Tak czytam sobie o debilach na drogach i mógłbym cały dzień tu spędzić.
Piekielni są tu ludzie i ich brak wyobraźni.
Obecna technologia odbiera rozum, to fakt.
Dołożę się tu z historią jednego dnia:
2 doświadczenia Wrocław, Oba na prawo-skręcie przecinającym przejście dla pieszych.
Skręcanie w prawo przy "warunkowej strzałce": Skrzyżowanie z Bystrzyckiej na Gądowiankę (na przejściu dla pieszych najpierw się zapala światło dla pieszych, po 5 sek (sprawdzałem) dla rowerów).
Mam zielona strzałkę, ruszam normalnie (żaden pisk, ale nie flegmatycznie) Patrzę pieszych brak, żaden rower w zasięgu, dla rowerów czerwone i nagle wjeżdża mi przed maskę rower rozpędzony (chyba przez cały wiadukt nabierał prędkości. Hamulec do podłogi, cud, że idioty nie potrąciłem. Opuszczam szybę u krzyczę, czy życie mu niemiłe, czy w zamian za rower, Bóg rozum mu odebrał? Ok, mógł nie znać skrzyżowania i nie wiedzieć że może coś wyjechać, ale nie zwalnia go to z używania mózgu.
Pół godziny później później, skrzyżowanie na Armii krajowej (koło Lukoila w kierunku na Krakowska) Wyjeżdżam po tankowaniu przez Lidl'a (małe zakupy) dojeżdżam do skrzyżowania, mam zielone, patrzę stoi pieszy, też ma zielone (tam nie wiem czemu nie ma np warunkowego w prawo, ale podobnie jest na placu Legionów), dziewczyna stoi i coś na tel czyta, oczy wlepione w smartfon'a. Ruszam na początku nie odrywając od niej wzroku, oderwałem, żeby spojrzeć czy zaraz nie wjadę w krawężnik, a tu dzierlatka nagle wbiega (nie wchodzi, ruszyła jak do sprintu) mi pod koła, hamulec (gwałtowniej niż przy rowerzyście, mimo, że wolniej jechałem) Ona na mnie, na światło, i na mnie.. potem uciekła.. nie miałem siły ani cierpliwości ani chęci ją gonić, żeby kolejnemu samobójcy w tym dniu tłumaczyć, że wchodząc na drogę trzeba mózg włączyć. Idealne zgranie, dopóki patrzyłem na nią nie widziała świata poza telefonem, oderwałem wzrok, ona też (od ekranu) i zauważyła, że ma zielone, wystartowała jakby ją ktoś psem poszczuł bez oglądania się na boki.
Musze jak najszybciej kupić lub przerobić stary telefon na rejestrator jazdy. Uchroni to przed ewentualnymi oskarżeniami, bo tacy ludzie nie będą winy w sobie widzieć. Łatwiej za swoją głupotę będzie uprzykrzyć lub nawet zniszczyć życie komuś innemu.
Tak dodam jeszcze dla nakreślenia jakim kierowcą jestem, że prawo jazdy mam od 10 lat, bezszkodowa jazda, nie nadużywam prędkości, respektuję znaki (te które widzę), ale też nie jeżdżę flegmatycznie. Uważam że jak mam gdzieś dojechać to dojadę, 5 minut mnie nie zbawi, a jak muszę być gdzieś wcześniej to wcześniej też wyjeżdżam, na parkingu parkuję tak, żeby być po środku wyznaczonych linii, nawet jeśli miałbym 2 razy korygować manewr, żeby inni nie rzucali na mnie łaciną, jak ja rzucam na tych co 2 miejsca zajmują. Dumny byłem posiadania czystego konta do stycznia b.r., kiedy to pierwsze punkty dostałem, bo mnie nawigacja poprowadziła przez zakręt tylko dla Autobusów i ciężarówek (taki łagodniejszy), zaufałem instrukcjom z telefonu, zamiast patrzeć na znaki.
