Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ze studenckiej emigracji do swego rodzinnego miasteczka powrócił dumny absolwent Wyższej Szkoły…

Ze studenckiej emigracji do swego rodzinnego miasteczka powrócił dumny absolwent Wyższej Szkoły Robienia Papierka. Był on poczciwym, uprzejmym chłopcem i całkiem pracowitym studentem. Niestety, posiadał zerową umiejętność panowania nad własnym życiem, niezaradny był jak jasne hoho, a przy tym i leniwy. Zrezygnował więc z wszelkich prób zerwania rodzicielskiej pępowiny finansowej i zaraz po zdobyciu swego upragnionego tytułu wrócił pod opiekuńcze skrzydła mamusi.

Mamusia i tatuś byli zadowoleni z synka, a tytuł przed jego nazwiskiem uznali za nieprawdopodobne osiągnięcie. Z radością przyjęli także jego decyzję o powrocie do domu. Rosnąc z dumy obserwowali pana magistra zasiadającego przed durnymi internetowymi grami i pełni zrozumiena słuchali, jak trudne jest (wbrew opinii władzy) znalezienie pracy przez ludzi z TAKIM wykształceniem.

Chłopiec żył szczęśliwie, nie przejmując się rachunkami czy zakupami. Pojawił się jednak problem: po dość krótkim czasie odkrył, że po powrocie do domu skończyło się kieszonkowe, które do tej pory w comiesięcznych wypłatach zasilało jego konto. Jako że głupio w tym wieku prosić rodziców o pieniądze, a do etatowej pracy stanowczo nie dojrzał, znalazł rozwiązanie pośrednie: zaczął udzielać korepetycji maturzystom. Kierunek, który ukończył związany był luźno z szeroko pojętą chemią, i właśnie chemia stała się jego przedmiotem nauczania.

Chłopiec okazał się być naprawdę dobry w swoim fachu i dzięki poczcie pantoflowej dorobił się pokaźnej grupki studentów. Niestety materiał, który obowiązywał zdających poziom rozszerzony, odrobinę wykraczał poza stan jego wiedzy. Twórczo jednak podchodził do owych chemicznych zagadnień, właściwe rozwiązania wybierając "na czuja".

Wreszcie nadszedł wyczekiwany przez licealistów moment: koniec szkoły i matura, najdłuższe wakacje w życiu, urozmaicone oczekiwaniem na rezultaty wielu lat nauki. A gdy wyniki wreszcie nadeszły, nie okazały się, delikatnie rzecz ujmując, zadowalające. W dwóch szkołach, podkreślam, W DWÓCH SZKOŁACH, matura z chemii na poziomie rozszerzonym została unieważniona, gdyż w kilkunastu pracach pojawił się dokładnie ten sam, błędny sposób rozwiązania zadania, co naturalnie zostało odebrane jako ściąganie.
Kilkanaście osób zmarnowało kilka lat przygotowań do najważniejszego egzaminu w ich dotychczasowym życiu dzięki niekompetencji jednego chłopca.
Po roku większość podeszła do egzaminu ponownie. Część z nich podjęła się realizacji swoich przedmaturalnych planów, dostając się na wymarzone studia. Tylko.. Tylko szkoda tego roku.

korepetycje

by Cesanis
Dodaj nowy komentarz
avatar kalulumpa
4 12

Nie musieli czekać rok, mogli zdawać w sierpniu.

Odpowiedz
avatar Cesanis
7 9

@kalulumpa: Niestety, w sierpniu możliwa jest jedynie poprawa przedmiotów z zakresu obowiązkowych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 18

ta historia naprawdę zasługuję na piekielną :) tylko jak się zorientowali, że w dwóch różnych szkołach pojawiło się to samo błędne rozwiązanie? a nawet jeśli się pojawiło, to co to za ściąganie?

Odpowiedz
avatar Cesanis
6 6

@funmilayo: Niestety na to pytanie odpowiedzi udzielić może jedynie członek CKE. ;)

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
30 30

Czy to możliwe, żeby żaden nauczyciel w szkole nie zauważył tego prędzej? Nie ma już zajęć, na których przygotowuje się uczniów do matury, wałkując wszystkie zagadnienia po kolei? Nikt nie sprawdza rozwiązywanych przez nich zadań? Może raz, dwa razy zły sposób mógłby umknąć uwadze nauczycieli, ale w przypadku kilkunastu osób i to w dwóch szkołach? I żaden z uczniów nie zorientował się, że metoda korepetytora jest dziwna? Myślałabym, że na rozszerzonym poziomie chemii uczniowie coś jednak już umieją i nie przyjmują wszystkiego bezkrytycznie, nie zastanawiając się nawet, czy podawane informacje zgadzają się z ich dotychczasową wiedzą? Pytam, bo zastanawia mnie, na ile możliwe jest w ogóle dopuszczenie do takiej sytuacji. Brzmi bardzo piekielnie, ale oprócz ewidentnej winy korepetytora, nauczyciele i sami uczniowie też się chyba raczej nie popisali.

