Moja praca niby nudna, ale zdarzają się sytuacje jak z Trudnych Spraw.
Pan X i Pani A byli parą i razem postanowili wyjechać na roczną wymianę między uczelniami. Złożyli dokumenty, dostali się. Cud, miód i fistaszki.
Pewnego pięknego dnia Pani A przychodzi z informacją, że ona chyba jednak nie pojedzie, bo Panu X coś się zadziało w rodzinie i on nie jedzie, a ona chce zostać przy nim i za rękę trzymać. Ok, Pani takie prawo ma, prosimy ją jednak żeby sprawę przemyślała. Pani obiecuje, że to zrobi. Ponieważ nieubłaganie zbliżał się termin dodatkowej rekrutacji, a Pan X nie ujawnia się ze swoimi planami pozostania w Polsce, zaczynamy go "męczyć". Pan, przez telefon, mówi nam tylko, że sytuacja jest
skomplikowana i że wyjaśni osobiście. Ok, czekamy. Pan X zjawia się u nas i informuje, że on oczywiście jedzie, ale prosi o przeniesienie z uczelni na jaką się dostał, na jakąś inną i jeśli byłaby taka możliwość to on prosi o wyjazd z Panią B. Pani B. dokumenty złożyła, wymogi spełnia, chęć wyjazdu z Panem X zgłasza również. Każdemu zdarza się zmienić zdanie, nie ma problemu, przerzucamy Pana X i Panią B razem, na inną uczelnię.
Nie minęła godzina i zjawia się u nas również Pani A z informacją, że ona zdecydowała się nie jechać, bo Pan X tak ją bardzo prosił, żeby została razem z nim w naszym pięknym kraju nad Wisłą.
Sytuacja zaczyna robić się niezręczna. Ja wiem, koleżanka z pokoju wie, Pani A jeszcze nie wie.... W sumie nie nasza sprawa, ale żal nam dziewczyny. Ruszyło nas sumienie i podzieliłyśmy się z Panią A. tym co wiemy...
wyższa uczelnia
A z jakiej racji dzielicie się informacją prywatną ? Co was obchodzi kto z kim , kiedy i dlaczego. Waszym zadaniem było tylko i wyłącznie przyjęcie dokumentów i załatwienie sprawy.
Odpowiedz@Rak77: Jak dla mnie właśnie stanąłeś w obranie tej żałosnej imitacji człowieka jaką jest ten chłopak. Brak mu odwagi, żeby powiedzieć dziewczynie, że nie chce z nią być i manipuluje nią dla własnej wygody. Obiera jej tym samym prawo o decydowaniu o swoim życiu. Wyjątkowo mam gdzieś czy było to zgodne z przepisami czy nie, bo wg. mnie było słuszne. Teraz dziewczyna może sama podjąć decyzję. Nawet jeśli zrezygnowała to była JEJ decyzja.
Odpowiedz@Eko: Po pierwsze- nie w obronie kogokolwiek tylko w obronie mojej prywatności. Biurwa ma załatwić moją sprawę a nie interesować się moim życiem osobistym. Po drugie - znasz sprawę tylko z opisu tejże biurwy plotkarki, a znasz jak wyglądała ze strony osoby tu opisywanej?
Odpowiedz@Rak77: od dziś wstrzymuj się zatem z ocenianiem i komentowaniem historii, dopóki druga strona nie wyrazi swojego zadania. Bo zawsze moze byc inaczej niz dana osoba opisuje.
