Historia z cyklu "piekielna ostatecznie byłam ja, ale to ona zaczęła!". Jeśli ktoś kojarzy moje historie, to domyśla się, że dzieci nie lubię. Jednak nie jestem taka całkiem aspołeczna, osoby starsze raczej z miejsca budzą moją sympatię i muszą się natrudzić, żeby mnie zirytować. Pewnej pani się jednak udało...
Supermarket. W supermarkecie kolejka. W kolejce ja, za mną staruszka, może nie taka, co to zaraz ma umrzeć, bo całkiem dziarska się wydawała, ale myślę, że 70-tkę miała. Ja tulę piramidę zakupów do siebie, bo w sklepie tłum i nie chciało mi się czekać na koszyk, staruszka koszyk ma.
Dochodzę do końca taśmy, planuję zrzucać powoli z siebie to całe tałatajstwo, co ma mnie wyżywić przez następne dni, ale niedoczekanie moje... Staruszka myk na to metalowe zakończenie wykłada mozzarellę, jajka i ze 3 pomidorki. Nie uśmiecha mi się to, ale w końcu staruszka = moja sympatia, poza tym tłumaczę sobie, że może gorzej się czuje, niż wygląda, ciężko jej było, a ja nie umrę. Taśma przejechała kawałek, ja zwaliłam z siebie górę żarcia, staruszka zepchnęła swoje zakupy z tego tego metalowego (kij wie, jak to nazwać) na taśmę.
Stoję sobie grzecznie, coś mnie popycha. Nadal pełna ciepłych uczuć dla "babci" nic nie mówię, jednak COŚ zaczyna mnie popychać coraz bardziej hm... systematycznie? Generalnie staruszka zaczęła po prostu przesuwać się ruchem jednostajnie prostoliniowym do przodu, nie zwracając uwagi na przeszkody, tj. na mnie i klienta przede mną. Jak mały lodołamacz dosłownie. Odwróciłam się grzecznie (resztki sympatii cały czas się tliły) i poprosiłam panią, żeby uważała. Zamiast uśmiechu i jakichś przeprosin otrzymałam wykład. Wykład o tym, że ona się spieszy, że czemu jej nie ustąpiłam, że jestem młoda i powinnam starszym ustąpić, że...
Szczerze mówiąc, trochę mnie zatkało, bo a) nie prosiła o przepuszczenie, b) miałam sporo zakupów, ale jak na trzymanie ich w rękach, to przecież nie był pełny wózek. Nie bardzo wiedząc, co robić, odwróciłam się po prostu od pani i czekałam na swoją kolej. Pani nie przestawała ani złorzeczyć, ani pchać się na mnie, byłam pod sporym wrażeniem jej uporu. Generalnie kazanie nadal dotyczyło okropnej młodzieży, której reprezentatywną jednostką się stałam, nawet dość zabawne.
Nic to, zaraz koniec, moje zakupy dotarły do kasy, tuż za nimi zakupy staruszki, kasjerka kasuje, ja szukam portfela, babcia psioczy. Podnoszę wzrok, uśmiecham się pod nosem, płacę. Staruszkę nagle oświeciło i z krzykiem, że kasjerka skasowała też jej pomidorki, jej mozzarellę i jej jajka. I co to ma być, i oddać. Kasjerka z zakłopotaniem patrzy na mnie, wyciąga niepewnie ręce po jajka, żeby anulować, ale byłam szybsza.
- Ja zapłaciłam, teraz już moje.
Wrzuciłam wszystko do torby i odmaszerowałam. Nie widziałam tylko, czy staruszka wróciła do sklepu i ponownie odstała swoje w kolejce, czy zrezygnowała z zakupów.
PS. Jajecznica z mozzarellą i pomidorkami - polecam. :D
sklepy
Czyste zło. Wielki plus dla ciebie.
OdpowiedzPięęęknę :D
OdpowiedzSzacun!
