Będzie o tym, jak mnie pan serwisant savoir vivre'u uczył.
Mam w domu na wyposażeniu lodówkę. Nową. Drogą, w myśl zasady, że biednego nie stać na tanie rzeczy. Podobno porządną. Niestety mimo zapewnień producenta o jej najwyższej jakości, dość szybko odmówiła posłuszeństwa. Wezwałam zatem serwis gwarancyjny.
Tak się składa, że mam również na wyposażeniu raczkujące niemowlę, które z lubością froteruje i wylizuje podłogi, wgniata w nie jedzenie, rozsmarowuje i dopiero zjada - kto zna ten model ten wie, że co rano należy porządnie sprzątnąć i potem jeszcze parę razy w ciągu dnia ze szmatą się przelecieć na kolanach. Dlatego też moje oczy urosły niemal do rozmiarów arbuza, gdy zobaczyłam pana serwisanta dziarsko defilującego po moim salonie i kuchni w obleśnych, ubłoconych, zakurzonych, zapylonych, rozpadających się buciorach. Zwróciłam mu uwagę, że w zaistniałych okolicznościach życzyłabym sobie, żeby zdjął buty bądź założył ochraniacze.
Dowiedziałam się, że jestem niewychowana. Bo gościom się nie każe butów ściągać. A w szczególności "fachowcom", jak to pan określił - to już w ogóle skandal. A jeśli mam takie fanaberie to powinnam być wyposażona w ochraniacze i panu je zaoferować.
Powiem Wam szczerze, że ręce mi opadają na taką mentalność. To już chyba nie te czasy. Pan serwisant nie jest moim gościem, nie przyszedł na kolację w wizytowych, lśniących bucikach stanowiących dopełnienie jego wyjściowego stroju, tylko przyszedł wykonać usługę (której nie powinien musieć wykonywać po roku użytkowania sprzętu). Wystarczającą niedogodnością dla klienta jest problem z niedziałającą lodówką i konieczność wzięcia urlopu w pracy, bo niestety wszystkie terminy, jakie serwis jest w stanie zaproponować, z nią kolidują. Ale pan uważa, że pracującej matce maleńkiego dziecka należy jeszcze dołożyć roboty z myciem podłogi, na której po tym, jak rozmarzł lód z zamrażarki, została urocza, błotna breja. A mi się wydawało, że w takiej sytuacji to w interesie producenta sprzętu jest, żeby klient nie odczuł zbytnio niedogodności związanych z jego awarią. Nie w tym kraju.
Zaraz się pewnie posypią komentarze od osób, które "nie wyobrażają sobie prosić serwisanta o zdjęcie butów" i "jaki problem przelecieć podłogę mopem". Skoro tak sobie pozwalacie to Wasza sprawa. W moim odczuciu serwisant, który wchodzi mi do domu w takich buciorach, jest najzwyczajniej w świecie nieprzygotowany do pracy. Na szczęście są firmy, dla których taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia.
Nie znam żadnych firm, które dają pracownikom ochraniacze na buty. Nie jest to wina montera, a że chciałby zdjąć obuwie to byłaby tylko jego dobra wola, a nie przymus, bo Ty tak sobie życzysz. Swoją drogą ciekawe, ze taką pretensjonalną postawę przejawiają głównie "umęczone mamusie"...
Odpowiedz@Kamisha: Swoją drogą ciekawe, że "umęczonym mamusiom" nie przeszkadza jedzenie wgniecione i rozsmarowane po podłodze, a przeszkadzają usmarowane buty pana serwisanta. Nie przeszkadza również rozlana malowniczo wokół lodówki kałuża, w którą pan serwisant powinien dziarsko wkroczyć w samych skarpetach. A poza wszystkim innym, "swoją drogą ciekawe", co to za mamusia, która raczkującemu niemowlęciu podaje posiłki na podłodze?