Wybaczcie za niektóre "byki" siedzę na anglojęzycznej przeglądarce i mi nie oznacza błędów, wiec mogę jakieś pominąć (w domu poprawię). :)
Na drodze
I tak krzyczałeś do rowerzysty "życie-ci-nie-miłe"? Bo "niemiłe" pisze się łącznie, i łatwiej się nawet wyraz wymawia, jeśli łącznie :-)
Odpowiedz@namiocik: Czy Ty lub Ci podobni czerpiecie jakąś wewnętrzną satysfakcję z poprawiania każdego błędu językowego. Skoro tak dokładnie czytałeś, że te błędy wypatrzyłeś to również zauważyłeś że na końcu dopisałem, że w domu sprawdzę pisownię, bo wiem, że popełniam błędy i nie sprawdzam każdego słowa w słowniku ortpgraficznym. Czy moze euforia "bo wytknę typowi "byka"" przyciemniła juz resztę moich "wypocin"?
Odpowiedz@kubeck30: Toteż namiocik napisał Ci błąd, żebyś wiedział, co masz poprawić. Tego i tak przeglądarka by Ci nie podkreśliła.
Odpowiedz@kubeck30: Przeczytałam historię, rozłożyłam ręce nad błędami, dotarłam do końca i już miałam pochwalić za postawę, że co prawda wypuszczasz byki w eter, ale masz tego świadomość i chcesz się poprawić, ale zobaczyłam Twoje grubiańskie komentarze i całe to pozytywne wrażenie piorun strzelił.
Odpowiedz@Kurka: "grubiańskie komentarze"? Wyjaśnij mi proszę, dlaczego według Ciebie są takie, jak napisałaś? Wręcz mnie zaintrygowałaś, bo uważam, ze daleko mi do bycia grubiańskim, ale w sumie to jem mięso, drapię się kroczu więc połowa kobiet pewnie by mnie tak mogła nazwać, już nie mówiąc, że dla części feministek tak z zasady jestem gwałcicielem i pederastą, bo mam penisa. Chyba, że chodzi Ci o to, ze nie owijam w bawełnę i nie ubieram moich komentarzy w liryczne zwroty i porównania Homeryckie.
Odpowiedz@kubeck30: Uważam tak, bo oburzyłeś się po tym jak JEDNA osoba wytknęła Ci błąd, co najmniej tak jakby pod historią nie było absolutnie żadnych innych komentarzy. Mówię tutaj o "euforii z wytykania błędów" oraz "gramatycznym NSDAP". No faktycznie, takie tłumy przyszły Cię skrytykować...
Odpowiedz@Kurka: Akurat ten komentarz nie tyczył się tego co napisałem, nie ile osób mnie skomentowało w taki sposób tutaj ale tego, że takie osoby istnieją. Ludzie których celem życiowym jest poprawianie innych. Wiem, że robię błędy w pisowni, jednak skoro już się zdecydowałem podzielić moją historią, to nie po to, żeby ktoś mnie poprawiał w ten sposób. Jestem osoba bardzo konkretną, prowadzę szkolenia techniczne, mam przekazać temat, jego zrozumienie, a nie uczyć jak się piszę nazwę produktu czy producenta. Tak samo tu, opowiadam o ludzkiej bezmyślności, bo wszyscy nie-kierowcy narzekają na nas, bo my wariaty drogowe, podczas kiedy pieszy to również uczestnik ruchu i obowiązuje go prawo tak samo jak nas, te same przepisy a przede wszystkim ich znajomość. Ewentualne literówki, napisanie czegoś osobno, gdy pisze się to razem, jest na prawdę mało ważne. tym bardziej że na 99% stron gdzie się udzielałem tacy ludzie niszczyli przekaz swoimi komentarzami i zaśmiecali tematyczną dyskusję. Nie uważam że to czyni mnie grubiańskim, co najwyżej uprzedzonym.
Odpowiedz@kubeck30: To, że jesteś konkretny i prowadzisz szkolenia nie zwalnia Cię ze znajomości podstawowych zasad ortografii i gramatyki.
