Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Żona kolegi zięcia sąsiada po pół roku bezowocnego poszukiwania pracy stwierdziła, że…

Żona kolegi zięcia sąsiada po pół roku bezowocnego poszukiwania pracy stwierdziła, że sytuacja dojrzała do tego, żeby się samozatrudnić. Po szybkim ogarnięciu opcji dofinansowań z PUPy i PROWu uznała, że założy spółdzielnię socjalną.
Kiedy spytałam czym to to jest usłyszałam: "musi być 6 bezrobotnych, dostajemy każda z nas dofinansowanie, wydajemy je wg. kosztorysu, a potem zatrudniamy siebie nawzajem". Acha.
W każdym razie- dziewczyny się między sobą dogadały. Wymyśliły bar typu mleczny z cateringiem. Bar potrzebuje kuchni z zapleczem a kuchnia potrzebuje mieć projekt adaptacji ze zmianą sposobu użytkowania, uzgodniony w sanepidzie, u strażaka i bhpowca... I tu z polecenia sąsiada zięć powiedział koledze który powtórzył żonie, że ja tanio i szybko mogę coś takiego ogarnąć:)
One niby w tej spółdzielni były równorzędne, ale jak w każdym stadzie musiała pojawić się samica alfa i wyszło na to, że to rzeczona żona.
W praktyce (a byłam przerażona wizją rozmowy z szóstką inwestorów na raz) wyglądało to tak, że zawsze byłą owa rzeczona żona i ktoś jeszcze z reszty. A że byłam na miejscu często, to szybko poznałam całą "drużynę". Z wyjątkiem jednej dziewczyny- "Aśki", z zawodu księgowej.
Gdy na żarty poruszyłam temat moje rozmówczynie zrobiły się lekko czerwone i wyznały, że mają z laską problem... bo raz, że w ogóle się nie pojawia, dwa: że trzeba do niej jeździć na głęboką wieś z dokumentami żeby cokolwiek podpisała, trzy będą same własnymi ręcami lokal remontować bo mają kasę tylko na urządzenia i nie liczą, że Aśka będzie z nimi przysłowiowe płytki kładła.A wywalić jej z całej inicjatywy nie mogą, bo muszą być w tym składzie przez rok.
Jak przyszło o zdawania dokumentacji- w atmosferze ulgi, przekroczenia kamienia milowego całego przedsięwzięcia itd- odbywającego się przy ciastku i piwku- to też Aśki nie było. Aśki nigdy nie było.
Dziewczyny wystartowały z działalnością 2.01.15- po ciężkim remoncie robionym systemem gospodarczym. Aśki na otwarciu nie było.
10.02 przyniosła chorobowe od lekarza, ze względu na szósty tydzień ciąży.
"Nawet nie udawała, że to z zaskoczenia"- skończyła mi relacjonować żona kolegi zięcia sąsiada.

by takatamtala
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
17 19

Jak zwykle "piekielni bawią i uczą", bo też nie wiedziałam, że jest coś takiego jak spółdzielnia socjalna. A dobrze wiedzieć.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
3 21

Żona kolegi zięcia sąsiada..

Odpowiedz
avatar jelonek
2 34

@gosiak1234: to tak metaforycznie oznacza ze ktoś kogos poznał przez pocztę pantoflową. Coś jak "znajomy znajomego kolegi" itp. Umiejetność czytania ze zrozumieniem w narodzie szwankuje, oj tak.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-5 7

@Sharp_one: ze znakami interpunkcyjnymi proste. Bez nich już nie takie oczywiste.

Odpowiedz
avatar jelonek
9 9

@Iceman1973: bo to o kogo chodzi ma akurat fundamentalne znaczenie w tej historii! Łopatologicznie Ci wytlumacze: autorka specjalnie tak to zagmatwała bo znaczenia w tym brak. Ale OK, piszmy wszystko jasno, wprost, bez podtekstów i dwuznaczności. Ograniczmy konieczność wysiłku umysłowego do minimum. Moze nieco zgłupiejemy ale jacy będziemy szczęśliwi!

