Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu w gimnazjum w którym pracuję odbywały się praktyki, które…

Jakiś czas temu w gimnazjum w którym pracuję odbywały się praktyki, które przypomniały mi historię sprzed par... właściwie, to nigdy o tym nie zapomniałem.

W uproszczeniu działa to w ten sposób, że kilku nauczycieli dostaję po jednym takim młodzieńcu pod swoje skrzydła. Ów praktykant przez kilka dni siedzi sobie grzecznie na końcu sali robiąc notatki, podczas gdy nauczyciel prowadzi lekcję. Po paru dniach praktykant przez jakiś czas sam prowadzi kilka lekcji, pod czujnym okiem swego "Anioła Stróża", oczywiście.

Mi trafił się, jak wydawało mi się z początku, bardzo porządny młodzieniec. Trochę niezdarny i roztrzepany, ale bystry i pracowity.

Przez ten pierwszy okres grzecznie siedział w ławce i robił notatki, a po lekcjach wypytywał się o różne rzeczy. Aż przyszedł czas prowadzenia lekcji przez niego lekcji. Tutaj znów, przez pierwsze dwa dni nie miałem mu nic do zarzucenia. Podczas trzeciego nie mogłem być na lekcji, bo wezwała mnie dyrekcja - poinformowałem go dwie godziny wcześniej, że nie będzie mnie całą godzinę.

Skończyłem jednak 10 minut wcześniej i postanowiłem wpaść do klasy na końcówkę lekcji. Idę na korytarz i... wszystkie dzieciaki przed klasą.

-A gdzie praktykant? - Zapytałem.
-Nie pojawił się - odpowiedziała klasa.

Wkurzony poszedłem go poszukać. Byłem na ostatnim piętrze kiedy z toalety dobiegły mnie ciekawe odgłosy. Wszedłem tam i zamarłem.

Praktykant korzystając z okazji "wolnej" godzinki zaprosił do szkoły swoją panienkę i postanowili się... pobawić.

Facet został wywalony ze szkoły na zbity pysk - z uczelni zapewne też. Nie wiem czy groziły mu za to jakieś konsekwencje prawne, w każdym razie żadnego wezwania nigdzie nie dostałem.

A ja... cóż. Załamałem się.

Szkoła

by WywiadowkaWPiatek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Face15372
8 28

Zmyślający nauczyciel powrócił i to w jakim stylu, fiu fiu.

Odpowiedz
avatar Jorn
17 23

Ja też się załamałem widząc, że nauczyciel nie potrafi odmieniać czasowników w czasie teraźniejszym.

Odpowiedz
avatar Draco
19 37

No i tą historią pokazałeś właśnie, że nie jesteś nauczycielem i nie masz z tym zawodem nic wspólnego. Czemu? Bo praktyki studentów szykujących się na nauczycieli wyglądają podobnie, ale jednak trochę inaczej. - Po pierwsze to studenci "pedagogizacji" sami wybierają szkoły w których odbywają praktyki. - Po drugie studenci w 99% przypadków mają praktyki u nauczycieli przedmiotów których oni sami będą uczyć. Nie ma czegoś takiego, że praktykant jest matematykiem, a praktyki ma u nauczyciela biologii. - Pedagogizacja to studium dodatkowe do studiów kierunku który się będzie nauczać, wymaga sporo zachodu i zawalenie praktyk taką głupotą to czysty debilizm. - Praktykanci są rozliczani z tych przeprowadzanych lekcji. Brak zaliczenia tej godziny to brak zaliczenia praktyk. - Dyrekcja wezwała Cię do siebie pomimo, że wiedziała o tym, że w tym czasie ma się odbyć akurat trzecia zaliczeniowa godzina lekcyjna praktykanta? Nie mogli poczekać 45 minut? A Ty miałbyś potem potwierdzić nieprawdę, że widziałeś jak ta lekcja wyglądała? - Naprawdę nikt przez 35 minut nie usłyszał że cała klasa gimnazjalna siedzi na korytarzu? Może napiszesz jeszcze, że siedzieli sobie cicho i uczyli się do kolejnych zajęć? ;) - Praktykant zaprosił swoją "panienkę" i ta bez problemu weszła na teren szkoły? No bez jaj. W większości szkól - jest ktoś kto kontroluje kto wchodzi i w jakim celu. Autorze może w szkole widziałeś jak wyglądają praktyki, ale słabo poznałeś fakty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 23