Odpowiedz@kubeck30: A ja jestem uprzedzona do osób, które nie potrafią przyjąć krytyki nawet gdy wiedzą, że robią coś źle. Autor komentarza zwrócił Ci uwagę na błąd, którego, jak Miryoku słusznie zauważyła, nie poprawi Ci przeglądarka ani program do edycji tekstu, ponieważ zarówno partykuła "nie", jak i przymiotnik "miłe", są słowami poprawnymi ortograficznie, a błędem jest napisanie ich oddzielnie. Oczywiście nie popieram zwracania uwagi w chamski sposób, ale o wiele bardziej denerwuje mnie, gdy ludzie wrzucają wszystkich dbających o wypowiedź do jednego wora, jak "grammar nazi", albo innych tego typu, ciekawych tworów. W moim odczuciu Namiocik nie miał zamiaru Cię obrazić, tylko zwrócić uwagę na pewną zależność, dzięki której może łatwiej będzie Ci przyswoić i zapamiętać pewne zasady. Tak jak w podstawówce uczy się dzieci rymowanek: "Nie dziel cholero przez zero", "Uje się nie kreskuje" itp.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 0:03
@paveu241: Jestem osoba wykształconą technicznie. Nie kształciłem sie w kierunkach polonistycznych, nie robię co wieczór (lub co tydzień) ćwiczeń jak w podstawówce czy liceum, bo nie mam czasu na takie głupoty. Tak, specjalnie nazwałem to głupotą, bo nią jest. Nie pracuję jako edytor, nie dostanę podwyżki bo mogę sie pochwalić jednym z najlepszych wyników w konkursach ortograficznych i gramatycznych, nie jest to skill który pozwoli mi obslugiwać elektronarzędzia, gdy robie w mieszkaniu remont, nie potrzebuje go do prowadzenia samochodu. Ważne jest, że zdaję sobie sprawę że robię błędy i co wypatrzę to poprawię. Zakładam, że osoby mnie poprawiające, albo je broniące to albo jeszcze uczniowie szkół albo jeśli studenci, to kierunków humanistycznych. Życzę im tego, żeby swój skill zachowali jak najdłużej, ale nie zdziwcie sie, jak za 10-15 lat zaczniecie robić takie same błędy, chyba że będziecie do czegoś potrzebować i zawod pozwoli wam pielęgnować tę umiejętność. Więc tak, czuję się zwolniony, ale na zasadzie, że nie musze pamiętać wszystkiego, tym bardziej rzeczy, które nie sa mi niezbędne do zycia ani pracy. @Kurka: A ja nie popieram zwracania uwagi w żaden sposób nie powiązany ze tematem rozmowy, choć nie czuję się obrażony lub urażony. Krytyka treści, jak najbardziej, bo mogę czegoś nie wiedzieć, przekręcić itp. Ale to czy piszę jak Mickiewicz, jak Komorowski czy jak Pan Ziutek spod monopolowego, komentarze nie będące na temat - "offtop" są przeze mnie nie trawione i konsekwentnie takie wpisy krytykuję. Przypomniał mi się komentarz mojego "dziadka" (brat prawdziwej babci): "Poety wszędzie, a do roboty lewe ręce.", który w pełni oddaje to co ja sam myślę i z czym mam styczność u ludzi, nie u wszystkich, bo od zasad zdarzają się wyjątki. Więc dalej uważam, że zareagowałem wg własnych przekonań, jakbym chciał być poprawiany gramatycznie i ortograficznie, zacząłbym pisać opowiadania i wysyłać je do oceny na jakimś "językowym" forum. To tyle.
Odpowiedz@Kurka: No i znowu błąd, "ze" a miało być "z" i czy czuję sie w tego powodu jakos gorzej? NIE! Zmieniam słowa, które chcę użyć zapominając poprawić spójniki, przyimki, zaimki i inne imki i iki. Ale nie zmienia to treści widomości. No cóż... Jestem grubiański.
Odpowiedz@kubeck30: wszystkie szkolenia techniczne, które miałem były przeprowadzane z wykorzystaniem prezentacji multimedialnych, przez osoby kompetentne. Pisząc "kompetentne" mam na myśli takie, które potrafią złożyć tekst bez błędów ortograficznych. Jeśli zwracanie uwagi na błędy nazywasz głupotą, to mogę tylko współczuć Twoim kursantom. Piszesz, że jesteś wykształcony technicznie. Żeby zdobyć wykształcenie techniczne trzeba skończyć podstawówkę i szkołę średnią. A to tam uczy się gramatyki i ortografii, więc Twój argument nie ma sensu.
Odpowiedz@paveu241: Czy Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? Piszesz mi, że "Jeśli zwracanie uwagi na błędy nazywasz głupotą, to mogę tylko współczuć Twoim kursantom" podczas, kiedy ja napisałem "nie robię co wieczór (lub co tydzień) ćwiczeń jak w podstawówce czy liceum, bo nie mam czasu na takie głupoty." i potem dodałem "Ważne jest, że zdaję sobie sprawę że robię błędy i co wypatrzę to poprawię." Nie napisałem że się nie uczyłem, nawet miałem 5tki swego czasu, jedynie zaznaczyłem, że z wiekiem i zmianą statusu z ucznia na prawcującego zmieniają sie priorytety na co się zwraca uwagę, treść, czy forme.