Odpowiedz
avatar takatamtala
8 8

@jelonek: W konkursie "co autor chciał przez to powiedzieć" wygrywa... JELONEK! Tak: dokładnie o to chodziło! Chciałam krótko i zwięźle wytłumaczyć skąd małe, prowincjonalne biura architektoniczne biorą klientów, żeby nie rozwlekać wstępu do historii. Zastępy zięciów i kupli kolegów są niezastąpione! Owacje dla Jelonka!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 kwietnia 2015 o 14:38

avatar eulaliapstryk
6 6

@jelonek: U mnie w rodzinie się na takiego mawiało: "Felka brata kobity syn" i to jednym ciągiem, bez żadnych przerw między wyrazami. Przy tym żona kolegi zięcia sąsiada jest wręcz krystalicznie przejrzysta. :D

Odpowiedz
avatar takatamtala
3 3

@Iceman1973: ja się nie obrażam. Ja tylko nie mogę uwierzyć, dlaczego szukasz problemu tam gdzie go nie ma... skoro wszyscy jak się okazuje koniec końców zrozumieli. Co do mojego stylu pisarskiego... mam jaki mam. To nie jest tego typu portal, żeby tu miały odchodzić warsztaty literackie. Mogę pisać jak mi się żywnie podoba- byle po polsku.

Odpowiedz
avatar jelonek
4 4

@Iceman1973: Napisałam co oznacza wypowiedź autorki a Ty na to: "@gosiak1234 ma rację. To zdanie kompletnie nie oznacza tego, co określasz jako "coś jak..." i jest totalne bez sensu. Forma jest tak beznadziejna, że cholera wie o kogo chodzi." Z tego właśnie wywnioskowałam, że nie wiesz co autorka miała na myśli. Nie zgodziłeś się ze mną -> ja mam rację -> Ty nie. A teraz wygląda to tak jakbyś wykręcał kota ogonem byleby nie przyznać się do błędu :) Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
0 2

@Jelonek ja rozumiem co autorka miała na myśli:-) bardziej chodziło mi o złożoność tego wyrażenia:-D pozdrawiam :-)

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
2 2

@Iceman1973: No tak, z jednej strony racja, ale to są po prostu takie umowne określenia, których się nie traktuje dosłownie. Coś jak biblijne "czterdzieści dni i czterdzieści nocy", które oznacza, że coś trwało przez czas dłuższy, ale w zasadzie nikt nie wie, ile. Albo pokrewieństwo na zasadzie "moja babka twojej babce podawała gruszki w czapce" i tam też nikt nie wnika w gatunek gruszek, fason czapki i jak babcia się z domu nazywała. No. Tak, że tego. Pewnie rozumiemy, ale rzecz w tym, że tu naprawdę nie ma problemu. ;)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-2 2

@jelonek: Masz rację. Rzeczywiście napisałem tak, że mogłaś zrozumieć iż nie rozumiem co autorka napisała. Nie wykręcam jednak kota ogonem bo zrozumiałem o czym pisze takatamtala. @takatamtala, ok masz rację, to nie warsztaty literackie. Nie ma tematu. Cała historia jest ok., jeśli o to Ci chodzi.

Odpowiedz
avatar jelonek
1 1

@gosiak1234: i właśnie dlatego nie lubię dyskusji w internetach :D można się pogubić bez intonacji i inszych dodatków

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
-4 12

A praca w kraju jest tylko nie ma pracowników.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 17

@Zeus_Gromowladny: jedną moją koleżankę ciąża( z zaskoczenia) uratowała przed wyrzuceniem ze sklepu w którym pracowała 10lat. Polska jest na tyle pomerdanym państwem,że cwaniacy i nieroby mają tu najlepiej, a normalni pod górkę.

Odpowiedz
avatar Katka_43
2 14

@Day_Becomes_Night: Rozumiem, że specjalnie w tę ciążę zaszła?

