Historia, przez którą o mały włos nie pożegnałam tego świata.
Mam 30 lat i dwoje dzieci. Zbliżały się jak u każdej kobiety TE dni. Bolał mnie brzuch, każdego dnia coraz bardziej. Z początku myślałam, że to w sumie normalne. Nie normalne jednak, że za długo i za mocno... Pojechałam więc do lekarza. Niestety pani doktor stwierdziła, że przez miesiączkę ona niestety nic nie jest w stanie zobaczyć. Zaleciła faszerować się lekami p/bólowymi i czekać na koniec miesiączki.
Niestety mam wysoki próg bólu (kiedyś myślałam że to zaleta, tym razem prawie mnie zabiła). Doczekałam do końca. Ale do ogromnego bólu brzucha doszła gorączka.
Pogotowie. Zbadał mnie ginekolog, zrobił usg. Diagnoza - powiększony jajnik, antybiotyk, za 3 dni do kontroli.
Nie doczekałam do trzeciego dnia, nazajutrz do bólu, gorączki, doszła biegunka i obrzmienie brzucha takie, że ktoś obcy powiedziałby że to przynajmniej szósty miesiąc ciąży. Umówiłam się prywatnie, w ciągu dnia dzwoniłam do tego ginekologa aby przyspieszyć wizytę, bo już po prostu nie mogłam funkcjonować. Co się okazało? Jajnik był owszem powiększony, dlaczego? Ponieważ była na nim duża torbiel. Dlaczego obrzmiałam? Bo owa torbiel już pękła i zalała narządy wewnętrzne, zmieniając się w ostre zapalenie otrzewnej. Lekarz, ten prywatny, dziwił się że tamten poprzedni tego nie widział dzień wcześniej. Potrzebna natychmiastowa operacja. Szpital. Pytam - który. Najbliższy... No to jadę.
Pominę 2-godzinne przyjmowanie mnie na oddział. Mało tego, kto mnie przyjmuje? Dr, który mi wtedy wypisał antybiotyk na powiększony jajnik (na marginesie - ordynator ginekologii). Kiedy mu pokazuję opisy i zdjęcia od prywatnego ginekologa, prosząc aby coś przyspieszono, bo już nie wytrzymam, lekarz bierze kartki, szarpie nimi i mówi - Co mi tu pani pokazuje, czego pani w ogóle ode mnie chce?! Te płyny to ja już wczoraj widziałem!
Po tych ostatnich słowach zrobiło mi się jeszcze bardziej słabo o ile to możliwe.
Jestem już w łóżku, przychodzi położna z kroplówkami. Pytam czy będzie mnie badał lekarz. A ona na to, że dr powiedział że widział panią wczoraj, to już nie będzie latał...
Noc rzecz jasna nie przespana. Leki nie zmniejszyły bólu.
Wizyta poranna. Sądzicie, że lekarz (ten sam co wczoraj wieczorem + kilku innych) pyta jak się czuję? Nie, nawet na mnie nie spojrzał. Więc ja mówię, że przez to obrzmienie nie mogę oddychać, a on na to że to nieginekologiczne i wychodzi z sali...
Czułam się jak śmieć. Może nawet gorzej.
Po chwili przychodzi raz jeszcze z chirurgiem. Chirurg po krótkim badaniu - natychmiast na stół. Znów rozmowa tylko między nimi. Wychodzą z sali.
I jeszcze kwiatek na koniec.
Raz jeszcze przychodzi do mnie ordynator, łaskawie poinformować że za chwilę będzie operacja. Tylko tyle i wychodzi, chciałam go zatrzymać, dowiedzieć się więcej, ale żadne mądre pytanie nie nasunęło mi się akurat w tym bólu, więc pytam po prostu czy przeżyję. Lekarz wzruszył ramionami, powiedział NIE WIEM i wyszedł z sali. Gdyby się chociaż uśmiechnął, być może potraktowałabym to jako taki chory żart, ale nawet nie wiecie w jaką wpadłam histerię...
Choć miało to miejsce w grudniu wciąż nie doszłam jeszcze do siebie. Na brzuchu mam cięcie w kształcie litery T, od pępka w dół. Dużej litery T...
Sprawa w prokuraturze. Ale coś wątpię aby lekarzowi coś udowodniono...
Żagań
Historia piekielna, ale przez te odstępy przed znakami interpunkcyjnymi ciężko się ją czyta...
