W firmie robimy zabezpieczenia pożarowe, montujemy rury, zraszacze, paćkamy to wszystko w odpowiednie kolory, a potem jedziemy na drugi koniec Polski robić inne zlecenie.
Naszym krążownikiem szos jest stary, pożółkły kamper i przyczepka, ogólnie duże bydlę, bo musi pomieścić trzy osoby i sprzęt, a do tego jest antena od internetu na dachu. Standard lepszy niż w hotelu, ale palić nie wolno.
Jak każdy wie, takie duże maszyny mają całkiem potężny silnik, nie jest problemem rozpędzić campera do prędkości 150 na godzinę i dosyć łatwo jest ją utrzymać z jego masą.
Trasa z Warszawy do Sanoka, godziny dosyć popołudniowe, wręcz nocne, wyprzedzamy Toyotę Avensis, ogólnie nikt nie zwrócił na nią uwagi. Kierowca toyoty najwidoczniej nie mógł znieść ujmy na honorze i przy 110 zostać wyprzedzonym przez kampera na autostradzie, więc dał ile fabryka dała i wyprzedził nas, a potem zaczął chamować* przed naszym nosem (*zachowaniem jak i hamulcami).
Andrzej za kierownicą jest tolerancyjny chłop, ale mięso poleciało.
- Kamera włączona? - Ano.
Sytuacja powtarzała się kilka razy ile razy go wyprzedziliśmy, próbował nas zmusić do uderzenia go, i w końcu koleś ewidentnie zdenerwował Andrzeja tym, że próbował wymusić kolizję. Andrzej to chłop z anielską cierpliwością, ale krótką.
Przy następnym wyprzedzaniu Pana od Toyoty, Andrzej wiedząc co się święci, dodał zwyczajnie gazu i z uśmiechem maniaka pokazał zęby.
Kamper ma dwa zderzaki, jeden plastikowy zewnętrzny i drugi grubości szyny kolejowej, który jest częścią podwozia, schowany pod tym plastikowym, nikt nie wie kto go tam dospawał, ale jest i sprawdził się świetnie.
Toyota skończyła w większości bez bagażnika i w barierkach, przód i tył dosyć skasowane, pan kierowca nie był zbyt zadowolony i ochoczo zgodził się na wezwanie policji, gdy tylko odmówiliśmy zapłacenia mu łapówki oraz spisania, że to nasza wina, i zgodzimy się pokryć wszystkie koszty.
Przyjechała najpierw laweta (no bardzo zabawne), piętnaście minut później patrol Policji.
Cóż, pan Toyka był bardzo wyszczekany, do czasu aż Andrzej przyniósł laptopa i panom policjantom zaprezentował całe 15 minut wymuszania z premedytacją, raz za razem.
Pan Toyka stracił prawo jazdy bo okazało się, że ma 8 punktów i z podobnych zachowań jest drogówce znany.
Andrzej pakując plastikowy zderzak do kampera mruknął tylko "warto było".
polskie_drogi
A Andrzej wiedząc co się świeci i nie unikając kolizji jest współwinnym.
Odpowiedz@grruby80: Mandat był, punkty też. "Warto było", szef po obejrzeniu kopii nagrania stwierdził, że trzeba było ***ja do rowu zepchnąć razem z barierką zderzeniową i nawet sie nie zatrzymywać.
Odpowiedz@n527: Eeeeetam. Bylo od razu przejechać po dachu, cofnąć, poprawić i na koniec podpalić. Co się będziesz ograniczać. Ty na pewno jechałeś kamperem, a nie 16sto kołowym Mann'em z naczepą? Gratuluję samozadowolenia.
Odpowiedz@n527: a potem sprawa za ucieczke z miejsca wypadku... walniesz gowno odpowiesz jak za czlowieka...
OdpowiedzWszystko spoko. Zawsze popieram ucieranie nosa cwaniaczkom drogowym. Tylko że przy opisywanych prędkościach ktoś (najpewniej z Toyoty) mógł poważnie ucierpieć. Albo i gorzej.
