"Cywilizowany Zachód" i obsługa klienta. Przygód ciąg dalszy.
Jakiś miesiąc temu zamówiłem tablet z Amazona niemieckiego (mieszkam w Niemczech). Wskutek pewnych nieprzewidzianych wydarzeń musiałem zamówienie anulować (nieprzewidziane wydatki). Potwierdzenie dostałem dość szybko. Fajnie.
Po kilku tygodniach dostałem pismo od firmy windykacyjnej, że mam już teraz, zaraz, natychmiast zapłacić 350€. Szkoda tylko, że urządzenie kosztowało 269€ i nigdy go nie dostałem.
Zadzwoniłem na infolinię i się zaczęło. Po wieeeeelu próbach trafiłem na kogoś z kim dało się w miarę rozmawiać (niestety, niemieckiego się jeszcze uczę). Okazało się, że wysyłali pisma o konieczności opłacenia czegoś tam (6€) ale wracało do nich. W systemie nie mieli wspomnianego już dopiska w adresie "bei nazwisko", więc przesyłka nie miała prawa dotrzeć, bo listonosz nie wiedział, gdzie ma wrzucić list. Te 6€ opłaciłbym z miejsca żeby uniknąć problemów.
Nie jest to pierwsze zamówienie, więc już nauczyłem się odruchowo podawać ten dopisek ale przyjmijmy, że zapomniałem. Pytanie: jak to jest, że firma windykacyjna już stosowną adnotację wpisać potrafiła? Wróżka czy ktoś w kulki leci?
No ale ok, piszę mail w celu wyjaśnienia sprawy. Mija tydzień i odpowiedzi brak. Dzwonię na infolinię i dostaję radosną informację "proszę wysłać email". Stwierdzenie, że już jeden został zignorowany jakoś przemilczeli.
No ale niech będzie. Piszę nowy email korzystając z formularza kontaktowego na amazon.de. Efekt? "Bitte versuchen Sie es in Kürze noch einmal oder setzen Sie sich telefonisch mit uns in Verbindung." Czyli maila wysłać nie mogę bo mi radzą telefon, telefonicznie każą wysłać mail...
Czy to ja przyciągam takie absurdy?
zagranica
Zaraz, zaraz. Płacisz kartą 290 a oni, zamiast zwrócić ci mniej o 6 wysyłają listy? Co to jest "konieczność zapłacenia czegoś tam" ? Śmierdzi fejkiem. Bardzo często robię zakupy w angielskim amazonie i jest to najprzyjaźniejszy sklep internetowy jaki znam. 0 problemów ze zwrotami itp.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2015 o 8:16
@krzysieks: O ile dobrze pamiętam, to nie jest takie proste zwrócić tylko część kwoty. Poza tym Amazon pobiera pieniądze z karty dopiero w momencie przetworzenia zamówienia i spakowania do wysyłki. System nie pozwala na pobranie części kwoty.
Odpowiedz@GlaNiK: w takim razie jeśli przesyłka nie została nawet wysłana powinno nie być rzadnych kosztów. Tak to działa w UK - może w Niemczech jest inaczej.
Odpowiedz@krzysieks: Na pewno "rzadnych"?
