Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może ta historia nie wyda się Wam zbyt piekielna, ale dla mnie,…

Może ta historia nie wyda się Wam zbyt piekielna, ale dla mnie, studentki pierwszego roku jest wyjątkowo piekielna.

W połowie stycznia odbył się zerowy egzamin z pewnego przedmiotu. Wykładowca, zapowiedział dwa terminy z czasie sesji, a także jeden termin w czasie sesji poprawkowej. Niby wszystko w porządku. Do czasu. Oto nadchodzi termin pierwszy, otrzymujemy mailowo wiadomość, że profesor nie wyrobił się ze sprawdzeniem dużej ilości egzaminów, termin przełożony kilka dni później. Na ten termin przybyły trzy osoby, jak się okazało egzaminy zerowe nadal nie sprawdzone.
Nadchodzi termin drugi. Przyszła nas większa grupa, około 30 osób, egzaminy wciąż niesprawdzone. Część osób została by pisać ten sam egzamin nie znając wyników egzaminu zerowego.
Profesor ponoć przyjmował dziś studentów i sprawdzał egzaminy tylko tym osobom, które się pojawiły. Mój kolega czekał 3 godziny, podobno wszedł mniej więcej jako dziesiąty.
Tak oto jutro nadciąga ostatni termin w jakim można rzeczony egzamin napisać, a zerówki w większości nie sprawdzone. Oceny z przedmiotu mają być wystawione do poniedziałku.
Nic tylko studiować.

polska uczelnia

by Klapoucha
Dodaj nowy komentarz
avatar Kurka
19 19

Zgłosić sprawę do samorządu studenckiego lub dyrektora katedry/instytutu. Jak to nie pomoże, to iść dalej, do dziekana wydziału. Co prawda zerówka jest tylko i wyłącznie dobrą wolą prowadzącego, ale jeśli powiedział o niej na początku zajęć to musi dotrzymać słowa. Trzeba walczyć o swoje już od początku.

Odpowiedz
avatar Klapoucha
7 9

@Kurka: To właśnie planujemy zrobić, czujemy się tylko dość niekomfortowo uwzględniając fakt, że charakter profesora jest dość piekielny i nie chcielibyśmy sobie zapewnić piekielnych sprawdzianów w ostatnim terminie.

Odpowiedz
avatar Kurka
8 8

@Klapoucha: No to jest niestety newralgiczna sprawa, bo trudno potem iść na skargę, że pan profesor dał za trudne pytania, albo ocenia zbyt surowo. Dlatego warto do ostatniej chwili próbować załatwiać z prowadzącym polubownie, ale też z doświadczenia wiem, że czasami się nie da. Na pocieszenie dodam, że jeśli bardzo mało osób zaliczy przedmiot, to jest to na niekorzyść dla prowadzącego w przypadku takich skarg, nie dla Was. ;)

Odpowiedz
avatar Klapoucha
12 16

@roszpunka: Nie próbuję twierdzić, że mam "ciężko i pod górkę". Zauważam jedynie, że piekielną jest sytuacja, w której nie możemy się w normalny i kulturalny sposób dogadać z wykładowcą aby uzyskać wyniki naszych egzaminów.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
23 23

Doświadczenie mi podpowiada, że on te prace zgubił. Oczywiście się do tego nie przyzna, obrazi się na was, bo upominacie się o wyniki, narobi chlewu, złośliwie uwali paręnaście osób, a na koniec stwierdzi, że to wasza wina.

Odpowiedz
avatar Klapoucha
10 12

@grupaorkow: Przyznam, że doszłam do podobnych wniosków. Ponoć dziś coś sprawdzał, ale jeśli to prawda że w ciągu trzech godzin dostało się do niego tylko osiem osób, to ja naprawdę nie wiem co tam się dzieje. Jakieś nieprzewidziane efekty kwantowe, czy coś.

Odpowiedz
avatar Yumka
15 15

@grupaorkow Oprócz zgubienia obstawiam jeszcze, że krótko przed 3 terminem pojawią się randomowe oceny :D Pozostaje tylko trzymać kciuki za prowadzącego, że odpowiednio rozkład dobierze, to może nikt się nie zorientuje.

Odpowiedz
avatar katem
9 9

Po prostu pan profesor ma w dupie studentów kropka.

Odpowiedz
avatar ateusz
0 4

Stawiam w ciemno ze to agh

Odpowiedz
avatar Klapoucha
1 3

@ateusz: Nie tym razem. ;)

Odpowiedz
avatar kepak
1 1

@ateusz: PŁ ma tak sesje rozłożoną.

