Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Szukanie pracy z punktu widzenia szukającego. Interesowała mnie branża gastronomiczna(konkretnie kawiarnie). Ogłoszeń…

Szukanie pracy z punktu widzenia szukającego.
Interesowała mnie branża gastronomiczna(konkretnie kawiarnie).
Ogłoszeń jak mrówek, bo i miasto z usługami nastawionymi na turystów.
O zaspamowaniu pracodawcom skrzynek moim CV i ich braku odpowiedzi nie wspomnę, już zdążyłem się przyzwyczaić, że tacy ludzie mają wszystkich gdzieś. Dodam tylko najlepsze smaczki, bo wiele na tej stronie standardów już wymieniano.

***
Ogłoszenie: "Przyjmę osobę na stanowisko baristy do kawiarni na pełny etat. Wymagany status studenta, dostępność przez cały tydzień, grupa inwalidzka mile widziana.
(to przebija według mnie 20-latka z 30-letnim doświadczeniem)

***
Praca, wymagane badania do pracy.
-Panie Vatras, dostanie pan tu adres, proszę pójść do poradni ze skierowaniem na badania.
-Panie (jednak nie) przyszły szefie, rozumiem że jak przyniosę fakturę, to mi oddacie za badania pieniądze?
-Nie, czemu? Sam robisz, ciesz się, że masz taniej dzięki naszej firmie.
-Według Kodeksu Pracy powinien pan mi za nie oddać.
-W takim razie potraktuj wypłatę za pierwszy miesiąc o tą kwotę mniejszą i tak dostaniesz swoją zapłatę za badania, hehehe.

Hehehe, nie.

***
Spotkanie o pracę. Pracodawca pyta o języki, które zamieściłem w CV:
-To prawda, że potrafisz (od razu na ty?) mówić trzema językami?
-Tak, oczywiście. I to wszystkie na poziomie komunikatywnym.
-No ale rozumiem, że masz na to papiery?
-Skończyłem liceum i zdawałem je wszystkie na maturze.
-Ale to nic nie znaczy.
-W takim razie, proszę - może pan wziąć jakiegoś (anglo/franko/rosyjsko) języcznego gościa i zobaczymy.
-Ja nikogo nie będę wzywać! Próbujesz mnie oszukać! Tak naprawdę nie znasz żadnego z tych języków!
Quel damage, zabawa w dziecinne kłótnie mnie nie interesuje. Ale w sumie lepiej pracować później dla inteligentnej osoby, niż mieć szefa-idiotę.

***
Następna rozmowa:
-Dlaczego chciałby pan u nas pracować?
-Ponieważ interesuję się parzeniem kawy, herbaty. Twierdzę, że ta czynność wbrew pozorom wymaga umiejętności, a z każdą kawą jest jak z rzeźbą - trzeba obchodzić się z nią w sposób delikatny, inaczej traci smak.
-No, ale dlaczego akurat u nas?
-Ponieważ sprzedajecie kawę.
-No ale dlaczego akurat tutaj pan zdecydował się złożyć CV? Przecież są inne kawiarnie.
-(próbuję dojść do czego facet dąży) Ponieważ mam wrażenie, że jesteście naprawdę solidną kawiarnią.
-Tak, to prawda. Ale nie odpowiedział pan na moje pytanie.
-Odpowiedziałem.
-Wcale nie.

Przypomniały mi się dzieci w piaskownicy, gdzie po jednej stronie dziecko mówi "Nie", a drugie mówi "Tak" i oboje czekają, któremu zabawa się pierwsza znudzi.
Zmieniłem temat i zapytałem o zarobki, uzyskałem odpowiedź "pana to nie dotyczy", więc podziękowałem i wyszedłem.
O co mu mogło chodzić?

szukanie pracy

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Mei
33 33

Zaraz mnie zjadą, że jestem grammar nazi i się czepiam słówek, ale to "quel damage" to w jakim języku? Szukałam w google, ale nie wyskakuje, więc podejrzewam, że to jednak błąd (prawdopodobnie miało być "quel dommage", jeśli dobrze zrozumiałam, o co Ci chodziło)

Odpowiedz
avatar Gbursson
25 27

@Mei: no zmieścił dwa języki od razu! a wy się czepiacie :)

Odpowiedz
avatar Jorn
32 34

@Mei: W kanadyjskim (trochę po francusku, trochę po angielsku). :)

Odpowiedz
avatar mariamasyna
24 38

Tym błędem we francuskim pokazałeś, że chyba miał rację. Quel dommage...

