Piekielność motorniczych i kierowców autobusów mpk.
Sytuacja 1
Jakiś czas temu, jeszcze w zimie, około godziny 23, mój chłopak wyszedł na tramwaj ode mnie (ostatni przed nocnymi) w celu dostania się do swojego domostwa. Tramwaj przyjechał jakieś 10 minut wcześniej, ale luby to przewidział, stał już na pasach. Tramwaj zatrzymał się na przystanku (który jest zaraz przed przejściem dla pieszych),luby przebiegł, a motorniczy odjechał zaraz po tym, jak tylko chłopak wcisnąć przycisk do otwierania drzwi. Powrót na pieszo do domu przy -10 stopniach w nocy dzięki przemiłemu panu motorniczemu, bo tak mu się widziało.
Sytuacja 2
Godzina około 2 w nocy, wracamy z koleżanką i kolegą od znajomych. Czekamy na nocny autobus - co ważne, na przystanek mają wjazd tylko pojazdy mpk, więc trzeba na niego specjalnie skręcić. Autobusu nie ma i nie ma, my marzniemy, ale nagle na horyzoncie, po niespełna piętnastominutowym spóźnieniu - oto jest! Pomachaliśmy kulturalnie panu (nocne zatrzymuje się tak, jak te "na żądanie"), pan zaczyna zwalniać i wjeżdżać na tor, nasze szczęście nie do opisania, bo w końcu się ogrzejemy, autobus lekko nas wymija (przystanek był podwójny, więc mógł podjeżdżać na początek przystanku), widzimy uśmiech pana kierowcy, podbiegamy, a autobus odjeżdża z piskiem opon.
Panów nie pozdrawiam.
komunikacja_miejska
A skargi złożone?
OdpowiedzJa po co pisac/dzwonic jak mozna sie pozalic?
OdpowiedzPo pierwsze skarga, po drugie: od razu po zdarzeniu dzwonić do dyspozytora czy innego "opiekuna", na przystanku tuż obok rozkładów jazdy z pewnością numer jest. Jeśli sytuacja nie zdarzyła się 1 raz (przyjazd wcześniej na przystanek i odjazd przed rozkładową godziną) to taki numer polecam sobie w telefonie zapisać. Po rozmowie z dyspozytorem jest bardzo prawdopodobne (jeśli to faktycznie było 10 minut), że autobus zostanie zawrócony na przystanek (jeśli dyspozytor ma możliwość interwencji jakiejkolwiek) i nie trzeba będzie drałować na piechotę. Bez względu na to jak się interwencja telefoniczna zakończy, złożyć skargę na kierowcę, podając tak wiele szczegółów jak się da, łącznie z numerem rejestracyjnym pojazdu (jeśli takowy posiada... tramwaje chyba nie posiadają) i numerami "wewnętrznymi" pojazdu (numer nadawany przez komunikację miejską każdemu pojazdowi). Numer linii oczywiście również uwzględnić. Im więcej tych szczegółów podamy, tym bardziej poważnie potraktują skargę, więc nie ograniczać się do "numer linii wystarczy, po co będę jeszcze rejestrację pisał", pamiętasz? to pisz... Przez to, że ludzie tylko na piekielnych lub w innych tego typu miejscach opiszą sytuację zamiast skargę złożyć, kierowcy zachowują się jak zachowują... Bo nikt przecież skarg nie składa więc czego się bać?
OdpowiedzLuby- kto w ogóle upowszechnił to paskudne, niewspółczesne słowo? Równie dziwaczne jak określanie chłopaka, ukochanego, narzeczonego, męża, partnera (tyle jest słów!) mianem TŻ- Towarzysza Życia.
OdpowiedzJuż takiego czepiania się bez sensu dawno nie widziałem. Jak to się mówi... Get a life.
Odpowiedz@annemarie: To jest wewnętrzny język Piekielnych.pl. Nie ma domów, są domostwa. Nie ma matek, są rodzicielki. Nie ma chłopaków/narzeczonych, są lubi. Też nie wiem co to ma na celu. :P
OdpowiedzAkurat czepianie się o Lubą/Lubego jest bez sensu. TŻ - tu się zgodzę, całkowicie niepotrzebne, na dodatek mylące i/lub niezrozumiałe dla czytelnika widzącego skrót po raz pierwszy bez objaśnień.
