Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W mojej pierwszej historii opowiem o pomaganiu znalezienia pracy koleżankom. Jedna taka…

W mojej pierwszej historii opowiem o pomaganiu znalezienia pracy koleżankom. Jedna taka (K), z którą znamy się od małego, ogólnie wygadana od zawsze, pewna siebie, ja z kolei szara myszka. Jednak "koleżanka" bardzo oporna jeśli chodzi o szukanie pracy. Pierwszą swoją pracę znalazła samodzielnie w perfumerii, w dużym centrum handlowym. Po pięciu latach pracy została zwolniona i jej szukanie pracy polegały na zwyczajowym "załatw mi".

Przykład pierwszy:

Jej małżonek załatwił jej przygotowanie zawodowe w spółdzielni mieszkaniowej. Trwało ono pół roku, po którym miała szansę dostać się tam na stałe (oczywiście dzięki znajomościom męża), jednak odrzuciła ją ponieważ jak mi powiedziała "trzeba tam za dużo myśleć". Wprowadzała do systemu faktury i gdy coś się nie zgadzało, trzeba było znaleźć pomyłkę. Na tym polegał ogrom myślenia.

Przykład drugi:

Sama będąc bezrobotna pewnego roku chwyciłam chwilową robotę w hurtowni bakalii. Praca była ciężka nie powiem, jednak nie boję się pobrudzić rąk ani popracować trochę. Oczywiście (K) będąca na bezrobociu szybko zakręciła się koło mnie z prośbą o załatwienie jej pracy w hurtowni, ponieważ "bardzo jej zależy". Jako że był sezon przedwielkanocny, potrzeba było rąk do pracy i udało się wkręcić (K) dosłownie już na następny dzień. Dniówka trwała 12 godzin. (K) została oddelegowana tylko do składania kartonów na torebki z bakaliami. Nie przyszła na następny dzień do pracy, bo "za ciężka jest".

Kolejna prośba "załatw mi":

Dostałam pracę w firmie produkcyjnej, pod branżę motoryzacyjną. Pracuję tam do dzisiaj, chwalę sobie ponieważ jest czysto, bezpiecznie i nie jest ciężko. (K) oczywiście zwąchawszy ten fakt pojawiła się ponieważ "bardzo, bardzo jej zależy". Udało mi się wyprosić menadżera pośredniaka o wysłanie jej na rozmowę kwalifikacyjną do mojej firmy. Po rekrutacji dzwonię do niej jak poszło.

(K) - A nie wiem, jakaś taka obojętna jechałam na tę rozmowę (!!)
OK ochłonęłam i pytam dalej, jak poszła jej rozmowa itd. (K) - Nie wiem, gościu (mój kierownik, który na szczęście nie wiedział, kto mu podesłał takie cudo) jakiś dziwny był, jakieś dziwne pytania mi zadawał. Pytam więc co to za "dziwne" pytania były.
(K) - Aaaa pytał się mnie co robiłam w moim poprzednim zakładzie pracy dwa lata temu. A skąd ja mam pamiętać co ja robiłam dwa lata temu?

Od tamtej pory przyrzekłam sobie nie załatwiać znajomym pracy. A koleżanka parę dni po ostatniej próbie załatwienia jej pracy, rozpowiadała wśród naszych znajomych, że gdybym była dobrą kumpelą to załatwiłabym jej pracę bez rozmowy kwalifikacyjnej...

uslugi

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PablooS
26 26

Czasem trzeba robić "odchudzanie" wśród znajomych. Zaczyna się od słabego oczerniania, ale kiedyś może być gorzej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 22

Najlepiej od razu mówić,że wolnych miejsc nie ma. Gdy tylko znalazłam pracę,od razu wszyscy "załatw mi" się do mnie zlecieli. Ja jakoś sama( co prawda przypadkiem) robotę sobie znalazłam,więc inni też mogą.

Odpowiedz
avatar Fergi
22 24

jest duża różnice miedzy, pomóc komuś a zaszkodzić sobie,to co robisz wygląda już raczej jak zaszkodzić sobie ,lub pozwolić komuś żeby ci w końcu zaszkodził".Wiem że masz dobre serduszko ale włącz rozumek.Radze trzymać się od tej Pani jak najdalej

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
14 14

Są znajomi, którym bez problemu załatwiłbym pracę (bardzo niewielu; zaledwie garstka), gdyby była taka możliwość, a są też tacy, którzy mogliby o tym zapomnieć (takich jest sporo). Znam ich i z wieloma z nich wcześniej pracowałem. Dlatego prawie na 100% wiem, czego się po nich spodziewać w takiej sytuacji. Nie chodzi to o złośliwość, tylko o to, że za kogoś ręczę własnym słowem i dla kogoś moje słowo coś znaczy. To relacja opierając się na zaufaniu. Jeśli poręczę za niewłaściwą osobę, ten poziom wzajemnego zaufania spadnie.

Odpowiedz
avatar Litterka
23 23

Złą pracę jej załatwiłaś, pewnie chciałaś się nad nią poznęcać, sama pewnie całymi dniami leżysz i pachniesz za grubą kasę, bez jakiejkolwiek rozmowy kwalifikacyjnej, a jej każesz w hurtowni, na trudne, wymagające myślenia spotkania posyłasz... Wstyd!

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
9 9

@Litterka: A bakalie to pewnie autorka zżerała, a nie pracowała! ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Rammsteinowa: hehe jeden dzień pracy tam i zrezygnowałam z tego typu przysmaków. :D

Odpowiedz
avatar sealermann
9 9

Kiedyś szef u mnie w pracy rozpoczął rekrutację na sprzedawcę na naszej stacji paliw. Telefon jednej z kandydatek mnie rozwalił. A bo to trzeba przyjechać i przywieźć CV? Bo ja w sumie mieszkam w tym samym mieście (ok 10 tys. mieszkańców), ale nigdy nie mam akurat tam po drodze... To ja jeszcze zobaczę... Dziękujemy za łaskę przyniesienia CV. Ciekawe czy łaskawie zgodziła by się przychodzić do pracy, czy tez tylko wtedy, gdy będzie miała po drodze?

Odpowiedz
avatar LenaMalena
5 5

Ja miałam koleżankę, która kilka razy chciała zatrudnić się w mojej firmie. Pytała więc po kilka razy o warunki,a ja szczegółowo odpowiadałam. Mówiłam kiedy może przyjść na rozmowę, bo w sumie prawie każdy mógł tam pracować jeśli chciał. Ona ani razu nie przyszła, nawet na jeden dzień. To chyba pozory szukania pracy. Udawania, że chcę, ale mam trudności. Z drugiej strony raz dowiedziałam się, że ta koleżanka chwaliła się innym, że ja mogę jej załatwić pracę.

Odpowiedz
Udostępnij