Odpowiedz
avatar Rumburak
24 30

Miałem zamiar już dać spokój ale nie mogę się powstrzymać: mam nadzieję, że na wszystkie rozmowy kwalifikacyjne przychodziłeś z pistoletem. A tak poza tym, zaczyna się robić niezdrowy zwyczaj: dwie historie, Vatras, kolejne dwie historie i znowu Vatras.

Odpowiedz
avatar malaczarna89
0 12

Też jestem na etapie chodzenia na rozmowy..... Rynek pracy jest okropny w tym momencie, pracodawca chce żeby ich poprosić, buty wypastować językiem a na koniec jeszcze w dupę wejść a i tak na koniec traktują jak śmiecia.... Przeczytaj moje historie zobaczysz że nie jesteś sam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@malaczarna89: Bo w Polsce, ludzie(pracownicy i pracodawcy) nie mają świadomości, że pracownik, to towar i jako towar kosztuje stosownie do jakości. To by się zmieniło, gdyby była większa konkurencja wśród pracodawców, ale nie w tym kraju niestety...

Odpowiedz
avatar Kosiciel
1 3

@innaem: Pracownik to towar... brzmi trochę jak niewolnictwo ;)

Odpowiedz
avatar krecius
17 17

@Kosiciel: "-Nie, nie, nie... to nie są niewolnicy. To wysokiej klasy robotnicy zatrudnieni na umowę o dzieło. I nawet dostają jeść. - A te baty to tak dla ozdoby? - Tak... Nie... Zresztą nie wiem, na razie nikt się nie skarży." (Asterix i Obelix: Misja Kleopatra) Jakie to prawdziwe.

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
31 35

Co do ostatniej rozmowy, to dość łatwo się domyślić, że niedoszły szef czekał na komplementy pod adresem kawiarni. Ale nie jakieś tam "jesteście solidną kawiarnią", tylko peany. "Wasza kawa jest bardziej kawowa niż gdziekolwiek indziej, a o czarownych chwilach spędzonych w waszym lokalu ludzie opowiadają sobie tygodniami". Co do "quel damage" - tu z kolei Piekielni są niedomyślni. Jedno słówko po francusku, drugie po angielsku - to zna dwa języki? Zna. A że sens i gramatyka nie pasują? A co tam. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2015 o 11:06

avatar the
0 10

@Poison_Ivy: nu wot i charaszo :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

@Poison_Ivy: "Bo wasza kawa jest do d..., ale jak mnie zatrudnicie, to się zmieni" :D

Odpowiedz
avatar Ara
6 8

Skierowanie do lekarza medycyny pracy dostajesz dlatego, ze zaklad ma podpisana umowe z taka, a nie inna placowka. Nie do konca widze w jaki sposob, przychodzac ze skierowaniem gdzie widnieje nazwa firmy, mialbys samodzielnie placic za badania, a nawet jesli, to w jaki sposob potem mieliby Ci niby nie zwrocic kosztow.

Odpowiedz
avatar the
3 11

@Ara: mylisz się, bowiem można mieć skierowanie bez żadnej placówki, wtedy należy iść prywatnie, otrzymuje się rachunek. u nas to koszt 65 zł.

Odpowiedz
avatar katem
3 3

@the: Na badania z medycyny pracy trzeb mieć skierowanie z konkretnej firmy, która musi mieć stosowaną umowę w przychodni mp. Za badania płaci się gotówką, ale fakturę dostaje się na firmę i firma powinna oddać pracownikowi kwotę, którą sobie potem wrzuci w koszty. Nie pójdziesz prywatnie, bo cię nie będą chcieli zbadać - a to i taka badania płatne, więc takiej przychodni wszystko jedno, kto jej płaci, a zgodnie z zasadą "służby zdrowia" - jeśli możemy kogoś nie przyjąć to nie przyjmujemy.

