Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem trochę rozczarowana, ale z drugiej strony historia, jakich niestety niemało. Mam…

Jestem trochę rozczarowana, ale z drugiej strony historia, jakich niestety niemało.
Mam dobrego znajomego (powiedzmy Arka), kiedyś się przyjaźniliśmy, lecz lata lecą, drogi rozjeżdżają... sami wiecie.

Arek stracił niedawno pracę, a specjalizował się w jednej branży i nie miał wykształcenia (nie było mu w pracy potrzebne, 15 lat doświadczenia zapewniało zatrudnienie - do czasu, bo firmy się rozwijają, idą do przodu).
W związku z tym, że branża jest dość wąska, firm niedużo, toteż Arek za dużego wyboru nie miał i tak od konkurencji do konkurencji łaził. Gdzie nie był jednak, zawsze kończyło się odejściem czy zwolnieniem i absolutnym brakiem oszczędności. Tego ostatniego kompletnie nie rozumiałam! Zarobki, owszem, czasem były żałosne (trzysta złotych), ale czasem wręcz niewyobrażalne dla mnie (kilka, kilkanaście tysięcy na miesiąc). Wszystko zależało od zleceń, klientów etc. W głowie mi się nie mieści jak można tak źle gospodarować pieniędzmi, żeby po latach nie mieć złotówki w portfelu, a nawet samego portfela (bo się rozleciał ze starości...).

Przejdźmy do sedna: Arek poprosił mnie, cobym go przenocowała na kanapie tydzień, może dwa. Po tym czasie miał się wprowadzić do kolegi. Ok.
Brak higieny, którą wywalczyłam awanturami znałam, bo już kiedyś mieszkaliśmy razem. Dostosował się.
Brak chęci pomocy w domu, którą wywalczyłam awanturami, też znałam, ale jej skala tym razem była niepomiernie większa. Nie dostosował się (mycie naczyń to nie sprzątanie kuchni!).
Pal licho, może jestem nienormalną pedantką i wszystko mi śmierdzi.

Największy problem stanowił jego upór, że nie, nie warto się przebranżowić, bo on jest przecież najlepszy w tym, co robi. Upór, że nie, nie trzeba się uczyć języków, ani niczego nowego w ogóle.
W końcu upór, że nie, nie przeprowadzi się do tego kolegi.
Mieszkał miesiąc. Potem dwa. I w końcu trzy.
Przez cały czas namawiałam go na ruszenie "z miejsca".
Tłumaczyłam, iż praktycznie go utrzymuję, podczas gdy on karmi się złudzeniami...
Mnóstwo ludzi narzeka na brak kasy, pracy etc. Ale tak jak Arek uważają, że osiągnęli szczyt swoich możliwości i teraz padnij na kolana, bo jestem debeściak. Wyszukiwałam mnóstwo ofert na bezpłatne szkolenia i kursy, gadałam do niego po angielsku, podczas gdy on zgłosił się do pracy... tak, w kolejnej firmie ze swojej branży, choć wiedział, że się w niej nie "dorobi".

I znalazł się w martwym punkcie. Czas się skończył, bo nie stać mnie na utrzymywanie go w dalszym ciągu. Jestem pełna wyrzutów sumienia, bo chłopa w jakimś sensie na bruk wyrzuciłam. A z drugiej strony głową muru nie przebijesz - przekonanie, że on może zarabiać kokosy, tylko pech/ los/ źli ludzie/ sytuacja na rynku/ cokolwiek innego, tylko nie sam Arek, są winne temu, że kokosów ni widu, ni słychu, pokonało każde moje staranie o lepsze życie dla niego.