Odpowiedz@kubeck30: No i kolejny błąd, bo ja też mam wykształcenie techniczne (inżynier) i uczę się na prestiżowej uczelni technicznej. Chociażby z tego względu każdy Twój argument o zwolnieniu z czegokolwiek jest śmieszny. To tak jakbym powiedziała, że jestem zwolniona z umiejętności liczenia do 10, bo mój zawód nie jest związany w żaden sposób z matematyką. Dla Ciebie nie na miejscu jest krytykowanie ortografii, a dla mnie skrajnie nie na miejscu jest bronienie swojej ignorancji. I nie, nie musisz robić ćwiczeń, jak w podstawówce, bo codzienne używanie języka w poprawny sposób jest wystarczającym ćwiczeniem. Jeśli to dla Ciebie za mało, to polecam poczytać też jakieś książki od czasu do czasu (mogą być techniczne, skoro masz taką skrajną awersję do humanistycznych aspektów życia). I jeszcze jedna sprawa. Wystawiasz swoje wypociny, ale nie możesz narzucić czytelnikowi interpretacji, ani tego na co ma zwrócić szczególną uwagę. I to nie my, czytelnicy, mamy się dostosować do Ciebie, bo każdy ma prawo wyrazić opinię na dowolny temat związany z Twoją pseudo-twórczością (styl, gramatyka, ortografia i merytoryka są częściami składowymi, nie ominiesz tego). Próby walczenia z tym są z góry skazane na porażkę. Swoją drogą, jak słyszę takich cwaniaków jak Ty („bo ja jestem ścisłowcem i ch. wam do tego!”), którzy mówią przykładowo: „10 gram”, zamiast: „10 gramów”, to mnie coś ściska w dołku. Bo to świadczy tylko o ubytkach w kształceniu, na które w teorii tak bardzo kładą nacisk.
Odpowiedz@kubeck30: A, i istnieje jeszcze coś takiego jak "edytowanie komentarza", ale do tego trzeba by było drugi raz przeczytać to co się napisało, ale to chyba też, jak widać, jest poważne wyzwanie, prawda?
Odpowiedz@Kurka: hahaha rozbawiłaś mnie tym: "Swoją drogą, jak słyszę takich cwaniaków jak Ty („bo ja jestem ścisłowcem i ch. wam do tego!”), którzy mówią przykładowo: „10 gram”, zamiast: „10 gramów”". Cóż napisałem że mam prawo nie pamiętać czegoś, jesli tego nie używam. Nigdzie nie użyłem "jestem ścisłowcem" jedynie, że skończyłem uczelnie techniczą, co nie czyni mnie humanistą. Pracuję w corpo, gdzie 99% czasu komunikuję sie w języku angielskim (nie pamiętam czy to powienienem napisać to z dużych liter, możliwe). Jak odpisuje na komentarze robie w wolnych chwilach, więc czasami mam czas, żeby go przeczytać jeszcze raz, a czasami pisze i wysyłam. Więc ignorancja jest po Twojej stronie, skoro mówisz, że jestem cwaniakiem, bo napisalem, że mam prawo robić błędy ortograficzne i/lub gramatyczne i że nie mam prawa nie lubić być uświadamianym o swoich błedach. Droga Kurko wytykanie błędów ma sie nijak do interpretacji. A jeszcze żeby Cie ścisnęło bardziej, ja też mówię "10 gram", a niech Cie ściska! A co do książek to czytuję, jak mam czas, jak wracam do domu i nie padam na ryj. Lubię Mastertona, Potter był cieawy, o wiele ciekawszy niż film a teraz czytam The Old Horde po angielsku (Lore World of Warecraft). Może moja polonistka nie byłaby ze mnie dumna, ale cóż jak to powiedział jeden Project Manager na szkoleniu "Najszybsza droga do klęski są próby zadowolenia wszystkich" AMEN
Odpowiedz@kubeck30: Ech. Powiem Ci tylko na koniec, że jesteś skrajnym hipokrytą. Poczytaj sobie definicję tego słowa, zaraz po tym jak dokształcisz się w znaczeniu słowa ignorant. ;) Pozostaje mi tylko po raz kolejny rozłożyć ręce i skończyć tę jałową dyskusję.