Odpowiedz
avatar SirCastic
6 12

@Day_Becomes_Night: przed wyrzuceniem - np. dyscyplinarnym - rodzicielstwo nie chroni. A rozwiązanie umowy może co najwyżej odsunąć w czasie. Chyba że koleżanka planuje dalej oszukiwać system.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 12

@Katka_43: no nie. Pół roku wcześniej poroniła i obydwoje z mężem przeżyli to na tyle mocno,że nawet o następnej ciąży nie myśleli. A tu gumka zawiodła i masz babo placek :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 14

@SirCastic: nie, po prostu szefowej interes niby źle szedł. Gdybyś miał do wyboru, wywalić córkę koleżanki z 5miesięcznym stażem czy pracownicę z 10letnim, to kogo by§ wybrał :) wiedziałam,że uznacie znajomą za oszustkę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
26 32

Noż urwał-że jego, że w mordę, że mać!!! To po dziesięciu latach roboty w jednej firmie kobieta nie ma prawa zajść w planowaną ciążę, bo to znaczy, że jest oszustką? A jak zajdzie "niechcący" - to już nią nie jest? A to, że ciężarną można wywalić na zbitą mordę z roboty BEZ POWODU, nie troszcząc się o to, co dalej stanie się z nią i jej dzieckiem - też popieracie? Co to za posrana mentalność jest? I kto to mówi? SAME BABY! Tfu!!!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

@Armagedon: no. Dzieciate,staruchy i stare panny z gromadką kotów to zło i najlepiej rozstrzelać. Ci co się dorobili-do gazu bo pewno złodzieje, oszuści co się na krzywdzie ludzkiej wzbogacili. Jeżeli nie zapi###alasz za 5zł na godzinę po 12/24 to tobie szacunek się nie należy. Coś jeszcze?

Odpowiedz
avatar Shineoff
16 20

@Armagedon: Przeraża mnie takie podejście. Tak samo jak niektóre kobiety rodziły naturalnie swoje potomstwo i wyżywają się oraz obrażają takie, które zdecydowały się na cesarskie cięcie. I tak samo "terrorystki laktacyjne" ubliżają kobietom karmiącym inaczej niż naturalnie. I z zachodzeniem w ciążę to samo - jak jedną z roboty wyrzucili, bo zaszła w ciążę, to teraz każda, która "zajdzie" i jej nie wywalą to oszustka i wyłudzaczka. Zamiast trzymać się razem i sobie nawzajem pomagać to ludzie wykorzystują każdą szansę aby kogoś skrytykować albo zniszczyć mu życie jak tylko się da.

Odpowiedz
avatar Ostryy13
-2 4

Ok miejsc pracy moze nie byc ale nawet jesli to gdzie sa kutwa pracujacy chetni do zatrudnienia.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-3 9

@Day_Becomes_Night , @Armagedon : Dlaczego Wy odmawiacie pracodawcy swobody w dysponowaniu pracownikami? Kto w końcu decyduje o zatrudnieniu w placówce? A co do oszukiwania czasem/często wychodzi jak widać w tekście głównym... To gdzie tu posrana mentalność ?

Odpowiedz
avatar mailme3
2 6

@Armagedon: "To po dziesięciu latach roboty w jednej firmie kobieta nie ma prawa zajść" To straszne! Zgadzam się z naczelną wojującą feminoterrorystką na tym portalu. Świat schodzi na psy...

Odpowiedz
avatar SirCastic
0 6

@mailme3 @Armagedon : "...pracownica po 10 latach pracy zaszła..." brzmi zupełnie inaczej niż "ciąża z zaskoczenia uratowała przed wyrzuceniem"

Odpowiedz
avatar mailme3
4 4

@SirCastic: Jeżeli ciąża, nieistotne czy z zaskoczenia, czy nie (choć osoby starające się wiedzą, że to planowanie często jest dość rozciągnięte w czasie) ma wieloletnią pracownicę ratować przed zwolnieniem, to niestety nie jest fajnie.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-2 2

@mailme3: Nie jest fajnie. Dla nikogo nie jest fajne.

Odpowiedz
avatar Ara
2 2

@Day_Becomes_Night: Rozumiem o co Ci chodzi i zgadzam sie, jednak moim zdaniem najwieksze pretensje powinnas miec nie do pracodawcow, tylko do calej rzeszy tych cwaniar, ktore wrecz chwala sie potem w internecie jak to w ostatnim momencie przed widoczna ciaza znalazly prace i teraz moga spokojnie isc na macierzynski.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 12

No przecież miała prawo, nie? A na serio, to gdy pracownica wytnie taki numer firmie lub mężczyźnie-pracodawcy, zaraz kupa luda jej broni. Więc tu czemu nie? Co za różnica, tak naprawdę?