Odpowiedz
avatar Cesanis
-3 9

@PaniPatrzalska: Szxzerze mówiąc jest mi trudno odpowiedzieć na którekolwiek z tych pytań, gdyż o całej historii usłyszałam z ust Pana Kprepetytora, z którym po studiach utrzymuję kontakt. W całej sprawie odbyła się rozprawa sądowa, a później apelacja i postępowanie przed Sądem Najwyższym, niestety matury pozostały unieważnione. Informacje o sprawie bez trudu można znaleźć w internecie.

Odpowiedz
avatar angie
9 11

@PaniPatrzalska: przedmioty ścisłe mają to do siebie, że nie zawsze jest tylko jedna metoda rozwiązania danego zagadnienia. Są sposoby łatwiejsze, trudniejsze.Być może dzieciaki stwierdziły, że jego metoda jest po prostu jedną z wielu, niekoniecznie błędną. Sytuacja z mojego liceum. Mieliśmy tylko jedną chemicę w szkole, która poszła na rok na urlop macierzyński. Akurat zdarzyło się tak, że w tym czasie mój rocznik rozpoczynał fakultet(rozszerzona chemia, do wyboru od drugiej klasy). Władze szkoły znalazły na ten rok zastępstwo - świeżo upieczona inż. biotechnologii. Uczyła tak sobie przez ten rok, nie było bardzo ogarnięta, ale też nie jakoś bardzo tragiczna. W trzeciej klasie po powrocie chemicy babka mało zawału nie dostała, gdy zobaczyła na jakim poziomie są jej podopieczni. Okazało się, że Pani Inżynier, kompletnie nie wiedziała co robi i uczyła 40 dzieciaków chemii metodami wyciągniętymi z d**y(całkowicie błędnymi). Podsumowując: baba bez kompetencji spowodowała, że dzieciaki, które chciały zdawać rozszerzoną chemię na maturze są rok do tyłu i muszą w ciągu niecałego roku nadrobić cały materiał z drugiej klasy + nauczyć się materiału przewidzianego w klasie trzeciej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@angie: ale czy uczyła metodami błędnymi? czy po prostu nie mieszczącymi się w kanonie nauczania? bo pamiętam w podstawówce czy gimnazjum, że próby obliczania zadań przy pomocy proporcji uważane były za błędne, bo liczył się dany wzór.

Odpowiedz
avatar sla
2 6

@funmilayo: Przecież napisane jest 'całkowicie błędnymi'. Na maturze możesz rozwiązać zadanie dowolną metodą, ważne, by była poprawna. Jeśli zastosujesz tą 'mniej odpowiednią' to możesz jedynie nie otrzymać punktów cząstkowych przy błędnym wyniku. Jeżeli jednak wynik będzie ok - komplet punktów jest. Skoro im nie zaliczyli rozwiązania to znaczy, że metoda była całkowicie zła.

Odpowiedz
avatar Draco
1 5

@sla: Proponuje, żebyś zapoznała się z tym jak to wygląda u nas na maturach co roku. Jakiś biurokrata, albo inna osoba wyznaczona tworzy zadania i odpowiedzi do tych zadań. To dotyczy WSZYSTKICH przedmiotów. To jest tzw. klucz odpowiedzi. Jeżeli maturzysta wyjdzie poza niego to może pożegnać się z punktami. Te klucze często są bardzo porąbane i co roku są z nimi jakieś jaja. To jest smutna prawda, że te durne egzaminy "pod klucz" niszczą samodzielne i twórcze myślenie. Nawet geniusz z danej dziedziny, który uzyska dobry wynik ale inną metodą niż przewiduje klucz, albo wyciągnie inne wnioski niż przewidział klucz - zostanie ukarany. Zdadzą tylko ci, którzy nauczyli się trafiać w klucz.

Odpowiedz
avatar angie
-1 5

@funmilayo: tak, nauczała metodami błędnymi. Słaba jestem z chemii, więc nie przytoczę żadnego przykładu. Natomiast można to porównać do tego, jakby nauczyciel matematyki nie potrafił rozwiązać równania kwadratowego lub wyciągał pierwiastek z liczb ujemnych :)

Odpowiedz
avatar angie
3 5

@sla: nie wiem kiedy zdawałaś maturę, natomiast od 2010 lub 2011 roku weszła nowa formula matury. Teraz musisz rozwiązać zadanie metodą zawartą w kluczu inaczej dostaniesz punkt tylko za wynik, analogicznie jeżeli masz zadanie za 5 pkt to: 1pkt masz za dane, 3pkt za rozwiązanie zadania zgodnie z metodą w kluczu, 1pkt za odpowiednio sformułowaną odpowiedź.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@sla: To nie wiem jak można uczyć rozwiązywania zadań błędnymi metodami i uzyskiwać prawidłowe wyniki.