Odpowiedz@mariamasyna: Nie pisz, że ciężko ci się czyta, bo jeszcze stwierdzą, że to twoja wina, że nie umiesz czytać. Mamy tu takie stadko piranii na piekielnych, które broni niepoprawnej polszczyzny i rzuca takimi właśnie tekstami. :P
OdpowiedzMoże autorka wyjaśni, bo nie rozumiem. Co ma się udowodnić lekarzowi, jaki zarzut postawić?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2015 o 14:47
@kissedbyfire: obstawiam zaniedbanie. Raczej nie po to lekarz uczy się długie lata, by nie zauważyć torbieli albo zlekceważyć zapalenie otrzewnej.
Odpowiedz@popielna: czyli chodzi o tego pierwszego lekarza? Bo ja zrozumiałam, że o któregoś z tych dwóch w szpitalu...
Odpowiedz@kissedbyfire: "kto mnie przyjmuje ? Dr który mi wtedy wypisał antybiotyk na powiększony jajnik (na marginesie - ordynator ginekologii)". To cały czas ten sam lekarz.
OdpowiedzJeśli w mojej historii są niejasności to przepraszam, ale wciąż to przeżywam. Nie samą chorobę, a to jak zostałam potraktowana. W opowieści występuje dwóch lekarzy . Ten ze szpitala to ten sam który mnie na początku nie zdiagnozował i wysłał z antybiotykiem (na który było już za późno ) do domu . I ten sam który mnie przyjmował ( teoretycznie bo przecież widział mnie dzień wcześniej) na oddział i ten sam który był następnego dnia przed operacją. Jest tez prywatny ginekolog- on mnie zdiagnozował poprawnie i wysłał do szpitala . Dlaczego zgłosiłam sprawę do prokuratury ? Dlatego że nie ja pierwsza i nie ostatnia. Owy ordynator ma nie najciekawszą opinię. Potraktował mnie jak jakąś rozhisteryzowaną panną którą boli brzuszek . Na odczepnego leki i sio . Mogło to się źle skończyć. Skoro wybrał taki zawód to niech go wypełnia, to jego psi obowiązek . Łaski pacjentom nie robi że ich zbada jak trzeba , a jak mu się nie chce to niech na emeryturę idzie i ludzi nie dobija. Gdyby mój przypadek był błahy to prokuratura by go odrzuciła już na wstępie . A trwa to od lutego . Wiem że był już wzywany do złożenia zeznań, mój prywatny gin też miał się wypowiedzieć w jakim stanie do niego trafiłam.
Odpowiedzjest na to paragraf, w tej chwili nie pamiętam , ale idzie o zaniedbanie, błąd w sztuce , nierozpoznanie choroby .
Odpowiedz@kissedbyfire: Że jest niedouczonym konowałem i nie potrafi rozpoznać tak prostej dolegliwości...jak umieranie?
Odpowiedz@poszkodowana: Dobrze postąpiłaś, że zgłosiłaś sprawę do prokuratury. Zapewne nic z tego nie będzie, ale masz poczucie, że coś zrobiłaś. Niemiłe, niemal przedmiotowe traktowanie pacjentów, to jakaś plaga. Pamiętam jak leżałam na ginekologi w swojej mieścinie, przeżycia okropne! Nikt nigdy nie był dla mnie taki niemiły jak szpitalny ginekolog i pielęgniarka!
Odpowiedz@kissedbyfire: Brak staranności i ostrożności zawodowej.
OdpowiedzOd strony karnej nieumyślne narażenie na utratę zdrowia i życia, polecam także zawiadomić Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej właściwej terytorialnie o możliwości popełnienia błędu w sztuce lekarskiej i walczyć.
OdpowiedzSprawa piekielna, ale...(tak wiem, musi być ale) Po 1:Jeśli już się sparzyłaś na tym szpitalu, pod żadnym pozorem nie powinnaś tam jechać drugi raz. Po 2:Czemu takich rzeczy nie załatwiasz od razu prywatnie? Wiem, że portfel chudnie, ale spraw takich jak swoje własne narządy płciowe, nigdy nie załatwia się u niesprawdzonych, publicznych lekarzy. Rozumiem, że Cię spotkała nieprzyjemność(delikatnie mówiąc), ale po części sama się do niej przyczyniłaś, mając aż trzy razy inną drogę do wyboru(raz przed pierwszą wizytą, raz po wizycie u prywaciarza, raz przed ponownymi odwiedzinami w tym samym szpitalu).
