W czasie mojej ostatniej wizyty w sklepie doznałam lekkiego szoku...
Po wybraniu wszystkich interesujących mnie produktów, ustawiłam się w kolejce za pewną niepozornie wyglądającą starszą [P]anią. Byłam ogromnie zmęczona po całym dniu pracy, więc nie od razu zauważyłam rozerwane opakowanie z biszkoptami. Kasjerce jednak to nie umknęło i wywiązała się mniej więcej taka rozmowa:
[kasjerka] Tutaj ma pani rozerwane opakowanie. Chce je pani wymienić?
[P] Nie, nie. Ja już tych spróbowałam i mi odpowiadają.
Kasjerka zrobiła nieco zdziwioną minę, ale nie odzywała się dopóki nie natrafiła na kolejne rozerwane opakowanie - tym razem z żółtym serem (takim w plastrach).
[kasjerka] Tutaj też już jest naderwane..
[P] (wchodząc w słowo) Tak, tak. Też mi odpowiada.
[kasjerka] To pani rozerwała?
[P] No tak, przecież musiałam spróbować! Mogło mi przecież nie smakować, a sklep jest od tego, żeby móc sprawdzić przed zakupem.
I po tym oświadczeniu w tempie ekspresowym rzuciła wyliczoną kwotę za zakupy i wyszła. Kasjerka nawet nie zdążyła zareagować za bardzo.
A ja się tak zastanawiam.. Ile jest otwartych produktów na sklepie, które tej pani nie zasmakowały?
sklepy
Nie bój nic, sklep nie straci. Za kokoszkę-smakoszkę zapłacisz ty, bo zmarnowane produkty wliczą w koszty, czyli podniosą cenę.
Odpowiedz@IPL: Ale sklepów jest wiele, jak komuś ceny nie będą odpowiadać to stracą klientów, a za to koszta już poniosą.
OdpowiedzMoże i sklep nie straci. Ale co z elementarną uczciwością i ogólnie przyjętymi normami zachowania?
Odpowiedz@IPL: Myślę, że JUŻ mają to wliczone
Odpowiedz@ciotka: Oczywiście że mają. Tak samo jak mają wliczone kradzieże. Za każdym razem robiąc zakupy, płacimy też za złodziei, za takie "degustatorki" oraz za imbecyli upychających produkty z lodówki w różne dziwne miejsca. Czytałam gdzieś kiedyś, że w Polsce takie ubezpieczenie od kradzieży jest jednym z wyższych ale nie wiem ile w tym prawdy.
Odpowiedz@IPL: Jesteś w błędzie. Straty poniesie sklep.
Odpowiedz@IPL: Akurat jest coś takiego jak "straty". Wliczają się w to wszystkie uszkodzone, przeterminowane, zniszczone produkty... Tylko taki z tym jest mały problem, że od poziomu strat zależy wysokość premii kasjerek (nie we wszystkich sieciach oczywiście), więc za takie degustatorki płacą pracownicy, nie klienci.
OdpowiedzA papier toaletowy? Strach pomyśleć...
Odpowiedz@demonix: Dlatego polecam wam mój sposób, czyli brania produktów z samego końca półki, bo pierwsze może okazać się powiedzmy "lekko używane" :)
Odpowiedz@MeYouBumBumNow: Ja zawsze biorę z końca półki, bo produkty "w głębi" mają zwykle dłuższy termin ważności od tych "z przodu". Nie mówiąc już o tym, że latem lepiej się chłodzą.
Odpowiedz@Lajfisbrutal: Muszę Was zmartwić, bo bardzo często bywa tak, że pracownicy podczas wykładania towarów wciskają te nowsze na przód a te z tyłu z gorszym terminem tam tkwią dopóty, dopóki ktoś zostanie wysłany, żeby sprawdzić daty tych produktów. Oczywiście są też pracownicy, którzy swoją pracę wykonują rzetelnie i najpierw wyciągają te starsze a na ich miejsce dają nowsze, ale przy dzisiejszym systemie, w którym trzeba zrobić wiele rzeczy w krótkim czasie jest to po prostu rzadkość. Dlatego zawsze należy przed kupnem produktu sprawdzić jego ważność, bo później mogą się zdarzyć nieciekawe buble.
Odpowiedz@Aes: Stosuję ten system od dwudziestu lat i jeszcze mi się nie zdarzyło z tyłu znaleźć starszych produktów niż z przodu.
OdpowiedzKiedyś w Poznaniu w Kauflandzie przy Solidarności minęłam babcię, która odwinęła masło i polizała (to już widziałam kątem oka, musiałam się odwrócić, by sprawdzić, czy mnie oczy nie mylą...)
Odpowiedz@MaryAnnn: ja widzialam babsko "probujace" majonezu. paluchem. uprzednio oblizanym.
OdpowiedzSpójrzmy na to z drugiej strony, ta się przynajmniej przyznała! A poważnie o sklep bym się raczej nie martwiła ,ale co gorsza ktoś mogłby nie zauważyć i kupić takie polizane masło.Fuj
OdpowiedzTeraz będę każde opakowanie oglądać trzy razy :/
OdpowiedzKtóregoś dnia, nasz ulubiony pracownik ochrony SS, z nudów pojedzie za degustatorką i przy kasie okaże się że będzie musiała zapłacić za wszystkie naruszone opakowania. :)
OdpowiedzNuda jest dla bezrobotnych i bogatych, ja nie jestem w żadnej z tych kategorii.
Odpowiedz@SecuritySoldier: Przepraszam. W poczuciu dobrze wykonywanych obowiązków. Tak lepiej?
Odpowiedz@Rak77: On prawdopodobnie zareaguje, gdy klient spróbuje schować towar do kieszeni. Kiedyś widziałem jak paniusia obmacała gołą łapą kilkanaście bułek, zanim kilka włożyła do woreczka. Następnie wysypała je z powrotem, bo do pojemnika obok pracownica sklepu wsypała ciepłe bułki. Kiedy zwróciłem obsłudze uwagę na zachowanie klientki, reakcją było wielkie zdziwienie, bo co oni mają zrobić? (no bo za chwilę inny klient weźmie te obmacane brudną łapą bułki i za nie zapłaci - czyli nic się nie stało, a ja stwarzam problemy)
OdpowiedzCóż, z tym sprawdzaniem produktów to chyba raczej do sklepu z elektroniką powinna iść a nie do spożywczaka.
OdpowiedzBędąc ostatnio w nietypowo optymistycznym nastroju pragnę zauważyć, że przynajmniej część produktów, jakie zdegustowała jednak zakupiła - te, które jej smakowały. A nie zdziwiłbym się jakby skosztowane zostawały na półce a do koszyka szły nierozpakowane. Jak widać Pani mogłaby się jeszcze wiele nauczyć o piekielnych zwyczajach konsumenckich.
Odpowiedzdobrze, ze chociaz wziela te sprobowane zamiast sobie wziac takie samo opakowanie, tyle ze nienaruszone, a to napoczete zostawic na polce...
OdpowiedzRzeczywiście iście piekielne. Sądzę, że produkty, które pani nie posmakowaly zostawiala w sklepie, nie wyrzucala ich na dach, bo i po co?
Odpowiedz