Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia rodzinna sprzed kilku lat. Niecałe dwa tygodnie po mojej komunii dziadek…

Historia rodzinna sprzed kilku lat.

Niecałe dwa tygodnie po mojej komunii dziadek ze strony taty miał wypadek, w wyniku którego zmarł kilka dni później. Jak zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, po okresie żałoby nadszedł czas na rozmowy o ewentualnym podziale majątku. Ojciec ma dwójkę rodzeństwa, a on sam jako jedyny opuścił dom rodzinny, by iść na swoje. Ze strony swojej rodziny nie otrzymał żadnego wsparcia finansowego, takowe nadeszło jednak od strony mojej mamy (moi dziadkowie są chyba najwspanialszymi ludźmi na świecie, wybaczcie to wtrącenie), dzięki czemu rodzice wybudowali dom.
Dziadek za życia ciągle powtarzał, że dopóki rodzeństwo ojca 'nie spłaci' brata nie mają szans na przepisanie majątku. Sytuacja diametralnie zmieniła się po jego śmierci. Szybki telefon do moich rodziców, by przyjechali już, teraz, natychmiast.
Siostra ojca szybko podsuwa mu papiery pod nos i wręcz nakłania do podpisania z marszu, na co nie pozwoliła moja mama czytając pismo, z którego wynikały następujące treści: babcia zrzeka się swojej części na rzecz syna i córki, wykluczając mojego ojca. Następnie oni otrzymują po 75 ar ziemi wokół domu i po dwie mniejsze działki nieco dalej plus dom na pół. Mój tata natomiast miał otrzymać 10 arów ziemi i nie oczekiwać niczego więcej. W końcu otrzymał jeszcze niewielki fragment, na który jak się okazało jego siostra miała już kupca i to właśnie dlatego tak szybko chciała podpisać stosowne dokumenty.
Szczerze niezbyt ważna jest tutaj sama kwestia ziemi, bardziej boli stosunek własnej matki do dzieci. Skoro są w trójkę i deklaruję, że kocham ich tak samo to coś tutaj nie gra. Najciekawsze są argumenty siostry ojca: bo wy macie dom, a ja się zajmuje mamą i babcią (moja prababcia wtedy jeszcze żyła), a wy mieszkacie sami - tak, jak mówiłam, gdyby nie pomoc rodziców mamy prawdopodobnie nie byłoby tak prosto, a nawet z nią było ciężko i wiele razy słyszałam opowieści, gdy zbierali grosz do grosza.
Tamta strona jest dla mnie całkiem obca i babcia nawet nie traktuje mnie i brata tak, jak robi to z wnukami od swojej córki. Czasami zastanawiam się, czy nie powinnam zacząć mówić do niej per pani ;>
Na szczęście nie trzeba mieć wielu bliskich, by czuć rodzinną miłość.

by truskawkowa_
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
0 4

A może tatuś powinien utrzymywać ze swoją matką i rodzeństwem częstsze i bardziej serdeczne kontakty, to i babcia traktowałaby cię jak bliską rodzinę. Do kogo masz pretensję, że jesteś obca? Uważasz, że to dziadkowie powinni zabiegać o kontakty z synem, który wyprowadził się, wyjechał i tyle go widzieli? Najwyraźniej masz jeszcze pretensje, że rodzice ojca nie wypruwali sobie flaków, by mu dokładać do budowy domu. A co?Mieli taki obowiązek? A może wybudowali domy dwójce pozostałych swoich dzieci? Nie? No to może ich stać nie było? A twoja matka chyba za bardzo wtrącała się w sprawy spadkowe. W końcu to nie jej spadek. I to był wyłącznie problem ojca i jego rodziny, jak zamierzali te sprawy załatwić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2015 o 3:16

avatar truskawkowa_
0 0

@Armagedon: Nie powiedziałam, że tata nie utrzymuje kontaktów. Wręcz przeciwnie. Nie wyprowadził się na koniec świata, bo raptem 15 km. Staramy się jeździć tam często, pamiętając o każdych urodzinach, świętach, więc nie zarzucaj mi, że tyle go widzieli. Nie mam pretensji! Czytanie ze zrozumieniem, kolego. Tak, jak wspomniałam, dziadek był za opcją, że mojemu tacie należy się cokolwiek ze spadku, skoro postanowił iść na swoje i nie żerować na rodzicach. Nie sądzę. Skoro są małżeństwem, są to ich wspólne sprawy. Cóż, najwyraźniej dla ciebie taki podział jest sprawiedliwy, nie wnikam. Mi chodzi jedynie o fakt, jak traktuje własna matka swojego syna. Nigdy nic od niej nie żądał, ba! Ona nie pamięta nawet o złożeniu głupich życzeń, a mając dwójkę wnuków w tym samym wieku nie ma pojęcia, co dzieje się u jednego z nich. Tatuś kontakty utrzymuje, tylko najwyraźniej babusia tego nie docenia. Gdy potrzeba jakiejkolwiek pomocy, wtedy nagle odnajduje się kontakt do syna, natomiast przez cały ruski rok mogłaby nie dzwonić i nawet, gdy ma wiedzę o operacji etc. przysłowiowo ma to w głębokim poważaniu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2015 o 17:18

avatar bobylon89
-1 3

Czyżbyś tę komunię miała rok temu? Przepraszam, ale historia tak strasznie napisana, że ciężko się w tym wszytkim połapać. W jaki sposób rodzeństwo miało "spłacić" Twojego ojca? Za to, że się wyprowadził i zbudował dom?

Odpowiedz
avatar truskawkowa_
0 0

@bobylon89: Nie wiem, w czym nie możesz się połapać? Dziadek oczekiwał pewnego wyrównania, skoro rodzeństwo mojego taty postanowiło siedzieć na gotowym, jednak nie zdążył spisać testamentu.

Odpowiedz
Udostępnij