Odpowiedz@Scorpion: "Czemu takich rzeczy nie załatwiasz od razu prywatnie? Wiem, że portfel chudnie, ale spraw takich jak swoje własne narządy płciowe, nigdy nie załatwia się u niesprawdzonych, publicznych lekarzy." Wszakże powszechnie wiadomo, że wszyscy lekarze prywatni to wybitni specjaliści, zaś lekarze publiczni - niedouczone konowały. Natomiast ci przyjmujący i prywatnie, i publicznie przejmują się tylko prywatnymi pacjentami, tych na NFZ olewają.
OdpowiedzKtoś mi powie, że NFZ z lekarzami na czele to nie jest zwykła banda oszustów i złodziei. Te szmiry nic nie widzą, póki się do nich prywatnie nie pójdzie. Wysyłają od jednego do drugiego, zapychają kolejki i rozkładają ręce. NFZ nigdy nie powinien się wydarzyć.
Odpowiedz@8400111: co chwilę słyszę takie durne komentarze jak Twój. Tylko jak zawsze proponuję "idź powiedz to mojej matce w twarz", to nikt się nie kwapi. Moja mama jest lekarzem, przyjmuje zarówno prywatnie jak i na NFZ. A ci sami ludzie, którzy krzyczą że lekarze to pazerne skur*ysyny, które w dupie mają nasze zdrowie, nie raz i nie dwa prosili mnie, żeby mama moja im coś zalatwila w przychodni. Ha ha ha.
Odpowiedz@rahell: Ja powiedziałem to w twarz lekarzowi, który "zabiłby" mojego syna przez swoje zaniedbanie i niechęć do "zobaczenia" pacjenta na oddziale. Jedyny ratunek był w położnej, która "widziała co się dzieje" i siłą wezwała lekarza! ja nie boje się otwarcie mówić, że to pazerne skurvysyny nie dbające o pacjenta! Takie mam zdanie poprzez moje doświadczenia z nimi.
Odpowiedz@Lukasz28volvo: No tak, na pewno wszyscy zachowują się identycznie jak ten jeden, konkretny przypadek. Ja rozumiem, że masz uraz. Ale na boga nie przenoś go na wszystkich lekarzy!
OdpowiedzTyle minusów a 100% racji.
Odpowiedz@Toki221: Lekarze minusujo.
OdpowiedzAbsolutnie nigdzie nie napisałam ze wszyscy są tacy . Opisałam jednego . I przeciw niemu wniosłam skargę. Może nic mu nie zrobią, ale następnym razem zanim zignoruje pacjenta może trochę pomyśli .
Odpowiedz@poszkodowana: ja to wiem, rozumiem Twoją sytuację. Mój komentarz był tylko i wyłącznie do 8400111, który twierdzi, że tacy są WSZYSCY lekarze.
OdpowiedzPrzerabiałam cystę na jajniku i szczerze podziwiam próg bólu. Jak cholerstwo osiągnęło 6 cm byłam w stanie tylko cicho pokwikiwać z bólu i niewyspania [no, mocno i żwawo w trakcie macania przez lekarza]. Kuruj się, zdrowiej, dochodź do siebie i nie odpuszczaj gnojkowi!
Odpowiedz@bonsai: Szczerze mówiąc ja miałam 10cm cystę na lewym jajniku plus od cholery zrostów i nic nie czułam. Wyszło przy robieniu usg jamy brzusznej. Moja ginekolog nie zauwazyła nic do momentu kiedy ja poprosiłam o usg ginekologiczne. Wcześnsiej nigdy nie miałam robionego.
OdpowiedzPowiem tylko jedno: WITAJ WŚRÓD ŻYWYCH !!!
Odpowiedzwalcz ile wlezie nie można mu darować. Leżalam na oddziale gin onkologicznym i to nadal dla mnie trauma. Traktowanie pacjentek jak śmieci... Trzymam kciuki za ciebie ps. Też przeżyłam pęknięcie torbieli i podziwiam że wytrzymałas ten ból
OdpowiedzPowodzenia w walce o swoje :) I chciałabym zapytać, który to lekarz? jestem z okolicy i zaczynam się bać..
OdpowiedzKochana, chyba nie mogę podać nazwiska. Ale szybko sprawdzisz .Ordynator oddz. gin-poł w Żaganiu .
OdpowiedzGdybyś mogła porozumieć się z innymi kobietami, które doświadczyły skrajnego zaniedbania przez tego "lekarza", to może i sprawa w sądzie by coś dała. Ordynatorzy prawie zawsze mają jakieś wtyki i nie sądzę by jedna osoba mogła by mu zaszkodzić, niestety. Ale mam nadzieję, że spotka go prędzej czy później kara za taką niekompetencję... ręce opadają. Współczuję :(
Odpowiedz