Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Taka sytuacja: przed blokiem, w którym mieszkam, jest chodnik, potem trawniczek, miejsca…

Taka sytuacja: przed blokiem, w którym mieszkam, jest chodnik, potem trawniczek, miejsca parkingowe i ulica. Chodnik z parkingiem w kilku miejscach łączą przecinające trawnik chodniczki, umożliwiające dojście do miejsc parkingowych. Chodniczki te zrobione są jednak trochę "dla picu", gdyż parking jest wąski i na wyznaczonym przy chodniczku miejscu nie da się stanąć inaczej, niż zastawiając rzeczony chodniczek. Co ważne dla tej historii, przechodzenie przez ulicę w tym miejscu jest niebezpieczne, bo spomiędzy samochodów wychodzi się prosto na ruchliwą drogę. Oznakowane przejście znajduje się jakiejś 15 metrów dalej.

Pewnego wieczora zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu parkingowym, częściowo zastawiając wspomniany chodniczek (inaczej się nie da). Ledwo wysiadłam z samochodu i zaczęłam rozładowywać bagażnik, podeszła do mnie elegancka para w średnim wieku, która oczywiście właśnie przeszła przez ulicę w miejscu nieoznaczonym i wciskała się między samochody. Wywiązał się między nami następujący dialog:

Pani (jeszcze dość uprzejmym tonem): - Zastawiła pani przejście dla pieszych, proszę przeparkować samochód.
Ja: Ten chodniczek to dojście do miejsca parkingowego, tu nie ma przejścia.
Pani (lekceważąco): - Proszę paaani, widać, że pani nie jest stąd (mieszkam tam od 30 lat :), tędy wszyscy przechodzą!
Ja: Nie zmienia to faktu, że tu jest parking, a nie przejście.
Pani(już nerwowo): A jak pani będzie miała dzieci (tu spostrzegając wózek, który przed chwilą wyjęłam z bagażnika), o, już pani ma, tym lepiej, jak pani sobie wyobraża matkę z wózkiem, która chce tędy przejść?!
Ja (już wkurzona): W ogóle sobie nie wyobrażam! Nigdy tędy nie przeszłam z wózkiem, bo to głupota! Przejście dla pieszych jest kilka kroków stąd!
Pani: Nie no, z panią się nie da rozmawiać! Ja porozmawiam z administratorem budynku (co ma piernik do wiatraka?), niech coś z tym zrobi!
Ja: Wie pani co, ja mam lepszy pomysł. Zadzwońmy na policję, niech przyjadą i wypowiedzą się, czy wykroczenie popełniam ja, parkując na wyznaczonym miejscu parkingowym, czy pani, przechodząc przez ulicę w tym miejscu?

Pani popatrzyła na mnie jak na wariatkę i pukając się w czoło zaczęła wycofywać się idąc tyłem (co swoją drogą wyglądało komicznie), jakbym co najmniej miała wbić jej maczetę w plecy. Jej mąż, który cały czas się nie odzywał, z bezpiecznej odległości krzyknął do mnie:
- Życzę pani, żeby ktoś pani urwał lusterko!

No i co zrobisz, nic nie zrobisz.

parking

by kasiunda
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sapphire101
10 16

Nigdy nie pojmę ludzi, którzy mając 10 czy 15 metrów do przejścia nie potrafią tych 20 kroków zrobić. Nie wiem, czy oni nie mają prawa jazdy? Czy nigdy w życiu nie jechali samochodem? Nie wiedzą, że ta maszyna potrzebuje kilku, czasem nawet kilkunastu metrów, aby wyhamować? Wystarczy przecież 10 minut przejażdżki osobówką w mieście, żeby zrozumieć po co są przejścia i dlaczego nie wyłazi się jak święta krowa na ulicę w dowolnym miejscu. A jeszcze człowieku zatrąb na takiego to z japą wyskoczy, że on jest pieszy i ma pierwszeństwo. A kobieta w ogóle przekracza wszelkie normy, sugerując, że biedne matki z dziećmi nie będą miały jak przejść - brawo, świetny przykład dla najmłodszych. Zazwyczaj takie cwaniactwo kończy się tam, gdzie zaczyna się kalectwo po wypadku typu: "przecież-ludzie-tu-zawsze-przechodzą".

Odpowiedz
avatar kasiunda
6 10

@sapphire101: Niestety nawet tam, gdzie zaczyna się kalectwo, często nie kończy się cwaniactwo, bo według wielu ludzi najwidoczniej pierwszeństwo pieszego oznacza możliwość przechodzenia w dowolnym miejscu. W razie wypadku oczywiście zawsze winny jest kierowca, nawet jeśli jechał przepisowo i dosłownie nic nie mógł zrobić.