Odpowiedz@sixton: Ano, też nie byłem zachwycony tym pomysłem, ale zanim dodałem 2 do 2 co on wlaśnie chce zrobić to już był dzwon i toyka zjechała bokiem na barierki gdzie sie zatrzymała, z resztą Andrzeju się rozejrzał i oprócz nas nie było nic w okolicy conajmniej 2km. Koleś doprosił się próbujac wymusić kolizje 8 razy pod rząd hamujac do 70 z grubo ponad setki. Policjanci z resztą też stwierdzili, że doigrał się i teraz ani prawka, ani auta, ani pieniędzy mieć nie będzie.
Odpowiedz@n527: Jasne, rozumiem. Ale mimo wszystko mam pewne wątpliwości.
Odpowiedz@sixton: Anderzj potem z własnej kieszeni płacił 300zł mandatu, plus zderzak z USA trzeba było sciagac bo w polsce nie ma do tego modelu, andrzej stwierdził, ze lepiej ze myśmy go zdjeli z drogi niz by miał potem spowodować kolizje z kimś kto np miał małe dziecko w foteliku, nie moge powiedziec, że źle powiedział, ale jezeli kiedykolwiek byłes w aucie podczas kolizji to wiesz, że to nie jest super fajne i też nie powiem, bym był cholernie zadowolony z tego ze dźwiękneliśmy kolesia, no ale nie kierowałem wiec trzymałem gębe na kłodke. Tak czy inaczej wiecej z tego dobrego wyszło niż złego.
Odpowiedz@n527: Zachowanie Pana Andrzeja w pełni wyczerpuje znamiona obrony koniecznej.
OdpowiedzChciałoby się rzec: och, jak mi przykro z powodu nieszczęścia kierowcy Toyoty... no tak bardzo, bardzo przykro.
Odpowiedz@zielony_szwin: Po prostu łzy wzruszenia zlewają mi oczy
OdpowiedzNie, nie warto było. Jeżeli gość zajeżdżał drogę itd. trzeba było od razu zadzwonić po policję i opisać sytuację. Jak bardzo piekielnym bucem nie był kierowca Toyoty, to potencjalne konsekwencje wypadku, kalectwo, śmierć, nie tylko jego, ale też kierowców i pasażerów innych aut serio są warte utarcia mu nosa?
Odpowiedz@falka_85: Jak już zostało opisane - w okolicy nie było innych aut, które mogłyby być narażone na współudział w zderzeniu, a wymuszający siłą rzeczy godził się na to, że zostanie uderzony przy prędkości autostradowej - jego problem.
Odpowiedz@Grav: Teraz wyobraź sobie, że coś idzie nie tak, jak sobie kierowca kamera wymyślił (np. gość w Toyocie miał niezapięte pasy albo nie zadziałała poduszka powietrzna, cokolwiek) i gościa wynoszą z auta w plastikowym worku. Mógłbyś żyć z czymś takim? Bo ja nie.
Odpowiedz@falka_85: Z zasady nie przejmuję się skutkami cudzej głupoty. Jeśli ktoś sobie robi krzywdę na własne, wielokrotne życzenie, to sobie robi, nie mój problem :)
Odpowiedz@falka_85: Ale chwileczkę, nikt inny tylko kierowca Toyoty na siłę doprowadził do wypadku. Może lepiej że trafiło na samochód przygotowany na idiotów niż na inna osobówkę.
Odpowiedz@falka_85: pytanie raczej brzmi, czy konsekwencje wypadku, kalectwo, śmierć, ofiary z innych aut są warte pokazania kierowcy kampera, jakiego ma się długiego. Facet z Toyoty celowo wywoływał ogromne ryzyko kolizji i nie mógł być pewien, że kierowca wyprzedzanego samochodu zdoła zahamować. Zwłaszcza, że mówimy o ciężkim pojeździe, poruszającym się z dużą prędkością, a nie o hulajnodze. Jakby się debil położył na torach i pokazywał środkowy palec w stronę pociągu to też byś mówił, że maszynista zły, bo po nim przejechał?
