Piekielne "doktorki".
Spojrzenie trochę z innej strony. Pracuję w przychodni, jest w tym samym budynku sporo innych placówek, typu laboratoria, medycyna pracy, różne specjalistyczne przychodnie. Ja pracuję przychodni rehabilitacyjnej.
Przychodzi do mnie wielu lekarzy z właśnie tych przychodni. Najczęściej oczywiście ci najstarsi.
Czy ktoś mi może wytłumaczyć jak staruszki, które ledwo chodzą i ledwo widzą, roczniki 1925-1950 (tak jest lekarz rocznik 1925!) NADAL LECZĄ?? Tak, znam ich daty urodzenia, bo zapisują się u mnie i widzę numery PESEL.
Czy osoba która skończyła studia 50 LAT TEMU jest w stanie leczyć biorąc pod uwagę dokonania medycyny przez ten czas? Czy taka osoba, choć nie widzi (mówię o pani doktor rocznik 1927) może być lekarzem OKULISTĄ??
Czy takie osoby nie stwarzają zagrożenia dla pacjentów? Bo wiadomo, że badania okresowe podbijają koleżanki.
Dodatkowo kiedyś słyszałam jak siedziały na ławeczce przed przychodnią w kilka i mówiły jak to im się nie chce siedzieć w domu i w sumie wolą sobie tu przyjść bo im pielęgniarki czy rejestratorki wszystko robią, przynoszą kawki, herbatki, robią kanapki czy chodzą do barku po jedzenie.
Jest kilka lekarek co w tym roku odeszły na emerytury ( w końcu! )
a nadal przychodzą do pracy, pielęgniarki nadal wokół nich latają i chodzą w kitlach by sobie załatwiać szybsze terminy.
I nie, nie uważam, że wina systemu. Lekarze, tym bardziej specjaliści z takim stażem pracy mają dobre emerytury. Mówi się, że nie ma pracy dla młodych. A takich lekarzy wokół mnie jest ok 30. To jest 30 miejsc pracy.
słuzba_zdrowia
Moja miejscowość liczy około 3000 mieszkańców, jeden młody lekarz /dobry/ zwiał do miasta, drugi młody /konował/ wybudował dom ale stwierdził że to nie dla niego i sprzedał go a sam wyjechał do Włoch. Teraz mamy właśnie takiego dziadka może nie aż 20 rocznik ale swoje lata już ma i emeryturę tez ma, a przysyłają go do nas i do innej wioski bo żaden inny lekarz nie chce u nas praktykować.
Odpowiedz@Dark_Messiah: Otóż to. Ale według Pani ruda_kotka lepszy brak lekarza niż lekarz emeryt.
Odpowiedz@Massai: Odnoście 2 - to jest kwestia tego czy ktoś chce robić jakąś specjalizację, czy może po prostu jakąkolwiek. Różnica diametralna, prawdę mówiąc.
Odpowiedz@Massai: "To może liczba miejsc na uczelniach? Też nie. Studia medyczne są trudne, i tylko część maturzystów się na nie nadaje." Oj, nie sądzę, by zwiększenie liczby miejsc spowodowałoby, że dostawaliby się ludzie, którzy są za słabi. Jest tylu chętnych na ten kierunek, że po prostu próg spadłby o te 2 punkty, 168 zamiast 170, no faktycznie tragedia. ^^
OdpowiedzGeneralizujesz bez sensu. Raz, że rocznik 50, to 65 lat, w dzisiejszych czasach, to człowiek w sile wieku, spokojnie można pracować w zawodzie medycznym dłużej niż do 65 roku życia. Dwa, studia można skończyć dawno temu, a w większości zawodów uczy się całe życie i poszerza się wiedzę o nowości. Trzy, czego jak czego, ale lekarzy to w kraju nie mamy tak dużo, by starsi blokowali dostęp do zawodu młodszym, raczej słyszy się o ciągłych brakach, szczególnie specjalistów. Reasumując, każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Może Ci o których piszesz nie nadawali się już do pracy, ale wiek od 65 wzwyż nie powoduje automatycznie braku przydatności człowieka do wykonywania zawodu.