@Draco: Też wydaje mi się, że historia nieprawdziwa, ale... a) studiowałam pedagogikę, nie mogliśmy wybrać sobie szkoły, praktyki odgórnie ustalała uczelnia b) dyrekcja wzywa nauczyciela kiedy ma czas, jako uczeń, pamiętam, że nieraz praktykant prowadził lekcje zupełnie sam c) kilka/kilkanaście lat temu nikt nie kontrolował kto wchodzi do szkoły, jeśli "panienka" praktykanta była młoda, to mogła łatwo zgubić się w tłumie

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
7 9

@funmilayo: ja tylko chciałam dodać, że tego wciąż się nie kontroluje (choć może to od szkoły zależy)

Odpowiedz
avatar Bialy_Lis
5 9

@kissedbyfire: Potwierdzam, kontroli nadal brak. Kilka razy odbierałam siostrę z podstawówki i nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, choć zdecydowanie nie wyglądam na uczennicę.

Odpowiedz
avatar WywiadowkaWPiatek
0 6

@Draco: U nas na straży przybytku stoi woźna i atrapa kamery.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

@Draco: a) niekoniecznie, czasami jest tak, że mają odgórnie powiedziane, gdzie idą b) to prawda, ale w historii nie jest powiedziane, że to był student z innego przedmiotu? c) nie, nie zawsze jest to studium dodatkowe, aczkolwiek nigdy nie opłaca się tego zawalać d) zdarza się, że nauczyciel nie może być na lekcji, mi się zdarzyło. Mus to mus, jeśli widziało się inne lekcje, to krzywda się nie dzieje e) no hej, nie przyszedł nauczyciel i nie ma lekcji, w normalnej klsie każdy siedziałby cicho f) w większości? Może teraz, ale historia nie jest nowa, jeszcze kilka lat temu prawie nikt tego nie kontrolował, nawet w dobrych szkołach Historia prawdziwa czy nie, nie wiem. Ale Twoje czepianie się jest tylok tym - czepianiem ;)

Odpowiedz
avatar soraja
0 6

@Draco: nie wnikam, czy historia prawdziwa, czy nie - ale... - autor nigdzie nie napisał, że praktykant sam sobie nie wybrał szkoły, czy że odbywał praktyki u nauczyciela innego przedmiotu, niż ten, który studiuje - zawalenie praktyk czymś takim byłoby debilizmem, ale debilizm w wykonaniu studentów nie jest niczym wyjątkowym - za moich czasów w akademiku działy się gorsze rzeczy; jeśli szkoła nie powiadomiła uczelni to praktykant mógł sobie załatwić od nowa praktyki w innej szkole - zostawianie praktykanta sam na sam z klasą nie jest czymś rzadkim. Teoretycznie nauczyciel nie ma prawa zostawić klasy i praktykanta samych - podobnie jak teoretycznie nie ma prawa przedłużać lekcji o kilka minut po dzwonku, wypuszczać uczniów do toalety itd. - ale w praktyce bywa różnie. A dyrektor nieraz wzywa nauczycieli w trakcie lekcji - nie powinien, ale kto mu coś zrobi? Kuratorium puszcza płazem dużo poważniejsze przewinienia. A nauczyciel podpisuje potem dziennik praktyk w ciemno - przecież nie przyzna na piśmie, że zostawił uczniów bez opieki - z tego co pamiętam z czasów szkolnych, gdy jakaś klasa wegetowała na korytarzu, to co najwyżej jakiś nauczyciel wyjrzał z sali i próbował uciszać - siłą rzeczy nie szukał brakującego nauczyciela, bo wtedy musiałby "porzucić" własną klasę - załatwiając sobie praktyki/hospitacje odwiedzałam różne szkoły, łącznie z podstawówkami, i tylko raz - w liceum - musiałam się tłumaczyć. Woźny może i kontroluje osoby, wyglądające mu na "podejrzane", ale nie pyta o cel wizyty każdej wchodzącej osoby - w przeciwnym razie część lekcji dawno by minęła, zanim zweryfikowałby wszystkich uczniów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@Draco: człowiek renesansu. Potrafi wypowiedzieć się na wszystkie tematy.