Odpowiedz@Kamisha: To, że Ty nie znasz, nie znaczy, że nie istnieją. A skoro Cię tak ciekawią "umęczone mamusie", to może Ci wyjaśnię, jak wygląda świat. Widzisz, jedni mają takie szczęście, że dzieci im się same wychowują, inni z kolei mają dzieci o wysokich potrzebach. Jedni wychowują dzieci z mężem, babcią, ciocią i jeszcze 5 innymi rękami do pomocy, inni samotnie. Jedni mają umowę o pracę i urlop macierzyński, potem stać ich na to, żeby posiedzieć na wychowawczym, inni mają umowę-zlecenie, którą w ciąży tracą i o macierzyńskim mogą co najwyżej pomarzyć, zaraz pędzą do roboty. Jednym dzieci śpią całą noc, innym latami spać nie dają. Są bardzo różne sytuacje życiowe. Niektórzy mają dużo szczęścia, ale dla bardzo wielu mam takie proste czynności, jak zrobienie zakupów, obiadu, posprzątanie mieszkania czy nawet wizyta w toalecie na pewien czas po urodzeniu dziecka przestają być prostymi czynnościami. Mam nadzieję, że nigdy nie dowiesz się w praktyce, o czym mówię. Ale mam również nadzieję, że przemyślisz swoje złośliwe komentarze o "umęczonych mamusiach".
Odpowiedz@fanfarelle: koloryzujesz. no i może źle dobrałaś sobie partnera, skoro teraz sama jesteś. i w ogóle to widać w Twoim komentarzu, żeś umęczona, niezadowolona, kwaśna itd. przykre to.
Odpowiedz@Armagedon: Kałużę to zrobił pan serwisant. A potem zrobił w niej błocko i tak zostawił. Odnośnie metod wychowania dziecka pozwolę się nie wdawać w dyskusję. Wiadomo, że każdy wie najlepiej.
Odpowiedz"Na szczęście są firmy, dla których taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia." Jakie? Pytam z ciekawości jak te firmy to rozwiązują. Bo skoro wokół lodówki jest "urocza, błotna breja" to serwisant w samych skarpetkach pracować nie będzie.
Odpowiedz@vonKlauS: Służę odpowiedzią. Serwisant wykonujący naprawę gwarancyjną sprzętu fimy Bosch zawitał do mnie z butami na zmianę.
Odpowiedz@vonKlauS: Serwisanci UPC też przynoszą swoje ochraniacze i zakładają je nawet w suche dni. Ale fachowca zdejmującego buty nigdy nie widziałam ;)
Odpowiedz@inga: jak wyglądają takie ochraniacze? Czy takie foliowe woreczki jak ze szpitala? Pytam, bo mam też w tym swój interes. Raz na wejściu klient od razu nakazał mi zdjąć buty. Trochę się zniesmaczyłem, ale później wszedłem na coś co opisuje poniżej @Iceman. Mega puszysty dywan. A raz w zimie ja sam buty zdjąłem tłumacząc zaskoczonemu klientowi, że na zewnątrz obficie chodniki posypane. Wycieraczki nie miał przed drzwiami. Oceniłem że w środku jest na tyle czysto, że skarpet nie pobrudzę. Gdy wychodziłem, to z obeschniętych butów zostawiłem mu w korytarzu małą piaskownicę:) Raz miałem też własne kapcie, ale przebieranie niezbyt wygodnie wyszło.
Odpowiedz@vonKlauS: może i nie naprawiam żadnego sprzętu, ale pracuję u klientów w domu - gdyby przeszkadzała mi praca boso to kapcie bym woziła, bo nie wyobrażam sobie chodzić komuś po domu w moich noszących błoto glanach! Po za tym nie do pomyślenia jest dla mnie nie posprzątanie po pracy! Zadanie klienta do wpuścić mnie, pokazać gdzie mogę się rozstawić, a na koniec zamknąć za mną drzwi. Po za tym nie ma prawa mieć żadnej dodatkowej pracy... Jedyny wyjątek to jak klient SAM mówi, żeby zostawiła to sprzątanie - b. często jestem zapraszana specjalnie przed sprzątaniem ;)
OdpowiedzButy to jego strój roboczy, który wykonując pracę musi mieć na sobie. Takie tam wymysły BHP.
Odpowiedz@Nyave: Jasne. Dlatego można mieć na zmianę. Bo w tym, co on miał na nogach podłogę typu "deska barlinecka" by najzwyczajniej w świecie zniszczył.
Odpowiedz@Nyave: ale błoto z butów raczej nie jest wymagane przepisami, p oto są wycieraczki przed drzwiami.
