Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Prawie rok temu byłam na imprezie w jednym z warszawskich klubów. Nie…

Prawie rok temu byłam na imprezie w jednym z warszawskich klubów. Nie do końca moje klimaty, ale grała para mich ulubionych DJ'ów, więc uznałam, że przeboleję tłumy dzieciaków i rozwodnione piwo.

Zrobiło się sporo ludzi, dość niewygodnie tańczyło mi się z torebką więc po chwili namysłu (widać niezbyt długiej) uznałam, że zaniosę ją do szatni. Pokazałam pani numerek, poprosiłam o dowieszenie torby do płaszcza i poszłam tańczyć.

Po jakieś godzinie postanowiliśmy się zbierać do domu. I jakie było moje zdziwienie, gdy pani siedząca w szatni bez cienia zażenowania i wstydu powiedziała, że wydała komuś innemu moją torebkę. Zapytałam, czy to żart? Nie, pani wydała ją jakiemuś panu, bo torebkę powiesiła na jego kurtkę.

Nic nie dało się zrobić. Szatnia nie należała do klubu, była to pani wynajęta na jeden wieczór do tego miejsca, rozmowa z menadżerem kluby nic nie dała, poszukiwanie torby też. Przeżywam, jak to baba, najbardziej jej stratę, bo dokumentów przy sobie nie miałam, w portfelu jakieś drobne i kilka kosmetyków.

Co się potem okazało, pani szatniarka zrobiła kilka takich numerów, co było wyraźnie widać na facebookowej tablicy dzień po wydarzeniu. Oddawanie randomowym osobom kurtek, toreb, płaszczy zdarzyło się kilkanaście razy.

Od tamtego momentu do klubu chodzę jedynie z dowodem i kartą w kieszeni.

warszawa klub

by josefine
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PizzaPlease
28 66

"Randomowym"? A nie lepiej było napisać "losowym"? Bosz...

Odpowiedz
avatar pandora
13 35

@Niamh: mnie też to "randomowe" jakoś nie razi - spędzam dużo czasu grając w gry mmorpg, gdzie słówko "randomowy" przewija się w rozmowie kilkanaście razy dziennie, to się po prostu przykleja do człowieka i czasem ciężko się tego pozbyć. Sama raz rzuciłam do babci, żeby powiedziała na co ma ochotę na obiad, to skoczę do sklepu po matsy :)

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
9 25

@Niamh@Pandora: Ja rozumiem problem bo sam tego doświadczam, ale tylko jak mówię, a nie jak piszę. W końcu nie tak trudno użyć słownika internetowego i znaleźć tłumaczenie w mgnieniu oka. Jakby nie patrzeć, napisać coś możesz i masz czas na sprawdzenie, a nie palniesz w rozmowie i już nie możesz cofnąć.

Odpowiedz
avatar theBeetle
7 15

To konkretne słowo wchodzi też w krew, gdy ktoś pisze programy. Zaobserwowane na sobie i znajomych z roku :)

Odpowiedz
avatar nieboniebonie
-1 31

@Niamh: żałosne, jak Ci wszyscy emigranci, którzy po kilku miesięcznym powrocie do kraju, nagle "zapomnieli" własnego, ojczystego języka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@nieboniebonie: Owszem, dziwne to jest, aczkolwiek ja tu nigdzie nie wyłapałam niczego o emigrantach, ani sama też o nich nie wspomniałam.

Odpowiedz
avatar josefine
-1 35

@nieboniebonie: żałosne, jak srasz żarem o coś, co nawet nie jest prawdą - nie jestem żadną emigrantką, nie zapomniałam ojczystego języka, użyłam randomowy TAK PO PROSTU, bo używam go w codziennej mowie, tak jak ludzie w korporacjach mówią 'fuck up' jak coś schrzanią, lub że zbliża im się 'deadline'. Taaaaka filozofia. Idź na bój z korpo, że używają nieistniejących słów.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 15

@josefine: Aha. Nie tylko burakami od ciebie zalatuje, ale też jesteś z tego dumna.

