Odkąd częściej podróżuję autobusem mam wrażenie, że trafiam na coraz więcej irytujących i dziwnych osób.
Dlaczego odechciewa mi sie jeździć komunikacją miejską? z tego tygodnia:
1) Pani rozmawiająca przez telefon.
Naprawdę chciałam sie dowiedzieć, że spóźnia jej się okres, oblała egzamin na prawo jazdy, zdradziła swojego chłopaka i tak dalej. A to wszystko o godzinie 23 kiedy padnięta wracałam do domu.
2) Pan który siedzi prawie na 4 siedzeniach, nogi rozkraczone w każdą stronę, rozmawia przez telefon a jak skończył zaczął nucić sobie "będzie seks, seks, seks, seks..." i tak dalej. Mało piekielne ale zabawne.
3) Namiętna para.
Tłum ludzi, ledwo da sie wcisnąć do autobusu, a tam para zakochanych, przyssani do siebie, mlaskają, cmokają i liżą się. Miałam poważne problemy gdzie podziać wzrok i obawiałam się, że za chwile się pożrą :)
4) Mężczyzna grający na tablecie. Stoimy na "kółku" na środku autobusu, a pan całą drogę lata samolotem w grze. Ok, niech gra. Ale żeby za każdym razem jak samolot leci w prawo to trzeba się przechylać na kogoś? Co chwila sie na mnie pchał, szturchał i wbijał łokcie w żebra. Pamiętajcie, steruje się nadgarstkami a nie całym ciałem :)
komunikacja_miejska
O ile 3 pierwsze przypadki są piekielne i raczej mało się da zrobić oprócz zmiany miejsca, to przy ostatnim wystarczyłoby zwrócić panu uwagę :)
Odpowiedz@NoFace: pan miał zwróconą uwagę, ale musiał dokończyć grę i nie bardzo chciał przestać się kiwać :)
Odpowiedz@Shrew: wystarczyło też się na niego parę razy poprzechylać i zdałby sobie sprawę jakie to przyjemne. Nie należy bać się zwrócić komuś dosadniej uwagi.
OdpowiedzNie widzę nic złego w rozmawianiu przez telefon. To tak, jakby ktoś rozmawiał z osobą obok - mamy cały czas w autobusie milczeć? No chyba, że się wydziera, lecz to inna sytuacja.
Odpowiedz@sla: No ale już publiczne, głośne wynurzenia o spóźniającym się okresie... Bez przesady, o niektórych rzeczach ludzie nie chcą słuchać w autobusowych okolicznościach. ;-)
Odpowiedz@sla: Ja też, sama korzystam z telefonu. Ale NIE robię tego w komunikacji miejskiej, w trakcie seansu w kinie, teatrze, przy kasie i paru innych okazjach. Ale ja dziwna jestem ;)
Odpowiedz@Eko: W kinie, teatrze czy nawet przy kasie nie powinniśmy rozmawiać z towarzyszącą nam osobą. W autobusie nie widzę problemów. Więc albo zakażmy obu tych czynności w komunikacji miejskiej, albo proszę o wyjaśnienie czym one się tak różnią dla współpasażerów. Według mnie telefon powinien być 'lepszy' - w końcu 2x mniej dźwięków.
Odpowiedz@sla: tu nie chodzi o rozmowę jako, czynność upierdliwą i krzywdzącą innych współpasażerów, ale głownie o poziom rozmowy i poruszane tematy. Nie każdy musi wiedzieć komu i ile spoznia się okres, czy z kim ktoś spał przedwczoraj i jak było. Teoretycznie nic co ludzkie nie jest nam obce, ale czy naprawdę 50 osób w autobusie musi wiedzieć tyle o czyimś prywatnym zyciu?
Odpowiedz@Shrew: Jeśli jej to nie przeszkadza to czemu nie? Rozumiem jakby mówiła o czymś skrajnie obrzydliwym. Obrażała wszystkich wokół. Skrajnie przeklinała. Czy nawet plotkowała. Lecz co jest złego w rozmowie o niezdanym prawku w miejscu publicznym? Na ulicy też ktoś cię może podsłuchać a wątpię, byś na niej rozmawiała tylko o kwiatkach i pogodzie.