Odpowiedz@fanfarelle: A czy np szpilki lub inne buty na obcasie zakładasz poza domem? No bo przecież możesz porysować podłogę typu "deska barlinecka" :)
Odpowiedz@czarnaczarna: Nie zdarzyło mi się nikomu do domu wejść w szpilkach i bezpardonowo defilować po delikatnej podłodze, nie wiem, skąd Ci to przyszło do głowy. A sama takiej podłogi nie posiadam. Mówię o tym, że gdyby w obuwiu w takim stanie przemaszerował się u kogoś, kto ma delikatną podłogę, zniszczyłby ją. A on ma przyjść coś naprawić, czy zniszczyć, bo zapomniałam?
Odpowiedz@fanfarelle: deska barlinecka jest bardzo wytrzymałą podłogą, w przeciwieństwie do zwykłych paneli.
Odpowiedz@fanfarelle: A jakby lodówkę trzeba było wymienić to też miałby ją tachać w skarpetkach?
Odpowiedz@FrancuzNL: Zaskakuje mnie Twoja wypowiedź. Miałam (nie)przyjemność mieć deskę barlinecką i płakałam nad nią strasznie. Niszczyła się od wszystkiego, nawet od tego, że sobie przesunęłam odrobinę deskę do prasowania podczas prasowania, robiły się wgłębienia. A w przedpokoju po roku używania mimo uważania wyglądała tak, jakby ze 20 lat miała. Dlatego właśnie deskę barlinecką przywołałam jako przykład. Ale może miałam pecha, nie znam nikogo innego kto by miał, więc nie mam porównania.
Odpowiedz@fanfarelle: W takim razie zapraszam do dowolnego marketu budowlanego- dział podłogi. Znajdź pracownika i dowiedz się na temat deski barlineckiej. A jeżeli robiły ci się wgłębienia od deski do prasowania to pewnie sprzedali ci balsę albo lipę :)
Odpowiedz@fanfarelle: to Ty jednak taka biedna nie jesteś, jak to na samym wstępie zaznaczyłaś.
Odpowiedz@fanfarelle: Skoro nie posiadasz deski barlineckiej, to po co o niej wspominasz i to w taki sposob ze sugeruje ze masz? Poza tym, mam w domu podloge klasy nieco lepszej niz barlinecka, czasem chodze po butach, zero problemow. Stroju BHP nie mozna od tak zdjac. Zdjalby buty, przypadkiem przygniotl palce lodowka, i nie dosc ze zero odszkodowania to mialby problemy w robocie za nieprzepisowy ubior. Jesli Ci "deska barlinecka" pokazywala wglebienia od przesuniecia deski do prasowania, to Cie oszukali i sprzedali jakis szajs.
OdpowiedzZastanawiam się czy historia była by mniej piekielna bez wątku o umęczonej pracującej matce polce? Serwisant wchodzący w butach do niepracującej matki albo niematki byłby spoko? Zresztą jak już ktoś napisał - buty - strój roboczy - BHP - muszą być.
Odpowiedz@mariamasyna: jak strój BHP to niech ma 2 buty na zamianę... Porządnych fachowiec nie pozostawia po sobie syfu!