Odpowiedz@Rak77: „A z jakiej racji dzielicie się informacją prywatną?” 1. spacja przez pytajnikiem? ;> 2. z powodu solidarności jajników. 3. gdyby opisywana była kobieta, to nie zareagowałyby - tak twierdzę na podstawie doświadczenia życiowego. wtedy byłaby to historia o kobiecie dumnej, świadomej swej wartości i realizującej swoje życie na swoich zasadach. @Eko: „Jak dla mnie właśnie stanąłeś w obranie tej żałosnej imitacji człowieka” Dla ciebie mam odpowiedż innej autorki, odpowiedź jest świetna (ale pewnie się okaże, z nie będzie odebrana dobrze, gdyż jesteście kobietami i dlatego logika nie będzie was obowiązywała): „wstrzymuj się zatem z ocenianiem i komentowaniem historii, dopóki druga strona nie wyrazi swojego zadania” ;> @Grejfrutowa: „ od dziś wstrzymuj się zatem z ocenianiem” Jasne. Ale nie tu, tylko na twoim serwerze - tu obowiązują inne zasady. „dopóki druga strona nie wyrazi swojego zadania” A tu to chyba wszystkie trzy strony winny się opowiedzieć, wg tej pokrętnej tzw. logiki? ;>>> Sprawa jest prosta: urzędniczki wtrąciły się do cudzego życia, co jest złe. Natomiast historia będzie oceniana nieuczciwie, bo kobiety en masse staną murem za kobietami, wbrew logice i wbrew zasadom. Rak77! Jesteśmy tu chyba na przegranej pozycji - tu rozum będzie chyba musiał ulec emocjom... :-)))
Odpowiedz@Bydle: nie zgodzę się zkońcem twojej wypowiedzi. Jestem kobietą, a jednak urzędniczka zachowała się według mnie niewłaściwie i na miejscu X złożyłabym na nią skargę.
Odpowiedz@Rak77: pomijam sens Twojej wypowiedzi, nie chcę oceniać, czy to było słuszne, czy nie. Ale nie podoba mi się, że używasz słowa "biurwa", przecież to jest chamskie i obraźliwe. To trochę tak, jak nazywać każdą dziewczynę "dupą", a każde dziecko "gówniarzem".
Odpowiedz@rahell: „Ale nie podoba mi się, że używasz słowa "biurwa"” „To trochę tak, jak nazywać każdą dziewczynę” Odnoszę wrażenie, że pisał o konkretnej kobiecie pracującej w biurze. Nie o każdej dziewczynie. :-) (no i chyba nie załapał, że autorka opisała swoją pracę w biurze...)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 kwietnia 2015 o 11:07
@kissedbyfire: „nie zgodzę się zkońcem twojej wypowiedzi” Że rozum przegra? Trzymam za to kciuki, by nie przegrał. :-)
Odpowiedz@Bydle: nie twierdzę przecież, że pisał o każdej dziewczynie. Po prostu po wyrażeniu "biurwa ma załatwić moją sprawę", doszłam do wniosku, że Rak77 twierdzi, że każda osoba piastujaca takie stanowisko jest biurwą. Dlatego porównałam to do generalizowania, że każda dziewczyna jest dupą i tak dalej.
Odpowiedz@Rak77: Chwileczkę, jeżeli dwie osoby miały jechać wspólnie na zorganizowaną wymianę(wyjazd), a wyjazd był uzależniony od zgody obu osób na wspólne towarzystwo(tak to jest przedstawione w historii) to obowiązkiem urzędniczek jest informowanie obu stron o zmianach takich jak rezygnacja z wyjazdu (lub zmiana zdania-jak w tym przypadku) jednej z osób. Na pewno nie mogły by przekazać informacji kim jest Pani B, a ewentualnie zaznaczyć że w związku z rezygnacją miejsce przydzielono innej osobie.
Odpowiedz@Bydle: biurwa - neologizm zasłyszany i używany w moich wypowiedziach rzadko. Odnosi się do pracowników (nie koniecznie pań) którym pomyliły się zależności pomiędzy pracownikiem biura a klientem.
Odpowiedz@wolfik: Obowiązkiem urzędniczek jest wykonywać swoją pracę. Pan X chce jechać z panią B - nie ma takiej możliwości ponieważ zgodnie ze złożonymi dokumentami jedzie Pani A lub jest możliwość i jedzie Pani B - kropka i bez komentarza. Pani A rezygnuje z wyjazdu - przyjmujemy do wiadomości i znowu bez komentarza załatwiamy sprawę. W czym problem? Autorka zdecydowała że ma prawo wtrącić się w życie prywatne petentów. Absolutnie pomijam zawirowania życia trójkąta AXB. To ta sama sytuacja gdyby pracownica US poinformowała rodzinę Pana X o jego dochodach bo uznała że zbyt mało dzieli się z familią. Ma prawo?
