Było o dysortografii, ale jest jeszcze dysgrafia.
Kolega w wyniku "piesek nie gryzie" miał dość mocno pogryzione palce w prawej dłoni. W wyniku tego stracił możliwość szybkiego wyraźnego pisania, ale jak pisze piórem i w miarę wolno to jest czytelnie.
W liceum trafiła mu się nauczycielka to stwierdziła "leń i ona go wyleczy", co ciekawe przy uszkodzonych mięśniach i nerwach. I kazała mu przepisywać po 20 kartek z książek, a każda praca była "Nieczytelna." Lubowała się tym głównie w dyktandach, gdzie dość szybko czytała tekst.
Oczywiście pała za pałą w dzienniku.
Rozmowy z nauczycielka i dyrektorem nic nie dawały. No bo uczeń się leni, a to że uszkodzona prawa ręka? Niech się drugą nauczy.
Rodzice dziani, ale uczciwi, to sprawa w sądzie się skończyła.
Efekt - poważne zmiany na kilku stanowiskach w szkole, a kolega już nie miał problemów bo wolno pisze.
szkoła
Może liczyła, że rodzice zechcą się z nią "dogadać" skoro bogaci? Albo po prostu jedna z tych osób, które powinny mieć zakaz zbliżania się do dzieci.
OdpowiedzAle co tu ma do rzeczy dysgrafia??
Odpowiedz@Bastet: Dysgrafia to niezdolność do wyraźnego pisania. Czyli skrobanie jak kura pazurem. I nie tak, że po prostu brzydko, a tak, że sam po sobie się nie rozczytasz godzinę po napisaniu. Wiem, bo mam i szlag z tym trafia. Kolega pewnie miał stwierdzoną właśnie dysgrafię z powodu uszkodzeń ręki.
Odpowiedz@Shakkaho: Żeby uściślić, problemy z pisaniem wynikające z urazu ręki to nie jest to samo, co dysgrafia. Dysgrafię diagnozujemy, przeważnie właśnie, gdy takich deficytów nie ma. (Wyjątek! "W przypadku deficytu o charakterze sensorycznym, trudności w pisaniu są znacznie większe, niż wynikałoby to z istoty samego deficytu"). Ale to już dzielenie włosa na czworo, dla historii nie jest to istotne i ani trochę nie umniejsza piekielności nauczycielki.
Odpowiedz@Shakkaho: Dysgrafia jest związana z uszkodzeniem mózgu, nie ma nic wspólnego z uszkodzeniami ręki, oka czy innej części ciała. A historia faktycznie piekielna, plus dałam - choć wstęp jak dla mnie - bez sensu.
OdpowiedzI słusznie, takie babska trzeba tępić!
OdpowiedzSugestia, jakoby uczeń miał nauczyć się pisać sprawną ręką, to jakieś kuriozum. Świadczy to dobitnie, że osoba omówiona w historii, wybierając zawód nauczyciela, minęła się z powołaniem.
OdpowiedzJakieś uzasadnienie tego interesującego poglądu, że spytam uprzejmie? U osoby z ustaloną lateralizacją i niesprawną ręką wiodącą opanowania pisania drugą ręką jest całkiem sensownym rozwiązaniem. O ile oczywiście nie ma szans na odzyskanie sprawności. Kwestia kilku miesięcy ćwiczeń vs. pisanie w tempie pierwszoklasisty do końca życia. Natomiast styl załatwienia sprawy - beznadziejny. Należało go po prostu przekonać, zamiast gnoić.
Odpowiedz@Taczer: Kolega panuje nad dłonią, nie ma w niej tego delikatnego czucia. Pisze wolno ale czytelnie, a szybko to o ku....a.
OdpowiedzZ jednej strony współczucie dla uszkodzonych nerwów, ale z drugiej: jak myślisz? Czy w pracy ktokolwiek będzie go pytać, czy jest dyslektykiem, dysgrafem, dyskalkulikiem? Nie. Dadzą mu krótką piłkę-naucz się albo Cię wywalą.
Odpowiedz@Vatras: Ale on nie miał dysgrafii, tylko niedowład/niesprawność prawej dłoni.
Odpowiedz@Vatras: Czemu robol? Chłopak ma firmę handlową i podpisuje najwyżej umowy. Inteligencja nie idzie z tym, ŻE NIE MOŻE pięknie pisać.
OdpowiedzJa miałam długo dysgrafię z powodu nerwicy natręctw. Co prawda aż tak mnie nikt nigdy nie poniżał, ale trafiło się parę nauczycielek, które mocno mnie za to tępiły. Jedna stwierdziła, że tak piszę jej na złość :) Natomiast co ciekawe - osoby z dyskalkulią, dysortografią czy innymi dysleksjami były taktowane jak jajka. Doszło do tego, że jeden z naszych kolegów -dyslektyków- dostał od pani ten sam sprawdzian co wszyscy, ale z pomniejszoną o połowę punktacją(tzn. 15/30p gwarantowało mu 5). Ile kolega zdobył punktów? 20-ileś. Jako jedyny z klasy dostał szóstkę....
OdpowiedzTo chyba wszyscy lekarze mają dysgrafie...
OdpowiedzA u Ciebie "dyswszystko".
Odpowiedz