OdpowiedzPrzede wszystkim to historia nie jest o tym, że kierowca kampera mimo wysiłków nie wyhamował przed zajeżdżającą mu drogę Toyotą, tylko że z rozmysłem i pełną świadomością wjechał w inne auto. Skoro miał czas się rozejrzeć i upewnić, że na drodze nie ma innych aut to miał też czas zahamować. Także przykład z pociągiem jest kompletnie nietrafiony. Analogiczna byłaby sytuacja gdy jakiś melepeta czy król szos wjechał/wszedł na tory, a maszynista, wiedziony żądzą zemsty lub misją edukacyjną, postanowił go przejechać, mimo że mógł uniknąć wypadku. Po drugie, droga to nie przedszkole i jak jakiś kierowca robi głupotę (bo kierowca Toyoty ewidentnie zachowywał się jak pirat drogowy, nie neguję tego przecież) to nie znaczy że trzeba zaraz brać z niego przykład i zniżać się do jego poziomu.
Odpowiedz@falka_85: hamowaliśmy skutecznie prawie dziesieć razy tak ze zostawało mniej miejsca na zderzaku niz metr, bo mi znikał jego bagażnik za krawędzia deski rozdzielczej. Nie powiem, że specjalnie mi żal kolesia, bo koniec końców dostał to co chciał, Gazu dodał dlatego, ze jakby sie koleś odbił od naszego auta, to by walnął piruet po 2 pasach i gdzieś się roztrzaskał albo nawet przeleciał na drugą stronę na przeciwległe pasu, a tak po prostu pchaliśmy go bo zakleszczył hakiem holowniczym z nami, aż zwolnił i wjechał w barierki, Andrzej jezdzi od 35 lat i nigdy nie spowodował wczesniej kolizji, więc ufam jego osądowi i uważam, że dobrze zrobił dodajac gazu bo nasze auto po prostu go pchało a tak, gdybysmy zahamowali z całej siły, to by sie odbił od naszego zderzaka
Odpowiedz@n527: Dodaliście gazu, "żeby się nie odbił od was"...hmmm..interesująca logika. Potem go pchaliście, z prędkością około 100km/h jak pisałeś. Aaa.. i kierowca z 35letnim bezwypadkowym stażem nagle postanawia się zabawić w szeryfa przy prędkości rokującej nawet na dachowanie, bo zakładając nawet, że miał świadomość że gość się zaczepił hakiem to nie miał szans przewidzieć, jak to auto z przodu się zachowa, czy się nie obróci i nie uderzycie w jego bok. Wtedy nawet ten słynny pancerny zderzak raczej by Wam nie pomógł. Chyba powinienem zacząć się bać wyjeżdżać na trasę, scena jak z amerykańskiego filmu o psycholach na drodze.
Odpowiedz@falka_85: Przede wszystkim ta historia jest o nauce, a nauczycielem był kierowca kampera. Można oczywiście się spierać o celowość dawania takiej nauczki, ale z własnego doświadczenia drogowego wiem iż buc który nie dostanie natychmiastowej nauczki (a najlepiej gdyby była bardzo bolesna) tak naprawdę niczego się nie nauczy. Jestem z zawodu motorniczym tramwajowym i prowadzę po mieście 32 tonowy tramwaj, tak więc wiem coś o wymuszaniu przez różnych buców.
Odpowiedz@tomdomus: I rozjechałeś kogoś świadomie, z premedytacją? Mogłeś zahamować ale nie zahamowałeś żeby dać nauczkę? Praktycznie codziennie mam styczność z kierowcą, który wymusza pierwszeństwo, zmienia pas zmuszając do hamowania itd. i jakoś nigdy nie wpadłam na pomysł rozjeżdżania najgorszego nawet buca (raz skończyło się telefonem na policję, panowie przyjechali, pana zgarnęli). Po pół roku jeżdżenia już nawet takie wyczyny nie robią na mnie wrażenia. Trafił się idiota, to trudno, ale ryzykować czyjeś i własne zdrowie i życie (przy prędkości 100km/h różnie mogą się sprawy potoczyć) żeby dać nauczkę? Od takich rzeczy jest policja, widzisz pirata dzwoń, a nie baw się w mordercę za kierownicą.