Odpowiedz
avatar josefine
-1 13

@Jorn: jasne, burakami. bo się bronię, kiedy mnie atakujecie o jedno słowo.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
2 6

@Niamh: tyle, że RANDOMOWYM nie jest angielskim słówkiem a tworem nieznanej maści próbującym brzmieć po angielsku.

Odpowiedz
avatar magic1948
3 3

@Iceman1973: To język zwany "ponglisz"

Odpowiedz
avatar Matsurika
1 3

A mnie szczerze denerwuje czepianie się głupich słów na piekielnych. Każdy mówi inaczej, ale nie, ludzie się czepiają bo chyba nie mają swojego życia. Przy mojej historii też powstał taki shitstorm, moderacja zmieniła mi słowa więc postanowiłam już nie dodawać historii na piekielnych.

Odpowiedz
avatar chwilowy
1 1

@Niamh: jak ktoś jest inteligentny to raczej nie po to uczy się nowego języka żeby stary zapomnieć. Wiele starszych osób mieszkających np w stanach od dawien dawna jak do polski przyjedzie jakoś nie ma dziwnych nalecialosci. To kwestia tego jak bardzo jesteśmy rozwinieci intelektualnie

Odpowiedz
avatar pandora
12 20

@PolitischerLeiter14_88: mój tata też słucha "techniawek" i ma swoich ulubionych DJów, a jakoś nie mogę sobie wyobrazić żeby tłum dzieciaków w klubie był "w jego klimacie" :D

Odpowiedz
avatar josefine
4 36

po pierwsze - nie słucham techniwek. po drugie - serio, z czego wywnioskowanie że nie cierpię 'cebuli'? ;o jezu, ludzie, tutaj już NIC nie można napisać, bo stworzycie komuś życiorys, przekonania i wszystko. słucham muzyki, którą grają dani dje. wydali własną płytę, którą lubię. dziwne, że wy, tacy oświeceni, fani muzyki, oceniacie innych na podstawie jednego zdania. randomowe - użyłam tego słowa z rozpędu, po prostu używam go w mowie normalnie i nie jest to objaw 'ooo jeeezu, panie, jestem taka światowa i w ogóle sofistikejtet'.

Odpowiedz
avatar jass
8 18

@josefine: to czemu go nie zmienisz, zamiast się nieustannie tłumaczyć?

Odpowiedz
avatar katzschen
2 8

Czemu sobie nie darujesz głupich komentarzy, zamiast się bezustannie czepiać?

Odpowiedz
avatar magic1948
-1 3

@katzschen: Bo "randomowe", to brzmi naprawdę durnie. Mamy polskie słowa i starajmy się ich używać.

Odpowiedz
avatar josefine
8 38

Plus jeszcze jedno - że dla was jest ważniejsze użycie zwykłego słówka niż fakt, że ktoś wziął bez mrugnięcia okiem nie swoją torbę (do tego facet!) i że babka w szatni ją komuś dała. W każdej historii widzę ton pełen wyższości, bo 'ja jestem lepszy, bo robię to i to, gram w to i to, słucham to i to i jak mogą mnie oceniać', a sami robicie dokladnie to samo. Banda hipokrytów, która jak widać jednak jest dość ograniczona, skoro nie rozumie, że minęły czasy, gdzie DJ grał techniaweczkę. Straszne, ale słucham też innej muzyki, skrajnie innej od tej klubowej. Boże, jak to możliwe...

Odpowiedz
avatar Kurka
18 34

@josefine: To ja odpowiem w podobnym guście: "Ojej, napisałam historię i skrytykował mnie jakiś troll internetowy, więc wrzucę wszystkich komentujących do jednego wora i ogłoszę wszem i wobec jacy wszyscy są źli i niedobrzy!". :)

Odpowiedz
avatar Kurka
12 14

@josefine: Ton wyższości bije z komentarzy właśnie głównie trolli. Zauważ, że na jedną osobę krytykującą w ten sposób, który opisałaś, znajduje się zawsze co najmniej 5 osób, które bronią autora. To o czym mówisz to margines, a trollami nie należy się przejmować, bo im tylko o to chodzi.

