i zawsze działało." Miałaś szczęście. Dużego agresywnego psa to raczej nie powstrzyma, tylko rozjuszy. @SirCastic: "Dobrze, że dobór naturalny bezwzględnie zadecyduje, które zachowanie jest efektywniejsze" Oczywiście, że dobrze, bo rozwiązanie "butowe" jest nieefektywne. Działa przeciw małym, nieagresywnym psom. Przeciw tym większym, nastawionym agresywnie - nie sprawdzi się. Ktoś zasugerował gaz pieprzowy. Rozwiązanie pewniejsze niż próba obrony nogą. Nie SirCastic, to nie święte oburzenie. Po prostu zachowanie "z nogą w tle" jest nieefektywne i niepotrzebne w obu przypadkach. Gaz pieprzowy rozwiązuje sprawę skuteczniej. "Pan Biegacz prowadzi w punktacji skuteczności" No właśnie nie prowadzi, bo nie miał w czym. Jak widać z opowieści, pies nie miał nic do tego pana. Właśnie dlatego nie prowadzi. Gdyby pies zamierzał zaatakować, możnaby mówić o starciu, o prowadzeniu, o punktacji. Tylko kopniak by nic nie dał.
Odpowiedz@mailme3: Nadal nie widzę cienia dowodu na Twoje absolutnie bezpodstawne i nieuprawnione, z palca wyssane, z czapy wyjęte rewelacje, że skuteczne rozwiązanie Pana Biegacza nie jest skuteczne bo to na pewno nie było tak, jak było i się nie stało to co się stało. Możesz gdybać, teoretyzować, mnożyć byty, produkować teorie, analizować psią psychikę... mnie oszukasz, mamusię oszukasz, przyjaciela oszukasz, ale życia nie oszukasz. P.S. I, doprawdy, zmiłuj się nad sobą i przestań obecnym tu kompetentnym i doświadczonym psiarzom, tłumaczyć jakiego to farta mają, stosując na co dzień w praktyce, sprawdzone i efektywne metody, których nie dopuszcza któraś z twoich teorii. Cokolwiek wydaje się głupie ale działa - nie jest głupie.
Odpowiedz@mailme3: Nie spotkałam się jeszcze z psem, który po dostaniu glanem w szczenę powraca do ataku... Psy głupie nie są. A nawet jak są to nie aż tak.
Odpowiedz@flopcia: Zbulwersował cię zdrowy rozsądek? "Ratuj swą skórę" to dobre podejście, oczywiście, ale trzeba kurde umieć myśleć. Jeśli jesteś 5m od drzwi do domu, w którym możesz się schować (i pomyślisz o tym, by się schować, a nie będziesz głupio biegła przed siebie, tłumacząc się instynktem), to ucieczka przed psem może mieć sens (zależy od tego jak daleko jest). Ale jak jesteś na otwartej przestrzeni, to ucieczka nie ma ŻADNEGO sensu. I owszem, da się myśleć racjonalnie i jednocześnie instynktownie. Po to mamy mózgi i po to mamy instynkt. Mózg jest zdolny podejmować instynktownie słuszne decyzje, o ile sobie ktoś na siłę nie wmówi, że ucieczka/kop to jedyna słuszna i/lub możliwa opcja, a do tego może przeczyta co nieco o słusznym zachowaniu w przypadku atakujących psów. Nie twierdzę, że kop jest ZAWSZE zły, jedynie że kop powinien byś stosowany z najwyższą rozwagą, bo może się on skończyć gorzej niż by się chciało. "Bo jeśli tak to bardzo Ci zazdroszczę, że nigdy w takowej nie byłaś i nie wiesz co się wtedy czuje." Nie wiesz w jakich sytuacjach byłam. Zresztą, sama mam fobię, więc podwójnie ci się dziwię, że masz fobię, a nie próbujesz się nauczyć najlepszej metody obrony przed obiektem twej fobii, tylko tłumaczysz się "brakiem racjonalnego myślenia w przypadku zagrożenia". Bo normalni ludzie, którzy się psów nie boją, to rozumiem, że nie chcą i niekoniecznie muszą wiedzieć takie rzeczy, ale osoba z fobią chyba by wolała wiedzieć, jak uniknąć ataku, niet? W końcu to fobia. No chyba, że przez fobię dostajesz takich ataków paniki, ze naprawdę nie jesteś w stanie myśleć, ale w takim wypadku to się leczy. @SirCastic: Wyolbrzymiasz a do tego widzisz w komentarzach stwierdzenia, których tam nie ma. Zresztą wskaż mi proszę tych doświadczonych psiarzy, którzy się tu wypowiadają, że na co dzień stosują jakże skuteczną metodę kopa (wobec każdego psa, niezależnie od wielkości i agresywności), bo ich nie zauważyłam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2015 o 23:35