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

@the: Właśnie to, co napisała katem. Ponadto z historii zrozumiałem, że autor dostał skierowanie - widnieje więc na nim, z jakiej firmy je otrzymał. A otrzymał je dlatego, że istnieje umowa między zakładem pracy, a placówką medyczną. Mając w ręku fakturę wystawioną na tę firmę nie widzę opcji, by kasy mu nie oddali. Alternatywą jest wysłanie tej faktury bezpośrednio do zakładu pracy, co jeszcze bardziej ułatwia sprawę.

Odpowiedz
avatar khartvin
0 0

@Ara: @katem: Nie macie racji. Można otrzymać skierowanie do MP wystawione przez firmę, która nie ma z żadną placówką podpisanej umowy. Idzie się z takim skierowaniem do dowolnej wybranej przychodni MP. Jeśli firma a odpisaną umowę z konkretną przychodnią, to za badanie się nie płaci, żadnej faktury się nie dostaje. Rozliczenie jest dokonywane na poziomie księgowości (często ryczałtowo).

Odpowiedz
avatar Soraiya_Farooq
21 37

Twoja determinacja mnie powala. Na początku nawet Ci wierzyłam, potem mnie tylko wk*rwiałeś, ale teraz zaczynasz mnie nawet rozczulać. Po co szukasz pracy? Mam dla Ciebie patent na życie. Zejdź z piekielnych, siądź do pisania książki! Z Twoją wyobraźnią - kto wie? Może dorównasz popularności E.L. James? Sprzedasz się w milionach egzemplarzy i nie będziesz musiał się martwić o żadne tam zwroty za badania. Zatrudnisz sobie ludzi od parzenia kawy i herbaty! Tylko zadbaj, żeby mieli zapał do tego jak Buonarotti do dłuta. Odwiedzisz teściów ładnym samochodem, odzyszkasz szacunek ich sąsiadów, a po wszystkim z dziewczyną poczytacie sobie Mein Kampf i podyskutujecie przy blasku świec o religii. A jak już skończysz pisać książkę, nie zapomnij się nam pochwalić. Na pewno się uśmiejemy :-) Vatras, chłopie, jestem Twoją fanką. Peace et ljublju.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
12 16

@Soraiya_Farooq: I nie będzie musiał nosić przy sobie pistoletu, bo będzie miał ochronę :D

Odpowiedz
avatar bromba69
8 12

@Soraiya_Farooq: Jeśli miało być "pokój i miłość" to powinnaś napisać "peace et ljubow", bo tak to napisałaś "pokój i kocham".

Odpowiedz
avatar Soraiya_Farooq
11 15

@bromba69: Faktycznie, spaliłam :D

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
12 16

@Migdek: Zasady portalu są jasne: "Teraz Ty możesz się odegrać, opisując czego byłeś świadkiem". Świadkiem, a nie autorem fikcji literackiej.

Odpowiedz
avatar Rumburak
31 39

@Migdek: Hehe. Zostałem pobity przez kochanka żony, doznałem urazu czaszki, jednak z uwagi na chamskich lekarzy czekałem pół roku na zabieg. Szef mnie zwolnił jak tylko wróciłem ze zwolnienia. Poszedłem zarejestrować się w UP gdzie okazało się, że mimo niedawno przebytej hospitalizacji i trwającej rehabilitacji muszę podjąć się pracy na budowie na wysokości 40 m, w innym wypadku tracę ubezpieczenie. Czekam na plusy.