OdpowiedzŁooo, ale numer wywinęłaś :D. Fajnie, że "babci" oberwało się na spokojnie, bez kłótni i wyzwisk. Pięknie, naprawdę. Duży plus:)
OdpowiedzSuper! :D
OdpowiedzDzięki. :D Bezpośrednio po tym miałam trochę wyrzutów sumienia, że starszej można "odpuścić", ale no... sprawna była na pierwszy rzut oka, więc zakładam, że krzywda jej się nie stała. :P
OdpowiedzTak pięknie ją załatwiłaś że aż mnie na chwilę zatkało. Brawo :)
OdpowiedzA, jak dla mnie, najbardziej piekielna jest ta ogólna radocha z możliwości utrudnienia życia starszej osobie. Ten aplauz i entuzjazm jest wprost cudowny! Tyle tylko, że bezmyślny, aż głowa boli. Droga autorko, powiem wprost. To co zrobiłaś, było zwykłym chwytem poniżej pasa. Jeżeli historia jest autentyczna (choć mam nieco wątpliwości), to ten numer wykonałaś, bo mogłaś sobie pozwolić. Starszy człowiek jest bezradny, a ja nie znoszę pastwienia się nad słabszym. Gdybyś trafiła na krewkiego chama typu ABS - sama byś szybciutko oddzieliła swoje produkty od jego. A nawet jeśli nie - złapałby cię za grzywkę i odebrał je siłą nawet nie zwracając ci kasy. A ty się cieszysz jak dziecko, które rzuciło skórkę od banana, żeby babcia się wywaliła i pościerała kolana. Kobieta, w sumie, niczego złego ci nie zrobiła. A ty tylko za to, że kilka razy naparła na ciebie w kolejce i coś tam pogadała o okropnej młodzieży - skazałaś ją na kolejną godzinę dreptania po sklepie (W supermarkecie kolejka (...) bo w sklepie tłum i nie chciało mi się czekać na koszyk). Może była zgryźliwa, bo bolał ją kręgosłup. Może bolały ją nogi. Może była głodna i miała cukrzycę. Może śpieszyła się do lekarza. Tych "może" jest znacznie więcej. Gratuluję pomysłowej i adekwatnej do przewinienia zemsty. W myśl zasady, jak ktoś mnie trąci łokciem - oddam mu z piąchy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 kwietnia 2015 o 21:20
@Armagedon: Tylko mnie nie obchodzi czyjeś może. Należy zachowywać się kulturalnie, niezależnie od wieku. I nic nie usprawiedliwia czystego chamstwa, który pokazała ta starsza pani. Była głodna i musiała coś zjeść? Mogła rozpakować towar na sklepie, mogła poprosić o przepuszczenie a nie wpychać się na chama z podejściem 'mi się należy bo jestem starsza' i jeszcze obrażając autorkę. Godzinę dreptania po sklepie? W celu kupna całych 3 produktów? Nie przesadzasz trochę?
Odpowiedz@Armagedon: Jak przeczytałam Twój komentarz to zrobiło mi się smutno. Zupełnie popsułaś odbiór tej historii. Nie rozumiem dlaczego człowiek nie może cieszyć się z drobnych piekielności, tłumacząc sobie każdą sytuację w taki dziwny sposób. Porównanie z dresem jest mało adekwatne. Jeśli ktoś jest, jak to określiłaś, silniejszy to się go nie zaczepia. Jeśli się zaczepia, to nie ma co płakać, że się dostało w grzywkę. Poprawne przedstawienie analogicznej sytuacji z dresem powinno być takie, że to autorka wjechała dresowi w tyłek wózkiem. Normalne jest, że nie zaczepia się kogoś, kto może się zemścić w mało przyjemny sposób, a jeśli zaczepia to niech przyjmie na klatę odpowiedzialność swojego czynu. Poza tym rozumiem autorkę, bo ostatnio też dopadła mnie plaga babć napierających wózkiem w kolejce. Też mnie to wkurza. Ogólnie historia na plus, ale minusem jest dla mnie bezzasadne chwalenie się przy okazji brakiem sympatii do dzieci (zbędne w historii, a w moim odczuciu psuje efekt), więc wstrzymuję się od oceny końcowej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 kwietnia 2015 o 21:41
@Armagedon: Może autorka miała się domyślić? Może staruszka nie miała głosu żeby poprosić o przepuszczenie? Ale żeby narzekać już miała głos. Może cierpiała na kompleks wyższości a autorka nie pomogła w jej chorobie? Każdy ma mowę, może się odezwać. Ale starsi ludzie dziwnym trafem wolą czekać aż ktoś się domyśli. Jak się nie domyśli to narzekają. Nie rozumiem tego.
Odpowiedz@glan: bo to takie typowe egoistyczne myślenie, że ''jestem najważniejszy, pewnie każdy się na mnie patrzy jak stoję w tej kolejce i coś o mnie myśli <oby coś dobrego>''. A tutaj kicha... jedna osoba myśli o obiedzie, druga do kiedy rachunki zapłacić a inna że ma autobus za 10 min :) I stąd ten wybuch agresji z bycia zignorowanym i niedocenionym (''to mnie starszej <ważniejszej> nie przepuścisz?!''). Na szczęście jest też dużo normalnych starszych ludzi, którzy grzecznie poproszą i podziekują potem za pomoc.
