Na wstępie wypadałoby powiedzieć, że skrót pomiędzy moją szkołą a domem prowadzi przez targowisko. Zazwyczaj wracam dość późno z owej placówki, dlatego przechodzę właściwie pomiędzy zamkniętymi sklepami i pustymi miejscami handlowymi.
Dziś jednak było inaczej. Jako że kilka nauczycielek wybyło na wycieczkę szkolną, skończyłam 3 godziny wcześniej.
I tutaj zaczyna się właśnie piekielność tejże historii.
Idę sobie spokojnym krokiem, mijam ludzi - tłoku nie było, bo to w końcu nie lato, a dziś pogoda też przyjemnością nie raczyła, choć nie była najgorsza. Kiedy mijałam jeden z tutejszych sklepów, zza rogu wybiegła dwójka chłopaków. Na moje oko na pewno nie byli starsi niż przeciętny uczeń drugiej klasy gimnazjum.
Podbiegli do stoiska pewnej starszej kobiety, wyrwali jej ze stolika 4 skrzyneczki z pieczarkami i niczym gepardy ruszyły dzikim pędem przed siebie.
Oczywiście sprzedawczyni coś za nimi krzyczała, dwie osoby zerwały się w pogoń za złodziejaszkami (ja byłam zbyt daleko aby się podjąć próby ratowania grzybów).
I wiecie po co ograbili tą kobietę? Tylko po to, aby śmiejąc się na cały głos rozsypać pieczarki na ulicy [i przy okazji kilkanaście podeptać], rzucić koszykami gdzieś w kąt i uciec.
Ja mogłam jedynie pomóc starszej pani w zbieraniu nienaruszonego towaru...
Skąd się biorą takie piekielne pustostany umysłowe?
targowisko w małym mieście
Nie "ów placówki" tylko "owej". "Ów" normalnie się odmienia. :)
Odpowiedz@Rammsteinowa: Dziękuję za wskazanie błędu. Już go poprawiam. :DDD
Odpowiedz@Masky: Proszę bardzo.:D
Odpowiedz@Rammsteinowa: Tak w ogóle miło poznać kolejną fankę Rammstein. :3
OdpowiedzA nieprzeciętni uczniowie gimnazjum są starsi? ;-)
Odpowiedz@3xTAK: zwykle tak. Chociaż z reguły po osiemnastce odpuszczają dalsze próby ukończenia szkoły.
Odpowiedz@3xTAK: Nieprzeciętni uczniowie gimnazjum potrafią mieć i po 18 lat.
Odpowiedz@3xTAK: No wiesz, ja miałam w klasie chłopaka który miał podajże lat 16 a był w pierwszej gimnazjum także perełki się zdarzają :D Jego historia ostatecznie zakończyła się tak, że wywalili go ze szkoły. Od tamtej pory nie miałam z nim kontaktu, także nie wiem gdzie kontynuuję swoją żmudną naukę pierwiastków.
OdpowiedzCóż... Pozostaje mi się cieszyć, że mnie takie jednostki ominęły :-)
Odpowiedz@3xTAK: Z jednej strony żałuję że go już nie ma, bo to był naprawdę wyluzowany chłopak, który swoimi tekstami powalał wszystkich na lekcjach. Ale jak widać na załączonym obrazku, nie wszędzie luz tak łatwo uchodzi.
Odpowiedz@Masky: miałam w klasie 5 takich osobników. Dwójka była starsza o tok, dwójka o dwa lata, jeden zbliżał się do 18. Byłam wtedy w II klasie, kiedy dostaliśmy taki "spadek".
OdpowiedzDebile chcą się popisać i wiedzą, że są bezkarni. I najgorsze, że mają rację - nawet jak ich złapią, to nic im nie zrobią. A wystarczyłaby jakaś kara typu przymusowe sprzątanie osiedla (własnego, żeby koledzy zobaczyli) przez tydzień - i już by coś w tych pustych łbach zaczęło kiełkować
OdpowiedzTo się wychowanie bezstresowe nazywa, które większość rodziców w dzisiejszych czasach niestety praktykuje. A spróbuj takiemu choćby uwagę zwrócić, to lwica jedna z drugą oczy wydrapią bo "no przecież to tylko dziecko"..