Odpowiedz@Face15372: popieram i dodam: doświadczenie w tym wieku to plus.
OdpowiedzTeż się zgadzam. Jeszcze dodam, że nie widzę przeciwwskazań, by osoba z wadą wzroku była okulistą, czy jakimkolwiek innym lekarzem. Od tego są okulary, by wadę wzroku poprawić. No chyba, że poprzez "nie widzi" autorka miała na myśli kompletną ślepotę, to wtedy nie. Wtedy w ogóle nie byłaby w stanie wykonywać swojego zawodu, więc jednak mi się wydaję, że nie mówimy o kompletnej ślepocie, skoro nikt babci nie odesłał na emeryturę.
Odpowiedz@Face15372: @Zmora: praca w "zawodzie medycznym" to cholernie szerokie pojęcie. Moim zdaniem położne, pielęgniarki i lekarze wielu specjalności w tym wieku powinni już sobie odpuścić czynne leczenie nawet, jeśli kochają swoją pracę. Wyobrażacie sobie pielęgniarkę z szóstym krzyźykiem na karku, która musi dźwignąć pacjenta ze sporą nadwagą? Albo niedowidzącego neurochirurga? W obu przypadkach mogą zrobić sporą krzywdę i pacjentowi i sobie. Czasem lepiej, jeśli swoim doświadczeniem posłużą jako konsultanci i teoretycy. Dodam jeszcze, że brak specjalistów nie zawsze wynika z faktu, że ileś tam osób za mało skończyło w danym czasie studia. Wykształconych lekarzy jest sporo, ale sposób finansowania służby zdrowia sprawia, że mają do wyboru trzy opcje: otworzenie własnego, prywatnego gabinetu (co nierzadko wiąże się z kosztami, na które człowieka dopiero co zaczynającego zarabiać zwyczajnie nie stać), pensja w państwowej placówce często nieadekwatna do wykonywanej pracy lub... Wyjazd tam, gdzie za tę samą pracę płacą lepiej. Tą ostatnią opcje z pewnością wybiorą ludzie w sile wieku, zamiast czekać kolejnych 40 lat aż wymrą wszyscy staruszkowie blokujący miejsca pracy mimo nabycia praw emerytalnych.
Odpowiedz@Sine: dokładnie tak. Wyobraź sobie: kończysz NAJTRUDNIEJSZY kierunek studiów, lata wyrzeczeń, ciągłego zarywania nocy, i to nie tylko w czasie studiów, ale i przed maturą, żeby się na nie dostać (ehm, a ta matura to porażka. Tyle nauki, żeby dostać czytankę! Dziękuję, żebym wcześniej wiedziała, to bym w kąt rzuciła i się chemią zajęła, na lepsze by mi to wyszło, choć i chemia była prosta. Na angielski powtarzałam i po cóż? Już lepiej bym zrobiła powtarzając co się da z polskiego). I dostajesz na start tyle, ile za granicą dostaje osoba bez wykształcenia. Coś w tym kraju jest nie tak. I jeszcze wszyscy wokół, którzy uważają, że lekarzom wszystko z nieba spada. Cytując: ,,Ludzie nie lubią lekarzy. Jedni mają więcej, inni mniej, ale mają".
Odpowiedz@Sine: Ale mam nadzieję, że zauważyłaś zdanie "Reasumując, każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie." w komentarzu Face'a? Dokładne czytanie i czytanie ze zrozumieniem się kłania. Bo chyba coś właśnie nie zrozumiałaś.
Odpowiedz@Zmora: proszę, nie wmawiaj mi braku czytania ze zrozumieniem ani intencji zupełnie sprzecznych z moimi. Wlaśnie ze względu na przytoczone przez Ciebie zdanie napisałam dwa pierwsze swojej wypowiedzi. Przecież nie generalizuję, nie piszę, że "wszyscy po 60 już, prędzej, won na emerytury". "Wielu" nie równa się "wszyscy". Ja się generalnie zgadzam z indywidualnym podejściem, jestem tylko bardziej krytyczna niż Face i the. Pisałam głównie o ludziach, którzy mogliby, a nawet powinni odejść na emeryturę ze względu na swoje niedomaganie, a nie robią tego, bo uważają, że wiedza i zamiłowanie do zawodu wystarczą, żeby go uprawiać dożywotnio.