Odpowiedz@sla: Gdybym była złośliwa odpowiedziałabym, że prosić możesz, ale ja niczego nie muszę. I nie różniłabym się niczym od mężczyzny, który MUSIAŁ skończyć grę. Zazwyczaj w autobusie ludzie, przynajmniej ci dobrze wychowani, rozmawiają półgłosem. Natomiast przy rozmowie przez telefon mają tendencję do podnoszenia głosu. Zdarza się też, że telefon ma taki głośnik, że słyszy się obie strony. Nie mówiąc o tym, co napisała Shrew czyli poziom rozmowy czy tematy. A jeśli Tobie przeszkadza dopiero skrajna obrzydliwość czy skrajne przeklinanie - to cóż, powiem tylko, że mnie rażą każde przekleństwa (może poza kalibrem kurza twarz czy cholera), bo uważam, że człowiek na pewnym poziomie posiada odpowiedni zasób słów, żeby wyrazić każde emocje. Autobus jest miejscem publicznym, a pewne normy społeczne powstały po to, aby w takich miejscach nie utrudniać sobie życia wzajemnie. Niektórym się wydaje, że wszystko im wolno - najpierw całemu autobusowi opowiedzieć życiorys ze szczegółami albo szturchać innych, bo się gra, a potem, że może gadać kinie itd. A potem historie na piekielnych.
Odpowiedz@Eko: Normalna rozmowa przez telefon, bez wydzierania się na pół pojazdu, nie przekracza tych 'norm społecznych'. Tematy wymienione w tej historii - też nie. Wrzucanie wszystkich do jednego worka 'bo ktoś ma rozwalony głośnik / mikrofon' także jest głupotą. Mój telefon działa. Nie muszę się do niego drzeć, rozmawiam normalnie, tak jakbym mówiła do kogoś obok. Skoro aż tak ci to przeszkadza to proszę zastosować zasadę i wobec siebie i w żadnym miejscu publicznym nie odzywać się do drugiego człowieka. Jeśli przebywasz w mieszkaniu o kiepskiej izolacji akustycznej też powinnaś więc milczeć, bo sąsiad może cie usłyszeć.
Odpowiedz@sla: Rozmowa przez telefon jest ok. (chociaż nie jest "lepsza" od rozmowy na żywo, człowiek rozmawiający przez telefon bardziej rozprasza niż 2 osoby rozmawiające ze sobą) Natomiast należy odróżnić rozmowę przez telefon od darcia się do telefonu - w komunikacji buja, stuka, szumi, czasem nie słychać co rozmówca powiedział bo akurat go zagłuszyło - co u wielu osób powoduje odruch mówienia do słuchawki głośniej niż jest to konieczne.
OdpowiedzTeż ostatnio coraz częściej zwracają moją uwagę takie autobusowe charakterki. Jakiś czas temu siedziałam obok kobiety, która najpierw kilkakrotnie nie odebrała telefonu i on sobie dzwonił i dzwonił... I nie, nie była to słodka muzyka klasyczna. A jak już odebrała, to krzyczała do słuchawki przez co najmniej dziesięć minut: "Nie będę wrzeszczeć, przecież jestem w autobusie...! Słyszysz mnie?! Nie mogę rozmawiać! Zaraz przyjadę!! No ale wiem, że nie słyszysz, nie mogę krzyczeć w autobusie, ludzie tu są!". Chyba rozmawiała z jakąś starszą osobą, więc trochę zrozumiałe te częstotliwości, ale naprawdę, powtarzała te pokrzykiwania bardzo długo. ;-) Albo te całujące się pary... Ja wiem, że miłość, pełna jestem życzliwości do pięknych uczuć, ale, uhh, gorące i głębokie pocałunki na środku zatłoczonego autobusu stanowią rozrywkę stanowczo zbyt dużej liczby osób, jakie dane mi jest spotykać. I też nie wiem, gdzie oczy podziać, bo przecież nie każdy musi gustować w takich widoczkach. Pff!