I choć nie pochwalam wyjazdu za granicę za chlebem, nawet to zaproponowałam. Mieszkałby u moich znajomych, póki nie zarobiłby na własne czy agencyjne. Ale nie. Czemu? Bo nie zna języka. Na argumenty, że mnóstwo Polaków sobie za granicą bez języka świetnie radzi (są polskie agencje pracy, polscy pracodawcy etc.), odpowiadał, że owszem. Niemniej jednak język jest koniecznością... w jego branży! No ludzie!

praca

by marysienka84
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
16 20

@Marunae: aha. Przez pare miesięcy utrzymywała obcą jej praktycznie osobę? Ciekawe co to za branża w której pracował

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-3 13

@Marunae: Tyle, że o ile w poprzednim tym złym krytykowanym przez wszystkich ustroju można było być jak to określiłaś ograniczonym czyli kowal był kowalem a zegarmistrz zegarmistrzem i nic innego ich nie interesowało to dziś niestety kowal by mógł istnieć jest jeszcze amatorsko malarzem, tapeciarzem i ginekologiem a zegarmistrz buduje rakiety dla NASA.

Odpowiedz
avatar mailme3
6 10

@Iceman1973: I pieniądze ZAWSZE były! Dla każdego! Ekonomia socjalistyczna, jak bioenergoterapia: pieniądze brały się z kosmosu...

Odpowiedz
avatar Rudyba
12 12

@Iceman1973: Akurat przykład kowala jest zły. Dobry kowal ma mnóstwo roboty, ceni swoją pracę wysoko i zarobki ma całkiem niezłe, a nawet dobre. Żaden znany mi kowal nie zarabia poniżej średniej krajowej. Chyba, że jest konowałem i klientów nie ma. To nie szewc czy zegarmistrz, którzy już wymierają powoli. Do kowali są kolejki, oni przebierają w klientach, nie na odwrót. Dodatkowo jest takich fachowców mało, działają w zamkniętym środowisku i nowi mają ciężko się przebić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2015 o 10:38

avatar mailme3
13 15

@Iceman1973: "Tak jakby teraz było lepiej..." Ciekawe, czy to Wigilia nadchodzi, bo kupiłem wczoraj 4 pomarańcze i, olaboga, nawet kolejek nie było.

Odpowiedz
avatar mailme3
8 10

@Iceman1973: I jeszcze jedno: "Tyle, że o ile w poprzednim [...] ustroju [...] kowal był kowalem a zegarmistrz zegarmistrzem i nic innego ich nie interesowało" Dziś też możesz być. Znajomy jest projektantem 3D. Robi wizualizacje architektoniczne. NIC nie obchodzą go działki pokrewne. Nie robi plakatów, nie robi ulotek, nie robi nawet głupich wizytówek. Nie jest architektem, nie umiałby policzyć naprężeń w szkielecie mostu. Robi TYLKO wizualizacje. Miesięcznie zarabia... dużo... "to dziś niestety kowal by mógł istnieć jest jeszcze amatorsko malarzem, tapeciarzem i ginekologiem a zegarmistrz buduje rakiety dla NASA". Nie, nie musi. Jak jest dobry w swoim fachu (słowo klucz: DOBRY), to zleceń ma dużo. Ale... ale musi być też popyt. Na co komu usługi, których nikt nie potrzebuje. Uważasz, że to fair, że państwo płaci ludziom za zupełnie niepotrzebną pracę, której nikt nie chce, nie potrzebuje? Uważasz, że taki system jest choć trochę realny? Jesteś wymarzonym klientem akwizytorów BJM Marketing i innych takich.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-4 4

@Rudyba: To był przykład kolego. Równie dobrze mogłem napisać że kosmonauta był tylko kosmonautą a dziś dodatkowo dorabia na kasie w Biedronce i musiał opanować kasę fiskalną.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-4 4

@mailme3: Czytaj ze zrozumieniem. PROSZĘ!!! To nie jest trudne! To były tylko przykłady. PRZYKŁADY! Na to, że kiedyś górnik był górnikiem, wspomniany kowal - kowalem, kwiaciarka - kwiaciarką a obecnie ludzie imają się różnych innych dodatkowych zajęć bo płaca nie równa się płaca. I proszę, nie mów mi kogo jestem wymarzonym klientem bo za bardzo spinasz pośladki przy czytaniu i nie rozumiesz potem tekstu.