OdpowiedzZaraz zaraz, ale czy to nie jest tak, że nie może być na raz zielone dla pieszego i dla samochodów? A jeśli jest, to oznacza to awarię i normalne przepisy ruchu drogowego, tak jakby świateł nie było?
Odpowiedz@bloodcarver: polecam pójść jeszcze raz (tudzież - chociaż raz) na kurs jazdy, w szczególności skupić się na tym, na czym polega sygnalizator kolizyjny.
Odpowiedz@bloodcarver: zielone zawsze jest równocześnie dla samochodów i pieszych poruszających się w tym samym kierunku. Autor informował, że robił prawoskręt, czyli wszystko się zgadza - zielone było dla dwóch równoległych kierunków ruchu pieszego przez jezdnię i samochodu przez skrzyżowanie. Nie wspominał nic o S-3, gdzie bywa różnie, zależy od ustawienia. Jeśli nie mogłoby być równolegle zielone dla tego samego kierunku ruchu to znaczyłoby, że zielone dla przechodzących przez jezdnię byłoby razem z zielonym dla aut jadących dokładnie tą jezdnią, przez które przechodzą piesi, a to byłoby kompletnie bez sensu i wówczas byłaby awaria.
Odpowiedz@bloodcarver: Te cholerne prawoskręty powinny zostać raz na zawsze zlikwidowane. Czerwone ma znaczyć czerwone. Debile nie rozumieją, że jazda przy zielonej strzałce jest warunkowa i nie upoważnia do taranowania przechodniów.
Odpowiedz@Fomalhaut: Powiem Ci szczerze, że nie widziałem jeszcze ani jako pierwszy, ani jako kierowca, żeby jakis samochów nie przepuścił lub staranował normalnie przechodządzego przechodnia. Strzałka mówi, że jeśli jest możliwość kierowca może po uprzednim zatrzymaniu się (jak przy STOP'ie) i upewnieniu się, że nikt nie jedzie/idzie może wjechać na skrzyżowanie. Point'ą mojej historii jest, że przechodzeń jest takim samym uczestnikiem ruchu drogowego w momencie chęci wejścia na jezdnie i musi dostosować się do istenijących przepisów, warunków, a nie jak krowa bez zachowania ostrożności ładować się na jezdnię, bo on czy ona widzi zielone.
Odpowiedz@Fomalhaut: *pieszy - wysłałem bez sprawdzenia, zaraz sie gramatyczne NSDAP dopatrzy...
Odpowiedz@kubeck30: Co nie zmienia faktu, że widząc pieszego przy pasach, w dodatku kiedy on ma zielone, powinieneś założyć, że na te pasy wejdzie. I będzie pewny, że samochodu nie będzie, bo ma zielone. A Ty wjeżdżasz tam warunkowo, co znaczy, że musisz przepuścić wszystkich, zachować szczególną ostrożność, założyć, że ktoś zaraz może na przejście wejść. I w tym momencie przepisów nie złamie ten ktoś, tylko Ty.
Odpowiedz@kubeck30: Moment. Pieszy ma zielone i liczysz, że będzie ci ustępował? To ty masz go przepuścić.
Odpowiedz@bloodcarver: Kliknąłem plusa w Twoim zminusowanym komentarzu, bo ja tak samo nie zrozumiałem o co chodzi w tym fragmencie. Ale fakt, samochody i piesi mają zielone "równolegle" na wielu skrzyżowaniach, no to tak mogło być. I autor skręcał w prawo, a więc z równoległego kierunku zrobił się prostopadły. Ale też mi na początku coś nie zagrało.
Odpowiedz@kubeck30: I właśnie twoja wypowiedź jest najlepszym argumentem za zlikwidowaniem zielonych strzałek. Napiszę jeszcze raz, żeby było jasne - pieszy na zielonym ma BEZWZGLĘDNE PIERWSZEŃSTWO przed kierowcą na zielonej strzałce. Jej obecność jedynie warunkowo dopuszcza ruch pojazdu pod warunkiem ustąpienia czy to innemu pojazdowi, czy to pieszemu, który ma zielone światło.
