Dziś o mojej nieprzyjemnej współpracy z pewnym pracodawcą... Z racji tego ze jestem dość młodym człowiekiem co wybrał złą szkołę zmuszony byłem do szukania pracy jakiej się da, no wiec znalazło się a raczej PUP mi znalazł praca na papierku świetna, 2000zł brutto 8h pracy od 8 do 16 od pon do pt. na złomowisku samochodowym, demontaż itp. pracodawca od początku wydał się podejrzany ale skoro wszystko się na papierku zgadza to co może być źle. no więc tak pierwszego dnia zamiast robić to co było w umowie, przygotowywałem pomieszczenie nad siedzibą firmy pod sprzedaż, niby nic złego ale spoko (chociaż ściąganie kasetonów z odchodami kun nie jest najprzyjemniejsze) po prawie 9h przygotowań mogłem udać się do domu z poleceniem ze jutro jadę lawetą po jakąś plandekę ponad 300km w jedną stronę. No nic pomyślałem szybko mi zleci dzień ok 5h samej jazdy + załadunek jak wyjadę o 9 to bd na koniec pracy na miejscu z ładunkiem, nic bardziej mylnego, wyjechałem o 13 uwcześnie czyszcząc piwnice (od taka potrzeba) gdy wróciłem do domu była prawie 21... później dopiero miało się zacząć, od następnego dnia już miałem robić na miejscu docelowym czyli złomowisko, a tam to istne piekło, w praktyce 10h pracy na pełnych obrotach bieganie jak nienormalny w kółko, ciągłe wyzwiska od różnych przez pracodawce (słowa na K. CH. itp.) popychanie jak się stało mu na drodze i ciągłe powtarzanie ze on nie płaci mi 1000zł żebym się opierdylał (szkoda ze upał jak cholera, wody pitnej jak na lekarstwo a nawet do toalety zabardzo iść nie można było) i tak codziennie, jak się później dowiedziałem poprzedni pracownicy wytrzymywali tam maks 2 tygodnie ja wytrzymałem 10dni, najlepsze jest to, że gdy zadzwoniłem, że rezygnuje z pracy usłyszałem "jesteś młody i głupi i nie interesuje mnie twoje zdanie" po czym kazał mi przemyśleć sprawę i zadzwonić za godzinę, oczywiście moje zdanie się nie zmieniło (zwłaszcza, że już miałem inna prace na oku w której teraz robię i jest o niebo lepiej), zadzwoniłem i usłyszałem ze ma mnie w dupie rozłączył się. Po kilku sekundach znowu zadzwonił i powiedział, że jak się następnego dnia w pracy nie pojawię to powybija mi te śliczne ząbki, cóż nie pojawiłem sie. Na koniec dodam, że za całe 10dni pracy dostałem 300zł... oczywiście odbierając "wypłatę" zostałem znowu zbesztany z błotem i nazwany nierobem... I pomyśleć, że tacy ludzie szukają pracowników w PUP
praca
a co na to wszystko Państwowa Inspekcja Pracy?
Odpowiedznie zgłosiłem tego a powinienem, ale wtedy dla mnie liczyło się, żeby jak najszybciej zakończyć jakakolwiek dalsza współprace i styczność z tym człowiekiem
Odpowiedz@Reed: wystarczyło zgłosić, nikt nie kazał Ci z nim dalej współpracować i się stykać jakie w ogóle otrzymałeś świadectwo pracy?
OdpowiedzJak ktoś jest zbyt leniwy żeby 2 litery na klawiaturze wcisnąć i pisze bd zamiast będę to dużej kariery mu nie wróżę...
Odpowiedz@mariamasyna: przyzwyczajenie z portali społecznościowych, że też o jeden błąd ludzie się czepiają
Odpowiedz@Reed: Jeden?!
Odpowiedz@Jorn: ja zauważyłem ten jeden, nigdy nie byłem orłem z polskiego i nie zasłaniam się jakąś dysgrafia itp, ale czy tutaj chodzi o tą ortografię czy o treść?