Odpowiedz
avatar Shi
7 7

@angie: ale da się wyciągnąć pierwiastek z liczb ujemnych :D liczby zespolone i takie tam ;)

Odpowiedz
avatar angie
1 5

@Shi: aż tak zaawansowana z matmy nie jestem :D ale na poziomie liceum wyciągnięcie pierwiastka z liczby ujemnej było wręcz niewybaczalnym grzechem. Przynajmniej tak nas uczyła nasza matematyczka :D no i zawsze żywe "pamiętaj cholero nie dziel przez zero!" ;)

Odpowiedz
avatar inmymind
0 0

@angie: Pierwsze zajęcia na studiach, matematyka; usłyszeliśmy od prowadzącej, ze to, czego dotąd się uczyliśmy to uproszczona wersja matematyki, bo tak naprawdę jest inaczej i m.in. można wyciągać pierwiastek z liczb ujemnych. I mnóstwo innych, obalonych uproszczeń z zakresu matematyki z czasów liceum poszłooo

Odpowiedz
avatar kaede
8 12

Fake, jesli zdecydowano się unieważnić mature, to znaczy że uczniowe zostali przyłapani na ściąganiu.. Sam powtarzajacy sie zły schemat rozwiazania nie kwalifikuje do unieważnienia egzaminu, bo te zadania sa ułożone tak że wiekszosc uczniów robi te same błedy - wiec co rusz trzeba by mature unieważniac..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@Cesanis: czyli z artykułu wynika, że rozwiązanie było błędne według kryterium oceniania, ponieważ maturzyści podeszli do tego "akademicko". Widocznie wychodzili poza schemat.

Odpowiedz
avatar Cesanis
3 3

@kaede:Nie jest to, naturalnie, jedyny artykuł. Informacje bez większego problemu można odnaleźć w Internecie.

Odpowiedz
avatar MrSZ
7 15

Dlaczego gry internetowe są durne? W czym są gorsze od oglądania telewizji, czytania książek, łowienia ryb czy spaceru? Sama historia z widocznym subiektywnym naciskiem. Nie wiem po co rozległy opis tego "pracowitego" a jednocześnie "leniwego" chłopaka i ocena jego szkoły czy podejścia.

Odpowiedz
avatar Cox
9 11

@Cesanis: Wymienisz, proszę, tytuły tych durnych gier? Czasem grywam w coś w Internecie i nie chciałbym narazić się na kontakt z nimi. Dzięki.

Odpowiedz
avatar Draco
17 17

Cesanis Twoja historia się niestety nie trzyma kupy, przez link który dałeś w komentarzach. Z niego wynika jasno, że było KILKU korepetytorów, którzy nauczyli 53 licealistów "błędnego" bo bardziej akademickiego podejścia na rozwiązanie zadań. Obstawiałbym raczej, że przyczyną tego zdarzenia były spierdzielone zadania na maturze i jakiś "jedynie słuszny" sposób ich rozwiązywania. To jest dość częsta sprawa, a wskazuje na to w tym przypadku prosta rzecz - uczniowie którzy nie mieli korepetycji i znali tylko "jedynie słuszną metodę" zostali ocenieni dobrze, a ci którzy poznali sposób stosowany na uczelniach wyższych inny niż "jedynie słuszna metoda" zostali ocenieni źle. A Twoja ocena chłopaka jest bardzo chamska. Oceniasz go i ostro po nim jedziesz waląc stereotypami. Ja z Twojego opisu jego osoby widzę faceta, który skończył studia, wrócił do rodzinnego domu i szukał pracy. Pracy nie szuka się całe dnie, więc czas wolny spędzał grając. Nie mógł jej jednak znaleźć dłuższy czas więc wpadł na pomysł zarabiania na własną rękę udzielając korepetycji. Jedyny, Jego błędem było to, że zamiast nauczać wedle "jedynie słusznych metod" z liceum, uczył tak jak sam była nauczony na studiach. Ale z artykułu wynika, że nie tylko on.

Odpowiedz
avatar Kikai
9 9

@Draco: Dokładnie tak, jak piszesz: wyjątkowo chamska ocena chłopaka. "Niestety, posiadał zerową umiejętność panowania nad własnym życiem, niezaradny był jak jasne hoho" - i pewnie to z jej niezaradności oraz zerowej umiejętności panowania nad własnym życiem skończył studia oraz udzielał korepetycji wielu osobom na raz. Rozumiem, że zdaniem autorki historii "zaradność" mogłaby polegać na tym, że chłopak trzymałby się z dala od rodzinnego miasta, wziął kredyt na mieszkanie i poszedł "normalnie" odbijać co rano kartę w jakimś zakładzie pracy, no i oczywiście trzymałby się z dala od jakichkolwiek gier internetowych, bo gry to wyższa forma niezaradności, wiadomo.

Odpowiedz
Udostępnij