Odpowiedz@paveu241: Czy przeczytałeś dokładnie co napisałem? W części, gdzie pieszy stał na pasach, miałem zielone. Nie strzałkę, tylko okrągłe zielone. Po czym wysnułeś, że łamałem prawo? Widocznie albo nie znasz przepisów albo nie czytasz ze zrozumieniem. Tak, muszę ustąpić osobie na pasach, ale nie dlatego, że jest pieszym, ale dlatego, że przecinam jego pas ruchu (do tego zasada prawej strony dochodzi). Ale w sytuacji gdy osoba po prawej się nie porusza, analogicznie do auta na skrzyżowaniu jeśli stoi i ci ustępuje, to jedziesz. Jeśli on nagle ruszy to włącza się do ruchu i powinien ocenić czy jeśli skorzysta z pierwszeństwa które mu przysługiwało to zachowa zasady bezpieczeństwa.
Odpowiedz@sla: Kontynuując ostatni komentarz, nie liczę na to, znam przepisy. Więc Ty również nie czytasz ze zrozumieniem. Dziewczyna stała, nie włączyła się do ruchu kiedy ruszałem, tylko po chwili bez rozglądnięcia się czy coś nie jedzie. Jeśli by doszło do wypadku, to tylko z jej winy, bo ja przepisowo włączyłem się do ruchu, pieszy nie ma żadnych specjalnych przywilejów, to że ma zielone nie oznacza, może bez upewnienia się czy jest w stanie bezpiecznie przejść, wbiegać na jezdnię. To już ostatni komentarz wyjaśniający przepisy, bo to jest bezcelowe, kiedy osoby. którym odpowiadam: A. Nie czyta ze zrozumieniem. B Jest stronnicza i C. Nie zna przepisów
Odpowiedz@kubeck30: To, że w Twoim mieście jest źle zorganizowana sygnalizacja świetlna, to nie mój problem. Ten fragment: "dojeżdżam do skrzyżowania, mam zielone, patrzę stoi pieszy, też ma zielone". Takiej sytuacji nie powinno być, trzeba to zgłosić. I choćby skały srały musisz przepuścić pieszego. Koniec kropka. Tutaj nie ma zasady prawej ręki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2015 o 23:00
@kubeck30: Wniosek, że skręcasz na warunkowym wysnułem dlatego, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, a Twoje wyjaśnienie nie jest wystarczające- nie znam miasta. Na każdym prawidłowo zorganizowanym skrzyżowaniu taka sytuacja może mieć miejsce tylko kiedy samochód ma warunkową strzałkę. @sla poza tym ma rację.
Odpowiedz@paveu241: http://wychowaniekomunikacyjne.org/index.php?mact=News,cntnt01,print,0&cntnt01articleid=571&cntnt01showtemplate=false&cntnt01returnid=85 poczytaj sobie...
Odpowiedz@kubeck30: dobra, dobra. Powiedz mi jeszcze, czy wyjeżdżając spod Lidla wjeżdżałeś w drogę poprzeczną? Z tekstu wynika, że tak. Jeśli się nie mylę, to zapraszam do lektury: http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=7712 Zwróć uwagę na wypowiedź Pana Syzydka. Tą napisaną kursywą.
Odpowiedz@paveu241: Wiesz... co do reguły masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że pieszy powinien się rozejrzeć. Skręcając w prawo samochód powinien uważać i jechać wolno. I tak chyba było w tym wypadku. Kierowca powinien uważać. I jechać jeżeli nikt nie przechodzi przez jezdnię. W tym wypadku dziewczyna stoi i nie przechodzi. To kierowca może jechać. W pewnym momencie jej się odwidziało. Powinna się rozejrzeć i wtedy przejść. To, że jest pieszym nie sprawia, że ma jakieś szczególne uprawnienia. Co innego, gdy pieszy idzie spokojnie na pasach i samochód nagle hamuje bo tak, a co innego jak pieszy nagle wybiega na pasy. Na jezdni i kierowca i pieszy musi zachować szczególną ostrożność. Wyobrażasz sobie, że teraz kierowcy będą stali i blokowali skrzyżowanie bo jakiś pieszy postanawia sobie stać przy przejściu? Jeżeli jesteś kierowcą postaw się w takiej sytuacji. Jedziesz, masz zielone, skręcasz, a ktoś sobie na chodniku stoi i nie idzie. Naprawdę byś się zatrzymał i czekał aż temu komuś się odwidzi i nagle wyjdzie?