Odpowiedz@Face15372: Mnie dwa razy starsi wiekiem lekarze bardzo pomogli - okulistka lat 70 po chemioterapii jest najlepszym lekarzem tej specjalności na jakiego trafiłam (może dlatego, że dobierając okulary nie polega jedynie na maszynie) oraz lekarz medycyny pracy, który potwierdził u mnie mononukleozę (młodsi polegli - truli mnie bez powodu antybiotykami przez miesiąc).
OdpowiedzOsobiście wolę "rocznik 1925" z gigantyczną wiedzą również o naturalnych metodach leczenia od młodych, którzy są bardziej przedstawicielami firm farmaceutycznych niż lekarzami i z byle powodu wciskają magiczne tabletki, które bardziej szkodzą niż pomagają.
Odpowiedz@mzd: Powiedz tylko, gdzie jest ten rocznik 1925 z wiedzą o naturalnych metodach leczenia, bo jakoś nie zdarza mi się spotkać... Zdarzyło mi się natomiast, że starszej daty pani dermatolog źle mnie zdiagnozowała i przepisała silną maść sterydową na coś, co wymagało jedynie natłuszczania.
Odpowiedz@ev_m: Bardzo proszę. Ortopeda po 30-tce na pytanie kiedy zejdzie opuchlizna z kończyny, która 3 miesiące po zdjęciu gipsu wciąż jest jak balon, mówi że to normalne i potrwa jeszcze kolejne 3... Zaprzyjaźniony emerytowany lekarz poleca okłady z kapusty - poprawę widać już po tygodniu. Autopsja.
Odpowiedz@mzd: O taką samą poradę mógłbyś zgłosić się do którejkolwiek babci...
Odpowiedz@mzd: Ja w grudniu, na początku tak się połamałam, że 3h mnie składali. Od kostki do kolana byłam jak Robocop. Część wyjęli, część będą wyjmować.Ale ja nie o tym, a o kapuście. Mój ortopeda był bardzo zdziwiony, że nóżka taka pikna, zero opuchlizny. Aż się doktorek zacukał, jak mu o kapuście powiedziałam:)))))))))))))
OdpowiedzKapuste, to mozesz sobie w opisanym przez ciebie przypadku wsadzic w du*e. Oraz wiekszosc innych "babcinych", czy homeopatycznych leczen. Balonowa noga (trzy miesiace po gipsie) nie jest jednak normalna, czy aby nie jest nadmiernie obciazana?
OdpowiedzCzęsto ci starsi lekarze nie idą na emeryturę też dlatego, że muszą finansowo pomagać dzieciom/wnukom, dla których nie ma pracy lub jest za grosze...
Odpowiedz@minutka: Dzieci lekarzy i praca za grosze? Nie od dzis wiadomo, ze dzieci lekarzy zostaja prawnikami/lekarzami, bo inaczej nie wypada. Napewno nie pracuja za grosze. Zreszta emerytura lekarza bynajmniej mala nie jest.
Odpowiedz@Shaienne: żebyś się nie zdziwiła.
Odpowiedz@minutka: Co ma mnie zdziwic? Wiem ile przecietnie wynosi emerytura lekarza. Dzieci lekarzy, jesli nie chca isc na jakies "dobre" studia i wykonywac satysfakcjonujacego rodzicow zawodu zazwyczaj nie zyskuja ich aprobaty. Wtedy faktycznie zdarza sie, ze pracuja za grosze (lub wcale), ale rodzice nie sa zbyt sklonni im pomagac, w koncu sa "czarnymi owcami" w idealnych rodzinach.
Odpowiedz@Shaienne: tak się składa, że moja współlokatorka z czasu studiów jest żywym zaprzeczeniem Twojej tezy (wiem, bo utrzymuję kontakt). Córka lekarza, nie jest ani lekarką, ani prawniczką (polonistka i muzyk) bez pomocy ze strony ojca nie utrzymałaby się z okazjonalnych fuch typu gra na weselach czy zastępstwo w szkole.