Odpowiedz@wumisiak: Też doświadczyłam sytuacji, w której pewien pan w pociągu na trasie Wrocław Gdynia od samego Wrocławia do Torunia (tam wysiadłam) darł się, że już dojeżdża do Trójmiasta. TAAAK jadę już, TAAAK z Wrocławia. Obdzwonił chyba z 200 osób. Na uspokajających go współpasażerów machał dłonią jak na natrętną muchę. A w PKSach uwielbiam panie, które za współpasażerkę mają swoją torebkę. Wchodzę do pojazdu i mówię: przepraszam, chcę usiąść. Baba: a nie ma miejsc gdzie indziej? Nie wiem, proszę pani, nie interesuje mnie to, bo obok pani jest wolne. I babsztyl sapie, ale bierze torebkę.
Odpowiedze tam nr 3 to spoko fajnie jest tak publicznie ja np lubilem z byla na lawce w parku w ruchliwej alejce ludzie nas tak mijali i zerkali
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: A potem się obudziłeś? ;)
Odpowiedz@NoFace: nie pije alkoholu ani nie cpam wiec nie mam zamroczen w dzien
Odpowiedz@noface: z ludzmi trzeba po chamsku, bo nie zrozumia
Odpowiedz@pawel78: E tam. Z chamami po chamsku najwyżej. A z ludźmi - po ludzku. ;-)
OdpowiedzSkoro z ciebie taka szlachcianka to zacznij sobie jeździć swoim autem albo taksówką, a nie komunikacją miejską przeznaczoną dla plebsu.
OdpowiedzPodam Ci genialne rozwiązanie - SŁUCHAWKI W USZACH. I mp3, a jak wolisz "hipstersko" to może być walkman. Ewentualnie książka/gazeta i odpływasz.
OdpowiedzAle ludzie macie problemy, 1. niby dlaczego nie mogę rozmawiać przez telefon w autobusie? to że ktoś rozmawia o intymnych sprawach, jego wola, nie jestem w kinie czy kościele że mam być cicho. Jak ktoś krzyczy to zwróć uwagę albo opie*dol albo kup sobie zatyczki do uszu. 2. Skoro ci to przeszkadza to zwróć uwagę, że chcesz usiąść, jak nie to w czym problem? 3. To jest dość uporczywe, ale jak ci coś przeszkadza to powiedz, grzecznie, chamsko, podtekstem, jakkolwiek. 4. To samo. Serio ludzie płaczecie że coś wam przeszkadza a siedzicie w kątku i się nad sobą użalacie, jakby nie było większych problemów.
OdpowiedzSkoro ci się odechciewa to nie jeździj- proste. Rower, taksówka, ewentualnie- na piechotkę. I na zdrowie ci wyjdzie. Nigdy nie odbierasz telefonu w autobusie? Chociaż w tym wypadku różnicę robi jeszcze perspektywa- czy jest się kierowcą, czy pasażerem. Czepiacie pierdół które z piekielnością mają tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. Świat jest na tyle zły, podły i nikczemny, że wyszukiwanie problemów na siłę w tym, że ktoś odbierze telefon obok was (jak śmiał!) jest śmieszne i żenujące. Człowiek usatysfakcjonowany i szczęśliwy nie czepia się tak na siłę, więc problem chyba masz ty.
Odpowiedz@TruskawkowyMuss: tak łatwo powiedzieć by nie jeżdzić komunikacją miejską. Polecam rano jechać rowerem np. ze Starej Miłosnej do śródmieścia w Warszawie :) albo chociaż na piechotkę :) a widziałeś w jakim korku potrafi stać taksówka rano na Trasie Łazienkowskie? Tak, odbieram telefon, ale najzwyczajniej w świecie, nie roztrząsam życiowych problemów przez całą drogę :) Pozdrawiam!
