Jeśli coś jecie, nie radzę czytać.
Kiedy byłam małą dziewczynką, mój dziadek hodował króliki. Nie na mięso, miał dwie spore działki i króliki służyły do zjadania ton trawy, które tam rosły.
Pewnego roku pozwolił mi wybrać sobie moje własne zwierzątko, którym miałabym się opiekować. Trafiło na małą, puchatą kulkę. Samiec, na imię dostał, zgodnie z umaszczeniem, Szarak.
Kochałam to maleństwo i opiekowałam się nim z niewielką pomocą mamy, aż wyrósł z niego naprawdę spory osobnik.
Jakiś czas później przyjechała do nas w odwiedziny ciocia. Teraz już wiem, że to smakoszka mięsa króliczego i zawsze kupowała od dziadka najbardziej dorodne sztuki, ale wtedy małej letmefly powiedziano, że ma swoją hodowlę i pożycza samce do rozmnażania.
Rano dowiedziałam się, że ciocia chce zabrać Szaraka. Pożegnałam się z nim, dumna z tego, że zostanie tatusiem. Kiedy wróciłam ze szkoły, gotowy był pożegnalny obiad, ciocia wyjeżdżała i postanowiła przygotować swoją specjalność.
Mięso było dziwne, nie dojadłam więc do końca. Odłożyłam widelec, a wtedy moja ciocia oburzonym tonem powiedziała:
- No jak to, nie smakuje ci twój ulubiony króliczek?
Kiedy zrozumiałam, co się stało, poczułam ścisk w żołądku i samoistnie zwymiotowałam na swój talerz.
Ciocia do dziś nie rozumie, czemu niezbyt za nią przepadam.
królik piekielna ciocia dzieciństwo
Przecież to plagiat. Czytałem to samo jakiś rok temu.
Odpowiedz@Vitas: Jaki plagiat? Historia moja i całkowicie autentyczna...widać więcej ludzi ma posrane ciocie i wrażliwy żołądek, ale zaręczam ci że to moje własne przeżycia.
Odpowiedz@letmefly: "Mięso było dziwne, nie dojadłam więc do końca. Odłożyłam widelec, a wtedy moja ciocia oburzonym tonem powiedziała: - No jak to, nie smakuje ci twój ulubiony króliczek?" Słowo w słowo jak w tamtej historii
Odpowiedz@Vitas: Daj link do historii, bo google twierdzi co innego... Nic nie wyszukuje po tej frazie, a nawet po jej fragmentach.
Odpowiedz@Vitas: Nie pisałam nigdzie wcześniej tej historii ani nie czytałam podobnej
Odpowiedz@letmefly: Też mi się początkowo wydawało, że 'gdzieś to było' lecz zapewne pomyliłam historię z tą - http://piekielni.pl/65325
Odpowiedz@sla: Letmefly, zwracam honor, chodziło mi o tą historie którą podała sla. Widocznie źle to zapamiętałem
Odpowiedz@Vitas: No widzisz? Następnym razem upewnij się zanim cokolwiek pochopnie ocenisz.
Odpowiedz@Vitas: aha, bo rozne sytuacje w zyciu sa niepowtarzalne, nie? ja mialam kiedys podobna- moj dziadek hodowal na dzialce kroliki podczas odwiedzin uslyszalam, ze moge sobie wybrac kroliczka- myslalam, ze dostane go do domu, wybralam, wyglaskalam, zaczelam sie zaprzyjazniac krolik byl na obiad a z reszty swego czasu mialam futerko na zime
OdpowiedzJa też to już czytałam.
Odpowiedz@PiekielnaOla: tego nie mogłaś czytać, co najwyżej podobne. Nigdzie wcześniej tego nie opisywałam, opowiadałam paru osobom, ale wątpię żebyśmy się znały.
OdpowiedzNie o to mi chodziło. Chodziło o to, co poprzednik już napisał. Że to plagiat. Kopia.
Odpowiedz@PiekielnaOla: jakim cudem to może być kopia skoro to moje autentyczne wspomnienie? Czy jeśli ktoś od dwóch lat pracuje w banku a druga osoba dopiero zaczyna to znaczy, że plagiatuje tę pierwszą?
Odpowiedzhttp://piekielni.pl/65325
OdpowiedzTam też (i to w pierwszym komentarzu) ktoś napisał, że już to czytał. Kurcze, serio, jedyny element, który się powtarza, to podpuszczenie dziecka do zjedzenia królika, a to może się zdarzyć więcej niż raz na tym świecie, nie?
OdpowiedzPrzecież to całkiem inna historia. Opowiada o tym samym, lecz zdarzenia są inne. Naprawdę myślisz, że tylko jednej osobie mogłocoś takiego się zdarzyć? Ja też miałam podobną historię, tylko jej nie opisałam. Nazwałabyś to plagiatem, bo już ktoś inny opisał swoją? No bez przesady.