OdpowiedzI bardzo dobrze Ci powiedział, zawsze jak zamawia się jakiś serwis panowie wchodzą w butach, mało tego nie wyobrażam sobie aby mieli je zdejmować. Niby jak miałoby to wyglądać Twoim zdaniem? Panowie wchodzą zdejmują buty, wynoszą lodówkę do przedpokoju, zakładają buty i dalej niosą? I faktycznie jeśli masz taką fanaberię to było się zaopatrzyć w ochraniacze i poprosić o ich włożenie. A jak ktoś wyżej pisał zmycie podłogi mopem dużo czasu nie zajmuje a dziecko na czas wizyty monterów włożyć do łóżeczka, po co ma się plątać pod nogami i przeszkadzać? Może to być też dla niego niebezpieczne, coś może spaść, przewrócić się itp.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2015 o 11:05
@czarnaczarna: A gdzie było napisane, że lodówkę należało gdziekolwiek wynosić? Nawet przesuwana nie była. Odnośnie tego, co można zrobić z dzieckiem nie będę z Tobą dyskutować, nie wiem, jakie masz doświadczenie z dziećmi, ale wiem, że z moim egzemplarzem masz zerowe, więc rada w tym temacie do wartościowych nie należy. Nigdzie również nie napisałam, że dziecko się plątało serwisantowi pod nogami, ale bardzo Ci dziękuję za tę życiową mądrość. Mopem to sobie mogę przelecieć podłogę z codziennego kurzu. To, co mi pan zostawił w domu wymagało porządnego szorowania na kolanach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2015 o 11:23
@fanfarelle: Tak czytam Twoje odpowiedzi i odnoszę wrażenie, ze rozmowa z Tobą to jak pojedynek na rogi z baranem. Mam oczywiście nadzieję, ze rozumiesz co mam na myśli, żeby nie było że Cię nazywam baranem. Tu chodzi o Twój upór i nie przyjmowanie innych argumentów wedle zasady "bo to JA mam zawsze rację". Pan był nieuprzejmy (a przynajmniej tak twierdzisz) i tutaj ma minus ale nigdzie nie ma takie zasady by serwisant czy inny fachowiec ściągał buty. To jest niezgodne z przepisami BHP. Ja też nie lubię jak mi się włazi w butach na panele ale cóż... muszę to znieść. Takie życie. Wymagam jedynie od Panów vel Pań by butki były czyste i tego można wymagać. Mogę udostępnić szmatkę by je sobie przetarli. Raz tylko poprosiłem o ściągnięcie butów gdy sytuacja wymagała wejścia do pokoju gościnnego w którym jest jasny, puszysty dywan. Grzecznie poprosiłem i Panowie buty zdjęli. Przy wymianie okien już o to nie prosiłem a dywan zwinąłem. Niechby tak przypadkiem Panu coś na nogę spadło. Kto mu będzie płacił odszkodowanie? Zapewne nikt bo mu powiedzą, że miał pracować w obuwiu ochronnym a Ciebie to mało co obchodzi przecież... prawda?
Odpowiedz@fanfarelle: A skąd miałaś pewność, że lodówki nie trzeba będzie wynosić? Że da się ją naprawić na miejscu? Serwisant jasnowidzem też chyba nie był? No chyba, że od wejścia już czuł telepatycznie, że jej nawet przesuwać nie będzie, więc mógł latać w skarpetach. Niewychowany burak!
Odpowiedz@Iceman1973: Iceman, z racji tego, że moje mieszkanie nie tak dawno urządzałam od podstaw, przez chałupę przewinęło mi się całe mnóstwo różnej specjalności fachowców. I bezpardonowo w buciorach drałowali tylko na samym początku. Od momentu, kiedy pojawiła się podłoga, każdy miał jakiś sposób zabezpieczania jej i każdy po skończonej pracy sprzątał, z myciem podłogi jeżeli to było konieczne również. Dlatego pan w naprawdę wstrętnych butach i bez butów na zmianę, ochraniaczy, folii ochronnej na podłogę czy jakie tam jeszcze metody fachowcy mają był dla mnie sporym zaskoczeniem. Do napraw gwarancyjnych miałam wcześniej dwie wizyty (co swoją drogą jest samo w sobie piekielne, jaka jest jakość sprzętów AGD w dzisiejszych czasach), jeden pan miał ze sobą buty na zmianę, odnośnie drugiego nie zwróciłam uwagi, bo i tak wchodził tylko do przedpokoju.
Odpowiedz@fanfarelle: a serwisant z piekła przyszedł że ci plamy z gorącej smoły zostawił, ewentualnie z cieknącym wiadrem smaru przyszedł. bo większość innych zanieczyszczeń schodzi po przetarciu mopem. Chyba że zabrudzenia po serwisancie zaczęłaś sprzątać po 2 tygodniach - jak już porządnie przyschły
Odpowiedz@fanfarelle: Ok fachowcy typu malarz, panowie wymieniający okna itp mają ze sobą folie, ochraniacze i inne rzeczy zabezpieczające a także sprzątają po skończonej pracy. Ale proszę Cię, serwisant do lodówki ma przychodzić z folia zabezpieczającą podłogę? Ale tak jak Iceman napisał dyskusja nie ma sensu bo nie przyjmujesz żadnych argumentów poza swoimi.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Grejfrutowa, bo wiedziałam, co będzie wymieniał i w którym miejscu to jest. Zresztą sam by jej nie wyniósł, o ile nie jest Herkulesem, więc chociaż to mogło mi rzucić cień podejrzenia, że jednak lodówka zostanie na miejscu.