@Zmora: .. Nie wyolbrzymiam, jeno naświetlam. Stwierdzenie że ktoś tu promuję metodę kopa niezależnie od sytuacji jest żałosną manipulacją i ewidentnym nadużyciem - ja wspieram to rozwiązanie w takiej sytuacji jak opisana, w ogóle preferuję dostosowywanie się do bieżących sytuacji, zamiast stosowania wyświechtanych schematów - zawsze najważniejszy jest kontekst - tego jakoś u mnie nie doczytałaś - a resztę sobie dopowiedziałaś, chyba wczytując się za bardzo w swoje i cudze pomysły, o stosowaniu zawsze i wszędzie miłej i uprzejmej metody psychologicznej. Ergo - wyolbrzymiasz i widzisz stwierdzenia, których nie ma :) Sic. Co do używania siły wobec agresywnych zwierząt, z forumowych psiarzy - mogę być ja, ale może być http://piekielni.pl/66461#comment_778774 A tak reasumując rozważania o psychologi i behawioryźmie - osobnik Alfa będzie aktywnie bronił się przed drapieżnikiem, osobnik Beta będzie usiłował uciec lub się poddać. Nie dogadamy się.
Odpowiedz@Zmora: Może faktycznie biegacz ma jakiś uraz do psów ? Ja bardzo lubię psy, ale obcy, dużych rozmiarów pies, nawet ten, który się do mnie łasi jest zagrożeniem. Mam uraz z dzieciństwa do dużych, nieznajomych psów i koniec. Strach przy takim kontakcie jest na tyle duży, ze mnie paraliżuje i wtedy człowiek nie myśli racjonalnie, chociażby znał na pamięć "instrukcję obsługi" psa. Tak samo jest przy każdym rodzaju fobii: czy to strachu przed wysokością, pająkami czy nawet przed ciemnością. A izolowanie się od społeczeństwa i wychodzenia gdziekolwiek, bo może tam być duży pies jest absurdalne. Bo po 1. prawo reguluje normy, jeśli chodzi o duże psy, które mogą byćagresywne (obowiązkowa smycz i kaganiec) a po 2. całkowicie poddając się fobii jeszcze ją pogłębiamy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 maja 2015 o 12:35
@AleToNic: "Strach przy takim kontakcie jest na tyle duży, ze mnie paraliżuje i wtedy człowiek nie myśli racjonalnie, chociażby znał na pamięć "instrukcję obsługi" psa. Tak samo jest przy każdym rodzaju fobii: czy to strachu przed wysokością, pająkami czy nawet przed ciemnością." Bzdura. Jeśli masz fobię na tyle dużą, że popadasz w kompletną panikę i zatracasz zdolność jakiejkolwiek reakcji, z wyjątkiem najgłupszej, to to się kwalifikuje do leczenia. Tyle. Sama mam fobię, ale przynajmniej mam na tyle samokontroli by nie robić nic kretyńskiego w momencie, gdy obiekt mej fobii ma na mnie chrapkę, bo to by się przecież skończyło zeżarciem mnie. "A izolowanie się od społeczeństwa i wychodzenia gdziekolwiek, bo może tam być duży pies jest absurdalne." Czy ja pisałam COKOLWIEK o izolowaniu się od społeczeństwa? Bo nie zauważyłam. "Bo po 1. prawo reguluje normy, jeśli chodzi o duże psy, które mogą być agresywne (obowiązkowa smycz i kaganiec)" Kolejna bzdura, bo to zależy od prawa ustawionego przez gminę. W mojej gminie ani smycz ani kaganiec nie są obowiązkowe wobec psów, obowiązkowe jest tylko zachowanie nad nimi kontroli. Jeśli pies ma tendencję do niesłuchania się agresji, to jasne, na smycz go, ale szczerze mówiąc, ja mam pewne obiekcje czy pies z historii był rzeczywiście agresywny... "a po 2. całkowicie poddając się fobii jeszcze ją pogłębiamy." No ja nie sugerowałam żadnego "całkowitego poddawania się fobii". Nie wiem skąd to wziąłeś.