Odpowiedz
avatar kasiunda
16 18

@Rispekt: Ja za to widzę w mojej okolicy bardzo często osoby zazwyczaj starsze wchodzące na ruchliwą ulicę w miejscu nieoznaczonym bez rozejrzenia się. Oni nie widzą nadjeżdżających aut, bo w ogóle nie patrzą. Zresztą, nie ma sensu licytować. Bezmyślnie zachowują się i kierowcy i piesi. Nie podoba mi się tworzenie opozycji: napisał coś kierowca, to piesi na niego z zębami! Bo kierowcy to też... Jedyna opozycja jaka tu powstaje, to ludzie rozsądni i nierozsądni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2015 o 14:56

avatar Bastet
6 8

@Rispekt: Bo zazwyczaj nie widzą samochodów, włażą na ulicę patrząc w komórkę. Albo wpychają wózek z dzieckiem spomiędzy samochodów a mamcie same dopiero wychodzą.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-3 3

@kasiunda: tu się nie zgodzę. W chwili wypadki czy to w postaci wykroczenia(bez uszkodzeń powyżej 7 dni) czy przestępstwa(uszkodzenia narządów ciała powyżej 7 dni) w przypdaku gdy jedziesz przepisowo, co zostanie sprawdzone na podstawie śladów hamowania nagłego przy takich bezmózgach, winny jest pieszy przechodzący w miejscu niedozwolonym. ZAWSZE. Tym bardziej, że przypisy jasno określają kiedy można przejść nie po pasach. Dla zawistnych pieszych: Doga jedno jezdniowa, bez wydzielonego torowiska. co najmniej 100m do najbliższego przejścia. Z zachowaniem szczególnej ostrożności. Zacytuję teraz sentencję mojego nauczyciela jazdy: "Co robimy gdy widzimy babcię przechodząca w miejscu niedozwolonym? Włączamy wycieraczki i jedziemy dalej..." Jesteś trzeźwy, masz sprawne hamulce(testy po zdarzeniu) i w miarę przepisową prędkość lub poniżej(ślady po hamowaniu) to jedyne co należy zrobić to wezwać odpowiednie służby i postarać się nie dobić poszkodowanego za pyskówki, które zapewne polecą. I nie pozwolić mu uciec z miejsca zdarzenia jeśli uderzenie było mocne bo może za rogiem zacząć zwijać się z bólu z powodu obrażeń, których uważał że nie ma" A teraz mała ciekawostka o przepisach i "równych i równiejszych". Zapewne pamiętają niektóry sprawę prezydenta Wrocławia, który wpakował się urzędowym Pathfinderem po 6 rano z pasażerem(ką) pod tramwaj w wyniku czego sam uszkodził siebie którąś z kości w biodrze? Pomijając fakt, ze pozwolił pasażerowi się oddalić po takim zdarzeniu przed przyjazdem służb i wyjeżdżał z ulicy z zakazem ruchu (a nie miał wymaganej do wjazdu tam przepustki), To doszło do uszkodzeń ciała powyżej 7 dni. Na co Policja wlepiła mu mandat za kolizję i wjazd pod zakaz... Z tego co wiem to to kwalifikuję się na wypadek drogowy i podlega rozprawie sądowej... I każdy inny by tak skończył. Ale są równi i równiejsi...

Odpowiedz
avatar kasiunda
3 3

@Doombringerpl: Wiem, że w takim przypadku jak opisujesz winny jest pieszy. Chodziło mi o to, że w świadomości niektórych pieszych oni mają pierwszeństwo zawsze i wszędzie, a w razie wypadku zawsze winny jest kierowca. Widać to po ich zachowaniu, gdy np. zahamujesz z piskami przed kimś, kto Ci wyskoczył przed koła, a on jeszcze cię zwyzywa zamiast przeprosić.

Odpowiedz
avatar Kunegunda95
2 2

@kasiunda: Masz rację z tym, że to najczęściej osoby starsze przechodzą nie na pasach. W pobliżu rynku w moim miejscu zamieszkania nie opłaca przekraczać 30 km/h, bo nawet jak nie ustępujesz to święte krowy wbiegają na pasy... Kawałek dalej, koło banku PKO są pasy, jako dziecko byłam świadkiem jak starsza pani przechodziła około 20 metrów od tych pasów, nie rozejrzała się, wjechał w nią młody chłopak, kobitka tylko się poturlała po jezdni jak jakiś walec. Później się okazało, że szła właśnie na ten nieszczęsny rynek, co śmieszniejsze po tej stronie, którą szła, było przejście dla pieszych z sygnalizacją świetlną w odległości max 100-150 metrów... Czasami głupota i bezmyślność niektórych ludzi mnie powala.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2015 o 23:36

avatar wumisiak
4 8

"życzę pani, żeby ktoś pani urwał lusterko!" - cóż za dyplomata... ;-)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
10 10

Oj, coś mi się wydaje, że słowo stanie się ciałem. Lepiej zaimstaluj kamerkę, bo dni twoich lusterek wydają się być policzone.