Odpowiedz
avatar SirCastic
3 7

@bloodcarver: prawo Kalego, ot co.

Odpowiedz
avatar takatamtala
10 22

@bloodcarver: Różnica jest taka, że miały równorzędnie pracować na wspólny interes, a ona się nie wywiązała. Wyłudziła korzyść w formie pracy fizycznej i intelektualnej ( opracowywanie kosztorysu, wypełnianie wniosków) a potem zostawiła dziewczyny na lodzie na samym początku wspólnej inicjatywy. O mały włos nie straciły dotacji, a wszystkie były bez pracy naprawdę bardzo długo. Jest różnica między istniejącą firmą a czymś co dopiero sie tworzy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 14

@takatamtala: Nie, nie bardzo. Istniejące firmy też padają. Zwłaszcza w sytuacji, gdy pracownik / pracownica znika z kluczowego projektu.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-2 4

@takatamtala: Dulszczyzna

Odpowiedz
avatar menevagoriel
7 7

skoro i tak miały z nią problemy, to może nawet lepiej. Nie będą musiały (po 30 dniach) za nią ZUSu płacić.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
0 6

Wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi? Czytam, czytam i nie potrafię zrozumieć...

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 8

@ejbisidii: No nie tylko ty. Podejrzewam, że nikt z czytelników, jak dotąd, nigdy nie słyszał o spółdzielni socjalnej, oraz o formie tej działalności. Nie wiadomo, jakie dokładnie przepisy obowiązują przy zakładaniu tego typu "interesu", kto kogo zatrudnia i na jaką umowę. Ale nic to. Bo w sumie w historii chodzi o to, że jedna z "udziałowczyń" wyszła z założenia, że koleżankom wystarczy tylko jej kasa z dofinansowania, a o resztę niech się martwią same. Ale, prawdę mówiąc, i tak nie wiadomo jak wielka jest piekielność tej pani. Na przykład, jak dalece może popsuć dziewczynom szyki (i zyski) jej ciąża. Bo przecież "zatrudniają siebie nawzajem", co też - do końca - jasne nie jest. A mnie najbardziej w tym wszystkim interesuje, czy owo "dofinansowanie" trzeba spłacać, czy w razie plajty wszystkie ponoszą takie samo ryzyko i czy, w związku z tym, pani ciężarna nie boi się o przyszły byt, swój i swojego dziecka?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 kwietnia 2015 o 0:58

avatar takatamtala
3 5

@Armagedon: http://www.ekonomiaspoleczna.pl/x/672519 Piekielne było to, że one się do tej spółdzielni nie rekrutowały się z ulicy, tylko z puli osób które dobrowolnie zgłosiły si do programu. od momentu początku rekrutacji do otwarcia minęło pol roku wypełnione ostra harówą- z której tamta się wypisała. Jak nie chciała pracować, to mogła sobie darować zawracanie wszystkim d... Jakby nie jej fochy i widzimisię to miałyby pełnowartościową pomoc. A tak tylko się wściekały bo czuły się wykorzystane.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 9

@Armagedon: Nigdy wcześniej nie słyszałem o spółdzielniach socjalnych, a jednak nie miałem najmniejszego problemu ze zrozumieniem historii. Bo tak naprawdę forma prawna ich działalności jest tu tylko tłem, istotny jest fakt, że jedna z uczestniczek grupy żerowała na innych. Jedyną różnicą w porównaniu do normalnego zatrudnienia jest brak możliwości pozbycia się pasożyta.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 1