Odpowiedz@krzysieks: Nie do konca, wiem jak ostatnio zamawialem monitor z Amazonu. Przesylka jeszcze nie wyszla, ale juz byla gotowa do wyslania i jakbym chcial anulowac zamowienie, to musialbym zaplacic 8 funtow. Nie znam wszystkich szczegolow ich systemu.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: Tak jest "żadnych". Biję się w pierś (tym bardziej, że sam innych poprawiam). Niestety nie mam opcji "edytuj"
OdpowiedzZamówiłeś na Amazonie, zamówienie anulowałeś (Stornierung? Jeśli tak, to nic nikt do Ciebie nie wysłał. Anulować można zamówienie, zanim zostanie wysłane). Więc za co 6 EUR? Za co windykacja? Skoro nie można Ci dostarczyć listów, to nie dostarczyli Ci anulowanego tableta, nie? Przede wszystkim - ludzie, inkasso nie przychodzi po dwóch dniach i z 6 EUR robią się prawie 400 tylko wtedy, jeśli sąd wydał postanowienie o egzekucji tego długu. A to trwa od kilku miesięcy do roku (zależy od szybkości wierzyciela). Skąd mieli Twój adres? Ok, piszesz bei nazwisko, ale jeśli działasz w Niemczech legalnie, to jesteś zameldowany (można sprawdzić w Melderegister), masz taki obowiązek. W takim wypadku powinieneś też mieć szyld na dzwonku. Fake albo kolejna historia, gdzie bohater opowiada historie, a tak naprawdę albo się nie interesował swoimi sprawami, albo ma coś na sumieniu. Niemcy to nie raj, ale też nie trzeci świat, gdzie urzędy i firmy stanowią prawo.
Odpowiedz@krzysieks: @vonflauschig: Ech... Przeczytajcie, jak Moby04 na bardzo ważne biznesowe spotkanie wypożyczonym samochodem chciał jechać (i komentarze!). To powinno wam rozjaśnić proces powstawania historii autorstwa Moby04. :-)))
Odpowiedz@vonflauschig: Jestem zameldowany w Niemczech. Chcesz potwierdzenie z Burgeramt? Nie ma sprawy, zerknij w link poniżej. I nie, nie ma obowiązku umieszczania nazwiska na skrzynce - musi być tylko nazwisko właściciela mieszkania. Co więcej, umieszczenie własnego nazwiska na skrzynce wymaga zgody właściciela. Mało tego, pracownik Amazona przyznał, że to błąd po ich stronie ale firma windykacyjna jest zewnętrznym podmiotem i mam się z nimi kontaktować. @Bydle: Tak chciałem jechać wynajętym samochodem, bo na co dzień auta nie mam. W Berlinie nie potrzebuję, bo komunikacją publiczną dotrę wszędzie szybciej i taniej. A na wyjątkowe okazje w postaci wyjazdu z miasta 80€ za dobę wychodzi jednak taniej niż choćby ubezpieczenie... To znaczy, że kłamię? link: http://s2.postimg.org/v2pdzzws9/20150410_151758.jpg
Odpowiedz@Moby04: Ech, w tamtej historii nie odważyłeś się skomentować zastrzeżeń i zarzutów. Więc raz jeszcze: - Musiałeś z Berlina w okolice Todtenweis pod Monachium się udać, - Musiałeś nająć do tego samochód, bo w Niemczech nie ma połączeń samolotowych na tej trasie, kolejowych, ani autokarowych, taksówkowych, limuzyn, ani nic. Po prostu - Kononowicz. - _Musiałeś wypaść dobrze i zależało ci na spotkaniu, dlatego ani nie zostawiłeś sobie żadnego marginesu, ani nie wybrałeś bezpieczniejszej metody dotarcia na miejsce. - Musiałeś opisać używanie karty kredytowej, ale się posypałeś w opisie i komentarzach kompletnie, gdyż ujawniłeś, że nie masz pojęcia czym jest karta płatnicza, czym kredytowa i jak działa ta druga. Tak więc stworzyłeś sobie piekielne warunki, których nie stworzyłby sobie nikt, komu zależałoby na spotkaniu. Ponieważ nie każdy pamięta treść swoich historii, przeto zacytuję: „Na spotkania