Mam problemy z kręgosłupem. Po odwiedzinach u Pani rehabilitantki, poszłam pod pokój w którym wykonywany jest masaż leczniczy. Na drzwiach była kartka, której przekazem było to, by ludzie na masaż przyszli umyci i w czystych ubraniach.
To, że ta kartka jest potrzebna, jest dla mnie piekielne.
słuzba_zdrowia
Dla mnie piekielne jest to, że widziałam podobną kartkę na drzwiach gabinetu ginekologicznego...
Odpowiedz@yannika: Czizus... Jak można iść do ginekologa z zapachem makreli między nogami?! Współczuję
Odpowiedz@yannika: Serio? W gabinetach ginekologicznych, przed wejściem do samego doktora jest taki intymny pokoik z toaletą, bidetem i umywalką (na wszelki wypadek, gdyby wizyta odbywała się po pracy pacjentki). Jak do tej pory nie byłam w gabinecie, w którym tego nie było.
Odpowiedz@Kurka: Nie zawsze jest. Wręcz przeciwnie - bardzo rzadko coś takiego się spotyka, nawet w prywatnych gabinetach.
Odpowiedz@sla: ja też takie pokoiki widywałam, albo po prostu jest lepiej wyposażona toaleta. Ale nawet jeśli nie ma, a idzie się lekarza po południu, kiedy mimo prysznica rano już się człowiek zdąży spocić, można zainwestować w specjalne mokre chusteczki do higieny intymnej (dostępne w większości drogerii), albo coś w tym rodzaju.
Odpowiedz@sla: hm, prawdę mówiąc ja nigdy nie widziałam gabinetu bez łazienki dla pacjentek. Ba, jeden z ginekologów miał taki rozmach, że wannę wstawił :D
Odpowiedz@Kurka: Zakładanie, że to jest wszędzie jest oderwane od rzeczywistości.
Odpowiedz@Kurka: Serio serio, jeśli nadal tam wisi to przy następnej "kontroli podwozia" cyknę fotkę. Ale znając ludzi nawet się nie dziwię...
Odpowiedz@psychomachia: To nie było założenie, tylko wniosek, wyciągnięty z doświadczenia z rzeczywistości właśnie. Mi taki pomysł przed moją pierwszą wizytą u ginekologa nie wpadłby do głowy. Potem coś takiego zobaczyłam w jednym, drugim i kolejnym gabinecie (żaden nie był prywatny), uznałam, że to logiczne i taki wniosek sam mi się nasunął. Biorę pod uwagę, że tak może nie być, ale wtedy moim zdaniem taki lekarz musi się liczyć z konsekwencją, że kobieta nawet jak chce zachować świeżość mimo np. tej nieszczęsnej wizyty po pracy, to niestety nie ma jak, albo ma to utrudnione. Oczywiście tez nie wykluczam zwykłego braku higieny. Wtedy nawet taki pokoik nie pomoże.
Odpowiedz@yannika: A nie jest czasem tak, że jak się idzie do ginekologa z problemem, to nie NALEŻY się myć, bo poprzez smród lekarz jest w stanie zidentyfikować chorobę? Grzecznie pytam, bo u ginekologa nie byłem, i nie będę...
Odpowiedz@PooH77: O rany, aż nie wiem czy żartujesz, czy serio pytasz. Może kiedyś, te 50 lat temu tak było, ale obecnie wymaga się od pacjenta zachowania minimum higieny. Lekarz ma teraz wiele sposobów identyfikacji choroby (np. testy pH, dzięki którym ustala się źródło infekcji), nie musi wąchać czyjegoś tyłka :) Chociaż taka teoria, że "nie należy się myć" może być całkiem popularna, skoro ginekolog musi przypominać ludziom o higienie...
Odpowiedz@PooH77: Ma to mniej więcej tyle sensu jak mówienie, że poprzez zapach wykrztuszonej wydzieliny zidentyfikuje się chorobę. Do tego ulegasz niestety powszechnej w naszym kraju iluzji, że do ginekologa chodzi się tylko "z problemem" a nie jak do dentysty - okresowo na kontrolę.