Odpowiedz
avatar josefine
-1 17

@Kurka: pewnie masz rację, oddaję honor. :) zły dzień, zły i zimny dzień!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 22

Nie spodobało mi się zdanie "przeboleję tłumy dzieciaków". Dyskoteki są także dla nastolatków, i głupie złośliwości "dojrzalszej" babki są nie na miejscu. Oni mogą pomyśleć "co ta baba tu robi? To nie miejsce dla ludzi w wieku 30 plus".

Odpowiedz
avatar josefine
4 18

@jagababa91: po pierwsze - nie jestem 30 plus. po drugie - chodziło mi raczej o to, że wpuszczane były serio DZIECI, wiek maksymalnie 16 lat, bo nikt dowodów nie sprawdzał. nie mam nic do nastolatków, aż tak stara nie jestem, ale jak widziałam w Powiększeniu (o które akurat w historii nie chodzi) maks. czternastolatkę pijaną jak szpadel, to chyba coś jest nie tak? plus ja też młodo wyglądam, ale jednak da się odróżnić 25 latkę od niezrobionej (czyt. nie wymalowanej mocno) piętnastolatki. Przynajmniej przez dziewczynę, bo z panami bywa różnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2015 o 17:26

avatar nisza
16 18

@josefine: mnie ostatnio znajomi wyciagneli do klubu, calkowicie bez jakiegokolwiek planowania. Zazwyczaj sie nie maluje, ubrana bylam w grzeczna sukienke jak do cioci na imieniny. Pan bramkarz wpuszczal bez mrugniiecia okiem laski max. 16 lat, ale z tona tapety.. Mie cofnal i kazal dowod pokazac. Mam 26 lat i mlodo wygladam. Ale nie wiedzialam, ze az tak.. :)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
14 18

@jagababa91: akurat kluby są znacznie bardziej dla ludzi w wieku 30+ niż dla dzieciarni. Chociażby z tej przyczyny, że dorośli bawią sie odpowiedzialnej i bezpieczniej. Sama widziałam dziewuszkę, max liceum, która tak się schlała, że wzywano do niej karetkę. Serio, skoro alkohol jest sprzedawany powyżej pewnego wieku to trzymajmy się tej konwekcji i nie wpuszczajmy do klubów 16-latków.

Odpowiedz
avatar josefine
1 13

@grupaorkow: dokładnie. plus jak widzę klub, w którym na parkiecie, obok dj'ki można palić to już w ogóle mnie skręca. pijani, często naćpani ludzie + ogień, plus małe pomieszczenie… dlatego częściej jednak siedzę w domu. :)

Odpowiedz
avatar Kurka
2 4

@grupaorkow: a co ma do tego konwekcja?

Odpowiedz
avatar nieboniebonie
-4 38

Randomowy? Bo padnę... Koleżanko takiego słowa nie ma w słowniku języka polskiego. To, że weźmiesz angielskie słowo "random" i dodasz polsko-brzmiącą końcówkę, nie sprawi, że takie słowo zaistnieje. Porażka na całej linii, a nie sorry failrażka na całej linii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 28

@nieboniebonie: Aż takiego czepialstwa jeszcze nie widziałam... Co się dzieje z tą stroną? Aa, no tak - ferie..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2015 o 18:14

avatar josefine
3 19

@NoFace: a ja właśnie się w ogóle nie zdziwiłam. ocenianie JEDNEGO SŁOWA, a nie całej historii to przecież klasyk.

Odpowiedz
avatar mailme3
-3 15

@josefine: Oh jeah fakin pipole cie cheatujom. Pissuj na nich i noł stressen, bo ju noł importantniejsze jest jaki da hell aksidentny wypadek to był. cheatujoncym nołlifom talkujemy NIET!