Odpowiedz
avatar srogazimka83
7 13

Nie takie rzeczy cie jeszcze zdziwia.. zostaw sobie trochę miejsca na kolejne 4 lata..

Odpowiedz
avatar inmymind
5 7

@srogazimka83: Studia - niekoniecznie chodzi wyłącznie o nauczenie się/poznanie zagadnień stricte z planu nauczania - na studiach uczysz się życia, olewackiego stosunku przyszłego pracodawcy/klientów/petentów (do wyboru) i wszelkiej maści innych osób, z którym przyjdzie Ci się zetknąć, autorko i inni studiujący. Na każdej uczelni jest mniejszy lub większy bajzel.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
8 8

E tam, do poniedziałku... Studiuję na dwóch kierunkach, na dwóch różnych uczelniach i niektórzy i miesiąc po sesji załatwiali takie sprawy. Były nawet przypadki, że po sesji letniej ludzie zaliczali sesję zimową.

Odpowiedz
avatar znikam
0 8

strasznie dużo macie tych terminów. zerówka dla wszystkich, dwa terminy (pierwsze?) termin poprawkowy... już mamy 4 a studenci jak nie zdadzą jeszcze będą wnosić o komisa... moje studia powoli dobiegają końca i nigdy, przenigdy nie było tak, że z jakiegoś przedmiotu mieliśmy 4 terminy egzaminu! zerówka była tylko dla wybranych (np. tych którzy z kolokwiów mieli średnią przynajmniej 4) i tylko, jeżeli prowadzącemu coś się nie odwidziało... a po poprawce pozostawało nam wnosić o komisa - a wniosek nie zawsze bywał rozpatrywany pozytywnie... a jeśli z przedmiotu był egzamin zerowy i student go nie zdał, to później o komisie mógł już tylko pomarzyć

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
6 8

@znikam: to się nazywa poziom. U mnie to było 8 terminów. I podobno na ostatnim była spora frekwencja. A kto nie dał rady zaliczał na konsultacjach. Nie wiem czy nie rzucić tego w cholerę i do roboty nie iść. Mam wrażenie, że czas marnuję.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@NobbyNobbs: U mojej znajomej ludzie zaliczali i o 13(!!!) razy. Nie zrozumiała mojego oburzenia.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
3 3

@Drago: takie czasy... Nie dość, że każdy MUSI mieć magistra, to każdemu, nawet leniowi i nierobowi on się NALEŻY.

Odpowiedz
avatar Kurka
6 6

@znikam: Nie wiem jak u Ciebie, ale na mojej uczelni studentowi przysługują dwa terminy w sesji i jeden termin w sesji poprawkowej (chociaż podobno teraz już nie ma sesji poprawkowej tylko "druga tura sesji"). Zerowy termin egzaminu jest tylko i wyłącznie dobrą wolą prowadzącego i jest ustalany na jego zasadach. Każdy kolejny termin również jest dobrą wolą prowadzącego. Niektórzy prowadzący, którzy mają kilka przedmiotów w jednym semestrze, powiedzmy, że ze studentami z różnych kierunków, wyznaczają kilka - kilkanaście terminów zaliczeń, ponieważ przychodzą na nie studenci z różnych wydziałów i wygodniej jest jeśli każdy znajdzie termin, który mu pasuje, niż żeby dla każdego ustalać osobny termin. Poziomu wcale nie wyznacza ilość terminów, a o wiedzy często nie świadczy ilość podejść do egzaminu. Niektórzy prowadzący są najzwyczajniej w świecie podli i wredni, często też niesłusznie. Spotkałam się z tym też, a wcale nie jestem typem lesera.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Kurka: Jest różnica między kilkoma terminami, a kilkoma podejściami. U mojej promotor też było kilka dat, ale każda osoba mogła w sesji podejść tylko raz. I owszem, zdarzają się podłe szuje wśród wykładowców, ale nie tak często, jak leniwi i głupi studenci. Zresztą szuje, z którymi ja miałam do czynienia, po prostu uwalały, zamiast bawić się w kilkanaście terminów.