@Jorn: "Ale nic to. Bo w sumie w historii chodzi o to, że jedna z "udziałowczyń" wyszła z założenia, że koleżankom wystarczy tylko jej kasa z dofinansowania, a o resztę niech się martwią same." Zdaje się, że ja sama to napisałam w komentarzu powyżej, więc niepotrzebnie mnie pouczasz. A tego, jak się robi koleżanki w bambuko, być może, "bohaterka" nauczyła się na studiach "podczepiając" się do prac zbiorowych typu prezentacje, czy referaty, które to - podobno - doskonale kształtują umiejętność działania w kolektywie. Mnie, natomiast, interesowałoby dodatkowo, czy sprytna koleżanka - oprócz tego, że dotąd nie kiwnęła palcem, będzie jeszcze mogła - nadal palcem nie kiwając - czerpać dochód z późniejszych, ewentualnych zysków tej spółki? Nie zamierzam jednak zgłębiać - zapewne skomplikowanych i napisanych językiem urzędowo-prawniczym - regulaminów i przepisów dotyczących powstawania spółdzielni socjalnych (bo jest mi to do niczego niepotrzebne), tym bardziej, że historia jest nietypowa i nie ma gwarancji, że taki wariant w ogóle gdzieś znajdę. Natomiast pozostawało mi mieć nadzieję, że taką wiedzę posiadają zainteresowane panie, a co za tym idzie - autorka opowieści.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 kwietnia 2015 o 13:37

avatar takatamtala
1 1

@Armagedon: "Natomiast pozostawało mi mieć nadzieję, że taką wiedzę posiadają zainteresowane panie, a co za tym idzie - autorka opowieści." Ależ moja droga, ja się w życiu mam znać tylko na budownictwie i prawie budowlanym :). To naprawdę dość. Ja nie potrzebuje wiedzieć jak działa spółdzielnia socjalna, żeby zrobić im zaplecze kuchenne. Cały kontekst dla mojego projektu znam tylko dzięki towarzyskiej rozmowie i własnej ciekawości, zwanej krótko tendencją do plotkarstwa. Ale o te dochody to się muszę faktycznie dziewczyn spytać :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 kwietnia 2015 o 13:50

avatar Armagedon
2 2

@takatamtala: No, zapytaj, bo to jest bardzo ciekawe zagadnienie. Pani Asia mogła dołączyć do koleżanek pod wpływem namów i swego rodzaju presji, gdyż do przedsięwzięcia potrzeba było sześć pań. Może uznała, że skoro dzięki jej zgodzie dziewczyny dostały dotację - to na tym jej rola się kończy? Jeśli, na dodatek, okazałoby się, że nie generuje ona żadnych dodatkowych kosztów, nie liczy na zysk, tylko na spłatę swojej części dotacji - to w sumie nie byłaby aż tak bardzo piekielna. Może nie jest do końca przekonana co do owego projektu, może jest również samicą alfa i nie mogła dogadać się z obecną liderką, bo miała inne pomysły, a może faktycznie jest cwaniarą, która z góry zaplanowała sobie cały scenariusz, wiedząc, że jej to zapewni bezproblemową ciążę i macierzyństwo. Nadal jednak pozostaje otwarta kwestia, co będzie, gdy firma zdechnie? Wniosek podsumowujący: "Powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki." Szczególnie, jeśli spółkę tworzy kilkuosobowa - znającą się o tyle, o ile - grupa przypadkowo dobranych osób.

Odpowiedz
avatar takatamtala
3 3

@Armagedon: Więc się spytałam. Dziewczyny przed rozpoczęciem pracy baru były zatrudnione na 1/6 etatu każda i tyle ZUSu i wypłaty zapłaciły Aśce za grudzień, bo musiały się zatrudnić wcześniej niż rozpoczęły działalność baru, co wynikało z terminów określonych w dotacji. Opłaciły te ZUSy i wypłaty z dotacji, bo mogą w jej ramach pokrywać takie koszta. Aśka co prawda zażądała całego etatu- w następnym zdaniu, po obwieszczeniu, ze jest w ciąży- ale dziewczyny się nie zgodziły. Po pierwszym miesiącu wszystkie koszty związane z Aśką pokrywa ZUS. Co do dziewczyn po zastartowaniu baru wypłacają sobie najniższa krajową- jak im wyjdzie z utargu i po odliczeniu kosztów. Osoby do projektu zostały wybrane na podstawie ankiet podczas rekrutacji z osób które same się zgłosiły do PROWu. A Aśka- od momentu podpisania umowy- stała się czysto wirtualną postacią. Więc jej spiekalność polega raczej na stratach w wymiarze pracy intelektualnej i fizycznej, której nie wykonała we wspólnym przedsięwzięciu, które wszystkie pozostałe dziewczyny fizycznie i psychicznie rozłożyło.

Odpowiedz
Udostępnij