OdpowiedzJak byłem hajerem przodowym na Ziemowicie to jak żem się raz schylił po majzel to tak mnie w krziżu pizło że ratuj święta Barbórko, jademy chopy na wierch. A ta frelka co mnie masowała potem to miała potem całe szłapy od wyngla ufajdane i nikt się nie pytał o jakoweś krowskie cuda. Dochtór mo leczyć i to jego psi obowiązek jak mnie fedrować czy innego chopa robić przy gnoju. Downiyj ino na wielkanoc się kąpało a dochtóry były i czasym to się i chabete posyłało po farorza i dochtóra jak już kto obleczony w koszulę śmiertelną ledwo dychoł a w chałupie luft zepsuty łod kapusty i ode wieprzka z chlewika obok.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Człowieku, Twoje komentarze są fenomenalne. Nie skłamię, jeśli powiem, że wchodzę w komentarze tylko po to, żeby zobaczyć, czy przypadkiem czegoś nie napisałeś... Pozdrawiam!
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Nie zgadzam sie z sierzantem, jakoby "dochtor" mial psi obowiazek prostytuowac sie dla pieniedzy, czyli leczyc nawet strasznie smierdzacych zafajdanych brudasow, ktorzy MIELI MOZLIWOSC TEN STAN ZMIENIC PRZED ROZPOCZECIEM LECZENIA. Naturalnie nie dotyczy to wypadkow, czy gwaltownych zachorowan, przy ktorych po prostu pacjent nie mogl przedtem umyc sie, ale w historii wcale nie o to chodzilo. Czasem przychodzili do mnie tacy pacjenci smierdzacy czosnkiem i potem 2km pod wiatr, brudni i w obrzydliwej odziezy, a mogli udac sie do domu i conajmniej umyc sie, a nie cuchnac na cala praktyke. Ale niektorym brak odrobinki kultury, albo im wszystko zwisa, albo "im sie nalezy", bo "zaplacili skladke miesieczna na ZUS". Nastepnie trzeba bylo wietrzyc cala praktyke przez pol godziny, bo nastepny pacjent moglby moze pomyslec, ze to lekarz tak smierdzi. To nie zadne "krowskie cuda" i chyba sztygar z Ziemowita powinien to pokapowac. W miedzyczasie wolno ludziom kapac sie nie tylko na wielkanoc i mozna to sprobowac na inne swieta i to bez zezwolenia "farorza".
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: czy jeśli na izbę przyjęć przywiozą chorego z wypadku, brudnego, obrzyganego, to też go najpierw wyślesz pod prysznic? czy będziesz mu ratował życie? No i jak się to ma do prostytucji?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Wybacz, ale jest istotna różnica między osobą przywożoną przez pogotowie, z wypadku, a kimś, kto przychodzi na planowy zabieg czy na umówioną wizytę. Pierwszy - oczywiście musi być ratowany, niezależnie od wszystkiego. Drugi, jeśli przychodzi brudny, niedomyty i śmierdzący, jest zwykłym chamem i lekarz powinien mieś prawo odmówić "obsługi" (oczywiście poza przypadkami, kiedy ta "obsługa" jest natychmiastowo niezbędna do ratowania życia czy zdrowia).
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Toyoto czytaj prosze ze zrozumieniem. W moim komentarzu napisalem WYRAZNIE WIELKIMI WOLAMI, ze chodzi o tych, ktorzy MIELI MOZLIWOSC TEN STAN ZMIENIC PRZED ROZPOCZECIEM LECZENIA, a WYRAZNIE NIE o chorych BEZ tej mozliwosci. Jako prostytucje uwazam zatkanie nosa i leczenie smierdzieli, tylko dlatego, ze placa, zamiast dobitnie, ale uprzejmie i kulturalnie, im powiedziec, jak nalezy isc na leczenie (minimum - nie smierdzac i bedac czystym).
OdpowiedzU mnie w pracy przy umywalce jest napis "proszę się nie załatwiać do umywalki"
Odpowiedz@pydu: To chyba trzeba bedzie na kazdym telerzu pisac, zeby do niego nie srac, bo to nie nocnik.
Odpowiedz@pydu: "proszę się nie załatwiać do umywalki" - tylko na własna rekę? :P
OdpowiedzPrzychodzi baba do lekarza i mówi: - Panie doktorze noga mi wyskoczyła ze stawu. Lekarz do baby: - Proszę się rozebrać i pokazać... Ooo... ta noga nie wyskoczyła ze stawu. Ona wskoczyła do kałuży...