Odpowiedz@Rak77: Nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy. Pani A jest oszukiwana przez pana A. Dopóki dzieje się to na płaszczyźnie relacji, emocji i tak dalej, urzędniczka nie powinna się wtrącać. Ale! w wyniku oszustwa pani A utraciłaby możliwość wyjazdu, na który zapracowała i zasłużyła. I w tym momencie uważam, że urzędniczka ma prawo zapobiec oszustwu i niesprawiedliwości, nawet kosztem prywatności pana A.
Odpowiedz@kissedbyfire: wszystko chyba zależy od tego co ta urzędniczka przekazała Pani A. Jeżeli poinformowała ją tylko o tym, że Pan X nie zrezygnował z wyjazdu tylko zmienił miejsce docelowe (nie podając żadnych szczegółów ) to nie widzę w tym przekroczenia uprawnień. Te informacje nie są chyba objęte ochroną danych osobowych. Jeżeli jednak dodała do tego wszystko to co wiedziała plus to co jej się wydawało, że wie, to wtedy już inaczej bym to oceniła.
Odpowiedz@ewilek: jeśli pan X da A pełnomocnictwo, to wtedy urzędniczka może poinformować A o tym, ale jeśli pełnomocnictwa nie bylo, too nie powinna tego robić, bo wykracza poza swoje uprawnienia
Odpowiedz@kissedbyfire: informacja o tym kto zakwalifikował się na roczną wymianę, jak również to czy te osoby jadą czy też zrezygnowały na pewno nie wymagają żadnych upoważnień. To są przecież dane jawne. Nie wyobrażam sobie by uczelnia mogła komuś odmówić podania takich informacji. Co innego pozostałe szczegóły. Ale w tym wypadku nie wiemy co dokładnie powiedziano Pani A.
Odpowiedz@ewilek: „nie wiemy co dokładnie powiedziano Pani A” 1. Nie „Pani A”, ale „pani A”. ;> 2. Wiemy dokładnie: „podzieliłyśmy się z Panią A. tym co wiemy”.
Odpowiedz@Bydle: za to szczytem logiki Raka jest czepianie sie historii, bo nie znamy opinii drugiej strony. Kiedy czytamy o np. piekielnym kliencie, którego opisuje np. jakaś kasjerka, to też nie wydaje mi się, byśmy przed wystawieniem oceny lub wstawieniem komentarza poznawali wersję owego klienta.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Jak widzę to z logiką jest ci nie po drodze. Historia Pana X jest dla mnie poboczna. To autorka, w sposób niezamierzony, przyznała się że wtrąca się w życie osobiste obcych im osób i jest z tego wręcz dumna. To jest największa piekielność tej historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 kwietnia 2015 o 21:05
Uważam, że pani z dziekanatu się spisała. Wyjazd na wymianę, wybór uczelni, decydują o tym co człowiek będzie robił w życiu, gdzie pracował. Ma większą wagę niż obrona jakiegoś piptusia zgrywającego maczo, który nie potrafi załatwić sprawy jak mężczyzna, roztarć się, pewnie liczył na awaryjne bzykanie z jedną i drugą aż do czasu wyjazdu. Nawciskał właśnie kitu o problemach w rodzinie, i braku czasu dla pierwszej, pukając jedną i drugą, dla drugiej też by jakiś bajeczkę wymyślił. Zabrałby dziewczynie jedyną szansę w życiu i jeszcze w solidnego doła wprowadził. Przypierdyliłbym takiemu leszczowi dla zasady za egoistycznej wygody, przez, którą niszczy czyjeś życie, przyszłość i okazję do rozwoju. Zabawia się jeszcze za nieswoją kasę, bo programy wymiany są dotowane z kasy z podatków. Gardzę takimi osobnikami, tak jak laskami, które doprowadzają facetów do wk(_)rwu, by oni je zostawiły, bo nie mają odwagi by mim po prostu powiedzieć wprost, bo byłaby to ujma na honorze tych idiotek.