Odpowiedz
avatar josefine
4 8

@mailme3: śmieszna afera o jedno słowko, że też się chciało… ;)

Odpowiedz
avatar glan
22 24

Wiem, że wszyscy mnie zrandomują ;) za ten komentarz ale napiszę dla odmiany coś w temacie. Nie wzywaliście policji? Przecież to ewidentna kradzież. Twoja torebka - powierzyłaś, musisz odzyskać. Na Twoim miejscu nie obchodziłoby mnie jakie są relacje właściciela, menadżera, szatniarki. Jak się sprawa skończyła?

Odpowiedz
avatar mesing
12 12

@josefine: Na nieważny dowód z powodu innego adresu można również wziąć kredyt. Jaki to by nie był dokument należy go zastrzec i zablokować, w przeciwnym wypadku prawdopodobieństwo udowadniania, że nie jest się wielbłądem oddala się od 0% a zbliża się do 100%.

Odpowiedz
avatar josefine
3 11

@galatea: przed imprezą byłam w jeszcze innym miejscu, nie muszę się tłumaczyć z tego, że poszłam do klubu z torbą i oczekiwalam, że szatnia odpowiednio się nią zajmie.

Odpowiedz
avatar galatea
2 4

@josefine: odnoszę się tylko do Twojej konkluzji.

Odpowiedz
avatar kitusiek
5 19

Czytam, patrzę, 28 komentarzy - "pewnie większość się czepia o randomowy" - no i nie myliłem się. Grammar Nazi zawsze na posterunku.. Zastanawiam się, co miała w głowie szatniarka wieszając torbę autorki na kurtce innej osoby czy wydając ludziom rzeczy, które do nich nie należały. Uznała to za dobrą zabawę, miała zły dzień i chciała sobie odreagować?

Odpowiedz
avatar josefine
2 6

@kitusiek: nie wiem, serio. to była starsza osoba, która mi się zarzekała, że 'trzydzieści lat nie miała takiej sytuacji!' tym dziwniejsze, że nagle hops, kurtki, torby, płaszcze dawane LOSOWYM osobom.

Odpowiedz
avatar PablooS
6 10

@josefine: najlepsze, że miałaś numerek, a ona powiesiła niby na czyjejś kurtce (czyimś numerku)? Chyba z takim tekstem leciała sobie w kulki. Prędzej sama ukradła, bądź dała komuś innemu bez numerka (na słowo), że to od znajomej/dziewczyny.

Odpowiedz
avatar glan
4 8

@kitusiek: Mój komentarz był pierwszym w temacie historii. Serio zastanawiałem się czy nie zostanę za niego zlinczowany.

Odpowiedz
avatar kitusiek
4 8

@glan: "Wynoś się ze swoimi przemyśleniami, my tu musimy podysk.. tfu, pokłócić się o to, czy dopuszczalne jest wstawienie wyrazu z innego języka, czy można przecinek źle postawić, literówkę popełnić!"? Zaczynam się zastanawiać, ile jest jeszcze osób na piekielnych, którzy oceniają historie za treść, a nie sposób, w jaki je napisano..

Odpowiedz
avatar josefine
6 8

@kitusiek: tym bardziej, że to wszystko poszło o krok dalej, niż zwrócenie uwagi, wylano mi wiadro pomyj, wmawiano mi emigrację, bycie burakiem i inne miłe rzeczy. o jedno słowo. masakra z tym, co tu się teraz dzieje.