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
4 10

@Rumburak: Mówisz i masz ;)

Odpowiedz
avatar mailme3
20 26

@Rumburak: "podjąć się pracy na budowie na wysokości 40 m" na wysokości 400 m., gdzie w wyniku silnego wiatru przeziębiłeś się, ale pracując na czarno, bez ubezpieczenia mogłeś pomarzyć o pójściu do lekarza. Schorowany jechałeś do prywatnego, dobrego przyjaciela Twojego taty, ale w autobusie ze względu na Twój stan potraktowali Cię jak żula i wyrzucili za drzwi. Nie mając jak się dostać gdziekolwiek - do lekarza czy do domu doczołgałeś się na najbliższy ogródek działkowy, gdzie zamieszkałeś jako bezdomny. Piszesz tą historię ku przestrodze na resztkach baterii Twojego wypasionego iPhone'a.

Odpowiedz
avatar venasque
6 12

@Rumburak: Co za piekielna historia. Zasłużyłeś na plusa ;)

Odpowiedz
avatar Migdek
-1 7

@Poison_Ivy: Aj tam, przesadzacie :) Nie bądźcie tacy spięci :) Internet służy do relaksu! :D Chyba, że należy się do rasy frustratów, wtedy służy do odreagowania frustracji ;)

Odpowiedz
avatar sarna
13 15

@Rumburak: Fake. Nie dodales ze jak jechales do tego szpitala autobusem to jakas starsza pani kazala ci ustapic jej miejsca by mogla polozyc swoje siatki!

Odpowiedz
avatar the
8 16

@Rumburak: ..ze złości zeskoczyłem z drabiny na szefa, ale się uchylił i wpadłem w gówno. autobus się spóźnił, cuchnący wlokłem się 2 godziny pieszo, aż stare adidasy - moje jedyne buty - mi popękały. bloku nie było, bo gaz wybuchł, więc się napiłem ze stresu i na noc skierowałem do przytułku. tam pijanego nie przyjęli, walnąłem się pod mostem. rano okazało się, że bezdomni ukradli mi adidasy!!! ;D