nie dotarłem i jestem kilka tysięcy w plecy” I zestawiam z: • „Korzystałam wielokrotnie z Sixta w UK i nigdy w życiu nie miałam problemów” • „Też korzystam z Sixta, tyle że w Austrii. (...) ale nigdy nie miałam żadnych problemów ani z wypożyczeniem ani oddaniem samochodu i zdecydowanie nikt nigdy nie chciał ode mnie meldunku. Więcej, nie miałam problemu dając prawo jazdy jeszcze z panieńskim nazwiskiem gdy paszport już miał nowe.” • „Prościej Flugzeugiem albo Zugiem, choć zdecydowanie dłużej. Ostatecznie mogłeś zadzwonić po taryfę np. do Sosnowca i dogadać się na kurs "bez licznika". Byłoby jeszcze durniej, śmieszniej, w klimatach Franza Kafki.” • „(...)Historia jest denerwująca, ale byś jej uniknął, gdybyś przeczytał AGB...’ • „ połączenia lotnicze Berlin - Monachium, koszt w przeliczeniu na złotówki to 450-600 zł, czas lotu 70 minut. Przy ubijaniu interesu za kilka tysięcy powinno się zwrócić.” • „ z Tegla na Straussa sa polaczenia srednio co godzine, czas lotu 55-60 min, bilet w obie strony od 98 euro. Bardzo mu musialo na tym spotkaniu zalezec...” • „Sixt we Francji działa sprawnie. Wynajowłem tam samochód kilka razy i nigdy żadnego zgrzytu.” • „Wypozyczalismy i oddawaliśmy auta w Sixt Niemcy wielokrotnie. Problemów nie było nigdy.” ... I smaczek: „Auta nie mam bo nie chcę mieć. Ostatnie (Honda Accord kombi z 2005 roku w wersji 2,4 litra w benzynie)” Tak piszą dzieci. Dzieci z kompleksami. Przygłupie dzieci z kompleksami. Dorośli napisaliby, że ostatni samochód sprzedali parę lat temu. Bo od podania jakichś parametrów nic nie rośnie, wbrew internetowym legendom... ;> Dajesz teraz - możesz mnie zabić argumentami, że interes wart parę tysięcy nie był wart ~100 euro.
Odpowiedz@Moby04: Neukölln, gdzie widocznie mieszkasz, to nie Niemcy, tylko zdominowany i wypaczony przez glownie muzulmanskich cudzoziemcow trzeci swiat, wiec nie porownuj go z reszta kraju. Jesli nie wierzysz, to spytaj sie Heinza Buschkowsky´ego, bylego burmistrza tego okregu!
Odpowiedz> - Musiałeś z Berlina w okolice Todtenweis pod Monachium się udać, > - Musiałeś nająć do tego samochód, bo w Niemczech nie ma połączeń samolotowych na tej trasie, kolejowych, ani autokarowych, taksówkowych, limuzyn, ani nic. Po prostu - Kononowicz. Połączeń do Totdenweis nie ma. A z Monachium jest jednak kawałek. > - _Musiałeś wypaść dobrze i zależało ci na spotkaniu, dlatego ani nie zostawiłeś sobie żadnego marginesu, ani nie wybrałeś bezpieczniejszej metody dotarcia na miejsce. Musiałem dotrzeć i dlatego z kilkudniowym wyprzedzeniem dopytywałem, czy wszystko ok. Okazało się, że wbrew zapewnieniom nie było... > - Musiałeś opisać używanie karty kredytowej, ale się posypałeś w opisie i komentarzach kompletnie, gdyż ujawniłeś, że nie masz pojęcia czym jest karta płatnicza, czym kredytowa i jak działa ta druga. Karta kredytowa działa tak, że zamiast własnych środków masz linię kredytową. Ale wiesz co? Jak coś pójdzie nie tak to i tak właściciel musi spłacić zadłużenie. Nie opowiadaj bujd o ubezpieczeniu, bo właśnie przez to przechodzę i nawet zaświadczenie z pobytu w szpitalu nie przekonuje banku (chcesz skan wypisu?). Dalej mi się nie chce z Tobą dyskutować bo najwyraźniej i tak wiesz lepiej. @ZaglobaOnufry: Formalnie to mieszkam w Mitte i nie jest tak źle. Na Kreuzberg jest gorzej. Meldowałem się w Neukolln, bo tamtejszy Burgeramt przyjmuje bez terminu.