Odpowiedz
avatar magic1948
-2 2

@josefine: A gdzie autorko miałaś te wiadro pomyj, ze Ci je wylano? Widać, masz chyba problemy z j. polskim, bo jak już, to wylano NA CIEBIE wiadro pomyj.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
6 16

Znów wiadro pomyj wylane na głowę z powodu jednego słowa zaczerpniętego z obcego języka. Dość często zaglądam do komentarzy pod historiami i tego typu wypowiedzi komentujących zaczynają mnie już śmieszyć. Zgadzam się, że powinniśmy dbać o nasz język. Coraz więcej osób wypowiadających się po polsku robi głupie błędy i ma ograniczone słownictwo. Pewne błędy są już tak popularne, że ciężko jest je dostrzec. Nie rozumiem jednak, dlaczego JEDNORAZOWE użycie w opisywanej historii słowa obcego pochodzenia musi od razu dominować treść komentarzy zamieszczonych pod nią. Co do historii i szatniarka piekielna i osoby odbierające nie swoje rzeczy. Chociaż grupę klubowiczów wybierających się do wyjścia można niejako usprawiedliwić - pijani, nie za bardzo kojarzą, myślą "a może to znajomego, może pomyliliśmy numerki na szybko". Oczywiście nie usprawiedliwiam świadomego zabierania cudzej własności. Biorę jednak pod uwagę różne możliwości. Piekielne niewątpliwie jest też to, że w takich sytuacjach klub nie poczuwa się do odpowiedzialności. Jakiejkolwiek. Tym bardziej, że nie chodziło o jedną osobę (bo rozumiem, że jedno zgłoszenie można jeszcze uznać za jakąś próbę wyłudzenia). Szkoda torebki. Pozostaje jedynie cieszyć się, że nie było w niej nic wyjątkowo cennego.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
3 3

@PablooS: Rozumiem, umiem czytać ze zrozumieniem. Widziałam wcześniej opublikowane komentarze. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele miejsc wprowadza takie bezprawne "zasady". I nie są to tylko kluby. Z informacją, że "miejsce X nie ponosi odpowiedzialności za rzeczy pozostawione w szatni" spotykałam się już w wielu miejscach w tym chociażby teatrach. I wszystkie miejsca skutecznie umywają ręce, bo niewiele osób jest dokładnie zaznajomionych z przepisami. Albo po prostu zainteresowani twierdzą, że nie warto się szarpać z policją i danym lokalem dla przedmiotu, który nie ma wyjątkowo dużej wartości. Nie za bardzo wiem, co Twój komentarz miał wnieść. Bo sprawa z szatniami wygląda jak wygląda. I to zresztą nie jedyny przypadek, gdzie prawo sobie, a rzeczywistość sobie.

Odpowiedz
avatar josefine
2 2

@Szyszkowa: mój facet jest prawnikiem, więc jak pani tylko zaczęła swoje 'ale my nie pono…' to już jej szybko przerwał, że pogadać tak to ona sobie może. Wiadomo jak wyszło w praktyce - noc, ludzie zmęczeni, tłumy pijanych, ja nie miałam już siły się kłócić, bo byłam bliska placzu (z bezsilności), policja - lepiej nie, bo nieważny dowód (więc kara), klub rozkłada ręce, szatniarka też zaskoczona i zdziwiona że jak to? Właśnie znalazłam to minione wydarzenie: zginęła moja torebka, torebka innej pani (dzień wcześniej), dwie kurtki. A to tylko info w komentarzach pod ogłoszeniem o mojej torebce.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
7 9

"Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?" "Cham się uprze i mu daj." Ciekawe czy szatniarka była aż tak bardzo nierozgarnięta, że dawała torebki na chybił trafił, czy może sama je kradła, a ludziom wciskała kit. Jeżeli jednakto pierwsze, to też nienajpepiej to świadczy o klienteli tego klubu. Uczciwy człowiek nie powinien brać rzeczy należącej do kogoś innego.

Odpowiedz
avatar josefine
2 2

@Fomalhaut: ja jestem w stanie przyjąć, że ktoś był pijany i się nie zorientował. Brałam więc pod uwagę, że: - wyrzucił gdzieś torbę po drodze, jak się zorientował, że nie jego; - ewentualnie dnia następnego torbę oddał do klubu Jak widać, żadna opcja się nie potwierdziła.

