Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może i mało piekielne, ale mnie wk*ło nielicho. Poznałam swego czasu faceta,…

Może i mało piekielne, ale mnie wk*ło nielicho.

Poznałam swego czasu faceta, czarnoskórego imigranta mieszkającego w Polsce już ho-ho. W gadce-szmatce wyszło, że pracuje w jakiejś organizacji pomagającej imigrantom z problemami. Szczerze zaciekawiona spytałam zatem, jakież to są najczęściej problemy.


Działacz natychmiast zaczął biadolić, że im gminy piniondza nie dają. OK, rozumiem, że piniondz potrzebny na działalność, ale mnie interesowało, jaka to działalność, tzn co to za problemy imigrantów rozwiązują.

Gość z trudem przełknął fakt, że ktoś może uważać, iż działalność organizacji nie polega na zbieraniu piniondza na działalność i że można uważać, iż zebrawszy już fundusze powinni tę działalność uskutecznić.

Zapytałam po raz kolejny, co to za problemy rozwiązują, na co działacz spytał, czy byłam kiedykolwiek poza Polską.

Troszkę się zdziwiłam, ale ok - facet nie ma obowiązku zakładać, że nie jestem zwierzęciem osiadłym. Faktycznie istnieją osoby, które w życiu poza heimat nosa nie wystawiły. Grzecznie odparłam, że tak i poprosiłam, by odpowiedział na trzeci raz przeze mnie zadane pytanie.

Koleś tego nie zrobił. Poprosił za to o wyliczenie krajów, które odwiedzałam.

Tu już mnie za przeproszeniem lekko ch*j strzelił i oznajmiłam, że reguły dobrego wychowania wymagają, aby odpowiedzieć na powtarzane kilkakrotnie pytanie lub po prostu oznajmić, że się nie ma takiego zamiaru. Oczywiście uszanowałabym odmowę, ale gość twierdził, że wszystko mi opowie, ale najpierw musi mnie doedukować, a żeby mnie doedukować musi koniecznie znać pełną listę krajów, w których kiedykolwiek postała moja noga.

Pewnie w normalnej sytuacji po prostu bym podziękowała za znajomość, ale naprawdę chciałam od kuchni zobaczyć, co tacy ludzie robią.

Facet uparcie twierdził, że bez listy nie bangla. W zawoalowany sposób dał mi do zrozumienia, że jestem za durna, by zrozumieć ewentualną odpowiedź, dlatego musi swoje wyjaśnienia zacząć od "dawno dawno temu, gdy Ziemia była jeszcze gorącą kulą materii".

Równie grzecznie i w równie niebezpośredni sposób poprosiłam, by sprawdził empirycznie swoje przekonanie o mojej durnocie i powiedział wreszcie, co to za problemy imigrantów rozwiązują. Obiecałam, że jeśli rzeczywiście nie zrozumiem, poproszę o wyjaśnienia.

Po 20 minutach wymiany podobnych uprzejmości wreszcie udało mi się wydusić z pana działacza magiczne słowo "WIZA". Nie, nie powiedział, że jego podopieczni mają z tym problemy. Spytał, czy wiem, co to jest. Nawet nie, czy wiem co to jest, ale czy kiedykolwiek słyszałam takie słowo.


Tutaj już ch*j mnie strzelił całkiem konkretnie i podziękowałam panu za znajomość, życząc mu powodzenia w zaskarbianiu sobie sympatii Polaków poprzez robienie z nich idiotów.

działacz

by KoparkaApokalipsy
Dodaj nowy komentarz
avatar kalulumpa
8 14

Niemałe problemy mają ci imigranci, że dla głupiej wizy potrzebują całej organizacji...

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
23 27

Znam pewnego mulata. Nazywa Polaków śmieciami, każdemu by w mordę dał, każdego ma za gorszego od siebie i się dziwi, że ludzie nie chcą się z nim zadawać. Ale nie, to nie przez jego zachowanie, to przez kolor skóry... Nawet sądami straszył, ale nikt się tym nie przejmuje

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
9 11

@PolitischerLeiter14_88: chwalił się jak to 5 pokonał. Tych 5 natomiast przyznaje, że nie mieli z nim szans... w biegach przełajowych. Ot, jednego z partyzanta walnął i zaczął wiać krzycząc "Ratunku! Rasiści biją!" Gdyby nie to, że jego brat to porządny koleś, powszechnie lubiany to nikt by z oszołomem kontaktów nie utrzymywał.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
20 28

No i widzisz jaka Ty rasistowska jestes? A mialas po prostu dac pinionc i pod zadnym pozorem nie pytac na co im to i wlasciwie czemu powinnas dawac. Wstydz sie i plac.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 13

Abstrachując od przypadku tego konkretnego "działacza", to faktem jest, że rzeczywiście uzyskanie polskiej wizy jest drogą przez mękę. I nie chodzi mi o jakieś szczególnie wygórowane wymagania. Te są, jakie są, w wielu państwach jest znacznie trudniej. Problemem jest "uznaniowość" przyznania wizy, decyzja często zależy od humoru urzędnika. Nie rzucam oskarżeń o korupcję, ale po usłyszeniu pewnych historii z konsulatu polskiego we Lwowie nie wykluczam jej istnienia.

Odpowiedz
avatar zendra
8 8

@Fomalhaut: Opowiem ci stary dowcip o blondynce i brunetce. Blondynka odwiedza w pracy brunetkę, która jest laborantką, i pyta o pracę innej laborantki. - Co ona robi? - Ekstrahuje - odpowiada brunetka. - Serio?! To niech zrobi mi ze dwa... I właśnie przez takie "ha" pisze się "abstrahuje", nie abstrachuje ;)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
8 8

@zendra: O cholera, rzeczywiście! Ni chybi wkradła się freudowska pomyłka ;-)

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
2 4

I nawet nie wiesz czy organizacja zajmuje się głównie utrzymaniem swoich pracowników z państwowych pieniędzy, czy tylko ten pan nie ma pojęcia o co tam konkretnie chodzi.

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

Połowicznie jednak rację miał, bo mimo, że Polacyo Wizie słyszeli, to jednak faktycznie niewielu ją widziało ;) (Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać). A tak serio, to faktycznie piekielny człowieczek, ale myślę że głównie sam dla siebie, bo skutecznie odstrasza ludzi i źródło potencjalnego zarobku.

Odpowiedz
Udostępnij