Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zainspirowała mnie afera z pomyłką w klinice zajmującej się in vitro. Co…

Zainspirowała mnie afera z pomyłką w klinice zajmującej się in vitro.

Co jakiś czas wybucha wielka afera, że pielęgniarka (nie tylko, ale wypowiem się o swoim zawodzie) się pomyliła i stało się to a to. Owszem, nie powinna, owszem, należy się skupić na pracy itd. Ale spójrzmy na sprawę z drugiej strony.

Sytuacja pierwsza - NAGMINNIE, kilka razy dziennie
Laboratorium. Moja praca polega nie tylko na pobraniu krwi, poza tym trzeba każdą pobraną próbkę opisać nazwiskiem pacjenta (niektóre dokładniej, pełne dane, pesel, data, godzina), okleić kodami kreskowymi, w kilku miejscach przybić swoją pieczątkę, podpisać się, zanotować datę, godzinę itd. Niby nic, ale chwilę to trwa, w tym czasie jeden pacjent wychodzi, co jest dla kolejnego sygnałem, do wejścia. I do tej pory nie mam nic przeciwko, większość widząc, że jeszcze coś robię poczeka te pół minuty. Ale nie ma dnia, żeby przynajmniej raz, a często więcej sytuacja nie wyglądała np tak:

[P]acjent - Dzień dobry, ja chciałem zapytać o coś tam.
[J]a - Dzień dobry, momencik.
P - Ale ja chciałem tylko zapytać.
J - Chwileczkę, dokończę panią która wyszła i zajmę się panem.
P - Ale ja chciałem tylko zapytać o coś tam, to odpowiedzieć mi pani nie może?!
J - (jeszcze uprzejmie, ale powoli zaczyna się we mnie gotować) - Proszę pana, wypełniam dokumenty. Za chwilę się pomylę i będzie problem. Proszę sekundę zaczekać.
P - (z fochem) Dobrze! Zapytać się nawet nie wolno!

Oczywiście, że wolno. Ale potem ja mam problemy o kreślenie na probówkach, bo pacjent nazywał się Nowak, a napisałam Kowalski, bo ktoś mi gadał nad uchem o odbiorze wyniku na takie nazwisko, nie mówiąc już o konsekwencjach, jeżeli w porę nie zauważę błędu. Na szczęście dzięki kodom kreskowym najczęściej udaje się problem rozwiązać.

Sytuacja druga, świeżynka z wczoraj.
Poszłam do szpitala oddać koleżance pracującej na oddziale książkę. W chwili gdy zapukałam do dyżurki, Ola stała przy szafce z lekami, a na mundurek miała narzuconą kamizelkę z wielkim napisem na plecach "rozkładam leki, nie przeszkadzać. Moja pomyłka może mieć niebezpieczne konsekwencje".

Ok, super pomysł. Siadłam grzecznie na korytarzu i czekam. Myślicie, ze ostrzeżenie do kogoś dotarło? Gdzież tam. Co chwilę ktoś przychodził z naprawdę błahą sprawą, chociaż w pobliżu były inne pielęgniarki.
I naprawdę nie idzie takiej, przepraszam za słowo, gadule jednej i drugiej przetłumaczyć. A potem afera, że coś się stało.

słuzba_zdrowia

by ejcia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
42 44

Świetny pomysł z tą kamizelką.

Odpowiedz
avatar Mikkelson
36 36

@glan: Jednak parapety nie czytają i w ich głowie pojawia się "o ona ma kamizelkę! Ona pewnie lepsza od tych co nie mają kamizelek!!!" ;/

Odpowiedz
avatar ejcia
17 17

@Mikkelson: A wiesz, że to możliwe? Swego czasu na oddziale z kilkoma koleżankami miałyśmy kolorowe mundurki zamiast białych i bardzo czesto spotykałysmy się z pytaniami, czy jest to wyrażeniem jakiejś hierarchii. :-D

Odpowiedz
avatar Mikkelson
6 6

@ejcia: O. Nie wiedziałem że kogokolwiek spotkało nawet takie ostanie xD W sumie to takie osoby są bardziej widoczne na tle innych bo są kolorowe i maja kamizelki xD

Odpowiedz
avatar jagas
3 3

@glan: Przydały by się jeszcze stopery do uszu lub nauszniki przemysłowe...

Odpowiedz
avatar tomdomus
20 22

Kamizelka, pomysł super! Czytanie ze zrozumieniem w narodzie?!? No raczej nie!