Odpowiedz
avatar kasiunda
15 17

Czy tylko mi się wydaje, że kobieta wcale nie wydała torebki komuś innemu, tylko ją ukradła? Dziwne, że przy tak dużej ilości ludzi doskonale pamiętała, że torebkę powiesiła na kurtce jakiegoś faceta i później mu ją wydała. Skoro to pamiętała i zakonotowała, to albo zrobiła to złośliwie, albo to była ściema i szatniarka obłowiła się w kilka fajnych ciuchów i torebek.

Odpowiedz
avatar ncc1701
4 4

@kasiunda: Dokladnie takie same mialem pierwsze skojarzenie, zwlaszcza po informacji ze "na Facebook bylo ze szatniarka zrobila kilka takich numerow". Raz moglo sie zdarzyc, ze powiesila czyjas torebke na numerku obok, ale kilka razy? Raczej bardziej prawdopodobne, z po prostu zwinela wszystkie torebki zeby potem przejrzec zawartosc...

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
5 5

@kasiunda: A to jest bardzo prawdopodobne. Zgodzę się, że gdyby faktycznie szatniarka "z automatu" powiesiła torebkę w złym miejscu i wydała ją na szybko innej osobie, to najpewniej nawet by się nie zorientowała, że coś takiego miało miejsce. Mocno wątpliwe jest, że zapamiętała wszystkich, którzy coś dawali do szatni, albo z niej odbierali. Pewnie lepkie łapki miała. Cóż... Na miejscu autorki cieszyła bym się, że to była tylko torebka. Owszem - przedmiotu samego w sobie szkoda, jednak gdyby zginęły jej dokumenty miałaby znacznie większy problem.

Odpowiedz
avatar josefine
2 2

@Szyszkowa:@Szyszkowa: najgorsze jest to, że JESTEM PEWNA, że torebkę wieszała na moim płaszczu. patrzylam, jak wiesza ją, bo nie odeszłabym bez sprawdzenia. Nie piłam alkoholu, więc też upojenia zarzucić nikt mi nie mógł. Przyznam też szczerze, że nie rozważyłam opcji, że szatniarka zawinęła dla siebie - rozglądałam się po jej kantorku, sama powiedziala 'proszę, proszę sprawdzić, tu jej nie ma', ale pewnie zdążyłaby to gdzieś schować. Ostatnio też byłam w tym klubie (bez torebki tym razem :)) jest wciąż ta sama pani, więc wymówka pt 'ojej, jestem tu na jeden wieczór' nie wyszła. Tamtego wieczoru chodziliśmy po okolicy, ale byliśmy też w klubie na przeciwko - może ktoś się pomylił, nie wiedział, gdzie był (w Pałacu Kultury są dwa kluby na przeciwko siebie, jak ktoś jest 'zawiany' to może nawet nie pamiętać, z której strony wychodził, ale oczywiście nic. Parę dni po (dwa, maksymalnie trzy) przejrzałam allegro, portale wymienne i sprzedażowe, olx, bo może torebka by była. była skórzana, więc troszkę warta. Ale nic nie znalazłam.

Odpowiedz
avatar slothqueen
6 6

Wydaje mi się, że to normalka w tych co bardziej "szemranych" klubach. Kiedyś zdarzyło mi się uczestniczyć w licealnym półmetku w pamiętnym K10 w Wałbrzychu - w szatni na numerek zostawiłam torebkę i nową, skórzaną kurtkę (btw był środek zimy, wiadomo - półmetek). W połowie imprezy zdecydowałyśmy się opuścić lokal z koleżanką, która miała swoje rzeczy na moim wieszaku - oddaję numerek, biorę torby i kurtkę. Idziemy z koleżanką pod wejście, gdzie zauważam, że nie ma mojej kurtki. Wracam do szatniarki, proszę o wydanie mojej własności, a ona mi na to, że bez numerka mi nie wierzy, i że ona pamięta, że nic więcej na naszym wieszaku nie było. Na to ja odnajduję kurtkę wzrokiem, pokazuję, i jeszcze raz proszę o wydanie. Szatniarka odpowiada, że bez numerka można odbierać tylko "zagubione rzeczy, i to tuż przed porannym zamknięciem klubu" (sic!). Na szczęscie poddała się, gdy obwieściłam, że w takim razie postoję tutaj do rana i będę jej pilnować. Może pokrzyżowałam jej tym plany jeszcze kilku kradzieży na tę noc...