Odpowiedz@annemarie: Czemu uważasz, że to słowo jest paskudne? Rzadkie dziś, owszem. Ale nie widzę powodu, żeby się autorzy/autorki mieli nim nie posługiwać, jeśli mają ochotę. Od ukochanego nie różni się niczym... Tak samo TŻ, bardzo zgrabne określenie dla tych, którzy akurat tak widzą rolę drugiej osoby w związku.
OdpowiedzMoże dlatego, że jest nieznośnie pretensjonalne? Tak samo jak "rodzicielka", "domostwo", "mam ci ja" itd. Szczególnie zabawnie wygląda w historiach napisanych niegramatycznie, niechlujnie i/lub ubogim językiem. Wygląda to jakby człowiek z ludu usiłował pozować na intelektualistę.
Odpowiedz@JohnnyCash: I nie ma szkół, a "piekielne przybytki dumnie zwane szkołami ponadgimnazjalnymi". Bardzo często pojawiają się też "ów przybytki" :D Znam ludzi używających na co dzień czasu zaprzeszłego i archaizmów (bo lubią, bo czytają dużo dawnej literatury itp.), ale nie wierzę, że połowa piekielnych naprawdę ma taką manierę pisania/mówienia. PS. TŻ jest skrótem upowszechnionym chyba głównie przez popularne forum Wizaż.
Odpowiedz@Ananke: OK, o ile ktoś używa wyłącznie tego jednego wyrazu. Ale jeśli stosuje je wymiennie z innymi to nie widzę w tym żadnej pretensjonalności, a jedynie bogate słownictwo. Jak ktoś zna takie słowa, niech używa.
OdpowiedzKtoś wyżej dobrze to określił, to słowo jest strasznie pretensjonalne, tak jak i mnóstwo innych używanych tutaj. @avtandil: równie dobrze mogą mieć ochotę na używanie określeń "przezacne lico ma luba ma!" czy "och ten absztyfikant Katarzyny to istny szaławiła!" i też będzie ok? Użytkownicy piszą te historie nie dla siebie, bo mają taką ochotę tylko dla czytelników.
Odpowiedz"Autobus odjeżdża z piskiem opon" Taa jasnee, a garbatych aniołków tam nie było? Kobieto wiesz ile waży autobus? Ten silnik który jest zamontowany w autobusie nie ma tyle momentu obrotowego żeby móc ruszyć taką masę piszcząc oponami... Litości, ludzie zastanówcie się czasami co piszecie.
Odpowiedz@Mateusz2609: A takie słowo, jak "przenośnia" znasz? Jeśli nie, polecam sprawdzić jego znaczenie w słowniku. Może być internetowy. I od razu podpowiem: mówi się czasem, że ktoś "krzyczy na cały regulator" - choć ludzie przecież nie mają regulatora. Mówi się, też, ze ktoś ma "ciężkie/lekkie życie" - chociaż życia nie można położyć na wadze i zobaczyć, czy jest ciężkie czy lekkie. To są też przykłady przenośni, tak jak "ruszanie z piskiem opon".
Odpowiedz@Mateusz2609: Ty pewnie z tych osób, które nie czytają książek, bo w nich notorycznie ktoś pisze o wydawaniu dźwięków "ile pary w płucach" - a to przecież jakiś debilizm, bo jak to można mieć parę w płucach. Albo nawet w klasykach czasem piszą "co koń wyskoczy" - no ale jak wyskoczy, gdzie wyskoczy? Co za brednie. Szmira, nie klasyki i nie ma dobrej literatury, co nie?
Odpowiedz@Ara:Akurat z tą parą to nie najlepszy przykład :)
Odpowiedz@Rak77: Czemu? ;)
Odpowiedz@Ara: Wyobraź sobie że czytam sporo książek, lecz cóż począć najlepiej od razu kogoś z hejtować. Co do przenośni, znam takie słowo i jego znaczenie. natomiast akurat w tej historii wg. mnie zostało użyte zupełnie bez sensu.
Odpowiedz@Mateusz2609: "lecz cóż począć najlepiej od razu kogoś z hejtować" - moze wlasna uwage zastosuj w pierwszej kolejnosci do siebie?
