Mieszkam w bloku. Mieszka w nim również pewna rodzina z dorosłym synem, alkoholikiem. Jakiś czas temu ojciec wywalił go z domu i nie wpuszcza, więc synek mieszka i śpi na półpiętrze (między ich a naszym piętrem). Nawet by nikomu nie przeszkadzał, bo poza tym, że przeraźliwie chrapie, to jest raczej nieszkodliwy. Aż do niedawna.
Pewnego dnia wracam do domu, otwieram drzwi od bramy i co widzę? Pijaczek leży w poprzek schodów ze zdjętymi do połowy, zasikanymi spodniami i coś pod nosem mamrocze. Nad nim stoją moja siostra i mama próbujące wyjść z psem. Na próbu kontaktu ("halo, panie Tomku, wszystko w porządku?") reaguje tylko słowami "a daj mi pani spokój" i dalej leży i bełkocze. Mama mówi, że pół godziny wcześniej sąsiedzi wzywali do niego policję, bo nasikał na korytarzu. Panowie z nim porozmawiali i pojechali nic nie robiąc. Postanowiłam pójść po Straż Miejską (mam do ich siedziby dwa kroki). Powiedzili, że już wysyłają tam patrol. I rzeczywiście chwilę później zjawiła się para strażników, pana Tomka od razu poznali, przesunęli, żeby dało się normalnie chodzić i zaczęli kombinować co z nim zrobić. Resztę widziałam już tylko z okna, po około godzinie przyjechała policja i pogotowie, zapakowali go do karetki i odjechali.
Nie był to pierwszy raz, że do tej rodziny wzywa się policję. Prawie codziennie z góry słychać kłótnie, wrzaski, łomot. Jak się nie tłuką to zgrywają bardzo przykładnych obywateli i wydaje się, że nie słyszą jak ich syn chrapie, aż się cały blok trzęsie, albo nie widzą, że leży bez spodni, zasikany i utrudnia ludziom życie. Piekielność całej tej sytuacji jest właśnie w tym, że nic z takim człowiekiem nie można zrobić. Jak go policja zabierze, to wytrzeźwieje i następnego dnia znowu wróci i znowu będzie pił, sikał i chrapał. Jego rodzice nic nie zrobią (bo nie muszą) i tak kilkadziesiąt mieszkańców pewnego bloku ma utrudnione życie przez jednego faceta, który sobie nie może ze sobą poradzić.
blok
mozna mu zagrozic ze jak sie nie wyniesie to oblejecie go wrzatkiem - policja a co policcja zrobi jak pewnie zameldowany tam - jak na moim dawnym mieszkaniu sasiad menel lezal zakrwawiony na schodach to policjanci zapytali go co sie talo a on odp ze tu mieszka i wszytko gra - tyle im starczylo i poszli
OdpowiedzMinusujcie teraz. Uważam, że powinno się zrobić podmiejskie kolonie dla wszelkiej maści pijaczków i ćpunów. Nie potrafisz się ogarnąć? To zamieszkaj w raju, gdzie używki są dostępne w każdej ilości bezpłatnie. Warunkiem, żeby tam zamieszkać jest dobrowolne ubezpłodnienie delikwenta, poza tym może zapić się na śmierć,jak ma taką potrzebę, nie przeszkadzając normalnym ludziom swoim upadkiem i zapaszkiem. Nie leczy się takich ludzi, mają domy, które mogą demolować do woli, nie przeszkadza policją. Na imprezę możnaby tam było pójść i wrócić. A stali mieszkańcy mieliby żywność i używki dostępne w takich koloniach na koszt podatników. Pijak by pobalował grubo z trzy miesiące, i szczęśliwy umarł. A teraz? Leczymy ich, robimy na nich tak czy inaczej, tym mendom ciągle mało, kradną, szczają gdzie popadnie i śmierdzą. Uprzykrzają życie sobie i innym. Taniej by wyszło. Bo każdy sam decyduje o własnym życiu i jak świadomie sięga po używki (choćby raz świadomie) to ma opcję, że może zachorować na alkocholizm i powoli popełnić samobójstwo. Jak chce żyć na ciągłej bani, to proszę, tylko nie tam, gdzie ludzie usiłują żyć miło, a ja chętnie przeznaczę moje podatki, bo i tak to robię, na zapicie się podobnych panów. Byle tylko moje dzieci nie musiały oglądać podobnych scen, by nie waliło szczynami w tramwaju (przez to jeżdżę rowerem) i by ludzie nie walali się po ulicach. Słabsze jednostki i tak się same eliminują z życia. Lepiej niech nie przekazują obciążeń socjalnych dzieciom i niech chleją do woli, tylko nie tam, gdzie usiłują miaszkać i żyć ciężko pracujący ludzie. Też mam takiego sąsiada. Opieka płaci mu za mieszkanie, prąd i gaz, mi nie, jest drący ryja bucem, klnie na dzieci, co miesiąc dostaje kaske na imprezkę trwającą z tydzień, sprasza koleżków i koleżanki (wszystkie rybki śpią w jeziorze na cały regulator starej pijaczki, zapętlone trzy wersy o trzeciej w nocy przez godzinę - bezcenne), a resztę miesiąca grzebie za puszkami. On ma ubezpieczenie, mnie nie stać. Ja pracować i nie mieć na prąd, czynsz, on balować za moje. Ja muszę za granicę, bo mnie nie stać... a Polska taka piękna i Babcia została... Dlaczego, ja się pytam, dlaczego?