Odpowiedz@FrancuzNL: Może masz magicznego mopa. Mój błota nie jest w stanie sprzątnąć, może co najwyżej rozmazać.
Odpowiedz@fanfarelle: Ok. Ja Cię rozumiem. Umiem się postawić w różnych sytuacjach, bo już różne rzeczy było dane mi robić. Jak wielu ludzi tutaj byłem zleceniodawcą, zleceniobiorcą, wykonawcą czy klientem i z tych doświadczeń wiem, że ludzie są różni. Ważne by nie przeginać w żadną ze stron a Pan fachowiec przegiął.
Odpowiedz@fanfarelle: spróbuj użyć do niego wody i jakiegoś płynu do mycia podłogi. Dodatkowo trzeba lekko docisnąć go do podłogi i co jakiś czas wypłukać
Odpowiedz@fanfarelle: biedna, samotna matka, która musi tuż po porodzie wrócić do pracy! biedna, więc kupuje wypasiona lodówkę, bo na gorszą i tańszą jej nie stać... i niedawno urządzała mieszkanie od podstaw. taaak. wszyscy będzie Ci współczuć.
Odpowiedz@lezard: Przyda Ci się drobny kurs czytania ze zrozumieniem.
OdpowiedzAbsolutny brak kultury ze strony tego pana. Rozumiem, że BHP ale chyba grzecznie by było zadbać o to, żeby buty były czyste jak się wchodzi do kogoś do domu? Tym bardziej, że pan serwisant pracujący przy lodówkach to nie robotnik na wykopach, otrzepać i wytrzeć buty na wycieraczce to naprawdę nie problem.
Odpowiedz@lady_nymph: Tyle, że wcale nie masz pewności, że tego nie zrobił! Mając na względzie histeryczne podejście autorki do tematu "buty na salonach", podejrzewam, że opis rzeczonego obuwia pana serwisanta mocno przesadzony jest. Pewnie buciki były już mocno zniszczone i pewnie niezadbane, ale znowu trudno wymagać, żeby robocze buty ktoś traktował jak lakierki i pucował do połysku.
OdpowiedzZależy ile godzin spędził już tego dnia w tych butach, może lepiej dla waszego życia i zdrowia, że ich nie zdjął. A ochraniacze faktycznie powinien mieć lub co najmniej użyć wycieraczki, nie wyobrażam sobie żeby nawet do własnego domu wejść z błotem, a co dopiero do obcego.
OdpowiedzA taki byl problem porozkladac po podlodze kawalki gazety i zrobic z niej sciezke az do lodowki? Gazeta wszystko wciagnie i sie wyrzuci.
Odpowiedz@annabel: Myślałam o tym, ale te w wersji elektronicznej słabo chłoną i potem potrzebny kontakt z innym serwisantem ;)
OdpowiedzNo, tak jest jak juz ludzie w domu papieru nie maja.
Odpowiedz@annabel: Papier pewnie jest. Do drukarki. Raczej się nie sprawdzi. Są jeszcze książki, ale ich nie poświęcę.
OdpowiedzRozciete worki na smieci, pozyczyc od sasiada, uzyc fantazje. Trzeba myslec jak mozna i nie jak sie nie da :)
Odpowiedz@fanfarelle: Wymówka zawsze się znajdzie. Jakichś szmat też nie było? Ze dwóch starych ręczników? Nie wierzę. Lepiej szukać dziury w całym.
Odpowiedz@annabel: bo są biedni! ;)
OdpowiedzNiekulturalne jest kazać komuś zdjąć buty (według zasad). Lecz tak samo niekulturalne jest wparowanie do kogoś z błotem, piachem czy innym syfem i obrażanie się, gdy komuś się to nie spodoba.
