Ah, te szpitale!
Za czasów, gdy byłam w 3 klasie gimnazjum przytrafiło mi się dosyć interesujące wydarzenie.
Mianowicie: miałam wypadek na WF-ie. Niby nic takiego, dostałam tylko piłką od siatkówki (była twarda ;)) w rękę. Patrzę, większych szkód nie ma. ALE! Serdeczny palec napuchnięty. Razem ze spanikowaną nauczycielką od WF-u czym prędzej udajemy się do pielęgniarki. Na miejscu pytam się, czy ściągnąć pierścionek z napuchniętego palca. Pielęgniarka stwierdza, że nie muszę, a palec wygląda normalnie i nic mi nie będzie- smaruje maścią, obwiązuje bandażem i do widzenia.
Po kilku godzinach palec zaczął mnie porządnie boleć. Odwinęłam bandaż, a tam palec napuchnięty tak, że wyglądał jak trzy palce w jednym. Tata przyjeżdża, jedziemy do szpitala na ostry dyzur. Kolejka. Po odczekaniu swojego, wchodzimy do Pana lekarza. Młody- na oko to od razu po studiach. Zarządził rentgen. Znowu czekanie. Po przyjęciu Pan lekarz (l) stwierdza:
(l): -Miała Pani duże szczęście. Niestety musimy przeciąć Pani pierścionek. Krew nie dopływała do dalszej części palca i gdyby Pani przyjechała godzinę później, palec zostałby amputowany. Widzę kość, która jest przesunięta o - dosłownie - dwa milimetry. Gips.
Mnie dosłownie zatkało. Czy Pani pielęgniarka nie powinna przypadkiem pomyśleć o tym? Albo chociaż zaproponować ściągnięcia pierścionka?
Dalsza część jest jeszcze lepsza. Założono mi na rękę szynę sięgającą do łokcia i obejmującą wszystkie palce. Z racji, że była to prawa ręka, przez miesiąc nie mogłam jej używać. Na domiar złego- był wrzesień, początek roku szkolnego. Takie moje szczęście. Po miesiącu przychodzę znowu do szpitala. Zarządzenie od tego samego lekarza: DOGIPSUJEMY CAŁĄ RĘKĘ!(w miejsce szyny) "Co będziemy marnować stary gips! Bez sensu robić nawet rentgen, proszę przyjść za 2 miesiące". Mimo, że palec już mnie nie bolał, do zarządzeń lekarza trzeba się stosować. Upłynął termin noszenia gipsu- w końcu, zdejmujemy go! Odwiedzam lekarza (s)- wtedy przyjął mnie starszy Pan, bardziej doświadczony- po zrobionym rentgenie.
(s): -Wszystko pięknie, ładnie. Proszę mi tylko pokazać pierwszy rentgen, zrobiony tuż po wypadku.
Lekarz ogląda go, ściąga okulary i zaczyna się śmiać.
(s): -Przepraszam, ale to nie było złamanie. Najwidoczniej lekarz, który wtedy Panią wtedy przyjął nie umie odróżnić wybitego palca od złamanego i gips był zbędny. Wystarczyłoby zabandażowanie na kilka dni. Naprawdę, to nie było nic poważnego.
Mnie nie było do śmiechu.
słuzba_zdrowia
Od kiedy to do dziecka z trzeciej klasy gimnazjum mówi sie na pani? Coś ściemniasz i capi fejkiem.
OdpowiedzNie ma podstaw do nazwania tego fejkiem.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Niektórzy lekarze zawsze mówią na "Pan/i", niezależnie od wieku.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: 3 gimnazjum to 15-16 lat. Są dzieciaki które w takim wieku wyglądają bardzo dorosło. Poza tym, nie ma chyba jakiejś normy od kiedy można mówić na "pani".
OdpowiedzLudzie, nie popadajmy w skrajności i nie szukajmy fejków na siłę. Jestem w 2 klasie gimnazjum, u lekarza, na poczcie czy w sklepach mówią do mnie per pani, a z moim 1, 60m to za dorośle nie wyglądam.
Odpowiedz@Kuna: Nie chcę cię straszyć, ale 1,60m to i dla dorosłej kobiety dość normalny wzrost, więc nie ma on nic do rzeczy...