Odpowiedz@Zmora: Każdy reaguje inaczej w chwili paniki. I być może to już się kwalifikuje do leczenia, ale nie każdy ma tak jak Ty. Wiele osób ma tak jak ja i nie są świadomi powagi sytuacji. Może i ja też nie jestem świadoma ? "Czy ja pisałam COKOLWIEK o izolowaniu się od społeczeństwa? Bo nie zauważyłam. No ja nie sugerowałam żadnego "całkowitego poddawania się fobii". Nie wiem skąd to wziąłeś." Napisanie tego wzięło się z mentalności społeczeństwa (np. w historii, tekst właścicielki psa o tym, że pies nie gryzie) i chcąc uprzedzić złośliwe komentarze na ten temat postanowiłam o tym napisać. Po prostu chodzi mi o to, że wiele osób uważa, że jego Fafik, chociaż ogromny jest łagodny jak baranek, a jeśli ktoś się boi, to jego problem - mógł z domu nie wychodzić.
Odpowiedz@AleToNic: "I być może to już się kwalifikuje do leczenia, ale nie każdy ma tak jak Ty." Jasne, że nie każdy ma tak jak ja. Bo ja swoją reakcję na obiekt swej fobii wyćwiczyłam, a sporo osób nic z fobią nie robi i tylko się głupio tłumaczy. Ba, znam nawet osoby, które w rzeczywistości nie mają fobii, ale uwidziało im się, że powinny ją mieć i wyćwiczyły u siebie reakcję kompletnej paniki (w sensie na siłę panikują/udają że kompletnie panikują). A potem jeszcze wmawiają sobie i innym, że to była prawdziwa panika. Diabli wiedzą po co i na co tak robią. "Napisanie tego wzięło się z (...)" A, ok. Myślałam, że to w dalszym ciągu komentarz do mnie, a ja o niczym takim nie pisałam.
OdpowiedzWedług mnie obydwoje byli piekielni, ale właścicielka psa bardziej. Biegacz zareagował przesadnie, a pani była po prostu bezczelna.
OdpowiedzReakcja biegacza była na wskroś przesadzona :( Co pies winien, że ma właścicielkę idiotkę? Ten kopniak to właśnie jej się należał. I to wielokrotnie, może wtedy by ją to czegoś nauczyło. Nie każdy zna i rozumie zachowanie psów, więc nie ma co wymagać, żeby biegacz nie zareagował instynktownie. Obowiązkiem przewodnika psa jest takie wychowanie, żeby psiak nie reagował ani na biegaczy, ani na rowerzystów, ani głośno zachowujących się ludzi. Jeśli ktoś tego nie potrafi, niech lepiej nie bierze psa pod opiekę.
Odpowiedz@tick, @Astarte25: Zaproponujcie wyważoną i efektywną reakcję dla biegacza w takiej sytuacji.
Odpowiedz@tick: okej, a moze pan biegacz ani nikt inny nie lubi jak skacze na niego obcy pies pozostawiony bez kaganca, o posturze i wadze np. wilczura? co niby mial zrobic, uciec na drzewo?
Odpowiedz@SirCastic: Jeśli pies tylko biegł w stronę biegacza, nie warczał i nie ujadał, to ja bym tylko obserwowała rozwój sytuacji, ewentualnie na niego [psa] krzyknęła. Na pewno bym od razu go nie kopnęła. Bez przesady.