Odpowiedz
avatar josefine
3 3

@slothqueen: to był klub w Pałacu Kultury, impreza po targach modowych, stąd wynajęta szatniarka.

Odpowiedz
avatar Draco
6 10

Napiszę to dosadnie, może dotrze do wszystkich. Trzeba być kompletnym debilem, żeby zostawiać torebkę w szatni w klubie. To samo dotyczy zostawiania wartościowych rzeczy i portfeli w kurtkach. W przypadku 99% szatni jest na widoku napis, że "za rzeczy pozostawione w szatni, szatnia nie ponosi odpowiedzialności". To nie jest zapis prawny, ale informacja. Czemu? Bo jest ryzyko pomyłki przy wydawaniu ubrania, zniszczenia, albo kradzieży. Szatniarze kokosów nie zarabiają, więc niektórzy mogą się zdecydować na przywłaszczenie pieniędzy, albo wartościowych rzeczy. Szatniarz to też nie Chuck Norris i nie będzie stawiał oporu, gdy właduje mu się nagle grupa kilku facetów. Wielkim problemem nie jest przedostanie się na drugą stronę "lady" (no chyba, że są kraty), zastraszenie szatniarza pracującego tam za grosze i przeszukanie kurtek. W każdym razie pierwszą rzeczą po zaistnieniu opisanej sytuacji powinien być telefon na policję. W torebce nie musi być nic cennego, chodzi o sam fakt kradzieży. Policja przyjedzie i zbada sprawę. Jeżeli torebkę przywłaszczyła szatniarka, to mogłaby się wystraszyć i torebka mogła by się "nagle odnaleźć". A jeżeli torebkę naprawdę wydała komuś innemu (bo np. ją zastraszył) to policjanci mogliby uzyskać rysopis gościa i go poszukać. Oczywiście, jeżeli w torebce nie było nic cennego i sama torebka nie była jakoś super droga, to policja pewnie szybko umorzy dochodzenie. Kradzież mienia o wartości poniżej jednej czwartej płacy minimalnej, czyli obecnie coś ponad 400 zł to tylko wykroczenie, a nie przestępstwo. Ale trzeba takie rzeczy zgłaszać! Bo inaczej złodzieje poczują się już całkowicie bezkarnie.

Odpowiedz
avatar Kezia
1 1

Dlatego właśnie ja nigdy nie odaję torebki do szatni zawsze staram się brać mała na pasku. Miałam już parę nie przyjemnych sytuacji związanych z klubowymi szatniami . Ostatnio na przykład w klubie Remont spotkała mnie dość dziwna sytuacja miałam wspólny numerek z dwoma koleżankami podczas odbierania rzeczy wszystkie ubrania się zgadzały z wyjątkiem mojej kurtki ,zamiast mojej otrzymałam cudza , poinformowałam o tym szatniarza zaczął szukać po całej szatni zguba się jednak nie znalazła wiec poszedł po menagera który pozwolił mi wejść do szatni i pod nadzorem poszukać kurtki, niestety nie udało mi się jej znaleźć , przeprosili i wydali mi cudza kurtkę , a mi ni pozostało nic innego jak wyjść w czyjejś kurtce..

Odpowiedz
avatar Matsurika
-1 1

@Kezia: czekaj... Czyli tak po prostu wzięłaś czyjąś kurtkę? Rozumiem że zimno ale to nie ma sensu.

Odpowiedz
avatar voytek
-1 1

nie ma zadnych przeszkod prawnych a bys zlozyla zawiadomienie na policji o kradziezy i zazdala od pani i klubu stosownego odszkodowania!

Odpowiedz
Udostępnij