OdpowiedzW moim miejscu pracy we wszystkich sanitariatach wiszą napisy mówiące o konieczności mycia rąk po skorzystaniu z toalety i szczegółowe instrukcje, jak ręce myć. Czy to oznacza, że takie przypomnienia i instruktaże są potrzebne? Moim zdaniem nie; raczej jest to kwestia głupich przepisów.
Odpowiedz@Jorn: Poobserwuj ludzi wychodzących z wc i zobaczysz, że jednak są i to bardzo
Odpowiedz@Jorn: Oj, uwierz mi, że w tym przypadku to nie jest kwestia przepisów. Jestem studentką fizjoterapii i po wielu tygodniach praktyk byłam załamana niektórymi pacjentami. Praktyki wakacyjne, około 30 stopni Celsjusza na zewnątrz, w przychodni nie lepiej, a ludzie przychodzą śmierdzący tak, jakby przez tydzień się nie kąpali. Nie jest to zwykły zapach potu, który byłby nawet zrozumiały, bo gorąco, ale najprawdziwszy smród, który nie tylko przeszkadza personelowi w wykonywaniu swojej pracy, ale i innym pacjentom, bo w takim upale unosi się nawet, gdy osoba już wyszła. Nie mówię tu o odosobnionym przypadku, co prawda najczęściej są to osoby starsze, ale znajdą się też młodsi.
OdpowiedzFizjoGacie jak napisal-(es,as) 30 stopni. Postaw sie w sytuacji pacjenta ktory musi pol miasta w takm upale przejechac komunikacja publiczna i nie smierdziec.
Odpowiedz@FizjoGacie: Niestety, często wśród starszych ludzi panuje przekonanie że starczy umyć się raz na tydzień "bo przeca ja się nie brudzę, bo gdzie niby jak ja tylko w domu siedzę, umyję się w niedziele do kościoła" Ostatnio chociażby wsiadła taka raszpla do busa. Całą drogę dało się oddychać a wsiadła taka 2 przystanki przed końcowym i smród gorzej niż na wysypisku.
Odpowiedz@sutsirhc: Jest różnica między świeżym potem, a długo hodowanym brudem, co FizjoGacie zauważyła. Większość ludzi wcale mocno nie śmierdzi nawet, gdy się spoci w taki dzień, ten rodzaj potu aż tak nie przeszkadza. Za to od razu się zorientujesz, gdy ktoś po prostu się nie myje.
Odpowiedz@sutsirhc: Można rozpoznać zapach świeżego potu (bo przy takiej temperaturze ciężko nie być mokrym) od tygodniowego.
Odpowiedz@sutsirhc: Ja rozumiem zapach potu w taki dzień, nawet my w tak gorący dzień się pociliśmy, bo w przychodni też gorąco, ale jak już pisali inni, da się rozróżnić zapach świeżego potu (który nie jest aż tak męczący) od zapachu niemytego przez dłuższy czas ciała. Poza tym śmierdzący pacjenci zdarzają się nie tylko latem, ćwiczenia kliniczne mamy przez cały rok i wcale nie jest lepiej. Po prostu jak jest gorąco, taki smród jest jeszcze bardziej uciążliwy, a jeszcze sobie wyobraź, jak taki ktoś przychodzi na np. ultradźwięki na piętę i musisz siedzieć przy nim te ok. 4 min (jak na obie pięty to nawet i 8-10 min) i jeździć mu głowicą po pięcie w ciasnej kabince.
OdpowiedzPolecam wizyte na lazni kopalnianej po wyjezdzie ryli. Nawet nie trzeba upalu, a czlowiek zastanawia sie czy S R 60 jest potrzebny. A pralnia wydaje ciuchy po 3 dniach od oddania.
OdpowiedzA od smrodu jeszcze nikt nie umarl
Odpowiedz@sutsirhc: To nigdy nie wietrz pomieszczen, bo mozesz ewentualnie zamarznac na smierc!
Odpowiedz@sutsirhc: Jak to już kiedyś pisałam - taki iperyt przykładowo śmierdzi całkiem konkretnie...
Odpowiedz