Odpowiedz@Astarte25: Ale Ty masz zarąbiście silną psychikę... Nerwy ze stali.. Pewność siebie.. Łał. P.S. Sądzisz że to się Ci sprawdzi, jak będziesz na spacerze z 4'letnim dzieckiem ?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2015 o 8:02
@Astarte25: Raz zrobiłam dokładnie tak, jak radzisz. Może nie tak do końca z rozsądku, po prostu na moment skamieniałam, obserwując, jak (na szczęście mały) pies, nie warcząc i nie ujadając, biegnie w moją stronę. Zaczął warczeć dopiero, jak był już przy moich nogach. Fajnie, że miałam długie i dość grube spodnie, bo siniaki mimo wszystko są lepsze, niż otwarte rany. Pozdrawiam, z cichą nadzieją, że nikt, kto przeczyta głupoty, które wypisujesz, nie uzna ich za słuszne. :)
Odpowiedz@Astarte25: ... Masz świadomość, że w Twojej wypowiedzi jest sprzeczność? Jeśli w ogóle rozważamy kopnięcie jako opcję, to znaczy, że nie ma już żadnego czasu na "obserwowanie rozwoju sytuacji", ponieważ pies jest na odległość nogi od Ciebie (czyli ile? metr? Nie więcej na pewno). Tu już nie ma czasu na rozważania, obserwowanie, pokrzykiwanie, musisz tu i teraz podjąć decyzję - stoisz bez ruchu/osłaniasz się i liczysz na szczęście, próbujesz uciekać, albo próbujesz się bronić. Innych opcji nie ma.
OdpowiedzO kurde :D :D :D Zanim naciśniecie "minus" przeczytajcie cały (CAŁY) tekst!!! @SirCastic, @bazienka - jedno (moje) zdanie: "Nie każdy zna i rozumie zachowanie psów, więc nie ma co wymagać, żeby biegacz nie zareagował instynktownie." @Astarte25: nie każdy pies atakuje z rozdartym ryjem. Psy polujące, potrafiące zabijać, atakują najczęściej w absolutnej ciszy.
Odpowiedz@tick: Jedno twoje zdanie: "Reakcja biegacza była na wskroś przesadzona :(" sprawiło, ze dostałeś tyle minusów. Reakcja nie była przesadzona, była na wskroś normalna.
Odpowiedz@Kamisha: Dlatego należy ZAWSZE czytać całość, a nie jedno zdanie wyrwane z kontekstu: "[...] Co pies winien, że ma właścicielkę idiotkę? Ten kopniak to właśnie jej się należał. I to wielokrotnie, może wtedy by ją to czegoś nauczyło." To właśnie pokazuje, że wiele osób nie rozumie tego co czyta ;)
Odpowiedz@tick: Ależ doskonale rozumiem co czytam - i nadal się z Tobą nie zgadzam. W tej historii nie ma znaczenia, komu kopniak się należał, tylko komu trzeba go było wymierzyć, żeby ratować potencjalnie zagrożone zdrowie i życie. Nieważne, czy pies był winny, czy nie - w tym momencie stwarzał potencjalne zagrożenie i zagrożony człowiek musiał bronić się przed bezpośrednim źródłem zagrożenia (czyli psem), a nie przed tym, kto je pośrednio spowodował (właścicielem). Biegacz nie kopnął psa, żeby go ukarać, tylko żeby się przed nim obronić. Żeby móc potem "wielokrotnie kopać" w ramach kary właścicielkę psa, trzeba najpierw przeżyć spotkanie z samym psem.
Odpowiedz@tick: Reszta twojej wypowiedzi nie zmieni sensu tego zdania. Nieważne, co się należało właścicielce - pies kopniaka dostał, bo biegacz się bronił. Miał się bronić argumentami słownymi? Zapytać go, czy jest dobrze wychowany? No proszę cię.