Odpowiedz
avatar sealermann
23 23

@tomdomus: Tu nie chodzi o zrozumienie. Tacy ludzie doskonale rozumieją przekaz, ale mają go gdzieś... "Bo ja tylko..."

Odpowiedz
avatar grupaorkow
33 33

Ja bym do tej kamizelki dorzuciła słuchawki BHP, w nich można spokojnie ignorować natrętów ;)

Odpowiedz
avatar psychomachia
17 17

@grupaorkow: gorzej jak któryś podejdzie zbyt blisko, można się bardziej wystraszyć od takiego nagłego pojawienia się sylwetki w polu widzenia

Odpowiedz
avatar mesing
34 36

Może na takiej kamizelce powinien być bardziej dosadny przekaz: Nie przeszkadzać!! K...a!!. Wiem, że to po chamsku ale ten język rozumie 99% społeczeństwa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 marca 2015 o 21:38

avatar glan
16 26

@mesing: Miałem odruchowo dać minusa za przekleństwa ale zdałem sobie sprawę, że masz rację. Żałosne jest to, że taki przekaz faktycznie by zadziałał. Masz więc plusa.

Odpowiedz
avatar kasan1512
20 20

@mesing: Ja o nazywam dostosowaniem przekazu do możliwości percepcyjnych odbiorcy.

Odpowiedz
avatar glan
2 8

@kasan1512: Ale Twój przekaz też jest skomplikowany. Niektórzy nie zrozumieją. Lepiej powiedzieć że z chamem trzeba gadać jego językiem.

Odpowiedz
avatar Taczer
22 22

Klucz zamiast kamizelki. Dawkowanie leków powinno przebiegać bez zakłóceń, innej opcji jak zamknięte drzwi nie widzę - ludzie są strasznie odporni na napisy, uwagi i ostrzeżenia.

Odpowiedz
avatar Eloe
12 14

@Taczer: Przy zamkniętych drzwiach zaczęliby się dobijać do drzwi, ew. szarpać za klamkę. Albo dwa w jednym.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
14 14

pozostaje nie wypuszczać poprzedniego pacjenta, dać mu wacik i przykazać mu siedzieć tu cicho i spokojnie

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 4

@PiekielnyDiablik: tam, gdzie ja chodzę właśnie tak robią :p

Odpowiedz
avatar inmymind
10 10

W jednej z "pobieralni" babki wymyśliły patent - nie wyjmują samej igły póki nie opiszą próbek :) albo trzeba wymyślić coś innego, żeby zatrzymać delikwenta, chociaż wiadomo, ze niektórzy spieszą się np. do pracy.

Odpowiedz
avatar ejcia
5 7

@inmymind: O matko... Wrażliwa na klimaty nie jestem, sama sobie też potrafię krew bez problemu pobrać, ale na widok igły "samopas" w żyle i kogoś odwalającego spokojnie papierkową robotę chyba bym tego gryzipiórka udusiła :D

Odpowiedz
avatar Sine
7 7

@inmymind: u mnie po prostu odwrócono kolejność. Najpierw jest przygotowanie próbek i dokumentacji, dopiero potem zabierają się za wkłucia. W ten sposób wyjście pacjenta z gabinetu faktycznie jest sygnałem, że można obsłużyć kolejnego.

Odpowiedz
avatar hellarious
9 9

Ostatnio panie w labie pomieszały moje próbki z próbkami innego pacjenta. Musiałam ponownie dać się posłać. Szlag mnie trafił, bo pobierania krwi, delikatnie mówiąc, nie lubię. Teraz rozumiem, że kobieta faktycznie mogła się pomylić...

Odpowiedz
avatar glos_w_sluchawce
4 4

@hellarious: jak to mówią - każdy medal ma dwie strony. Znam podobne historie z opowiadań mamy, która była pielęgniarką. Jasne, że nie zawsze tak jest, jasne, że w części przypadków takie sytuacje są wynikiem błędu personelu medycznego. Ale mimo wszystko wiecznie pukająca w drzwi i marudząca na czas oczekiwania kolejka przed gabinetem w skupieniu raczej nie pomaga.

Odpowiedz
avatar voytek
1 3

widac trzeba wtedy zamykac okienko i nakladac nauszniki budowlane albo do tej pracy zatrudniac gluchoniemych ;)

Odpowiedz
Udostępnij