Odpowiedz@Moby04: Tak, tak, MUSIAŁEŚ mieć samochód, żeby pokonać te 600 km w pół doby, zamiast w dwie godziny. Bo ten interes wart był parę tysięcy euro, które straciłeś - m.in. dlatego, że nie masz pojęcia jak działa karta kredytowa, czego ci dowiedziono w tamtej historii, a co sam potwierdziłeś swoimi komentarzami. „i tak wiesz lepiej.” Tak, i udowadniam ci to. (tak jak inni) A na dobranoc tłumaczenie „przygłupa” z poprzedniego komentarza: Tylko przygłup trzyma samochód w benzynie czy w innym płynie. Normalnie tego nie robią. No ale skąd masz to wiedzieć, skoro wszystko, co dorosłe, dziwi się i zaskakuje... ;>
Odpowiedz@Moby04: W jezyku niemieckim uzywa sie "umlautow" jak ü,ä,ö. Jesli twoja klawiatura tych liter nie posiada, to stosuje sie ue,ae, oraz oe. Czyli nigdy "Neukolln", tylko "Neukölln" albo "Neukoelln" i nigdy "Burgeramt" tylko "Bürgeramt" albo "Buergeramt". Niby mala, ale wielce istotna roznica. Czy Kreuzberg, czy Neukölln, wsio rawno dla postronnego, ale i tam i tu mozna za nic dostac latwo po mordzie i to jako cudzoziemic, jak i tubylec.
Odpowiedz@vonflauschig: Ganz Richtig, cos jak ten , co mu radzilem jechac Syrena Diesel nach Munich z Berlina. Gimbaza pojechala na Besuch i durch swiruje.Ale tym razem Osterfest. Oma muss speren Internetverbindug, total.
Odpowiedz@Moby04: A gdzie najblizsza Landesnervenklinik. Wirklich, Du brauchst eine schnelle Hilfe.
Odpowiedz@Moby04: Poslugiwanie sie, rowniez w mediach elektronicznych, dokumentem podrobionym, lub ktorego cechy wskazuja, ze moze byc podrobiony jest karalne
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Przepraszam, po przejrzeniu wpisow zorientowalem sie, ze to biedne dziecko, to Moby04. Arme Kind.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: A w języku polskim używa się liter ą, ę, ć, ł, ń, ó, ś, ź i ż. Hipokryzję czuję, oh yeah.
Odpowiedz@Zmora: Ale tylko przy uzywaniu polskiego alfabetu przy klawiaturze, z ktorej nie korzystam. Ja natomiast pokazalem mozliwosc (czesto stosowanej przez cudzoziemcow) poprawnego jezyka niemieckiego, przy miedzynarodowym alfabecie bez ä,ö,ü.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Człowieku, jak ja Cię lubię :) Moby melduje się w wybranym Bürgeramcie, bo nie ma kolejki. Nie, że idzie się do właściwego, gdzież tam. Moby, chłopie, skoro ten Zachód dla Ciebie taki fuj, to wróć do domu. Nieznajomość realiów mocno szkodzi. Tymbardziej, że chyba jesteś jednym z tych, którzy wyjechali i nawet nie znają języka kraju, do którego emigrują. Żal bardzo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2015 o 11:16
@vonflauschig: Nie ma obowiązku meldowania się w urzędzie właściwym dla dzielnicy. Wybrałem Neukoeln (lepiej?), bo można załatwić wszystko bez terminu i dodatkowo miałem najbliżej z pracy. @Krzysztof: Zarzucanie komuś popełniania przestępstwa (fałszowanie dokumentów) również legalne nie jest. Chcesz robić zawody? Nie ma sprawy, wyciąg z banku albo kartę ubezpieczenia medycznego też dostarczę. @Bydlę: Jeszcze raz pytam: kto będzie musiał spłacić zadłużenie na karcie kredytowej, jeśli ktoś zyska jej dane? Odpowiedz mi proszę na to proste pytanie i wtedy twierdź, że cokolwiek udowodniłeś...