Odpowiedz@Shrew: Pisałam o tym już kilka razy przy innych okazjach, ale napiszę jeszcze raz. Źle Ci w polskiej komunikacji miejskiej to przeprowadź się do Anglii do mniejszych miejscowości. Tutaj to albo na piechotę, albo własny samochód, albo taksówka. Ja mam rower i jeżdżę nim na dosyć duże odległości. Od Starej Miłosnej do Śródmieścia jest ok. 20km to mniej więcej godzina drogi rowerem, do pracy mam niewiele mniej, przy dobrych warunkach jadę ok. 40 minut. Ile ja bym dała za połączenie autobusowe takie jak w PL, tęsknię też za tramwajami. A tak? Jeździ tutaj taki "autobus widmo", tzn. są przystanki, a nigdy go nie widziałam i rozkładu brak. W Warszawie miałam kartę miejską na dwie strefy i jechałam z jednej strony miasta na drugą słuchając muzyki, czytając, a czasami nawet odrabiając lekcje. I tęsknie za tym, że tak się DAŁO.
Odpowiedz@Shrew: Pewnie, że łatwo powiedzieć. Łatwo też marudzić i narzekać na wszystko. Nie dostaniesz medalu za użeranie się w autobusie, więc skoro tak ci to przeszkadza to przerzuć się na inny środek transportu. Proste. Jednak odbierasz telefon? Więc w takim razie weź pod uwagę, że też możesz być dla kogoś denerwująca i piekielna- a roztrząsanie życiowych problemów to dla każdego co innego oznacza. Niektórzy też może nie mają ochoty słuchać, że np. zaraz wysiądziesz i kupisz bułki na śniadanie. Nie krytykuj innych za coś co robisz sama bo to się nazywa hipokryzja. Również pozdrawiam. PS. Tak poza tym- jestem kobietą :)
OdpowiedzPrzeginasz autorko. W autobusie wyciągam książkę, bez względu na tłok, i czytam całą drogę. Chyba, ze jadę 5 minut, to zajmuję się myśleniem o różnych sprawach i nie interesuję się otoczeniem. Co i Tobie radzę, bo będzie Ci się lepiej jeździło.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2015 o 22:14
@katem: a co ma książka do powyższych sytuacji? jak ktoś siedzi, jest cicho i nie przeszkadza do czemu ma nie czytać?
Odpowiedz@Shrew: TY sobie wyciągnij książkę, to nie będziesz zwracać uwagi na otoczenie.
Odpowiedz@Shrew: Bo społeczeństwo ma w ogóle siedzieć cicho, nie przeszkadzać i najlepiej nie robić nic poza schemat? Jedna Korea Północna już jest.
OdpowiedzDo 1 się przyzwyczaiłem i już ignoruję. Czasem można coś podpowiedzieć i współpasażerowie mają radość. 2 jest irytujący ale chyba nieświadomie. 3 - hmm, widziałem lepsze. Tłok w tramwaju. Kobieta koło mnie dziwnie dyszy. Przy niej dość blisko facet. Wcześniej wyglądali jakby się znali, teraz ani rozmowy ani kontaktu wzrokowego. Zerkam w dół, a on ma rękę w jej majtkach :) Cóż, mają ludzie fantazję. Nawet zauważyli ze zauważyłem, ale postanowiłem im nie przeszkadzać. Mają ludzie fantazje seksualne, dopóki mnie nie tykają to nic mi do tego. I typ 4 - murzyn ze słuchawkami na uszach. Tłok, nie ma się jak odwrócić, no ścisk straszny. A ten się musi bujać. I koniecznie, ale to koniecznie trzeba machać rękami na boki. Niesamowicie irytujący typ. Takie nieskoordynowane, nagłe wyrzuty rąk w bok. Oczywiście za każdym razem kogoś trafiał. W końcu go ludzie wypchnęli. Próbował się stawiać ale chyba zauważył że może skończyć się linczem. Zwyzywał nas od rasistów i został na przystanku.
Odpowiedz