OdpowiedzBardzo podobna historia przytrafiła się również mi - może nie tak dramatyczna, bo ja "zaprzyjaźniałam się" z królikiem jedynie dzień czy dwa, nie mając pojęcia po co był do nas przywieziony. Z tym wyjątkiem, że ja zostałam uprzedzona przed samym jedzeniem z czego został zrobiony pasztet, więc nawet go nie tknęłam. Przeryczałam po tym chyba ze 3 noce, a moi rodzice i babcia tylko się ze mnie śmiali, pamiętam jak strasznie to wtedy przeżywałam. Widać takich historii z królikami w roli głównej jest na pęczki, nie ma co bezpodstawnie rzucać oskarżeń o plagiat.
Odpowiedz@pandora: No co ty! Twoje wspomnienie to plagiat! :D Dobra kończmy z tą ironią ;)
OdpowiedzAle dziadzio też niezbyt bystry, że oddał na śmierć ulubionego królika wnuczki. No ale tak, ciotka dla niego ważniejsza, jeszcze by się obraziła
Odpowiedz@komentator555: Dziadzio stwierdził, ze królik już dorósł, a i tak nie żyłby potem długo bo to tylko zwierzę. przynajmniej taką historię usłyszałam kiedy pytałam go o to kilka lat później.
OdpowiedzMyślę, że jednak połakomił się na te 20 czy ileś zł. Co go tam uczucia wnuczki obchodziły. Spójrz prawdzie w oczy
OdpowiedzTych historii o ukochanych króliczkach przerobionych na pasztet (rzadziej kurkach, kogucikach, świnkach i krówkach) jest milijon, więc to nie musi być plagiat. Po prostu n-ta osoba opowiada to samo.
OdpowiedzKurde, zrobiłaś mi smaka na królika. Niestety dziś muszę zadowolić się filetami z kurczaka.
OdpowiedzNie gardź - cycki są the best.
OdpowiedzNo nie, przepraszam. Ale akurat ta historia to jest dowcip krążący po sieci od zarania internetu, tyle że w różnej formie. Niet.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2015 o 17:51
Niekoniecznie. Sporo osób ma rodzinę na wsi, część z tych rodzin ma króliki. Bez problemu może zaistnieć sytuacja, gdzie dziecko przywiązuje się do puchatej kuleczki hodowanej na mięso. Sama też byłam w takiej sytuacji.
OdpowiedzHistorie o kurierach czy o call center (a trafia ich tutaj mnóstwo) też się powtarzają. No może nie powtarzają, ale są do siebie bardzo podobne i mają ten sam sens. Być może to słowo "króliczek" sprawia, że zapamiętujemy historię o króliczkach. Ja tutaj nigdy historii o króliczku nie widziałam, może mnie tu nie było, albo przeoczyłam.
OdpowiedzJezu , przecież to chore! Jak tak można skrzywdzić dziecko i jak rodzice mogli na to pozwolić?! A te ciotkę to tylko bić i patrzeć czy równo puchnie, może wtedy by zrozumiała... :/
OdpowiedzMi tak indyka zamordowali, dostałam od babci w prezencie, myślałam że będę go trzymać w klatce, karmić ślimaczkami i dbać o niego, a któregoś dnia wracam do domu, zjadłam obiad i lecę do mojego wielkiego już ptaszyska, a tam pusto! Pytam gdzie jest, a tata tylko z uśmiechem się zapytał czy mi obiad smakował...
Odpowiedzmoi rodzice zrobili mi to samo. Ale to była kura.
OdpowiedzBardzo mi przykro, że coś takiego Cię spotkało :( Nie rozumiem jak rodzice mogli pozwolić na coś takiego, widząc jak kochasz tego króliczka... wmawiać dziecku że jedzie na rozmnażanie i kiedyś wróci... Bogowie nie umiem pojąć takiego okrucieństwa.
OdpowiedzKiedyś wróciłem ze szkoły do domu i widzę, że suszy się na sznurku skórka z królika, którego przez ostatnie tygodnie dokarmiałem. Różnica taka, że ja wiedziałem, że on będzie na obiad... tylko dlaczego powiedziano mi "bo go zapasłeś i zdechł"?
Odpowiedzco na to rodzice?
OdpowiedzSpotkałam się z ludźmi którzy bali się dzieciom mówić skąd pochodzi mięso i z takimi którzy nie owijali w bawełnę. Jedno i drugie mogę zrozumieć, ale to... To jest jakaś dziwna forma sadyzmu, z ilości takich historii widzę że dość popularna. Najpierw celowo izoluje się dziecko od informacji, nie po to żeby mu oszczędzić przykrości, tylko żeby móc je tym bardziej zaszokować. Mnie jak byłam mała pozwolili hodować królicę, bo nie była do zjedzenia tylko do rozrodu. Potem króliki zaczęły padać na jakąś chorobę i ojciec poprosił żebym pozwoliła ją zaciąć zanim zachoruje i mięso się zmarnuje. Zgodziłam się. Do tej pory jak to wspominałam, sądziłam, że rodzice trochę nawalili z uczeniem mnie wrażliwości. Teraz muszę im zwrócić honor.
OdpowiedzMoja sytuacja była prawie identyczna, z taką tylko różnicą, że zamiast cioci był dziadek :(
Odpowiedz