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Bzdura. Każdy kto ma internet jest w stanie wygodnie wpisywać polskie znaki. Są strony, które na to pozwalają (tylko np. z użyciem CTRL zamiast ALT). No i oczywiście można polską klawiaturę sobie zainstalować, co zajmuje może 5 minut. Przełączenie między nią, a niemiecką zajmuje dokładnie 0,01 sekundy, więc naprawdę nijak nie utrudniłoby to twego jakże pięknego, niemieckiego życia. Ale jak ktoś jest leniwy, to tylko wymówki rzuca, zamiast się postarać choc odrobinkę.
Odpowiedz@Moby04: Neukoelln :) I to nie ja się czepiałam o niemiecka pisownię :)
Odpowiedz@Zmora: Nie widzisz problemu, bo nie znasz jezyka (niemieckiego)! Mozna zupelnie PRAWIDLOWO pisac po niemiecku POLSKA klawiatura zastepujac "umlauty" dodaniem litery "e". Natomiast ignorowanie zupelne istnienia liter "ä,ö,ü" jest bledem ortograficznym, prymitywne i dyskwalifikuje adwersarza, niezaleznie od sensu jego tekstu. Twoj komentarz emanuje zawiscia (zazdroscia?) dla mojego " jakże pięknego, niemieckiego życia", ktore w rzeczy samej jest (przewaznie) piekne, a nieinstalowanie i nieuzywanie przeze mnie polskich liter ma sensowne powody, z ktorych nie zamierzam sie PRZED TOBA tlumaczyc, gdyz podejrzewam, ze ich nie zrozumiesz, albo znow wypaczysz sens calej wypowiedzi przez ignorancje. Ucz sie jezykow, to rozszerza horyzonty i ulatwia zycie!
Odpowiedz@Moby04: "Karta kredytowa działa tak, że zamiast własnych środków masz linię kredytową." Skoro wiesz jak działa karta kredytowa, to czemu w poprzedniej historii chciałeś przelewać na nią jakieś środki? Przecież jedyne co możesz zrobić z kartą kredytową, to ją spłacić. Nie ma mowy o przelewaniu czegokolwiek.
Odpowiedz@notaras: Nie wiem jak Ty ale ja kartę spłacam przelewem. Więc przelewam na nią środki. Taki psikus.
OdpowiedzMoże i fake, ale w Niemczech bardzo często poziom obsługi klienta jest niski, a pracownicy zwłaszcza dużych firm i instytucji nie przykładają się zbytnio do roboty. Zamiast wyjaśnić sprawę, wolą wysłać facture, a nuż jeleń zapłaci. Z amazonem zawsze miałem dobre doświadczenia, ale np. dostawca internet potrafił potrącić mi z konta 3,20 EUR bez żadnej faktury. Kiedy odrzuciłem ten przelew (właściciel konta ma prawo anulować taka transakcję), przysłali mi pismo grożące karami i odsetkami. Sprawa wyjaśniła się dopiero, kiedy w ankiecie konsumeckiej dałem im najniższe noty i zatroskana kobieta zadzwoniła z pytaniem, o co chodzi. Z kolei z urzędem targowałem się o wysokość podatku drogowego. Przysłali mi pismo, że muszę zapłacić 86 EUR zaległego podatku za samochód, którego już nie miałem (za okres lipiec-grudzień, podczas gdy samochód sprzedałem w kwietniu). Przesłałem im skan potwierdzenia wyrejestrowania mailem, nie było odpowiedzi, tylko za pare dni kolejne wezwanie do zapłaty - tym razem 46 EUR. Wkurzyłem się i napisałem im co myślę, to odpisali, że mam nadpłatę w wysokości 23 EUR i proszą o podanie numeru konta. Wyglądało to, jak targowanie się o cenę ziemniaków.
OdpowiedzNiestety... to nie jest fake. Dzisiaj zawołali ode mnie wyciąg z karty kredytowej tylko po to, żeby chwilę później wołać wyciąg z konta. Nie twierdzę, że Amazon jest do bani (zwykle jakość obsługi jest świetna) ale ta sytuacja mnie przerasta...
Odpowiedz