Niektórzy cieszyli się z tego, że spadł w końcu śnieg, aż za bardzo.
Wracam do domu, mijają mnie uczniowie okolicznej zawodówki, którzy właśnie skończyli lekcje. Idę spokojnie i nagle czuje mocny ból z tyłu głowy, zachwiałam się. Przykładam w miejsce bólu rękę i czuję zimno oraz trochę śniegu. Odwracam się i widzę dwóch chłopaków, którzy biegną i aż nie mogą ze śmiechu.
Nie pisałabym o tym gdyby nie dwa fakty, mianowicie:
Śniegowa kula została rzucona z całej siły.
Druga sprawa to po powrocie do domu wyjęłam ją z kaptura kurtki w prawie nietkniętym stanie. Była bardzo mocno ubita, twarda prawie jak kamień.
Miejsce w które dostałam boli mnie do tej pory i mam tam ładnego guza.
Cieszę się, że nie dostała osoba, która ma jakieś problemy zdrowotne, bo mogłoby nie skończyć się to jedynie na guzie.
ulica
może masz pecha, być podobną do jakiejś wrednej nauczycielki
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Raczej nie, z twarzy wyglądam raczej jak dzieciaczek. Obstawiają, że mam lat 15, więc to chyba nie to :>
Odpowiedz@Dorci: no to pewnie konskie zaloty :)
OdpowiedzA do szkoły w tej sprawie podejść nie mogłaś? Gratuluję, teraz jak coś poważnego ci się stanie rozumiem że też olejesz sprawę.
Odpowiedz@iks: Podeszłabym do szkoły, ale nie widziałam nawet ich twarzy, więc i tak by im nic nie zrobili skoro nie wiedzą nawet komu.
Odpowiedz@Monika Leder: Twój kkomentarz również zasługuje na miano: Ból d... level 30. Żal Ci, że sama nie oberwałaś taką kulą? To nie czasy neandertalczyków (ponoć) by walić kobietę w łeb maczugą bo się komuś podoba(?) i szczerzyć się durnowato myśląc, że to fajny pomysł na podryw...
Odpowiedz