OdpowiedzCzy do niektórych Autorów na prawdę nie trafia, że słowa ze zbioru (pan, pani, ty, tobie, ciebie itp) piszemy wielką literą [u]wyłącznie[/u] w listach, korespondencji adresowanej bezpośrednio do tej osoby, a w opowiadaniach należy używać małej litery na początku tych wyrazów?
OdpowiedzJa tam nie wiem, ale jakby mi lekarz powiedział, że mam złamany palec nosić w gipsie przez 3 miesiące, to bym od razu poszła do innego lekarza dla potwierdzenia, bo to z daleka zalatuje bzdurą. Więc albo ktoś nie pomyślał, albo ktoś tu podkoloryzował. A jeśli nie podkoloryzował (w co wątpię), to bym się zastanawiała czy pana pierwszego lekarza nie warto by pozwać o coś, bo jednak unieruchomienie ręki w gipsie na jakikolwiek czas (a już zwłaszcza trzy miesiące) bez powodu to jest jej uszkodzenie i tak długi czas nieruchomości prawdopodobnie wymagałby rehabilitacji. Zresztą, nie wiem jak w "szynie", ale w przypadku gipsu złamanie nie boli już zwykle na następny dzień... Pomijam już fakt, że kto normalny nosi biżuterię na w-fie (przecież to się aż prosi o uraz) i jaka pielęgniarka mówi, żeby nie zdejmować pierścionka i nie jest w stanie rozpoznać wybitego palca...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2015 o 5:33
Nauczyciel pozwolił ćwiczyć w biżuterii? RTG z pierścionkiem na palcu? Tyle czasu w gipsie przy złamanym paluszku?
OdpowiedzUwierz mi, nauczyciele tylko na początku roku mówią o biżuteri i wszystkim, że będą sprawdzać itp. ale później i tak tego nie przestrzegają mając to w dupie... Ale rtg z pierścionkiem to trochę dziwne.
OdpowiedzMój błąd- RTG odbyło się bez pierścionka. Bardzo przepraszam, jeśli nie było po kolei, ale ta historia zdarzyła się dawno temu więc pamięć zawodzi. Nawet młodych :D
OdpowiedzNo to mamy potwierdzenie, że zmyślone :(
OdpowiedzDlaczego sama nie pomyślałaś o zdjęciu pierścionka? Nawet jeśli byłoby to zwichnięcie czy obicie to palec i tak by spuchnął. Trochę można czasami samemu pomyśleć..
OdpowiedzCo do złego rozpoznania i niepotrzebnego uziemienia w gipsie zgadzam się to było piekielne. Co do pierścionka to wybacz, ale ... nawet najłagodniejsze określenie jakie ciśnie mi się na usta nie nadaje się, by je tu przytoczyć! Nie potrafiłaś sama pomyśleć, że palec może spuchnąć i na wszelki wypadek zdjąć ten pierścionek? Trzeba Ci o tym mówić? Trochę jak z tymi instrukcjami na kubkach z gorącą kawą, bez których ktoś by nie wiedział, że może się poparzyć.
OdpowiedzWiem, to było niemądre. Z drugiej jednak strony, skąd miałam wiedzieć, ze ten palec tak spuchnie? Nie PODEJRZEWAŁam nawet, że piłka do siatkówki może spowodować coś tak poważnego :)
Odpowiedz@eyecandy50: nie podejrzewałaś też, że granie w siatkówkę z pierścionkiem na palcu może mieć złe skutki?
Odpowiedz@eyecandy50: Jak to skąd wiedzieć? Uraz - palec - opuchlizna. Nie uszkodziłaś się nigdy wcześniej w życiu? Swoją drogą, w jednym z publicznych miejsc do treningów, przy przebieralni, widziałem niezłe zdjęcie. Dłoń, początek palca, goła kość między stawami, dalsza część palca. Sporo krwi. Zdaje się, że obsługa miała dość pilnowania czy ktoś nie ćwiczy w biżuterii :) Gdy wisiało, nikt nie zapomniał zdjąć. Szokujące ale skuteczne.
Odpowiedz