OdpowiedzRazem z rodzicami wzięliśmy psa ze schroniska. Strasznie nas zdziwiło bo okazał się bardzo przyjacielski dla wszystkich, pomimo naszych obaw. Dawał się pogłaskać, chciał się bawić, nawet do sąsiadów którzy przyszli go zobaczyć był bardzo miły, dawał się pogłaskać i łasił (o ile pies może się łasić). Gdy mój (były już) chłopak przyjechał pierwszy raz od pojawienia się nowego członka rodziny, wszedł na podwórko gdzie wygrzewał się pies nie zważając na to, że nie ma nikogo w pobliżu (mnie, rodziców) i był bardzo zdziwiony, że psiak się na niego zjeżył, zaczął warczeć, prawie ugryzł. Psiak po prostu bronił swojego terenu.
Odpowiedzpiekielny jet ten kto nie wezwal policji do baby pieklacej sie, moze jakby zaplacila 500 zeta mandatu to by otrzezwiala ( ciekawe czy kupki po piesku sprzatnela?)
OdpowiedzNie mogę pojąć niektórych komentarzy. Jak zobaczyłbym psa biegnącego w moim kierunku bez kagańca- na sto procent zareagowałbym w podobny sposób jak Biegacz. Może w nieco innej formie- noszę przy sobie gaz pieprzowy. Nic mnie nie interesuje czy pies chciał mnie zagryźć, obsikać czy polizać po twarzy- nie mogłem tego wiedzieć ani nie mogłem go zapytać o zamiary. Biedny pies, ale biedny z winy właścicielki. Jakbym ja znienacka próbował dotknąć cudzego psa- ten prawdopodobnie kłapnąłby zębami a nie zastanawiał się "hmmm a może on ma dobre zamiary?".
OdpowiedzJak czytam komentarze o tym, że "biegacz też był piekielny" albo "biegacz zdecydowanie przesadził" to mam wrażenie, że ludzie to piszący bardzo, ale to bardzo nie ogarniają. Osobiście jestem w takiej sytuacji, że lubię biegać i bardzo boję się psów (uzasadnione pewną sytuacją z dzieciństwa). Jeśli ja biegnę, a pies biegnie w moją stronę, to wybaczcie, ale NIE UMIEM OKREŚLIĆ, CZY CHCE SIĘ BAWIĆ, CZY GRYŹĆ. Poza bardzo, bardzo nielicznymi wyjątkami. Zazwyczaj psy drażni ktoś, kto biegnie. Jak coś ma zęby na wierzchu, szczeka i na mnie pędzi, to, sorry, będę się bronić na każdy możliwy sposób! Oczywiście najpierw się zatrzymam i spróbuję okrążyć psa, ale wierzcie mi, że to nie zawsze działa. Nieważne, czy to wielki pies, czy mały - będę się bronić tak, by mnie to nie użarło (a bo ja wiem, czy szczepione? i czy muszę mieć ochotę jeździć gdzieś szyć ranę? i w ogólności cierpieć?). I w sytuacji, gdy coś na mnie biegnie i szczeka - naprawdę nie obchodzi mnie ANI ODROBINĘ, czy będzie go boleć morda po kopniaku (jedyne co mnie w kopniaku obchodzi, to to, czy właśnie nie był to za duży pies i czy go to bardziej nie rozjuszy - ale TYLKO to), lub jak bardzo będzie cierpieć po oberwaniu gazem po oczach. I nie, nie zaryzykuję własnego zdrowia w imię tego, że to "nie pieska wina, że ma takiego właściciela". I nawet nie będę mieć wyrzutów sumienia.