Odpowiedz@Reed: To Ty chyba jestes nowy na tym portalu. I tak, poki co, dosc lagodnie sie z Toba spolecznosc piekielnych obeszla, wiec nie marudz. Tutaj ludzie dostaja zawalu przez brak przecinka, a jak zaczniesz pisac kolokwializmami lub regionalizmami, to dostaja udaru.
Odpowiedz@Reed: Treść opowieści może stanowić platońską Ideę Piekielności, ale jeśli będziesz pisał tak, jak piszesz w tej chwili... To cóż. Nie będzie się dało tego czytać.
Odpowiedz@Reed: Żeby Ci wypunktować chociażby wszystkie błędy interpunkcyjne, trzeba by walnąć komentarz jak stąd do Zimbabwe więc skupię się na znaczeniu wyrazów. Albo się kogoś beszta albo się go miesza z błotem, "besztać z błotem" jest niepoprawne językowo. No i to Twoje "uwcześnie" to też niezły koszmarek jest... "Ówcześnie" znaczy "w czasach o których była mowa" czyli znaczenie tego słowa jest podobne do "wtedy" i nie ma nic wspólnego z "wcześniej". Może i jest tego więcej ale zaserwowałeś nam taką ścianę tekstu, że ciężko wszystko wyłapać. Zdania są za długie i jakoś podzielić ten cały tekst też mogłeś.
Odpowiedz@Ara: Już nie przesadzaj. Przywiązujemy tu znacznie większą wagę do poprawności językowej historii niż większości portali, ale o jeden, czy dwa drobne błędy nikt się nie czepia. No dobrze, prawie nikt.
Odpowiedz@Reed: "(…) czy tutaj chodzi o tą ortografię czy o treść?(…)" O jedno i drugie. Treść zresztą też na kolana nie rzuca. Chyba, że to fatalny sposób opisania zdarzeń ją zabił.
OdpowiedzProponuje zarząd ds. Usuwania Tak Tragicznie Napisanych Historii (UTTNH). Kto na przewodniczącego? Tfu.
Odpowiedz@Ara: No, teraz to już wymyślasz. Nie widziałam jeszcze, żeby ktoś się czepiał o pojedynczy przecinek. Za to ja jestem pierwsza do czepiania się o brak polskich znaków, ale w sumie, gdyby nie treść (w sensie "znaczenie") komentarza, w którym twierdzisz, że się za bardzo czepiamy, to bym się nie przyczepiła. Ale skoro już przy tym jesteśmy... No to jak, jaką masz wymówkę na brak polskich znaków? Piszesz z telefonu, zza granicy czy może po prostu uważasz je za nieważny dodatek? Podpowiedź: Żadna wymówka nie jest akceptowalna. :D
Odpowiedz@Ara: zapomniałeś dodać, że tych poprawiaczy kłują także słowa prawdy w ich kierunku a wtedy gdyby mogli, to zlinczują.
Odpowiedz@Zmora: Niestety, nie moge pisac z polskimi znakami w ciagu dnia, bo korzystam z firmowego laptopa i nie mam uprawnien, by takowe zainstalowac. Z polskimi znakami pisze od 18:00 ;)
Odpowiedz@Zmora: No mi się zdarzało, że o jeden przecinek czy literkę się "czepiali". I dobrze. Zazwyczaj gdy błędy da się policzyć na palcach jednej ręki, to jest to raczej kulturalne, i można się poprawić. Za to w szczególny sposób irytują mnie ludzie, którzy wiedząc jakie popełnili błędy, nie chcą ruszyć tyłka by je poprawić.