Odpowiedz@Shaienne: Znam bardzo wielu lekarzy. Dzieci lekarza zwykle rzeczywiście idą na studia. Różne studia. A że w domu widzieli całe życie rodziców, uczących się do specjalizacji, jeżdżących na kursy, więc konieczność ciężkiej pracy na studiach to dla nich coś normalnego. Nie boją się zatem wybierać medycyny, prawa czy innych studiów, w trakcie których trzeba nie tylko przejść do baru i upić się piwem. Znam też dzieci lekarzy, które z różnych powodów nie skończyły studiów i jakoś nikt nie traktuje ich jako czarnych owiec. Nie jest ważne wykształcenie - ważne jest, czy swoją pracę wykonujesz rzetelnie i jakim jesteś człowiekiem. PS - emerytura sąsiadki mojej mamy, emerytowanej reumatolog o której pisałam niżej, wynosi dokładnie tyle ile emerytura mojej mamy - 2070 zł z jakimiś groszami. PS 1 - generalizowanie nikomu nie wychodzi na zdrowie.
Odpowiedz@minutka: Nie twierdze, ze takie osoby nie istnieja, ale juz bez przesady. Biedny lekarz, ktory pracuje zamiast isc na emeryture, bo nie ma pieniedzy, zeby pomagac dzieciom? Sory, nie kupuje tego. @qulqa: Niewazne prawo, medycyna, czy jakikolwiek inny kierunek studiow, po ktorym wykonuje sie dobrze platny (a moze raczej ceniony/prestizowy) zawod. Ja znam dzieci lekarzy, ktore rodzice "skreslili", bo postanowili na przyklad na studia nie isc, tylko podjac prace fizyczna. Zreszta nie chcialam generalizowac (ale chyba troche tak to wyglada), chcialam pokazac, ze sytuacja opisana przez minutke w jej pierwszym komentarzu jest absurdalna.
Odpowiedz@Shaienne: nie kupujesz, Twoja sprawa, co nie zmienia faktu, że takie sytuacje się zdarzają.
Odpowiedz@Shaienne: Miła Pani, nie jest absurdalna. Sama znam lekarkę i lekarza, którzy pracują bo 1. nie ma nikogo na ich miejsce 2. cale zarobione pieniądze dają nisko zarabiającym dzieciom. Dla nich zostają emerytury. Ma Pani jakieś wzięte z kosmosu wyobrażenie o rodzinach lekarskich. Tacy sami ludzie jak wszyscy inni.
Odpowiedz@qulqa: Potwierdzam. Miałam napisać to samo, ale stwierdziłam, że wyrażę tylko swoje popracie dla zdania "Tacy sami ludzie jak wszyscy inni." i nie będę dublować.
Odpowiedz@Shaienne: Moi rodzice to lekarz neurolog i stomatolog. Mam dwójkę rodzeństwa i z nas wszystkich tylko ja poszedłem na medycyną, moje rodzeństwo studiuje natomiast dziennikarstwo oraz grafikę komputerową i bynajmniej nikt z nas nie jest skreślony. Więc Shaienne, na litość boską, nie rzucaj stereotypami bo to jest trochę żenujące. Rozumiem że Ty spotkałaś się z takimi, a nie innymi, przypadkami, ale proszę Cię, nie generalizuj.
OdpowiedzTrafiłam raz z chorym uchem do starego lekarza... okazało się, że ucho wymaga wyłącznie przepłukania [woskowina zatkała kanalik]. W sumie moment jak lekarz NIE TRAFIŁ w ucho taką wielką strzykawą trochę mnie zaskoczył. Dzisiaj się z tego śmieję, ale nie chciałabym trafić do kogoś takiego z czymś poważnym. I to tak na dobre 2-3 cm nie trafił ;).