Odpowiedz@falka_85: Nie, nie rozjechałem nikogo z premedytacją, nie spowodowałem też z premedytacją żadnej kolizji ani wypadku, ale za każdym razem jak już do czegoś dojdzie to z dziką satysfakcją dzwonię po Policję. Bardzo często jest też tak iż buce nie wiedzą o tym iż są winni i sami chcą dzwonić, więc ich podpuszczam aż do momentu gdy sami zadzwonią, czekam wtedy cierpliwie aż przyjadą a potem wyobraź sobie te uczucie satysfakcji gdy taki buc dostaje często gęsto mandat za dwa i więcej wykroczenia.
OdpowiedzBez dwóch zdań koleś z Avensisa był bucem, ale Twój kolega jest psychopatą, bo nie wiem jak inaczej określić kogoś kto świadomie powoduje kolizję na autostradzie. Co innego dać nauczkę wpychającemu się bucowi w mieście jak w jakiejś niedawnej historii, gdzie poza rysą na lakierze (i honorze buca) nikomu nic się nie stanie a co innego ryzykować życiem i zdrowiem tylu osób.
Odpowiedz@mariamasyna: Ano jest psychopatą, ale przynajmniej załatwił tak, że koleś nie spowoduje innej kolizji, nas była 3 chłopów, a co jakby chciał wymusić kolizje na kimś z małym dzieckiem w foteliku? Teraz nie ma auta ani prawka, a my mielismy tylko 300zł mandatu i zderzak do wymiany który trzeba było zamawiać z USA, bo to amerykańskie auto.
Odpowiedz@n567: niestety. Tacy, jak ten z Toyoty cierpia na syndrom malego ego. Kiedy tak pare razy wyprzedzilem pseudoterenowke ciezarowym Boxerem (3 osoby i ok.500kg towaru) w okolicy Trojmiasta. W koncu pokazalem gosciowi na co stac niepozorne auto. P.S. Boxer'ek smialo lecial te 165 km/h @mariamasyna: kierowca campera mial: chwilowa amnezje dot.pedalow :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2015 o 11:21
@pawel78: No my najwiecej daliśmy rade tym jechać 147km/h, wiecej już nie da rady, zwykle sobie jedziemy 100-110 po autostradzie, bo wiesz, no tyle sie jezdzi, dlatego też, że po prostu wyżej silnik strasznie ssie wahę. 140 jechalismy sobie w Niemczech, tyle że szkoda wahy bo dosłownie robli lej w baku.
Odpowiedz@n527: "Jak każdy wie, takie duże maszyny mają całkiem potężny silnik, nie jest problemem rozpędzić campera do prędkości 150 na godzinę i dosyć łatwo jest ją utrzymać z jego masą." vs. "No my najwiecej daliśmy rade tym jechać 147km/h, wiecej już nie da rady, zwykle sobie jedziemy 100-110 po autostradzie, bo wiesz, no tyle sie jezdzi, dlatego też, że po prostu wyżej silnik strasznie ssie wahę". No to mamy pierwszą udowodnioną ściemę. Zaczynam się zastanawiać (po tym jak się przyznałeś, że dostaliście mandat) jaka była prawdziwa wersja wydarzeń.
Odpowiedz@pawel78: Boxer i Sprinter to akurat są niespodzianki z serii "w życiu się nie spodziewasz, jakie toto szybkie". Tylko, że terenówki (a sam takową ujeżdżam, tylko że akurat nie pseudo), to nie są wyścigówki. Owszem, mój KoJot poleci GPSowe 170km/h, ale komfort jazdy zabija wtedy ten wstrętny szum wiru w baku:) Powyżej 140km/h wręcz widać jak się wskazówka od paliwa obniża, a komp odlicza km do tankowania z prędkością taksometru mafijnego taksiarza. Dlatego nie ścigam się na trasie, to nie ma sensu. A kierowca campera dostał jak dla mnie raczej pomroczności jasnej, skoro po 35 latach bezwypadkowej jazdy zdecydował się na tak głupi numer.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2015 o 21:51
Nie wiem co chcecie do pana Andrzeja. Przecież chamstwo chciał wymusić kolizje. Skoro wyprzedzał parę razy to widział dokładnie ejakiej masy samochód chce pocałować tylnym zderzakiem. Pewnie był też dorosły skoro prowadził samochód. Z opowieści wynika ze pan byłby bardzo zadowolony gdyby nie ta nieszczęsna kamera.