Odpowiedz@Ara: Aha, a więc taka wymówka. No cóż, też nieakceptowalna, bo wystarczy google użyć, by znaleźć odpowiednią metodę rozwiązania problemu, ale ludziom się nie chce. Ba, nawet jak podawałam ludziom link do bezpośredniej strony, która na łatwe wpisywanie polskich znaków pozwala, to ludzie nie czytali instrukcji z lenistwa i marudzili, niewdzięcznicy jedni. To tylko świadczy o tym, że ludzie nie dbają o język polski i o czytelników, bo jakby dbali, to sami by zrobili wszystko by pisać jak najpoprawniej. Ciekawe czy np. jakbyś miał klawiaturę bez “q” czy “v”, to byś po angielsku pisał bez tych liter i twierdził, że się “nie da”. PS Piszę ten komentarz z komputera w uniwersyteckiej bibliotece, na którym absolutnie nie mogę zainstalować polskich znaków. Ale mimo to mi ich nie brakuje. I co? Da się, tylko trzeba chcieć, a nie olewać. Wstyd i brak szacunku do czytelnika. Ot. @bloodcarver: O, to, to. Dokładnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2015 o 13:50
Analfabetyzm w historii aż bije po oczach.
OdpowiedzEh, chłopie, historia fajna, ale zniszczyłeś wszystko sposobem, w jaki ją napisałeś. Spójrz na teksty na tym portalu i zadaj sobie pytanie: "Czy ludzie tu przywiązują wagę do poprawności językowej i stylistycznej?" a potem daj komuś tę historie do poprawienia i wstaw ponownie. Bo szkoda, żeby się zmarnowała.
OdpowiedzNo to wszystko jasne: W tej "złej szkole", którą autor wybrał, po prostu nie uczyli polskiego...
OdpowiedzNajgorsze jest to, że takie coś nie zostało nigdzie zgłoszone. :( Właśnie przez takie "machanie ręką" na wyzysk dzieją się sytuacje jak ta.
OdpowiedzCóż, może i pracodawca nie był ideałem (a właściwie do ideału było mu daleko), ale skoro nie posiadasz elementarnej umiejętności posługiwania się językiem polskim, to niestety jesteś i będzie skazany na tego typu pracę - harówkę na złomowisku albo z łopatą, za marne wynagrodzenie. A kiepska praca niestety często oznacza kiepskiego pracodawcę - chama, buraka, prostaka i cwaniaka. Niestety, żaden szanujący się (i swoich klientów) pracodawca nie dopuści do kontaktu z klientem pracownika, za którego będzie się musiał wstydzić przez jego analfabetyzm.
Odpowiedz@timo: 11,55 brutto na godzinę za pracę na w ludzkich warunkach wcale nie harówka (obsługa toru kartingowego), po drugie słowo pisane=/= słowo mówione, można popełniać błędy pisząc w mowie znaków interpunkcyjnych czy ortografii nie ma :)
Odpowiedz@Reed: Akurat piszemy teoretycznie lepiej niż mówimy, bo na przemyślenie tego co się chce napisać ma się więcej czasu.
Odpowiedz@timo: Bzdura. Mam kontakt z ludźmi na wysokich stanowiskach, gdzie na pewno nie zarabiają płacy minimalnej a ich znajomość języka polskiego bardzo kuleje...
Odpowiedz@Aniela: To są wyjątki, które do tego wyglądają wysoce nieprofesjonalnie. Tacy ludzie powinni postarać się o asystenta, który będzie oficjalnie pisma pisał poprawną polszczyzną. Niedbałość językowa robi fatalne wrażenie... Co do słów Timo: przewinęło się przez moje ręce CV z tekstem "Wyrarzam zgode na pszetwarzanie mojich danyh osobowyh". Niestety automatycznie zostało zrzucone na listę rezerwową. Dlaczego? Bo słowo pisane na kolanie może zawierać błędy. Jeśli jednak człowiek nie korzysta z dostępnych mu narzędzi, by CV czy historię przeznaczoną dla wszystkich uczynić zgodną chociażby z ortografią, świadczy to swego rodzaju bylejakości, co zdecydowanie nie zachęca. Jeżeli brak innych wysoce rozwiniętych umiejętności, nieznajomość podstawowych zasad języka polskiego może przekreślić szanse nawet na przeciętniactwo, taka prawda.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2015 o 10:49
Jak na obcokrajowca masz całkiem spory zasób słownictwa języka polskiego. Powinieneś jeszcze popracować nad pisownią: stosowanie wielkich liter, znaki interpunkcyjne, konstrukcja zdań. Rozumiem, że imigranci poznają przede wszystkim potoczny język mówiony, niemniej przyda ci się również umiejętność władania polszczyzną w piśmie. Powodzenia!