Odpowiedz@sla: To jest pan serwisant/monter etc. A nie ciocia Gienia po niedzielnej mszy wpadająca na przedpołudniową kawkę. Wiadomo, że monterzy/serwisanci chodzą w ciężkich, często brudnych butach. Te buty są często wzmacniane, by im paluchów nie połamało jak im coś na stopę spadnie. Mogła pani roszczeniowa (autorka) ze dwie szmaty mu rzucić po drodze do lodówki w salonie.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Nie widzę powodu by monter lodówek miał mieć większe prawo do brudnych butów niż przeciętny obywatel. Pracuje on w domach, nie na placu budowy czy w bagnie. Poza tym, mógł zwyczajnie buty wyczyścić przed wejściem, zwykłą chusteczką lub poprosić o kawałek ścierki.
Odpowiedz@sla: Byłabym ostrożna z tak kategorycznym podejściem do sprawy. Ja np. wychowywałam się w miejscu, gdzie wszyscy ściągali buty jeszcze przed przekroczeniem domu i zostawiali je na wycieraczce - i domownicy, i goście, a w pierwszych latach podstawówki dzieci w szkole nie używały kapci tylko ganiały w skarpetach. Tam zdecydowanie niekulturalnie byłoby nie zdjąć butów przed przekroczeniem progu. Te zasady są trochę względne. Ale tu nie chodzi o to, czy ściągać buty, czy nie. Chodzi o to, żeby wizyta serwisanta nie wiązała się z koniecznością szorowania podłogi czy potencjalnych zniszczeń. Sposobów na osiągnięcie tego jest wiele, ale rzeczony serwisant uznał, że to problem klienta i sam powinien temu zaradzić. I z takim podejściem uważam, że powinniśmy walczyć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2015 o 11:57
@sla: Autorka nie poprosiła o wytarcie butów, tylko od razu o ich ściągnięcie. Bo taki wielki problem powiedzieć: pan poczeka, zaraz podam jakąś szmatę, to sobie pan te buciory przetrze.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Hm. Człowiek kupuje nowy sprzęt i ma takie życzenie, żeby przez jakiś przyzwoity czas działał. W istotę jego działania nie jest wpisane szorowanie podłogi z błota. Skoro już firma nawaliła i wypuściła wadliwy sprzęt to powinna dołożyć wszelkich starań, żeby klient z tego miał jak najmniej niedogodności. A tak nie jest. Klient musiał się zwalniać z pracy a potem szorować podłogę. Ale i tak go nazwą roszczeniowym.
Odpowiedz@fanfarelle: Chodziło mi o to, że takie są zasady savoir-vivre. Oficjalne. Ja osobiście nie widzę problemu, by na mniej oficjalnych imprezach (bez eleganckich sukienek) zwyczajnie zdejmować u kogoś buty chyba, że właściciel życzy sobie inaczej. Lecz racja - serwisant powinien pozostawić dom klienta w stanie mniej więcej nienaruszonym.
Odpowiedz@fanfarelle: w Polsce zwyczaj ściągania butów wywodzi się z terenów wiejskich. Chodziło o to, że ciężko jest utrzymać w czystości klepisko, nawet wysypane słomą, więc buty zostawały na progu. Ktokolwiek zostawiający buty na wycieraczce - masz niemal 100% pewności, że wywodzi się z obszarów wiejskich i biednych. Szlachta oraz mieszczanie butów nie zdejmowali. W Japonii jest to normalne, że buty się zdejmuje. Ale tam robia to wszyscy, wszędzie i zawsze. Często nawet noszą skarpetki na zmianę idąc gdzieś. Co do historii - jedyny minus montera, to że nabłocił, ale tak naprawdę nie wiadomo, czy dało się nie nabłocić. A piekielna, czepliwa i faktycznie mało wyedukowana jest autorka.
Odpowiedz@cassis: No z ust mi to wyjmujesz. Wiocha wkroczyła na salony i wprowadza swoje zwyczaje. A jeszcze się mądrzy i poucza, zamiast przyjąć panujące zasady. Dodam tylko, że w chałupach wiejskich mógł panować syf w każdym pomieszczeniu, z którego się normalnie korzystało, ale była jedna izba zwana "paradną", gdzie nawet domownik nie miał prawa wejść w KAPCIACH. Tylko w skarpetach, lub boso (jak nogi były czyste). Ta izba służyła wyłącznie do pooglądania, lub pochwalenia się gościom. Niektórym tak już zostało i ową "paradność" przenieśli na całe mieszkanie, gdzie należałoby fruwać, a nie normalnie mieszkać, bo ŁOJ, nakruszy się, lub ubłoci, piasku naniesie, kurz wpadnie przez okno i całą paradność szlag trafi.