OdpowiedzMieliście szczęście, że nie dostaliście mandatu za przekroczenie prędkości. Taki kamper jest rejestrowany chyba jako samochód ciężarowy.
Odpowiedz@dyndns: Nie, nie jest. Skąd taki pomysł?
Odpowiedz@dyndns: dostaliśmy mandat 300zł i jakieś punkty za tą kolizje czy coś, nie pamietam już za co bo byłem zajęty ogarnianiem auta wtedy bo troche nam rzeczy pofrunęło.
Odpowiedz@MrSZ: swiadkow pominales @dyndns: ale ciezarowki do 3,5t dmc obowiazuje limit jak dla osobowki.
OdpowiedzA jaka marka i model campera ?
Odpowiedz@1kuba21: Też właśnie jestem ciekaw, bo "technicznie" ta historia się kompletnie nie składa. To "bezproblemowe" rozpędzanie kampera (zwłaszcza starego modelu, które "jak każdy wie" z definicji mają aerodynamikę szafy gdańskiej i silniki diesla w okolicach 2.5 litra) do 150km/h zalatuje zwykłą ściemą. Do tego jeszcze "zderzak grubości szyny kolejowej" i przyczepka.
Odpowiedz@mariamasyna: @Veltoris: Przyczepki tym razem akurat nie było bo jakby była to by skończyła nam głęboko w camperze @Veltoris: zderzak ten ma kształt I i w najgrubszym miejscu ma 11mm grubość, dla mnie to szyna kolejowa, jest częśćią podwozia, nie znam sie, ale dla mnie wyglada jaby kiedyś ktoś nim wzmocnił konstrukcję pod silnikiem, tak, że ktoś dospawał tam 1.5m długośći szynę która miała chronić przed uderzeniami kamieni w terenie tą część.
Odpowiedz@1kuba21: 1995 Ford F-350 Conquest Camper.
Odpowiedz@n527: Model rzeczywiście bardzo niszowy w Europie, w Polsce chyba łatwiej jednorożca spotkać. Silnik 7.3l, teoretycznie ma powyżej 200 KM czyli jest moc. Ale... to są silniki mało wysilone, a w tym konkretnym modelu który podałeś 85 mph (czyli jakieś 140 km/h) już wychodzi za licznik. Przelotowa prędkość w granicach 80 km/h czyli tak jak w europejskich Fordach Transitach czy Fiatach Ducato z tego okresu w wersjach kamperowych z silnikami 1.9 czy 2.5 turbo o mocy około 100-120KM. No i ta odwaga kierowcy, który pomijając już zwykłe ludzkie odczucia z serii "a jak przypadkiem zabiję durnia, to posadzą za człowieka" zaryzykował uszkodzenie auta, które pozwala Wam zarabiać, a którego naprawa w Polsce jest co najmniej problematyczna. Naprawdę nie chcę się czepiać, ale ... Kamper to nie wyścigówka, dziwne to wszystko.
Odpowiedz@Veltoris: Szef go kiedyś kupił po okazyjnej cenie, ale wlasnie z racji czesci sprzedał go rok po tym zdarzeniu bo i silnik żarł wahe i też częsci były drogie i większosci nie do dostania w europie, w niemczec było wiekszosc dosyc "latwo" dostac. Musiałbym zajrzeć pod maske, wydaje mi sie, że to ten model bo teraz już dawno został sprzedany i pamietałem tylko, że to był ford, przeszukałęm google i wydaje mi sie ze to ten bo wyglada dosyc identycznie. Choc jestem prawie pewien, że to ten model, to moge sie mylic, na liczniku strzałka konczyła sie tam na 110mph. nie było podziałki na KM.