OdpowiedzMnie sie nie zgadza coś innego. Jeśli masz umowę o pracę (a z PUP to masz) to jak nie przydziesz to zwolnienie dyscyplinarne(samowolne porzucenie pracy). Jedyne co można zrobić to zwolnienie za porozumieniem stron.Ale szef się nie zgodził.
Odpowiedz@dorota64: owszem w odpowiedzi dostałem dyscyplinarke, a w tej firmie 2 tygodnie wypowiedzenia nie należałoby do najprzyjemniejszych rzeczy jakie miałem przyjemność przeżyć
Odpowiedz"Dziś o mojej nieprzyjemnej współpracy z pewnym pracodawcą... Z racji tego, że jestem młodym człowiekiem, co wybrał złą szkołę, zmuszony byłem do szukania pracy jakiej się da. Znalazło się, a raczej PUP mi znalazł; praca na papierku świetna, 2000zł brutto, 8h pracy od 8 do 16 od poniedziałku do piątku, na złomowisku samochodowym (demontaż itp.). Pracodawca od początku wydał mi się podejrzany, ale skoro wszystko się na papierku zgadza, to co może być źle? No więc tak: pierwszego dnia, zamiast robić to, co było w umowie, przygotowywałem pomieszczenie nad siedzibą firmy pod sprzedaż. Niby nic złego, ale… (chociaż ściąganie kasetonów z odchodami kun nie jest najprzyjemniejsze). Po prawie 9h przygotowań mogłem udać się do domu, usłyszawszy, że jutro jadę lawetą po jakąś plandekę ponad 300km w jedną stronę. No nic – pomyślałem - szybko mi zleci dzień; ok 5h samej jazdy + załadunek, jak wyjadę o 9 to będę na koniec pracy na miejscu z ładunkiem. Nic bardziej mylnego! Wyjechałem o 13, wcześniej czyszcząc piwnice (ot - taka potrzeba), gdy wróciłem do domu była prawie 21... Ale najlepsze miało się dopiero zacząć! Od następnego dnia już miałem robić na miejscu docelowym, czyli złomowisko, a tam to istne piekło. W praktyce 10h pracy na pełnych obrotach, bieganie jak nienormalny w kółko, ciągłe wyzwiska od różnych przez pracodawcę (słowa na k, ch itp.), popychanie jak się stało mu na drodze i ciągłe powtarzanie, że on nie płaci mi 1000zł, żebym się opierdylał (szkoda, że upał jak cholera, wody pitnej jak na lekarstwo, a nawet do toalety za bardzo iść nie można było). I tak codziennie. Jak się później dowiedziałem poprzedni pracownicy wytrzymywali tam maksymalnie 2 tygodnie. Ja wytrzymałem 10 dni. Najlepsze jest to, że gdy zadzwoniłem, że rezygnuję z pracy usłyszałem "jesteś młody i głupi i nie interesuje mnie twoje zdanie", po czym kazał mi przemyśleć sprawę i zadzwonić za godzinę. Oczywiście moje zdanie się nie zmieniło (zwłaszcza, że już miałem inną pracę na oku, w której do teraz robię i jest o niebo lepiej). Zadzwoniłem i usłyszałem, że ma mnie w dupie, po czym rozłączył się. Po kilku sekundach znowu zadzwonił i powiedział, że jak się następnego dnia w pracy nie pojawię to „powybija mi te śliczne ząbki”. Cóż, nie pojawiłem się. Na koniec dodam, że za całe 10 dni pracy dostałem 300zł... oczywiście odbierając "wypłatę" zostałem znowu zmieszany z błotem i nazwany nierobem... I pomyśleć, że tacy ludzie szukają pracowników w PUP"
Odpowiedzstaralam sie zignorowac brak znakow przestankowych, duzych liter, akapitow, zdania pisane na jednym wdechu... ale po " bd" sie poddalam brakuje jeszcze "lol iksde"
OdpowiedzZa... mało... kropek...i...akapitów....
Odpowiedz@Nietaka: Za mało wszystkiego.
Odpowiedz