Odpowiedz@Armagedon: Pastwienia się? Serio? :D I "zemsta"? Dla mnie to zwykłe utrudnienie życia pani. Czy zasadne? Nie wiem, nie upieram się. Jeśli pani była głodna, spieszyła się czy cokolwiek - mogła poprosić. Nie sądzę, żeby to była kwestia nieśmiałości, bo nieśmiała osoba się tak nie zachowuje. Zresztą, jak mówiłam, ja wobec starszych ludzi jestem z automatu życzliwa. Chyba że ktoś to zepsuje. I nie, argument, że była starsza, nie przemawia do mnie. Z tego względu mogłabym jej ustąpić miejsca w kolejce - żaden problem. Ale wiek nie daje jej prawa do takiego zachowania. Z jego powodu może poprosić o jakiś przywilej, właśnie jak przepuszczenie w kolejce. Ale PRAWA mamy równe. W związku z czym mam prawo stać bez upierdliwej pani za mną w kolejce. I tym bardziej mam prawo zwrócić pani uwagę na to, żeby się nie pchała i nie wysłuchiwać za to kazania. Starsza pani jest po prostu starsza, nie jest świętą krową. A jak zachowałabym się w przypadku "krewkiego chama" - tego nie wiesz. :)))
Odpowiedz@Armagedon: może może może może A może zastanów się nad sobą. ps. "Jeżeli historia jest autentyczna (...) to ten numer wykonałaś, bo mogłaś sobie pozwolić. " halo? ps2. "Kobieta, w sumie, niczego złego ci nie zrobiła" A może autorka dostała wielkich siniaków od tego szturchania bo ma wrażliwą cerę? A może wywołało to u niej stany lękowe bo ktoś kiedyś ją kiedyś popchnął i upadła i teraz ma złe wspomnienia? Rozumiem dobre serce, ale jeśli ktoś ma siłę narzekać w kolejce i przepychać się to z pewnością nie jest "bezradny".
Odpowiedz@Armagedon: no i żadne z twoich "może" nie usprawiedliwia jej zachowania. Tłumaczy, być może. Usprawiedliwia - nie. I być może starsza pani na następny raz zachowa się kulturalnie.
OdpowiedzA jak na to wszystko zareagowala kasjerka?
Odpowiedz@gretelka: Nie wiem, spakowałam się i wyszłam. To nie było planowane, po prostu... tak mi wyszło z rozpędu. :D Jakbym się zastanowiła, to by mi pewnie wyszło, że "nie warto". :P Ale jakoś tak, jak zobaczyłam, że nabiła, to po prostu zapłaciłam i wyszłam w sumie od razu, nie czekałam na efekt. Generalnie nie uważam tego za godne pochwały :P, ale mimo to trochę zabawne. ;)
Odpowiedz@gretelka: Kasjerka się ucieszyła, że nie będzie trzeba wzywać kierownika żeby cofać. No chyba, że sama może cofać, ale jednak to trzeba wyjaśniać, bo to zmarnowany czas i dowód jej pomyłki... a tak "Everything Went Better Than Expected" i cała sprawa jej osobiście nie zaszkodzi. A jeżeli pani starsza poszłaby na skargę... klient, który zapłacił jest ważniejszy, i jeżeli wyraża chęć zostawienia tych nadprogramowych pieniędzy, to trzeba skasowanego klienta puścić w siną dal z dodatkowym towarem i lżejszym portfelem i wtedy ewentualnie babcię próbować ugłaskać.
OdpowiedzDobre, dobre ;))
OdpowiedzZrobiłaś babci SZACH-MAT :)
OdpowiedzPatent dobry. Trzeba zapamiętać. Armagedon, może wczasy w Korei Północnej dobrze ci zrobią?
Odpowiedz„- Ja zapłaciłam, teraz już moje.” Wot, mądrego zawsze przyjemnie poczytać. Dziękuję za naukę. Jeśliby, czego sobie nie życzę, zdarzyło mi się coś podobnego, wykorzystam pomysł i od razu się do tego przyznaję. :-)))
Odpowiedztez nie cierpię kolejkowych popychaczy. Nie, nie będzie od tego szybciej! - bo kupowanie z czyimś oddechem na plecach i pilnowanie rozdzielenia na taśmie (przegródek brak ofc.), jest sytuacja dość nie komfortową
Odpowiedzno i wlasnie dlatego ja staruchow nie lubie. bo o ile dzieci mozna zdyscyplinowac albo poprosic o to ich rodzicow, ostatecznie ich zachowanie jest skutkiem wychowania lub jego braku, o tyle zachowanie osob starszych jest juz kwestia ich wyboru i czesto zlosliwosci. a juz szczegolnie nienawidze tych z cyklu " wszystko mi sie nalezy, bo jestem starsza, a ty gowniaro masz czerwony dywan przede mna rozkladac i po rekach calowac, ze pozwalam ci sie wykazac" nie mowiac juz o przewrotnosci typu " najpierw kogos zwyzywam a potem bede wymagala przyslugi"
OdpowiedzInteresujący jest fakt, iż szansa, że kasjerka weźmie stronę tej starszej pani była bardzo mała. Ma oto z jednej strony osobę, która zapłaciła za zaplanowane zakupy, przez jej pomyłkę dopłaciła, a kiedy wyszło to na jaw postanowiła zostawić sklepowi jednak te pieniądze i zabrać towar a z drugiej osobę, która nie pilnowała swoich zakupów, których potrzebuje i będzie musiała się po nie wybrać jeszcze raz. W tej sytuacji ze sklepu zejdzie więcej jajek, sera i pomidorów, nikt ostatecznie nie będzie oszukany i wszyscy oprócz starszej pani skorzystają. A starszej pani powinni w takiej sytuacji kogoś wysłać, żeby jej przyniósł produkty, które chciała kupić. W końcu niezupełnie jej wina, że towary skasowały się na twój rachunek, winne jesteście wszystkie trzy.
Odpowiedz