Odpowiedz
avatar Devotchka
-5 13

Typowe dla tej branży bym powiedziała. Każdej mojej koleżance, która na studiach podejmuje się pierwszej pracy muszę wbijać do głowy, ze w gastronomi nie ma czego szukać. Pracodawcy w kawiarniach i restauracjach są nastawieni na 100% lojalności pracownika jednocześnie oferując 0% własnego wkładu czy wysiłku. Nie wspominając już o tym, że praca w gastronomi jest wyjątkowo ciężka i stresująca. Zaczynający myślą sobie "Ach, podam tutaj kawkę, tam herbatkę i będzie git". Zgodzę się też ze stwierdzeniem, że teraz słowo pracodawca zyskało znaczenie "wybawca", natomiast słowo "szef" używane jest zamiennie z "władca". Jakiś czas temu miałam przyjemność wypróbować pracy w hotelu. Na szczęście mogłam z niej zrezygnować bo dostałam się na praktyki do "mojej branży". Jednak kiedy dostałam tamtą pracę pomyślałam sobie, że to jest coś. Za pokój brali oni bowiem od 224zł/doba i w górę. Taki prestiż i uprzejmość ze strony pracodawcy brzmiało jak sukces. Wystarczył mi zaledwie tydzień, żeby uświadomić sobie, że uprzejmość pracodawców była wyjątkowo fałszywa. Państwo traktowali pracownika jak służącego, oferowali stawkę poniżej 8 zł/godzina, dwunastogodzinne zmiany i obowiązki zarówno recepcji jak i kelnerki do salki barowej obok. Recepcjonistka w chwili wejścia właścicielki do lokalu musiała zrobić jej kawę, dać coś do jedzenia ze śniadania dla gości (co było denerwujące bo nie można było zapełnić zmywarki tylko poczekać aż Pani wybierze sobie z półmisków co tylko jej pasuje, a było już PO godzinach śniadaniowych), zmieniać wodę w wazonach i potem wszystkie wypolerować. No i to wszystko robić jednocześnie patrząc kątem oka na recepcję, czy przypadkiem nie podszedł jakiś gość albo czy nie dzwoni telefon (a wtedy to był szaleńczy bieg). Nie, wcale jakoś specjalnie nie narzekałam, może dlatego, że próbowałam już paru prac i tamta nadal była całkiem znośna. Po tym jak się zwolniłam usłyszałam dość okrutną prawdę od koleżanki, która pracuje tam od ok. pół roku. Piekielności były bowien na porządku dziennym. 4. Właścicielka kupowała co tydzień nową porcelanę i wazony. Ceny tych cudów zaczynały się od 170 zł. Normalny pracownik miał obiecywaną wypłatę 8 zł/netto za godzinę, a w rzeczywistości dostawał 7,70 bo przecież "co wam to robi różnicę to 30 groszy?". 3.Skoro mówimy już o porcelanie to zastawa była dla szefowej bardzo cenna. Śniadaniowa, czyli dziewczyna która przychodziła usmażyć jajecznicę i kupić świeży chleb a potem monitorować salkę "czy czegoś nie brakuje" dostawała ogromny opieprz (w stylu pasywnie agresywnym) jeśli przypadkiem coś się zbiło lub miało szczerbę. Dodam też, że większość śniadania była przygotowywana przez recepcjonistkę na zmianie nocnej, inaczej śniadaniowa musiałaby przychodzić jeszcze godzinę wcześniej, a na to budżet zdecydowanie nie pozawalał. Podejrzewam, że gdyby nie fakt, iż część gości szła się zaraz po śniadaniu wymeldować i zapłacić (a ktoś tę fakturę musiał wystawić) to pewnie zadaniem recepcjonistki ze zmiany dziennej byłoby pilnowanie salki. 2.Jedna z Pań sprzątających po dwóch latach pracy poprosiła o umowę o pracę. Dostała śmieciówkę z JEDNYM tygodniem płatnego urlopu przez rok. 1. Odeszłam nagle (prawie tuż po szkoleniu) więc powiedziałam, że wszystkie godziny do końca miesiąca i ew. jego początek odpracuję zgodnie z umową. Jak to powiedziałam to zobaczyłam w oczach menadżerki wielką ulgę. Chodziło o to, że pracownice ustalały sobie grafik same i jeśli któraś wypadła to musiała się znaleźć osoba na jej miejsce. Pani szefowa się nie zgodziła, moje odejście w tak szybkim tempie zostało przez nią uznane za OGROMNE nieposłuszeństwo, bo przecież powinnam być wdzięczna za tak cudowne warunki. Tym samym skazała moje koleżanki na opuszczenie zajęć lub brak możliwości powrotu do ich miasta rodzinnego na weekend.

Odpowiedz
avatar Bydle
10 16

„O co mu mogło chodzić?” O parcie na główną i awans w rankingu. Czyli jak zwykle, w twoim przypadku.

Odpowiedz
avatar Soraiya_Farooq
2 4

@Bydle: I nasz bohater zamknął konto :-)

Odpowiedz
avatar dudusiakur
0 0

@Soraiya_Farooq: Ciekawe z jakiego powodu?

Odpowiedz
avatar Soraiya_Farooq
0 0

@dudusiakur: Sława go przytłoczyła. Nie wytrzymał presji. ;)

Odpowiedz
avatar konri
2 6

jak pow - "pana to nie dotyczy" to mogles odrzec - ale nie odpowiedział pan na moje pytanie :)))

Odpowiedz
avatar kokomando
1 3

Takie pytanie "dlaczego pan/pani chce pracować akurat u nas" to jest chyba najdurniejszy wymysł na świecie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 kwietnia 2015 o 17:20

avatar waniliowyslonik
2 2

Dawno temu szukałam jakiejkolwiek pracy, więc wysylalam też na rozne callcenter, w jednym z nich też zapytali dlaczego akurat ich firma. Panią zatkało, jak odpowiedzialam, zgodnie z prawdą, ze przecież w swoich ogłoszeniach nie podają nazwy firmy. (i nie bez powodu, beznadziejne opinie i sama praca tez beznadziejna :))

Odpowiedz
Udostępnij