Odpowiedz@bonsai: ja trafiłam do naprawdę starego lekarza z zatkanym uchem (bez bólu, bez niczego). Opieprzył mnie, za to, że tak późno przyszłam bo mogłam stracić na zawsze słuch (ostre zapalenie ucha). Jedyny lekarz, którzy nie kazał mi "regularnie czyścić uszu, to się zatykać nie będą".
OdpowiedzKiedyś czytałam o lekarzu pracującym na pogotowiu w pewnym mieście. Pan doktor miał wtedy 90 lat i nie zamierzał przechodzić na emeryturę. A ja tylko zastanawiam się, czy to nie jest przypadkiem zagrożenie dla życia pacjenta.
OdpowiedzJedna z lepszych okulistek/optyków w Małopolsce, doktor H., chodzi o lasce, okulary grube jak denka butelek, ale nie pójdę do żadnej innej, chyba że będę musiała. Kto zna ta doktor, to wie o jaką chodzi. Byłam u niej po 4 latach od ostatniej wizyty, nie dość, że pamięta co i jak, wszystkie moje operacje etc, to poczucie humoru jak zwykle :) Nawet sie zdziwiłam, że jeszcze przyjmuje. Ale nie żałuję, oby leczyła jak najdłużej :)
OdpowiedzOczywiście, że jak znajdzie się lekarz, który lubi to co robi i jest w tym dobry, będzie niezawodny niezależnie od wieku. Przecież lekarze muszą uzupełniać swoją wiedzę wraz z postępem nauki, a w Polsce nie tylko ci starzy są oporni na biedę. Może główną przyczyną tego, jest to, że młodzi idąc na studia nie myślą o tym, że będą leczyć ludzi, lecz myślą o tym, że będą zarabiać pieniądze. A reszta w poważaniu.
Odpowiedz@ewunian: czy mogłabym na pw dostac nazwisko? :) szukam własnie dobrego okulisty...
OdpowiedzMoze to glupi przypadek, ale KAZDY ze sporej ilosci znanych mi osobiscie lekarzy PLUCNIKOW sam palil papierosy, tym samym w moich oczach dyskwalifikujac sie zawodowo.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: z pewnością miałeś na myśli pulmonologów..
OdpowiedzZ jednej strony wolałabym, żeby tacy 'dziadkowie' zostali w szpitalach bo jednak 50 lat doświadczenia to wielu atut ale tylko w roli konsultantów młodszych lekarzy.... choć oczywiscie zdaje sobie sprawe ze to nierealne ze wzg na budzet. Z drugiej strony, koleżanka chodziła do dermatolożki z wczesnym stadium Alzheimera... w rezultacie brała przez pół roku antybiotyk. Głowna w tym wina koleżanki, bo przeciez powinna chodzmy poczytac ulotke czy info w necie - ale z drugiej strony jesli lekarka ma tytuł prof nadzwyczajnego to raczej sie jej ufa.
OdpowiedzZUS i rząd popierają takie postępowanie, a nawet ułatwiają 67lat i to jeszcze nie jest ostatnie słowo!!!
OdpowiedzZasadniczo widzę tu brak zrozumienia podstawowej kwestii - jeśli ci lekarze nie będą pracować, to na ich miejsce nie będzie miał kto. Średnia wieku lekarzy niebezpiecznie zbliża się do sześćdziesiątki zaś napływ młodych jest hamowany na wiele sposobów. Samo zwiększenie liczby miejsc na wydziałach lekarskich nie daje właściwie nic, bo potrzebni są specjaliści, a tu już bryndza. Od lat liczba miejsc specjalizacyjnych przyznawanych w kolejnych sesjach spada. Wyjątkiem jest poprzednia marcowa sesja, lecz ciągle to za mało. Specjalizacja lekarska to 4-6 lat ciężkiej pracy zakończonej naprawdę trudnymi egzaminami. Przy dzisiejszej najniższej w Europie liczbie aktywnych zawodowo lekarzy nieposługiwanie się emerytami lekarskimi spowodować może tylko zapaść. Zaś w kwestii tych bogatych lekarskich emerytur - nawet dzisiaj nie jest niczym dziwnym etat szpitalny, gdzie specjalista z 25 latami doświadczenia ma 2500zł na rękę, bez dyżurów (bo dyżury to nadwymiarowy czas pracy wszelkim innym zawodom znany po prostu jako nadgodziny). Jeszcze 10-12 lat temu nie były niczym dziwnym etaty lekarskie wyliczane na 1200zł podstawy. Można sobie wyobrazić jakie to koksy daje ZUS z takich pensji.