OdpowiedzNie przejmuj się, psiarze już tak mają. Gdyby pies ugryzł gościa, to by była oczywiście jego wina, bo przecież 'każdy wie', że pies ma instynkt łowcy i na widok poruszającego się szybko obiektu goni i łapie. Zębami. Więc na widok każdego psa zmierzającego w Twoim kierunku masz wedle tej grupy przyjąć pozycję na żółwia i czekać, aż się pieskowi znudzi Twoje towarzystwo. Każde inne zachowanie oznacza że nie znasz przepisów ruchu drogowego, oraz nie powinnaś wychodzić za próg domu. O co ten zgiełk? Właściciel psa ma psi nomen omen obowiązek pilnować, żeby jego pupil nie wkroczył w strefę osobistą innej osoby. Jeśli tego nie dopilnuje, musi się liczyć ze wszystkim, od konieczności zapłaty mandatu po konieczność sprzątnięcia zwłok pupila. I jak długo tego nie rozumie, tak długo nie dorósł do posiadania samobieżnego zwierza. Najwyżej złotej rybki.
Odpowiedz@fala: przeczytaj moją wypowiedź (trochę wyżej). Też napisałem, że "biegacz przesadzić" z dopiskiem, że ten kopniak bardziej należał się właścicielce psa niż psu. Obowiązkiem człowieka jest takie wychowanie psa, żeby ten nie reagował na biegających ludzi czy jeżdżących na rowerze czy czymkolwiek innym. Sam mam dwa bardzo duże psy, więc nie straszne mi jest patrzenie z mordę 60 - 70 kg psa. Wiem jak postępować w przypadku ataku (inaczej niż jest zalecane ;) ).
OdpowiedzNależał czy nie należał, bezpośrednie zagrożenie stanowił pies. Czy to psa wina czy też nie. Niestety...
OdpowiedzPunkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Sama zareagowałabym tak na cudzego psa, ale gdyby ktoś zrobił tak mojemu, zabiłabym (chociaż nie jestem tak durna żeby puszczać go bez smyczy gdziekolwiek oprócz lasu/parku, a to i tak w głębi gdzie mało kto chodzi). Niemniej, to baba piekielna a nie Biegacz.
OdpowiedzMoże i faktycznie ten pies nie gryzł - ale na boga, skąd ten człowiek miał to wiedzieć? Psy się trzyma na smyczy i koniec a nie jakieś z dupy wzięte pretensje, bo ktoś się zachował zgodnie ze zdrowym rozsądkiem.
OdpowiedzJa mam uraz z dzieciństwa, w takiej sytuacji najprawdopodobniej uciekłabym z wrzaskiem, nie mówię, że to dobrze. Nie twierdzę, że ów pan nim jest, ale na naszej planecie nikt nie akceptuje kynofobii, chociaż według mnie jest znacznie bardziej uzasadniona niż klaustrofobia, arachnofobia itd. Albo te miny ludzi, jak szerokim łukiem omijam ich "kochanego piesulka". Największe chamstwo, widzi człowiek, że omijam np. w parku, a rozwija smycz, niech przyjdzie się ze mną pobawić! Co z tego, że się boję, a psy potrafią reagować agresją na strach?
Odpowiedzhttp://m.demotywatory.pl/4506085 Ten demot tu pasuje.
OdpowiedzMnie najbardziej zastanawia jedna kwestia - skoro straż miejska i policja chcą zarabiać to dlaczego jeszcze nie zajęli się pieskami bez smyczy? Przecież wystarczy pójść latem do pierwszego lepszego parku w centrum miasta by zarobić majątek.
OdpowiedzTaka mała dygresja. Zauważyłam, że w dzisiejszych czasach ludziom wszystko przeszkadza. Ale tylko u innych. Zero zrozumienia, empatii.
Odpowiedz@Astarte25: Ale jak to się ma do całej historii i komentarzy? Ma nam nie przeszkadzać to, że ktoś spuszcza ze smyczy agresywnego psa? Czy co?
Odpowiedz@Rammsteinowa: Właścicielce przeszkadzał biegacz i nie widziała nic złego w niepilnowaniu psa, a biegaczowi pies. I tak jak pisałam wcześniej nie bronię właścicielki, bo powinna przeprosić i zapiąć psa na smycz. Ale w historii wyraźnie jest napisane, że pies biegł za biegaczem, a nie rzucał się na niego, więc (prawdopodobnie) niepotrzebnie go kopnął.
Odpowiedz@Astarte25: Skoro biegacz dał radę psa kopnąć to znaczy, że ten znalazł się ewidentnie za blisko człowieka.