Odpowiedz@Rak77: Nie popieram dzielenia się informacjami prywatnymi, ale w tym przypadku jestem jak najbardziej "za". Ogólna informacja, że pan X jednak jedzie {bez szczegółów, że z panią B)- nie jest zdradzaniem informacji prywatnych, listy jadących pewno będą wystawione. Zaoszczędzi to natomiast pani A zmianę planów życiowych, dla takiego nic niewartego bałwana.
Odpowiedz@MrSpook: Ciekawe, kto cię tak minusuje ? Czyżby ci, co popierają oszustów, nie mających odwagi zerwać z jedną i uczciwie być z drugą?
OdpowiedzMam gdzieś kto mnie minusuje/plusuje, albo się ma zasady, albo żyje się jak zwierzęta, żre, sra i pieprzy...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 kwietnia 2015 o 9:40
@kissedbyfire: uważam tak samo. I też jestem kobietą. Poza tym wkurza mnie coraz częstsze ocenianie facetów negatywnie w sytuacjach, w których kobietę wychwala się pod niebiosa. I to w wielu dziedzinach. Chociażby to, że kobiety mają prawo twierdzić, że np. "prawdziwy facet zaczyna się od 180 cm", ale niech tylko ktoś takiej powie, że "prawdziwa kobieta nosi miseczkę C/waży max. 55 kg" - awantura! Bo w końcu każda kobieta jest piękna! :D A w drugą stronę? Kobiety świadome swoich pragnień... bla bla bla... :P
Odpowiedz@rahell: „nie twierdzę przecież, że pisał o każdej dziewczynie” Oczywiście, że nie (choć mylące trochę było to zdanie: „To trochę tak, jak nazywać każdą dziewczynę ...”). Ale... ...po namyśle stwierdzam remis - jego wypowiedź może być odbierana na dwa sposoby - bardzo możliwe, że ten, który mi wydał się prawidłowy, jest... w mniejszości. OK, po dodatkowym namyśle i trzech pomidorkach koktajlowych zmieniam remis na remis ze wskazaniem zwycięzcy i bynajmniej nie wskazuję na siebie. :-)
Odpowiedz@Etincelle: Wyjdz za mnie. Naprawde :o
Odpowiedz@Ara: a 1,8m jest?! :D
Odpowiedz@Etincelle: Się znajdzie, jak na palcach stanę ;D
Odpowiedz@Ara: :P
OdpowiedzA to nie wywieszacie listy osób zaakceptowanych na wymianę na jakiejś tablicy? u nas taka lista była i na stronie www i na tablicy przy sekretariacie, więc nie dało się ''sekretnie'' wyjechać.
Odpowiedz@kaede: Oficjalnie ustawa o ochronie danych osobowych zabrania publikacji takich rzeczy, bez pisemnej zgody całości osób zawartych na liście. Więc większość uczelni powiadamia zainteresowanych innymi kanałami informacyjnymi, by się z czymś takim nie dymać.
Odpowiedz@kaede: Lista zaakceptowanych osób to nie to samo co lista faktycznie jadących na wymianę. Z samej historii wynika (i z mojego doświadczenia), że od ogłoszenia listy osób zakwalifikowanych do wyjazdu dzieje się jeszcze wiele i rotacja osób wcale nie jest taka mała - i to nie jest podawane do wiadomości publicznej. Chłopak dziewczynę oszukał, co jest podłe i właściwie nie dziwię się, że panie pracujące w biurze (czy też dziekanacie) ruszyło sumienie, aczkolwiek jeżeli podały dziewczynie jakieś prywatne informacje,które jej nie dotyczą, to pan X ma prawo złożyć na nie skargę.
OdpowiedzHmm.. Czyli jeżeli widzę ewidentne skur..syństwo, to mam siedzieć cicho, bo nie mam prawa się wtrącać. No, Nowy wspaniały świat, po prostu.
Odpowiedz@Balzakowa: Jako osoba prywatna rób sobie co chcesz. Jako pracownik na pewnych stanowiskach nie możesz ujawniać wiedzy ot tak.
Odpowiedz