OdpowiedzMiła Pani, a czy zdaje sobie Pani sprawę, że gdyby nie było tych lekarek na emeryturze, nie byłoby NIKOGO na ich miejsce do prace? Czy takie coś by Pani odpowiadało? Czy natychmiast nie pojawiłby się post o piekielnej przychodni, która nawet lekarzy do pracy znaleźć nie umie? Mamy najmniej lekarzy w Europie - 2,2 na 1000 mieszkańców. W niektórych specjalizacjach średnia wieku wynosi powyżej 55 lat (dane oficjalne, podawane wielokrotnie w prasie). Miejsca pracy są, czekają, tyle jakoś dziwnie młodzi absolwenci wolą natychmiast z ciepłym dyplomem w ręku wyjeżdżać za granicę. Jeżeli Pani woli BRAK lekarza od STARSZEGO lekarza, to gratuluję i życzę, żeby Pani marzenia się spełniły. PS. Sąsiadka mojej mamy ma 75 lat. Jest specjalistą reumatologii. Co roku przychodzą jesienią do niej pielgrzymki kierowników poradni, żeby pracowała choć jeden dzień w tygodniu. Warunkiem podpisania kontraktu z NFZ w wielu miejscach jest np. dostępność reumatologa, a innego reumatologa po prostu w mieście nie ma.
OdpowiedzHistoria napisana tonem obrażonej primadonny.
OdpowiedzCóż, na tych stanowiskach może pracować osoba po medycynie. A miejsc na tych studiach jest mało. Jedna strona tłumaczy się tym, że uczelnie nie są przystosowane do przyjmowania większej ilości studentów medycyny. Uczelnie odbijają piłeczkę i twierdzą, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby przyjąć więcej osób, po prostu nie dostają na to pieniędzy.
OdpowiedzPamiętaj, że ty też teraz musisz robić do sześćdziesiątego piątego roku życia... więc ciekawe co będą mówić o tobie jak będziesz po sześćdziesiątce ;)
OdpowiedzI jak na zawołanie dla @ruda_kotka artykuł na www.wyborca.pl. http://wyborcza.pl/1,75478,17976284,Lekarzy_w_Polsce_jak_na_lekarstwo.html Cytuję: Raport na temat sytuacji demograficznej wśród medyków opracował Ośrodek Studiów, Analiz i Informacji działający przy NIL. Wynika z niego, że w Polsce pracujących w zawodzie lekarzy i lekarzy dentystów jest ok. 160 tys. Niecałe 86 tys. to specjaliści. Mają średnio 54,5 roku. Proszę zatem cieszyć się z dostępności lekarzy emerytów, bo za kilkanaście lat i oni staną się towarem deficytowym, a nam pozostanie leczenie u szeptuchy. Przy okazji informuję, że średnia wieku aktywnych zawodowo pielęgniarek też już przekroczyła 50-tkę.
Odpowiedzno ekstra, wszędzie trąbią, że jest dziura pokoleniowa, że brakuje kilkunastu/kilkudziesięciu tysięcy lekarzy, że w Europie mamy drugi od końca wskaźnik liczby lekarzy na 10.000 pacjentów, że braki braki braki, ale nie! POZWALNIAĆ!! Won na emeryturę!! Twój pomysł zasługuje wręcz na nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny!!
OdpowiedzNie zgadzam się ogólnie z założeniem że "stary",, który skończył naukę 50 lat temu, powinien spadać n emeryturę. Na akademii która skończyłam, fortepian wykłada m. in. 2 profesorów w wieku powyżej 80 lat. Są najlepsi na tej uczelni, i na pewno w pierwszej 10tce, jak nie piątce w kraju. Kolejne roczniki modlą się, żeby nie poszli na emeryturę.........
Odpowiedz