Odpowiedz
avatar marysienka84
4 4

@Marunae: Zgadzam się, że wygląda to na czepialstwo. Niemniej jednak, tak jak napisałam, firmy się rozwijają, ludzie się szkolą. Niestety Arek nie inwestował w siebie, po prostu chciał robić to tak, jak się nauczył na początku pracy w branży. Zgadzam się po części z tym, co zostało wspomniane w komentarzach: z jednej strony rzeczywiście, w dzisiejszych czasach warto jest starać się o dodatkowe umiejętności, ale też dobry specjalista w wąskiej dziedzinie ma dobre zarobki - o ile jest odpowiednio wykwalifikowany i idzie z duchem czasu. Metody, czy to jest obsługa klienta, praca z maszynami, z technologiami, które były najbardziej efektywne dziesięć, piętnaście lat temu, obecnie są niestety bardzo często bezużyteczne.

Odpowiedz
avatar mailme3
1 3

@Iceman1973: "Czytaj ze zrozumieniem. PROSZĘ!!! To nie jest trudne! To były tylko przykłady. PRZYKŁADY!" Zdaje się, że nie doczytałeś. Ja podałem przykłady. PRZYKŁADY! Chyba tego nie dostrzegłeś. Cóż, szkoda. Jak jesteś w czymś dobry, to masz pracę, masz z niej pieniądze. Ale musi być popyt na Twoje usługi. Proste jak drut. "To był przykład kolego. Równie dobrze mogłem napisać że kosmonauta był tylko kosmonautą a dziś dodatkowo dorabia na kasie w Biedronce i musiał opanować kasę fiskalną." Bo może był cieniasem i wygryzł go lepszy, bardziej obeznany w kosmonauta zenek. Chyba nie widzisz tego, że dookoła jest mnóstwo ludzi, którzy są dobrzy w swoim fachu i nie muszą dorabiać w innych działkach. Mnóstwo. Czytaj ze zrozumieniem. Tekstu o BJM Marketing nie zrozumiałeś. Trudno.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 16

utrzymywać jakiegoś znajomego przez 2-3 miesiące?? to ja też chcę takich znajomych, że bezceremonialnie się wprowadzę i będę odpoczywać, a oni będą mnie utrzymywać ;0

Odpowiedz
avatar doktorek
20 28

"Brak higieny, którą wywalczyłam awanturami znałam, bo już kiedyś mieszkaliśmy razem." "Brak chęci pomocy w domu, którą wywalczyłam awanturami, też znałam, ale jej skala tym razem była niepomiernie większa." Mogłabyś to przetłumaczyć na polski? Awanturami wywalczyłaś brak higieny i chęci pomocy w domu? Dlaczego o to walczyłaś? Nie lepiej, gdyby jednak zachowywał higienę i pomagał w domu?

Odpowiedz
avatar smeg
1 1

@doktorek: "Brak higieny, którą wywalczyłam", a nie "który wywalczyłam". Wywalczyła higienę, a nie jej brak.

Odpowiedz
avatar jagodowa
-4 6

A może kolega miał po prostu depresję?

Odpowiedz
avatar ejcia
7 7

Miałam dokładnie taką samą sytuację. Co do słowa niemalże, plus ślepa miłość, którą mi pół rodziny i otoczenia usiłowało wybić z głowy, a ja ich widziałam jako wrogów nr 1. Trwało to rok i dopiero dzisiaj widzę, jak miałam w główce poprzestawiane. Nie jest Twoim obowiązkiem matkować na siłę komuś, kto oczekuje podsunięcia gotowego pod buzię, tylko zajadać i żadnych wyrzutów sumienia mieć nie trzeba :-)

Odpowiedz
Udostępnij