OdpowiedzZero logiki w bajeczkach .. "coś za nimi krzyczała, dwie osoby zerwały się w pogoń za złodziejaszkami (ja byłam zbyt daleko aby się podjąć próby ratowania grzybów)." i za chwilę stanęli sobie na widoku osób goniących (rozerwali folię bo pieczarki sprzedaje się w koszyczkach obklejonych folią lub na wagę - nie spotkałem jeszcze naczej) i "aby śmiejąc się na cały głos rozsypać pieczarki na ulicy [i przy okazji kilkanaście podeptać], rzucić koszykami gdzieś w kąt i uciec. " oczywiście osoby goniące stanęły sobie, zapalili papierosa i zatańczyli sobie jak dzieciaki rozsypywały pieczarki i je deptały, bo przecież by ich dogonili... Jednocześnie nasza bohaterka wróciła ( i to taki kawał że za daleko do gonienia ) zbierać podeptane pieczarki (razem z starszą panią która zostawiła całe stoisko żeby lecieć za pieczarkami .. a nie podobno stała i krzyczała ) :) i co jeszcze autobus się zatrzymał i zaczął klaskać? Na ulicy był wspólny taniec hej macarena? :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 15:39
@Dragonow: Nie byłaś tam więc przepraszam bardzo, ale co możesz wiedzieć na ten temat? ''rozerwali folię bo pieczarki sprzedaje się w koszyczkach obklejonych folią lub na wagę - nie spotkałem jeszcze naczej'' Jak zacytowałaś SPRZEDAJE SIĘ. Na ''wystawie'' są w małych koszyczkach podobnych do tych w których są truskawki. ''oczywiście osoby goniące stanęły sobie, zapalili papierosa i zatańczyli sobie jak dzieciaki rozsypywały pieczarki i je deptały, bo przecież by ich dogonili...'' Powiem Ci tak. W biegu można ten koszyczek obrócić do góry nogami i wysypać jego zawartość. Jednocześnie przez przypadek (''przypadek'') zmaltretować grzyby. Czy myślisz że osoby po 30 goniłyby gówniarzy po całym mieście, którzy swoją drogą byli naprawdę szybcy? Zauważ że niestety to nie był weekend i większość osób które byłyby w stanie cokolwiek zrobić tym dzieciakom były w pracy (tak mi się przynajmniej wydaje). ''Jednocześnie nasza bohaterka wróciła ( i to taki kawał że za daleko do gonienia ) zbierać podeptane pieczarki (razem z starszą panią która zostawiła całe stoisko żeby lecieć za pieczarkami .. a nie podobno stała i krzyczała )'' Nie wróciłam, tylko podeszłam. Możesz chyba wziąć to na logikę że ta dwójka kretynów mnie wyprzedziła, a ja obwieszona prawie że 14 kilowymi tobołami też zbyt szybko się nie poruszałam. Nie zostawiła go, bo z nią była też inna kobieta. Jeśli nie wierzysz, to Twoja sprawa. Nie mam obowiązku z niczego Ci się tłumaczyć. + ryneczek nie był w centrum tylko na obrzeżach a tamtymi uliczkami żaden autobus nie jeździł. Pozdrawiam i mam nadzieję że przybliżyłam Ci bardziej tą sytuację. ~ :) EDIT mały błąd w tekście wykryty zbyt późno :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 16:02
@Masky: No bo ci w pogoń ruszyli i zaginęli - a nie może to agresywne babcia o chodzikach ruszyły.. i planowały gonić całe miasto ( tak daleko że od stoiska się można było ruszyć) Będąc przed nimi wystarczy stanąć na drodze, czy wyciągnąć rękę .. Koloryzowanie powoduje że bajeczka śmieszna :) I ten jakże sprawdzony schemat - skrzywdzona stara osoba, młode gimnazjalne pokraki i dzielny bohater/ka ale jaka satysfkacja że tyle pelikanów łykneło :D
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 16:29
@Dragonow: Mówiłam Ci chyba drogi użytkowniku, że NIE BYŁEŚ tam i nie możesz wiedzieć jak to wyglądało. Zapewne mieszkasz w większym mieście, gdzie naprawdę przeważa ilość osób młodych. Moje miasto niestety słynie ze starszyzny a to taka głównie ''istnieje'' podczas godzin południowych w dni robocze. Choć w sumie nie widzę dalszego sensu tłumaczenia Ci się. Ty i tak będziesz swoje wiedzieć i tego się trzymajmy. Muszę Ci jednak powiedzieć, że nie takie absurdy działy się w moim mieście. Zaczynając od mężczyzny który paradował przez miasto z drzwiami na plecach, na chłopaku sprzedającym krem do telewizorów, aby odbierał sygnał cyfrowy kończąc. Także, pozdrawiam po raz drugi.
Odpowiedz@Dragonow: Co do tego rozerwania opakowania podczas ucieczki, to nic dziwnego w tym nie widzę. Większość osób potrafi jednocześnie poruszać nogami i robić coś rękami. Trochę mnie niepokoi, że dla Ciebie jest to takie nie do pomyślenia.