OdpowiedzW dobrych firmach serwisanci po sobie sprzątają.
Odpowiedz@kowadlo: Tak, jeszcze pewnie podłogę klientom myją.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Twoja wypowiedź jest ironiczna, ale tak właśnie jest. Z racji urządzania mieszkania sporo mi się różnych robotników przez dom ostatnimi czasy przewinęło i większość z nich przychodziła przygotowana: z własnymi foliami, kartonami, odkurzaczami, wiadrami, mopami, po skończonej pracy było czysto. Niektórzy nawet pytali, czy jest w porządku, czy mam zarzuty odnośnie sprzątania to oni coś poprawią, bo szef duży nacisk na to kładzie.
Odpowiedz@fanfarelle: i Ty sama tak ogarniasz? kiedy to mieszkanie urządzałaś? będąc w ciąży? zaraz po tym jak umowę zlecenie z Tobą rozwiązali? bardzo nie lubię ludzi, którzy po prostu narzekają.
Odpowiedz@lezard: Ponawiam moją obserwację, że przyda Ci się kurs czytania ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałam o moim stanie konta, sytuacji życiowej ani szczegółów sytuacji zawodowej i nie zamierzam, to są moje prywatne sprawy. Ale Ty już wszystko wiesz na mój temat. To nawet całkiem zabawne.
Odpowiedz@fanfarelle: chyba sama na kurs czytania ze zrozumieniem powinnaś iść. nic nie wymyśliłam, wszystko zawarte w historii i komentarzach. idź ponarzekać w inne miejsce. samotne rodzicielstwo (tak, jest piekielne), ale nie robi już wrażenia.
OdpowiedzMnie zastanawia co innego. Czy naprawdę autorka uważa, że po bosych stopach obcego faceta (mogą być spocone, z grzybem, dawno nie myte) nie trzeba umyć podłogi na której bawi się potem dziecko? Moim zdaniem choćby nawet miał różowe, puchate kapciuszki na zmianę to i tak podłoga potem jest do szorowania. Więc po co robić jazgot?
Odpowiedz@Oriana: Nikt mu nie każe butów zdejmować. Powinien tylko te buty przed wejściem do domu klientki oczyścić na tyle, żeby śladów nie zostawiać.
Odpowiedz@Oriana: Ja od razu też sobie wyobraziłam stopy pana montera po kilku godzinach w ciężkich roboczych butach...
Odpowiedz@Jorn: A czytałeś historię? Kazała mu ściągnąć buty, nie wytrzeć.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Czytałem. Napisała, żeby te zdjął ubłocone bity lub założył ochraniacze. Czyli zdjęcie butów nie było jedyną opcją. Podejrzewam, że gdyby buty miał w miarę czyste, w ogóle nie poruszałaby tematu.
OdpowiedzWyjątkowo głupia historyjka.
OdpowiedzDostanę pewnie masę minusów, ale zgadzam się z postawą autorki. Wykańczam dom, kręci się w nim kilku chłopa, gipsują, malują, kładą panele. Każdy ma buty na zmianę. Każdy po sobie sprząta. Idąc tokiem myślenia komentujących, gdy mam zapchany kibel to hydraulik może narobić mi na środek łazienki, bo jest gościem i mu się chce?
Odpowiedz@paveu241: Bo przychodzą do Ciebie na kilka godzin pracy, to oczywiste, że mają buty na zmianę. Nie wyobrażam sobie, że serwisant lata po klientach z reklamówką, w której ma buty na przebranie. I dlaczego hydraulik ma ci cokolwiek robić na środek łazienki? Głupie i nietrafione porównanie.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Nie musi ściągać - wystarczy, by nie nabrudził. Dlaczego autorka wyskoczyła ze zdjęciem? Bo to najczęściej spotykany, najpopularniejszy stosowany sposób.
Odpowiedz@paveu241: gipsować i malować w swych butach codziennych? Niech zgadnę, prócz butów mają też ubrania na zmianę?