Odpowiedz@paveu241: Że tak Ci przekleję "to musi ustąpić pierwszeństwa każdemu, który na tym skrzyżowaniu się znajduje" z tej kursywy, o której napisałeś. Tylko, że jak już pisałem, dziewczyna (pieszy) stała na chodniku. Nie podjęła próby przejścia. Przed rozpoczęciem "biegu" nie obejrzała się czy ktoś nie jedzie. Więc skoro ja mam zielone i ona ma zielone, to jest tylko "wzmocnienie sygnału" jak jest w artykule. Co za tym idzie, jesli nie ma pieszego na przejściu (a nie przed nim) mogę jechać. Wciąż Pawle nie potrafisz sobie wyobrazić że skoro pieszy nie wkracza na przejscie to nie ma pierwszeństwa, ja mam obowiązek ustąpić mu, jesli on juz na tym skrzyżowaniu się znajduje. Nawet zrobić krok, zanim ja na nie wjade, ale nie, że bez patrzenia wbiegać pod już jadący samochód... Jak Xirdus napisał, proponuje udanie sie ponownie (albo choć raz) na kurs przygotowujący do egzaminu na prawo jazdy. Bo widzę, że nie do konca rozumiesz przepisy ruchu drogowego.
Odpowiedz@divo: Nie, nie zatrzymałbym się. Widząc zielone dla pieszych założyłbym, że ta dziewczyna wejdzie na pasy. Dodatkowo widząc, że dziewczyna kombinuje coś z telefonem byłbym pewny, że ona na nie wejdzie. Nie raz miałem taką sytuację. @kubeck30: Pieszy widząc zielone światło jest pewny, że nic nie będzie jechało. Ty widząc pieszego przy przejściu powinieneś założyć, że na to przejście wejdzie. Ja widząc pieszego przy przejściu, niezależnie czy jest z sygnalizacją, czy nie, zakładam, że może mi wybiec przed auto. Nie mówię, że powinieneś się tam zatrzymać, że powinieneś czekać. Powinieneś być przygotowany, że ta dziewczyna wejdzie na jezdnię, bo ma takie prawo. A zielone mówi jej, że żaden kubeck ani paveu nie będzie jechał. Jeśli doszłoby do potrącenia, to wina byłaby po Twojej stronie, ale dziewczyna byłaby współwinna. Ona miała prawo wejść na te pasy, a Ty miałeś obowiązek ją przepuścić. Abstrahując od zagadnienia. Dziwi mnie stosunek polskich kierowców do pieszych, konkretnie na przejściach bez sygnalizacji. Zwiedziłem pół Europy, raz w miesiącu jestem w Niemczech, i kierowcy tam widząc pieszego przy przejściu bez sygnalizacji przynajmniej zwalniają, często zatrzymują się, żeby go przepuścić. A w Polsce taki pieszy musi stać przy przejściu dopóki wszystkie auta nie przejadą, ewentualnie zaryzykować przejście, gdy któreś z nich jest w miarę daleko. Kiedy to się u nas zmieni?
Odpowiedz@kubeck30: jeszcze jedno. Odsyłasz mnie na kurs, a sam również powinieneś się na niego wybrać. Zajrzyj tutaj: http://drogipubliczne.eu/skrzyzowania , przewiń sobie do części "Obszar skrzyżowania" i przeczytaj te 2 akapity. Z tego wynika bezdyskusyjnie, że dziewczyna była już na skrzyżowaniu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 11:41
@paveu241: Odnosze wrażenie czytając kolejną Twoją wypowiedź, że jednak nie jestes w ciemię bity. Ale chyba się nie rozumiemy, zboczyliśmy gdzieś po drodzę na przepychanki kto ma pierwszeństwo a kto nie. Zaznaczę, że zachowałem tam wszystkie przewidziane środki ostrożności i celem historii było to, żeby pokazać, że piesi sa też częścią ruchu drogowego i obowiązuje ich znajomość przynajmniej ich podstaw a na 100% zasad bezpiecznego zachowywania sie na drodze. Pieszy nie może zakładać, że skoro ma zielone to nic nie bedzie jechać, jedynie, że wtedy jest najbezpieczniej żeby przekroczyć jezdnię, więc musi też zachowywać sie odpowiednio (stąd link, który Ci wkleiłem). Więcej o "pierwszeństwie" nie wspomnę, bo rozumiem, że rozumiesz, że ja rozumiem jak sie zachować na takim skrzyżowaniu, skoro nie rozpłaszczyłem tej niewiasty na masce mojego samochodu.