Odpowiedz@n527: http://www.mrgoodbody.com/content/1995-ford-camper-30-conquest to jest galeria zdjęć modelu z silnikiem 7.3 benzyna, który według wiki z kolei jest najmocniejszym jaki był w F-350 z 1995 roku. Polecam zdjęcie prędkościomierza.
Odpowiedz@Veltoris: No to w takim razie to nie ten model, czuje sie w kropce, bo deska rozdzielcza nie wygląda tak jak w naszym. Teraz to juz serio nie wiem, z zewnątrz wyglada tak jak pamietałem naszego, no moze nieco szczegóły inne, ale deska rozdzielcza zupełnie inna. tamta miała bardziej pochyła, a nie taką pionowa, jest gdzieś jakiś katalog tych camperów od forda? Bedzie mi latwiej znaleźć, bo kurna bym sobie rękę dał odciąć, że to jest ten, bo wygląda jak ten z zewnątrz.
Odpowiedz@Veltoris: Nie zdziwiłbym się, gdyby w zależności od egzemplarza montowali różne prędkościomierze. Przykładowo nawet DeLorean DMC-12 miał czasem prędkościomierz wyskalowany ledwo do 85 lub 95 MPH, a w innych egzemplarzach już do 140 MPH.
Odpowiedzhttp://ec.europa.eu/transport/road_safety/going_abroad/poland/speed_limits_pl.htm .Ciekawe, czy na nagraniu była widoczna prędkość kampera, który z przyczepką nie powinien przekraczać 80km/h na autostradzie. Ogólnie to brakuje jeszcze klaszczącego kierowcy przejeżdżającego autobusu w tej historii.
Odpowiedz@Veltoris: dobra, jak masz auto ktore rozpędza sie do 170 na godzine to znaczy, że jezdzisz nim na okrągło 170? Nie, nie jezdzisz, nasze auto rozpedzilismy kilka razy do tej prędkości i to u naszych Niemickich sąsiadów, i Camper nie miał z tym jakichś wiekszych problemow, swoj czas brał na rozpęd, ale dał rade tyle wyciągnąc, na autostradzie masz hoho i jeszcze wiecej miejsca by sie rozpędzić. Autem jezdzimy zwykle 110-120 na godzine po autostradzie bo po prostu tą prędkość dobrze utrzymuje i nie zjada ogromnej ilości paliwa. I tak, była widoczna prędkość, niewiele ponad setka z groszami, tak jak data, godzina, oraz obraz z tylnej kamery w małym okienku, bo jako taki camper to nie widać wiele do tyłu wiec mamy kamere szerokokątną zamontowaną i widać świetnie 200' za nami co sie dzieje, jest też kamera pod lusterkiem kierowcy, ale nie używamy jej nigdy bo po co. Z reguły to nas wyprzedzaja a nie my innych.
Odpowiedz@n527: Tyle tylko, że model który podałeś NIE rozpędza się do tej prędkości nawet z najmocniejszym silnikiem benzynowym :) No chyba że z przepaści. Poza tym zdecyduj się: to Wy uderzyliście w Toyotę przed sobą czy ona w Was z tyłu? Piszesz teraz o tylnej kamerze. Kręcisz coś kolego, oj kręcisz.
Odpowiedz@Veltoris: Napisalem Ci, ze myśle, ze to jest ten model, wiem tylko, ze to ford i na internecie znalazłem tego co wyglada identycznie i internet mowi, że to ten. dźwieklismy ja przodem, a raczej koleś wjechał nam dupskiem w maske bo sie dopraszał, co do kamer, przeczytaj uważnie, napisale, że mamy 2 kamery, jedną przednią, zamontowaną na desce, ktora jest dodana przez szefa by filmowac droge i jak jezdzilismy, i nagrywa co sie dzieje przed nami. Druga tylnia, ktora tam była zamontowana zanim dostalismy to auto jako służbowe, która pokazuje co sie dzieje za autem, obraz jest na ekranie lcd, z przedniej masz głowny obraz, z tylniej małe okienko na ekranie. Kamera działa głownie zamiast tylnego lusterka bo pokazuje wszystko co sie dzieje za autem.
Odpowiedz