Odpowiedz
avatar pinslip
1 3

@Draco: Po pierwsze zauważ, że sprawa miała miejsce (o ile miała) kilka lat temu, więc mogło to wyglądać inaczej. Sama prawie dziesięć lat temu miałam praktyki we wszystkich typach szkół i: a) faktycznie szkołę mogłam wybrać sama b) Fakt, praktyki ma się u nauczyciela swojego kierunku, nie wiem, po co jeden praktykant miałby mieć kilku opiekunów c) kurs pedagogiczny wówczas jeszcze można było zrobić w ramach studiów, nie było to dodatkowe studium, a jedynie dodatkowe godziny w ramach kierunku d) Osobiście podczas moich praktyk wyrobiłam wszystkie godziny, ale znałam wielu takich, którzy dostali papierek od znajomych nauczycieli i w szkole się nawet nie pojawili e) Kontrola nauczyciela-opiekuna podczas praktyk to fikcja. Podczas moich praktyk w gimnazjum, już na drugi dzień byłam sama (nie miałam nawet kiedy zrobic hospitacji, od razu prowadziłam zajęcia), bo moja opiekunka się pochorowała, a dyrekcja stwierdziła, że to dobry sposób by przyoszczędzić na zastępstwach. W liceum mój opiekun widział mnie przez pierwsze 3-4 godziny, później zostawiał samą. Faktem jest, że byli to nauczyciele, którzy znali mnie jeszcze z mojej uczniowskiej kariery, ale mimo wszystko f) Klasa nie musiała się wyjątkowo drzeć, mogli być spokojni, nie wszystkie dzieciaki to bydło. Bardziej mnie dziwi, że nikt z uczniów sie nie zainteresował tym, dlaczego nie ma nauczyciela g) Te kilka lat temu to było dużo mniej restrykcyjnie sprawdzane, a i do tej pory są szkoły, gdzie mozesz spokojnie wejść do budynku przez nikogo niezaczepiany. Także, jakiś większych błędów w opisie historii nie widzę, choć ciężko mi uwierzyć w kretyna, który sprowadza w trakcie praktyk panienkę do szkoły,żeby sie zabawic

Odpowiedz
avatar doktorek
16 16

Ja wiem, że czasem w szkole tak jest, że dyrektor wzywa w najmniej odpowiednim momencie i klasę zostawia się np. z praktykantem, ale formalnie to on chyba nie może za klasę odpowiadać, więc za to, że nie zdecydował się poprowadzić samodzielnie lekcji, bez obecności opiekuna chyba guzik zrobić mu mogą. Jego zachowanie z dziewczyną było karygodne, ale z formalnego punktu widzenia uczelnia nie może go za to relegować. Wam się naraził, więc najwyżej praktyki odbędzie gdzieś, gdzie się jeszcze nie spalił.

Odpowiedz
avatar Agness92
3 7

@doktorek: U nas facet od informatyki zostawiał nas samych, jak go dyrektorka wzywała, bo coś się stało z systemem etc. Zdarzało się to niemal co drugą lekcję :D (na jego obronę dodam, że był świetnym nauczycielem i jak już były normalne zajęcia to wszystko tak jasno tłumaczył, że łapaliśmy w lot i nie mieliśmy zaległości)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2015 o 19:01

avatar the
3 15

za takie rzeczy nie wyrzucają z uczelni. brednie.

Odpowiedz
avatar WywiadowkaWPiatek
-3 9

@the: Nie wiem, czy tak czy nie - nie zagłębialem sie w to nigdy, bo nie planowalem kopulować z kimś na praktykach. Wysunalem tylko przypuszczenie.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
9 11

"Mi trafił się, jak wydawało mi się..." Coś te zdanie jakoś ten tego, nie tego, ten teges. "Aż przyszedł czas prowadzenia lekcji przez niego lekcji" A tu, to dopiero jest nie teges, ten teges.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2015 o 6:32

avatar tvh
3 3

Też miałem praktyki, na których byłem sam - opiekunka się rozchorowała. Zamiast praktyk miałem, jak się okazało, normalne zastępstwo za chorą nauczycielkę. Praktyki wyszukiwaliśmy sobie sami. Z wejściem do szkoły tez nie było problemu. Jedno "ale" - to było jeszcze w XX wieku :-) Co prawda końcówka ale jednak XXw.

Odpowiedz
Udostępnij