Odpowiedz@paveu241: Te buty na zmianę, moja droga/mój drogi... Pewnie nie zwróciłaś/łeś uwagi, ale ZAŁOŻĘ się, że panowie wchodząc do ciebie zdejmowali zwyczajne pantofle, adidasy, czy inne kalosze i ZAKŁADALI BUTY ROBOCZE, w których cały czas pracowali. Założę się również, że nie wyglądały one wyjściowo, bo TO SĄ BUTY DO PRACY, a nie na imieniny do ciotki. A wychodząc - przebierali się w normalną odzież, więc zmieniali również buty, które po wielu godzinach pracy mają prawo być zachlapane gipsem, farbą lub klejem. I nie wmówisz mi, że przemieszczając się po remontowanym domu, co chwila zdejmowali te robocze buty i po miejscach, gdzie już robotę zakończyli, chodzili w skarpetach. Co do sprzątania. Owszem, ekipa remontowa, montująca meble, podłączająca różne urządzenia - ma obowiązek po sobie sprzątnąć. Papiery, zużyte uszczelki, listewki, folię, gwoździki, zgarnąć wiórki, zostawić czystą terakotę, czy płytki na ścianie - po kładzeniu fug. Ale trudno wymagać od serwisanta AGD, żeby jeździł z wiadrem, płynem i mopem - za każdym razem myjąc klientowi podłogę do czysta. Trudno również, żeby za każdym razem zmieniał pantofle na buty robocze (bo przecież nie odwrotnie), za każdym razem wiążąc je i rozwiązując - bo to jest STRATA CZASU. A jeszcze większym idiotyzmem byłoby wymaganie noszenia przez niego kapci w woreczku, lub popylanie w skarpetach. Pan serwisant ma do obskoczenia nie tylko klientów "gwarancyjnych", pewnie ma co robić i nie musi sobie dupy zawracać zmianą obuwia. Ochraniacze? Po kilkukrotnym użyciu - pomogłyby tyle, co umarłemu kadzidło. Serwis, podejrzewam, takowych nie zapewnia. Dlaczego niby pan serwisant miałby dokładać do interesu? Bo chyba żaden klient nie dałby sobie dopisać ich do rachunku? Tym bardziej klient "gwarancyjny".
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2015 o 14:31
karm bahora przy stole a nie tam gdzie akura jest to problemu nie bedzie
OdpowiedzAle ja nie lubię takich roszczeniowych, pretensjonalnych typów, jak ty autorko. Serwisant wykonuje swoją robotę. Zawsze, kiedy wzywam serwisanta, to liczę się z tym, że wlezie mi w butach do mieszkania. Jak do tego swojego juniora byś pogotowie wzywała, bo zjadłby klocka i się dławił, to też byś im kazała buty ściągać?
Odpowiedz@innaem: No jak nie!! Nabłocą, dzieciak poczeka:)))) U mnie w domu, nakaz zdejmowania butów był przejawem prostackiego buractwa. W domu się sprzątało i tyle, a nie kazało paradować gościom s skarpetach. Ciekawe by wyglądał facet w garniturze i skarpetkach. Już nie mówiąc o kobiecie w specjalnie dobranych butach do kreacji.Ja się spotkałam nawet z tym, że baba gościom kapcie jakieś podsuwała (fuj). A sąsiadka, taka typowa nuworyszka księdzu po kolędzie też kazała buty zdjąć:) Niewolnicy powierzchni płaskich. Lubię jak jest czysto i tak u mnie jest, ale z powodu tego, że nie każę gościom butów zdejmować, wyrzuciłam wszystkie dywany, mam parkiet i terakotę i święty spokój:) A dzieci też miałam raczkujące, żyją i dobrze się mają:))
OdpowiedzW uk to standard ze serwisanci maja ze soba ochraniacze na obuwie. I tak powinno byc wszedzie
Odpowiedz@villka: A to, akurat, kuriozum jest - właśnie, jeśli chodzi o UK. Bo tam w wielu domach jest taki syf, że pan serwisant to powinien ochraniacze zakładać raczej po to, żeby sam sobie butów nie upieprzył od tego, po czym stąpa. A może właśnie tak jest?
OdpowiedzWolałabym zmywać błoto Niż grzyba
Odpowiedz