Odpowiedz@dzikaciekawosc: Tam od razu dawać im cokolwiek za pieniądze podatnika... chce jeden z drugim chlać, to niech sobie bimber pędzą. Natomiast ideę wysyłania takich, którzy nie chcą dać sobie pomóc poza nawias społeczeństwa, jak najbardziej popieram. Każdy może wpaść w kłopoty, każdy może stracić majątek, dom, rodzinę i się załamać. Ale dla takich są terapie odwykowe, świetlice dla bezdomnych gdzie mogą się odświeżyć. I kroczek po kroczku, można zacząć wracać do życia nawet zamiatając ulicę. Tylko że niektórym się "nie opłaca" :)
Odpowiedz@dzikaciekawosc: Według mnie niech każdy robi, co tylko chce - pije, pali, ćpa. Jeśli tylko nie włazi przez to z butami w moje życie i robi to za własne pieniądze. Nie widzę różnicy pomiędzy awanturującym się sąsiadem pijakiem puszczającym muzykę o 3 rano a awanturującym się sąsiadem puszczającym muzykę o 3 rano.
OdpowiedzRodzicom nie ma się co dziwić. Siedzi taki młody, leniwy pasożyt w domu, pije, awanturuje się, przynosi wstyd i problemy. Nie kazali mu spać na klatce, pewnie zrobili to po to, żeby zmądrzał i zaczął normalnie funkcjonować.. No ale skoro nie daje to efektów to powinni go zgłosić na przymusowe AA - procedura długa, ale może się opłaci.
OdpowiedzA co rodzina może zrobić? Pewnie tyle samo co Ty.
Odpowiedz"zapakowali go do karetki i odjechali" I to chyba jest najbardziej piekielne. Karetka robiąca za taksówkę i szpital za hotel.
Odpowiedz@mru: i dzięki temu mój macierzysty oddział ratunkowy przypomina wytrzeźwiałkę - leżą, rzygają, pierdzą, dopijają denaturę z pochowanych butelek, piją wodę z kranu na kaca, obsikują siebie i sąsiadów a po wytrzeźwieniu mówią w krótkich żołnierskich słowach co o nas myślą, trzaskają drzwiami i wychodzą. No po drodze jeszcze wypiją herbatę lub zupę.
OdpowiedzPrzymusowe leczenie wcale nie jest trudne do załatwienia. Specjalna komisja o tym orzeka i pijaczek musi się temu poddać. Inna sprawa to czy po leczeniu nie wróci do picia.
Odpowiedz@moniap: wygląda to tak, że przymus dotyczy stawienia się na leczenie. I wcale taki delikwent nie musi wyrazić na leczenie zgody. Polska rzeczywistość.
OdpowiedzCały problem jest w tym, że jego rodzice olewają sytuację. Takie akcje, że policja nic nie może zrobić z pijanym w trzy dupy gościem leżącym na klatce schodowej, są powodowane tylko przez jedną rzecz - zameldowanie w tym bloku. Co policja ma mu wtedy zrobić? Leży sobie grzecznie i próbuje oficjalnie dojść do mieszkania. Policja ma prawo nawet zmusić rodziców do wpuszczenia go do środka... bo on jest tam zameldowany i "takie prawo, że można". Tak więc pierwszą rzeczą, żeby coś z nim zrobić jest wymeldowanie go przez rodziców. Wtedy policja będzie mogła coś zrobić.
OdpowiedzPewnie zostanę bardzo zminusowany. Ale zupełnie nie rozumiem, po co właściwie wzywałyście straż miejską? I czego wy od niego oczekiwałyście budząc go? Że wstanie i zacznie rozmawiać o sztuce? I tak już było zasikane i tak. Wezwanie straży smrodu nie usunęło. Problem nadal nierozwiązany. Jak dla mnie działanie zupełnie bezcelowe. Nie zbijam się ani nie wyzłośliwiam. Naprawdę nie rozumiem czego oczekiwałyście i jaki efekt chciałyście osiągnąć. Osobiście albo postarałbym się zrobić coś żeby usunąć go na stałe (bez skojarzeń, żadnego robienia krzywdy), albo, gdybym nie wymyślił co właściwie zrobić - zignorował.
Odpowiedz