Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czy wiecie, że odławianie bezdomnych kotów w celu ich wysterylizowania, ewentualnie także…

Czy wiecie, że odławianie bezdomnych kotów w celu ich wysterylizowania, ewentualnie także podleczenia, jeżeli na coś zapadły, to bestialstwo?

W mojej okolicy ostatnio taką akcję przeprowadzano, oczywiście trafiła się piekielna, która darła się na wolontariuszy i próbowała otwierać transportery ze złapanymi już kotami.
No bo te bidne kociczki, nigdy nie zostaną już mamami! A te bidne kocurki, no bo nigdy już nie zostaną tatusiami! (aha, kocury uczestniczą w wychowaniu młodych, ciekawa rzecz...)

Panią spacyfikowało przybycie straży miejskiej (którą nomen omen sama wezwała). Wolontariusze pokazali odpowiednie papiery, paniusia dostała ostrzeżenie, że jeżeli nie uciszy się i nie przestanie bluzgać (a tokowała coraz zajadlej i mniej cenzuralnie), sprawa może mieć nawet finał w sądzie (np. pozwanie o zniesławienie, bo od męskich przyrodzeń i pań lekkich obyczajów rzucanych pod adresem łapiących aż się roiło).
Żeby było weselej, pani bardzo "zdrowo" kotki dokarmia. Coś jakby zupa, ale raczej nie zupa - bodajże łój, resztki obiadowe, pomyje. Kiedyś rozstawiała to pod moim blokiem (choć mieszka zupełnie gdzie indziej), smród był taki, że okna nie szło otworzyć latem. Strach psa na podwórko wypuścić, żeby nie zjadł i się nie struł. Wyrzucanie pudełek po margarynie wypełnionych tym świństwem nic nie pomagało, zawsze nowe się pojawiały. Gadanie jej, żeby tego kotom nie dawała - jak grochem o ścianę.

Efekt dało dopiero ogrodzenie całego bloku, łącznie z zamykanymi na kod furtkami prowadzącymi do klatek (pozbyliśmy się parkujących bezprawnie na naszym terenie i upierdliwej pseudokociary za jednym zamachem).
Koty już wróciły. Paniusia dalej rozpacza, że skrzywdzono jej pupilków.
Ja sama uważam, że dzikie koty są potrzebne, ale należy kontrolować ich populację.

pseudokociara

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar smal
27 27

Znam doskonale taki typ pseudo-ekolożki. W sąsiedniej klatce mieszkała taka pani. Przez dokarmianie kotów na naszym podwórku zamieszkało ok. 30 szt. kotów obojga płci. HORROR ! Do mnie przyczepiła się, że opryskuję drzewo (wierzbę kaukaską) środkiem na mszyce - bo owady są pożyteczne i ekologiczne. Ale najgorszy dramat spowodowało systematyczne karmienie gołębi z balkonu. Pani tej już nie ma. Nie płaciła czynszu - została eksmitowana. Koty też się jakoś rozproszyły ( zostało 2-3 ) Ale gołębie niestety pozostały i są prawdziwą plagą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 23

Akurat mój kocur (wybryk natury jakiś), zamiast zaciukać swojego synka (tak robią inne kocury, gdy znajdą młode), przyprowadził go do nas do domu i się z nim bawił! Drugiego takiego kota, jak mój Fifi, świat nie widział. Niestety, jakaś szmata go przejechała. Ba, przejechała dwa koty za jednym zamachem, we wsi, gdzie obowiązuje 40-stka. Popieram sterylizację zwierząt nieprzeznaczonych do rozrodu. Zwierzaki się nie zakochują, a przynajmniej nie są wtedy narażone na niebezpieczeństwo związane z nowotworami, rodzeniem i walkami terytorialnymi. I jakby mniej się szlajają i są bardziej przytomne, bo w chcicowym amoku jest większe ryzyko, że wpadną pod samochód.

Odpowiedz
avatar bonsai
-2 22

@zielony_szwin: Wypuszczając kota sama dobrowolnie zgadzasz się na ryzyko walk/pogryzień/chorób czy bliskiego spotkania z samochodem... Tak więc mimo, że utrata kota boli to daruj sobie wyzywanie ludzi od szmat, bo śmieli przejeżdżać samochodem przez twoją wioskę.

Odpowiedz
avatar Zmora
13 23

@bonsai: A mnie się wydaje, że jeśli kierowca kota rozjedzie przekraczając prędkość, to automatycznie wina spada na niego i właściciel rozjechanego kota ma wszelkie prawo nazywać kierowcę, jak tylko mu się podoba. Bo jasne, ludzie mają prawo przejeżdżać przez wioskę, ale nie mają prawa łamać przepisów. Za samo to można by spokojnie porzucać epitetami w ich stronę, bo w takich wioskach równie łatwo trafić na dzieci, co na koty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@bonsai: Trzeba być totalną szmatą, wyciorem, ściekiem społecznym, (...), by po rozjechaniu zwierzęcia nawet nie przyhamować i rozjechać następne. Swoją drogą powinna się pi*da chociaż zatrzymać, sprawdzić czy zabiła, a jeśli tak, to chociaż zdjąć z jezdni, żeby małe dzieci, wracające ze szkoły nie oglądały kocich flaków ;/ Pamiętam, że w dzieciństwie, przez to, że w tamtej wiosce jest prosta może 200 m, ludzie z 40 rozpędzali się do 80 (przy prostej jest przystanek, są pasy i ogólnie jest wąsko, wąziutki chodnik...), poznałam NAJDROBNIEJSZE SZCZEGÓŁY KOCIEJ ANATOMII, mając niespełna 10 lat. Pooglądaj sobie swojego zwierzaka od środka i nie nazwij sprawcy żadnym obraźliwym epitetem. Kot był moim rodzicom potrzebny do łapania myszy w kurniku, nie do domu jako pieszczoch, a że został moim najlepszym przyjacielem, to już moja wina. Średnio jeden kot w miesiącu rozjechany. Przez łamanie przepisów, za które dziś z miejsca zabiera się prawko. W miejscu, gdzie nietrudno wjechać w przystanek, pełen dzieci. Tak. To szmaty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@grruby80: Nic nie wiesz na temat wypadków w tej wiosce, więc zamilcz.

Odpowiedz
avatar Rak77
-5 13

Proszę przed spisaniem historii zapoznać się z znaczeniem wykorzystywanych zwrotów. Nawiasem mówiąc, zwrot "nomen omen" nijak nie pasuje do zdania w którym go użyto.

Odpowiedz
avatar Wolontariusz
9 9

Cholera,myślałem że ludzie zmądrzeli chociaż troche. Pare lat temu skończyłem swój wolontariat w jednej z fundacji prozwierzęcych na śląsku. Zajmowaliśmy się odławianiem bezdomnych (lub nie) psów i kotów, adopcjami, sterylizacją kotek. Walke jaką toczyliśmy z osiedlowymi kociarami można opisać w stu tomach. Co najdziwniejsze to zwykle starsze kociary rozumiały wszystko i nawet pomagały nam odławiać koty, za to młode kociary z całych sił walczyły. Na szczęście akcje finansował urząd miasta więc w razie czego współpracowała z nami także policja.

Odpowiedz
Udostępnij