OdpowiedzMoja wypowiedź to nie był hejt, ale jak widać pojęcie sarkazm jest Ci obce.( radzę poczytać książki ;) ) Poza tym jak widać nie tylko ja "doczepiłem się" o ten pisk opon.
Odpowiedz@Ara: a tak odnośnie do książek to jakoś nie trafiam notorycznie na określenia typu "ile pary w płucach" . Swoją droga można mieć i nawet zawsze masz parę w płucach ( kłania się fizyka gazów i cieczy) ale to tylko taka moja mała dywagacja na temat par. ;)
OdpowiedzAutobus komunikacji miejskiej odjechał z piskiem opon? ;)
Odpowiedz@MichaU1982: może tam mają autobusy rajdowe
OdpowiedzW takiej sytuacji pisze sie skarge do MPK z podaniem miejsca, daty i godziny zdarzenia, a jak sie zapamiętalo to i numerow pojazdu, a nie historie na piekielnych. Znajac nieco srodowisko motorowych i kierowcow oraz obowiazujace ich przepisy wewnetrzne w historie nie bardzo wierze.
Odpowiedz@mrija: Po raz kolejny widzę, że ktoś wyklucza napisanie skargi przy jednoczesnym opisaniem historii na Piekielnych. Też mi się wydaje podejrzane.
Odpowiedz@mrija: też nie bardzo chce mi się wierzyć, że kierowca/motorniczy wiedząc, że bardzo prosto można ustalić kto w godzinach nocnych miał kurs na tym odcinku, zaryzykuje min. stratę premii i będzie się w taki sposób zabawiać.
Odpowiedz„luby to przewidział, stał już na pasach.” Na jakich pasach? Na przejściu dla pieszych? „przystanek był podwójny, więc mógł podjeżdżać na początek przystanku” I zazwyczaj w regulaminie jest napisane, że tam się zatrzymuje. Tak jest też w waszym mieście?
Odpowiedz"mój chłopak wyszedł na tramwaj ode mnie" podarowałaś mu własny tramwaj? :0 wow :))
Odpowiedz@Caron: Nie wiem, czy takie "wow". W końcu w pakiecie z tramwajem był wredny motorniczy.
OdpowiedzDobrze że jeszcze na ręcznym nie zawracał tym autobusem.
Odpowiedz@MichaU1982: @sihaja88: @goodfather: Czepiacie się. Da się... nawet driftować. https://www.youtube.com/watch?v=rL1d7QmGDo8&feature=youtu.be&t=2m4s :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 kwietnia 2015 o 12:50
1. - skargi, niech sie uczą, to bardzo nieładne że kierowca/motorniczy nagina rozkład żeby szybciej skończyć zmianę 2. pisk opon - mogą piszczeć gdy 'krzywo jedzie', nagle zmienia kierunek jazdy, zwłaszcza jeśli zatoczki są wyłożone kostką brukową, tudzież piszczy hydrauliczne zawieszenie, lub cokolwiek innego, autobusy tak mają że piszczą jak przyśpieszają 3. określenia 'luby' itd. przynajmniej jest jakieś urozmaicenie, jakbym czytał setną historie na jedno kopyto pisaną, to by mi szybko obrzydło
Odpowiedzo niech to bedzie nauczka na przyszłośc aby nie szwendać się ponocach a jeśli już to aby nie zostawiać powrotu na ostatni autobus! praltyczna nauka - NAJLEPSZA!
OdpowiedzNiestety to ich ulubiona zabawa - uciec komuś sprzed nosa. Zwłaszcza kiedy jest niedziela (jeżdżą rzadziej) i mróz. Zwłaszcza kiedy widzą, że komuś tak bardzo zależy żeby zdążyć że ryzykuje przebiegnięcie na przystanek na czerwonym świetle. W ogóle kwestia świateł i uciekających przez nie tramwajów powinna być rozwiązana tak, że jak podjeżdża tramwaj światło się automatycznie zmienia na zielone. Oj,ilu ja tym złośliwcom już klątw nasłałam przez to uciekanie sprzed nosa - zwłaszcza życzeń dostania sraczki w tramwaju i przy 20 stopniowym mrozie:)
Odpowiedz