Odpowiedz
avatar Kurka
2 2

@Drago: Ja nie jestem leniwym i głupim studentem, a z ciąganiem mnie kilka razy na zaliczenie spotkałam się, moim osobistym zdaniem, zdecydowanie zbyt często. O tym w jaki sposób byłam traktowana przez pewnych profesorów można by było napisać książkę o najbardziej wymyślnym znęcaniu się psychicznym. Jeden pan profesor uwalił mnie dwa semestry z rzędu, chociaż temat lubiłam, znałam i byłam dobrze przygotowana, tylko dlatego, że nie lubił studentów z mojego kierunku. Inny pan profesor, który prowadził egzaminy tylko i wyłącznie w formie ustnej, uwalił mnie 3 razy z rzędu, a za czwartym razem po zdanym egzaminie powiedział, że on wie, kto zaliczy jeszcze zanim się odezwie, czyli dał "subtelnie" do zrozumienia, że wiedza się nie liczy, bo zaliczenie u niego to loteria. Na koniec moja osobista perełka, pani profesor, która na egzaminie ustnym rzucała we mnie długopisem, gdy nie podobała jej się moja odpowiedź. A jako wisienkę na torcie dodam, że mimo tego udało mi się zawalczyć o stypendium rektora. Jestem leniwa i głupia. :)

Odpowiedz
avatar Klapoucha
4 4

@NobbyNobbs: Może powinnam sprostować, że w czasie trwania sesji do egzaminu można było podejść raz, co w sumie daje maksymalnie trzy podejścia do egzaminu. W mojej historii w żaden sposób nie chciałam się użalać na mój studencki los czy na zbyt małą ilość ustalonych terminów. Chciałam tylko zauważyć, że skoro profesor, człowiek z założenia wykształcony i kulturalny, umawia się z nami, studentami, na jakąś ilość terminów, to logicznym byłoby dać nam możliwość z nich skorzystać. A w zaistniałej sytuacji, mieliśmy możliwość napisać tenże egzamin tylko dwa razy, a kilka osób mogło do egzaminu podejść tylko raz w czasie sesji poprawkowej. Nie próbowałam twierdzić, że wszyscy powinni zdać ten egzamin, że nam się cokolwiek należy. No może z wyjątkiem sprawdzenia naszych prac w terminie. Chciałam też dodać, że wczoraj w trakcie egzaminu, pan profesor nadal sprawdzał wcześniejsze egzaminy i nie zanosiło się by szybko skończył.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2015 o 15:51

avatar konto usunięte
1 3

@Kurka: Leniwa i głupia może nie (aczkolwiek nie znam wersji profesora), ale za to na pewno nie umiesz zadbać o swoje sprawy. Raz miałam ogromny problem z wykładowcami, na ostatnim roku magisterki, więc gdyby mnie bezpodstawnie uwalili to chyba bym się załamała. Trzeba było zawalczyć. Było bardzo niemiło (2xwykładowcy vs. ja), bardzo nerwowo, ale ponieważ nie poddałam się (do czego usilnie mnie namawiano) - udało się. Pewnie zaraz ktoś powie, że z wykładowcami nie da się wygrać, ale to nieprawda. Jeśli masz rację - wygrasz. A im więcej studentów walczy, tym większe szanse.

Odpowiedz
avatar Kurka
-3 3

@Drago: Bardzo Ci gratuluję takiej super pro-studenckiej uczelni. Ile wynosiło czesne?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Kurka: Absolutnie nic, UAM się kłania.

Odpowiedz
avatar kayetanna
8 8

Niestety jest tak, ze wykładowca ma same prawa i żadnych obowiązków, wszystko jest "jego dobrą wolą". Trochę się z tego śmiałam, bo do tej pory, tzn. na pierwszym stopniu ta wola była dobra. Poszłam na drugi i masakra. Nie dość, że w całym instytucie nigdy nikt nic nie wie, podają sprzeczne informacje, a jeden młody doktorek od metodologii miesiąc sprawdzał krótkie prace to jeszcze ustalił 75% próg zaliczenia i wyznaczył 4 pytania i jeśli na choć jedno z nich nie odpowiedziało się w pełni to nie ważna reszta pracy.

Odpowiedz
avatar ljubomora
-1 3

Ktoś mi wytłumaczy, co to takiego ta zerówka?

Odpowiedz
avatar Klapoucha
3 3

@ljubomora: Zerówka to dodatkowy termin, jeszcze w czasie semestru, który może być zorganizowany przez wykładowcę, ale jest to tylko i wyłącznie jego dobra wola. :) Zazwyczaj są do niej dopuszczeni tylko wybrani studenci, na przykład Ci, którzy mają ocenę powyżej 4 z ćwiczeń, lub w inny sposób się wyróżniający.

Odpowiedz
avatar ljubomora
0 0

Klapoucha@: Dziękuję :-)

Odpowiedz
Udostępnij