Odpowiedz@kubeck30: Tak samo jak Ty przejeżdżając przez skrzyżowanie (kontynuując jazdę prosto) na zielonym zakładasz, że nic z boku nie pojedzie (bo nie wierzę, że przed każdym skrzyżowaniem zwalniasz do 10km/h), tak pieszy widząc zielone na przejściu również zakłada, że nic nie pojedzie. Rozumiem, że rozumiesz itd. Cieszy mnie to. Jednak nie zmienia to faktu, że w tym konkretnym wypadku rozbija się właśnie o pierwszeństwo, które bezwzględnie ma pieszy.
Odpowiedz@Fomalhaut: właśnie tak myślące (?) ....... decydują o sygnalizacji w Olsztynie. Zapraszam do Olsztyna (i samochodem i pieszo) ponapawać się efektami takiego rozwiązania na bardzo wielu skrzyżowaniach w tym mieście.
OdpowiedzRuch duży w mieście na drodze to i kierowca zwraca szczególną uwagę na innych użytkowników, pieszych czy rowerzystów. Kiedy jednak w raporcie policyjnym można przeczytać, że budka telefoniczna czy inna przeszkoda nie chciała nie chciała ustąpić miejsca na drodze kierowcy to mnie bierze śmiech. Dla przykładu podam sytuacje wypadku, który nagrałem na kamerkę samochodową. Drogowcy przywieźli żwir na łatanie szosy i pozostawili na niej kilka kopic. Droga rzadko uczęszczana a jednak... jakiś kierowca postanowił z samochodu osobowego zrobić spychacz i przepchnąć jedną z nich. W tym czasie w radio leci fragment piosenki "Nie wierzę jej" absurdalnie i przypadkowo nawiązujący do sytuacji gdzie zapamiętałem: "nie wierzę, nie wierzę..." https://www.youtube.com/watch?v=jYNaq7UUD9Y
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2015 o 16:09
skręt warunkowy, przy przejeździe dla rowerów, to kompletna pomyłka. Tak nie powinno się konstruować skrzyżowań.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: W pełni sie zgodzę, to skrzyżowanie jest niebezpieczne. Powodują to zarówno kierowcy, którzy rozpędzeni nie stosują zasady "stop'u" przy warunkowym. Za nie zastrzymanie sie na egzaminie na tym wiele osób oblewa. I sami rowerzyści, którzy widząc zielone i jadąc z górki jeszcze przyspieszają, żeby zdążyć. Wtedy nawet jak auto sie zatrzyma i rusza z 1-nki to może nie zdażyć sie ponownie zatrzymać, albo nawet taki rowerzysta wrąbie się w jego bok. Kiedyś czytałem tu o takiej historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2015 o 11:22
Nie mam siły, ja o koniu a inni o słoniu. Pomyślałem poudzielam się, podzielę się historią, może jakiś pieszy weźmie sobie ją do serca, i dla własnego bezpieczeństwa zacznie się rozglądać. Ale z jednej strony mało kto sens odnalazł, zostałem zminusowany przez pieszych. Z drugiej strony obrońcy polskiej mowy, całkowicie zatracili przekaz. W sumie dzięki, z nudów założyłem konto, ale dzięki tym komentarzom w jedeń dzień się wyleczyłem z tego. Nie zmarnuję czasu przynajmniej. Pozdrawiam i życzę szczęscia na drodze, oby wam żaden lunatyk pod koła nie wyszedł, bo będzie uważał, że ma pierwszeństwo zamiast spojrzeć czy coś nie jedzie... Jakbym miał cycki to by mi opadły...
Odpowiedz@kubeck30: Trzeba było nie pakować się w dyskusję o sensie poprawiania błędów i stosunku do osób Cie poprawiających, tylko błąd poprawić, jak to czyni wielu są za ro chwaleni. Chcąc nie chcąc, nastawiłeś ludność do siebie negatywnie. A co do treści - jak najbardziej masz rację - ulice to nie łąka, a ludzie nie barany i powinni patrzeć. gdzie włażą, bo to dla nich może być niebezpieczne - owszem, kierowca odcierpi swoje (nawet, gdy to nie była jego wina), gdy potrąci (np. śmiertelnie) takiego wpadającego mu pod samochód durnego rowerzystę, ale co rowerzyście po satysfakcji, jeśli tylko z nieba/piekła na to będzie mógł popatrzeć ?
Odpowiedz