Odpowiedz
avatar kasiunda
7 7

@Fomalhaut: nawet myślałam o tym, ale czy są kamerki z widokiem na lusterka?

Odpowiedz
avatar Kunegunda95
8 8

Ja jakiś rok temu zostałam zwyzywana od głupich gówniar co się nie znają, bo zwróciłam uwagę państwu, którzy zaparkowali pół auta na chodniku a pół na ulicy 2 metry przed pasami, auto zastawiło 3/4 chodnika (jest on bardzo wąski), natomiast pani pasażerka rozmawiała sobie z koleżanką - otwarte drzwi i stojąca pani zablokowały resztę chodnika. Najśmieszniejsze jest to, że krzyczała na mnie pani, która była pasażerem, pan kierowca zrobił skruszoną minę. Ludzie są serio dziwni.

Odpowiedz
avatar Kamisha
3 3

Podczas ostatnich pięknych świąt Wielkanocnych mieliśmy z mężem podobną sytuację. Przechodząc przez ulicę chcieliśmy wejść na chodnik, ale dokładnie przed naszymi twarzami zatrzymał się samochód - stanął na chodniku, mimo iż wyznaczone miejsca parkingowe były tak zrobione, że nie dało się zająć samochodem chodnika [wszystkie miejsca zajęte, w końcu święta]. Zmusił tym nas do obejścia auta przez wyjątkowo wielką kałużę okraszoną sporą obwódką z błota. Mąż zapukał w szybkę - za kierownicą siedziała młoda dziewczyna - i uprzejmie poinformował, ze tu jest chodnik i że tu się nie parkuje. Nagle z tylnego siedzenia wylatuje podchmielony facet [na oko ojciec dziewczyny], przy okazji z impetem uderzając drzwiami w lusterko samochodu stojącego obok i tako rzecze: - Co chodnik!! My już godzinę urwał szukamy! Mąż: - A co mnie to obchodzi? Na chodniku się nie parkuje. - [tu nie usłyszałam, co powiedział, ale chyba coś o policji] M: - No ja zaraz mogę zadzwonić. - Ja zaraz tobie mogę w łeb przydzwonić! I weź z burakiem gadaj :)

Odpowiedz
avatar kasiunda
0 0

@Kamisha: O, też przyjemniaczek.

Odpowiedz
avatar aja90
1 3

mieszkasz w pyskowicach przy wojska polskiego od 8-4 ? bo ja kiedys tam miałam podobą sytuację ale z panem który życzył mi aby mi ktoś porysował auto

Odpowiedz
avatar kasiunda
0 0

@aja90: Nie, widocznie jest sporo panów tego pokroju :-)

Odpowiedz
avatar piotrs72
1 1

No cóż -- wygląda, ze niektórzy po prostu lubią się kłócić. Wczoraj miałem taką sytuację: Skręcałem w z głównej ulicy w lewo w osiedlową -- widzę faceta wchodzącego na przejście na osiedlowej, widzę, też że mam akurat spory odstęp w samochodach z naprzeciwka (na co czasami trzeba sporo czekać), więc szybko w lewo i hamuję bezpośrednio przed przejściem. Za to facet -- widząc mnie zbliżającego się do przejścia -- nagle przyspiesza -- wbiega tak by być centralnie przede mną rozkłada ręce -- normalnie Gandalf ,,no pasaran'' i zaczyna krzyczeć, że jestem pirat, że chciałem go rozjechać... Ja zauważam, że przecież się zatrzymałem (nie mówiąc nic o szczególe, że gdybym chciał przejechać, to mógłbym go ominąć -- ale zgodnie z przepisami i dobrym wychowaniem zatrzymuję się przed przejściem). On dalej nawija, że ,,gdyby nie wbiegł to na pewno bym się nie zatrzymał'' (od kiedy wbieganie jest zalecanym sposobem poruszania się po pasach?), na szczęście byłem w dobrym nastroju i nie dałem się sprowokować. Po kilkudziesięciu sekundach znudziło mu się i poszedł wygrażając pieścią -- a ja nadal nie rozumiem co on chciał osiągnąć?

Odpowiedz
Udostępnij