Odpowiedz@Astarte25: Oj tak, tak, źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz..
OdpowiedzPatrząc po Waszych pełnych polaczkowatego jadu komentarzach powiem, że strach do Was przyjeżdżać, chyba już lepsza Czeczenia, albo jakiś inny Nagorno - Karabach.
OdpowiedzNikt nie powiedział, że chce takiego jak ty nadętego bufona w kraju.
OdpowiedzWidzę tutaj dużo pierniczenia i "pieskowego zapalenia mózgu", jak można formułować takie opinie? Biegacz zachował się poprawnie. Taki dobrze wymierzony kopniak może powstrzymać zwierzę, czego nie dopuszczają do siebie, samozwańczy piekielni "kynolodzy". Co wy sobie myślicie, że każde zwierzę skarcone rusza do wzmożonego ataku? Czasami o wiele mniejszy kot może powstrzymać agresywnego psa. To jakie pies miał intencje jest nieistotne. On biegł prosto na opisanego biegacza, nie obok, nie 5m dalej tylko prosto na niego. To była szybka decyzja, kopniak(może w odpowiednie miejsce) i piesek ustąpił, może pierwszy raz w życiu poczuł ból i strach, nie wiem? Gdyby do pogryzienia doszło, wszelkie co by było gdyby, nie miałoby sensu. Paniusia natomiast zapomniałaby, że pies należy do niej, a grupa wsparcia "STOP przemocy wobec zwierząt", udawałaby, że studiowanie trawnika to bardzo ciekawe zajęcie. Pies jest duży, samo to wystarczy, aby nie wypuszczać go w skupiskach ludzi. Biegacz biega, rzecz to jasna, co ma może nie biegać? Bo pieskowi się nie podoba(a właściwie podoba), że ktoś ucieka? Do pseudokynologów, ugryzienie boli, czasem bardzo, bywa również, że wymaga interwencji chirurga. Kopniak dla dużego psa, w najgorszym wypadku oznacza urażoną miłość własną. Wiem co mówię, w przeciwieństwie do was na co dzień mam do czynienia z zwierzętami, w tym agresywnymi. Boli mnie, jak widzę, iż powszechne w internecie, bycie obrońcą zwierząt na przekór wszystkiemu, dotarło także tutaj. Nie powinniśmy rozważać, czy biegacz postąpił słusznie(nie ważne czy uderzył psa kijem, nogą, kamieniem, lub czymkolwiek), ale jak karać ludzi takich jak ta paniusia. Bo to ona powinna dostać kopa i to takiego, żeby popamiętała całe życie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2015 o 13:59
@Rammaq: psa szkoda, bo oberwał za głupotę właścicielki, jak słusznie zauważyłeś, to ona powinna dostać kopniaka. Psy, generalnie, są bardziej odporne na ból i urazy niż ludzie, więc taki kopniak raczej szkody u dużego psa nie zrobi. Gorzej, jakby trafił się "twardy" pies, ale to nie przy takiej właścicielce - już dawno byłaby "zjedzona" :D
Odpowiedz"to, że Wasz pupil jest przyjazny w domu, nie oznacza, że tak samo się będzie zachowywał do obcych ludzi... " - nawet jeśli ma przyjazne zamiary, to skąd JA mam to wiedzieć? Normalnym jest, że się człowiek broni. Ludzie nie mają wyobraźni.
Odpowiedz@Kamisha: Nie mają wyobraźni, bo nie ponoszą odpowiednich konsekwencji.
OdpowiedzJa toleruję ludzi którzy puszczają psy bez smyczy i kagańca. Sam bym nie kopnął, jeśli pies był z rasy która sygnalizuje agresję (a był). Ale tolerancja działa w dwie strony. Skoro ja toleruję psa samopas, to jego właściciel automatycznie musi zaakceptować moje prawo do wyboru środków wychowawczych jakie uznam za konieczne. Musi też liczyć się z tym że nie wszyscy radzą sobie ze zwierzętami i te środki mogą być nieadekwatne.
Odpowiedz