Odpowiedz@Ara: dwóch gimnazjalistów każdy targa po 2 opakowania pieczarek ( czyli zajęte obie ręce) rozrywa naraz w tym samym czasie opakowania (dodajmy uciekając przed pogonią która nagle magicznie ginie) rozrywają te opakowania wywalając je razem.. oczywiście biegnąc .. To do gimnastyki artystycznej się nadaje ... (weź 2 opakowanie w folii i rozerwij ja tą samą dłonią ( bo w 2 masz przeciez inne opakowanie) i zób to w biegu jak ktoś cię goni ( i to masz zrobić góra na dystansie 50? 100 metrów? nie licząc takich rzeczy "Kiedy mijałam jeden z tutejszych sklepów, zza rogu wybiegła dwójka chłopaków. Na moje oko na pewno nie byli starsi niż przeciętny uczeń drugiej klasy gimnazjum." (to raz jest za nimi, raz przed nimi .. tu w opisie będąc za nimi ocenia wiek na podstawie pleców) skoro do nich dochodzi.. a jak widziała twarz czyli szli w jej kierunku przed akcją to jakim cudem się nie wracała tylko podeszła... :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 19:35
@Dragonow: Na targach zazwyczaj produkty typu pieczarki, truskawki itp. stoją w kobiałkach na stoisku i przy zakupie albo dopłaca się za koszyczek, albo wymienia na przyniesiony ze sobą, albo sprzedawczyni przesypuje do siatki. W życiu nie widziałam kobiałek zabezpieczonych folią.
Odpowiedz@Dragonow: Sugerowałam się wzrostem i budową ciała, a nie twarzą. Pomyśl trochę nim coś napiszesz, proszę. Robisz niepotrzebny spam.
OdpowiedzBezstresowe wychowanie w natarciu. Złapać, rozebrać do majtochów i puścić na przebieżkę do domu przez pół miasta.
OdpowiedzSkąd się tacy biorą? 1. Zaczyna się od seksu niewiele bardziej rozgarniętych osobników "pci" przeciwnej i dochodzi do nieoczekiwanego "przekazania wadliwego DNA". 2. Kolejny etap "rozwoju" to zrzucanie obowiązków rodzicielskich na niewydolny system edukacyjny.
Odpowiedz@zibi69: co do drugiego się zgodzę, część rodziców ma gdzieś swoje dzieci, ale co do pierwszego, to nie jest tak czarno-biało. Rodzice mogą być rozgarnięci, ba, nawet interesować się swoimi dziećmi, a gówniarz gówniarzem i tak zostanie. Na przykład biorę siebie: początki liceum, jakieś 16 lat, nowi ludzie, zdarzało się nie wrócić do domu na noc, tylko pojechać na imprezę do miasta obok i w stanie nietrzeźwości wrócić nad ranem do domu, wagary, popijanie w parku jak żuliki. A rodzice? Oboje w pracy, co by mieć co do gęby dzieciakowi włożyć, rozmowy, awantury czasem, jak byłam bardzo nieznośna, zakazy, które łamałam, prośby i konsekwencje, które bardzo stanowczo wyciągali. Ale fizycznie nie dali rady przywozić mnie i odwozić do szkoły, pracując dłużej, niż mój dzień szkolny, bez komputera się obeszłam, komórka też mi jakoś nie była potrzebna, a jak za karę grosza przy duszy nie miałam, to życzliwa koleżanka zawsze namawiała mówiąc, że ona ma. Tak więc bzdurzenie, że przez to, że ja zachowywałam się jak patola, moi rodzice też tacy byli, jest nieadekwatne, bo to ludzie wykształceni i zwyczajnie dobrzy. No, ja się jednak dość szybko ogarnęłam i zmieniłam towarzystwo, kiedy zaczęło wciągać, bo resztki rozumu miałam i w żadne dragi siłą by mnie nie wciągnięto. Ale czego wymagać od gimnazjalistów, którzy głupi są, może i w skórę powinni z raz dostać, ale nie da się dziecka zawsze i wszędzie kontrolować, a rozmowy (tak jak moje z mamą) i szlabany nie zawsze dają efekt. Jasne, nie mówię, że dobrze chłopaczki zrobiły, bo gdybym widziała, wygarnęłabym, ale żyjemy jak żyjemy, w dużych miastach kontrola społeczna jest dość luźna, więc chyba trzeba taki głupi wiek przeczekać, chociaż za karaniem (typu brak pieniędzy, telefonu) jestem za.
OdpowiedzDziwne przypadki...
OdpowiedzJak mawiał Lobo - bez klapsa psujesz bachora.
Odpowiedz