Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Połączenie z dnia dzisiejszego. Historia niezbyt piekielna, ale dość... dziwna. [J] -…

Połączenie z dnia dzisiejszego. Historia niezbyt piekielna, ale dość... dziwna.

[J] - Ja [K] - Klientka

[J]-Witam, w czym mogę pomóc?
[K]-Chciałabym 2GB internetu włączyć.
[J]-Na tym numerze z którego pani dzwoni?
[K]-Nie.
[J]-Poproszę więc o numer o który chodzi.
[K]-(podaje numer z którego dzwoni)
[J]-Dooobrze... Imię i nazwisko właściciela?
[K]-Tak.
[J]-Hmmm... IMIĘ I NAZWISKO WŁAŚCICIELA.
[K]-(podaje pesel)
[J]-Proszę pani... Imię. I. Nazwisko. Właściciela.
[K]-Wie pan Co? Z panem to się strasznie trudno dogadać! TRZASK!

Nie mam więcej pytań.

call_center

by Armageddonis
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BOReK
21 21

A co jeśli właściciel jest Koreańczykiem i nazywa się po prostu Tak? :D

Odpowiedz
avatar misiafaraona
-2 12

@BOReK: Nawet Koreańczyk będzie miał i imię i nazwisko.

Odpowiedz
avatar Mahmurluk
23 23

@misiafaraona: Na przykład Tak Tak.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
6 16

Skąd ja to znam... -Poproszę piwo takie a takie. -Ten, czy tamten rodzaj/smak/pojemność? -Tak. -E... Ale takie czy takie? -... ... ... Na co pani jeszcze czeka? -Pytałam, czy ma być to, czy tamto. -No oczywiście że tamto! To co pani nie wie!? -Dopóki pan mi nie powie, to nie wiem, jakie pan woli... -Pani jest niemiła! -... Czy podać piwo z lodówki? -Nie! Pani chce, żebym się przeziębił!? I tak codziennie...

Odpowiedz
avatar bardzodziwnyNick
-2 6

@Poecilotheria: Uroki pracy z niezdecydowanymi klientami. Mina numer 5 i jedziemy dalej. :D

Odpowiedz
avatar Zmora
8 8

@bardzodziwnyNick: Oni nie są niezdecydowani, oni są właśnie tak bardzo zdecydowani. Po prostu, jak zadajesz pytanie “Podać A czy B?”, to oni są tak bardzo zdecydowani, że jak tylko usłyszą “Podać A” to oni już, już mówią “Tak”, zanim usłyszą, że tam było też “czy B?” Problem jest taki, że zanim sygnał z ozgu takiego klienta dojdzie do ust, zanim wyprodukuje dźwięk, zanim ten dźwięk dotrze do twoich uszu, to ty już zdążysz powiedzieć “czy B?”. No i się robi zamieszanie, bo klient już sobie w mózgu odhaczył, że powiedział o co chodzi lub był tak zaaferowany opcją A, że w ogóle się nie skupił na B, więc nawet nie wie jaka opcja B była, więc dlatego taci klienci często proszą o powtórzenie pytania, jak już się zamieszanie zrobi, bo się zupełnie gubi we własnych myślach (w końcu on już powiedział co chce, a przecież była tylko jedna opcja do wyboru, prawda? Jak to druga opcja była? Jaka?). A kasjer w tym samym czasie zupełnie nie wie, co się dzieje i co klient chce, więc powtarza pytanie, tym samym wybijając klienta z jego pewnego siebie i zdecydowanego stanu i tym samym sprawiając, że się klient gubi. Wierzcie mi na słowo, ja jestem typową klientką tego rodzaju. Rozprasza mnie, że kasjerzy po prostu oczekują niezdecydowania od klientów, przynajmniej minimalnego i potem się tak głupio kończy. :D Ewentualnie zdarzają się tacy, co zamiast się gubić, zupełnie nie przyjmują do wiadomości, że druga opcja była i kończy się wtedy jak w komentarzu Poecilotherii. :D

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
1 3

To nie do końca tak, że ja oczekuję niezdecydowania. Zdarzają się się klienci (niestety rzadko), którzy potrafią powiedzieć "poproszę piwo takie w puszce z lodówki" i wtedy problemu nie ma :) W większości też nie jest problemem odpowiedź na proste pytanie (zawsze w formie "to, czy tamto", dawno już się nauczyłam, żeby nie pytać "jakie?" bo to już powoduje kompletną dezorientację), ale praktycznie codziennie trafi się ktoś, kto albo odpowiada jak w przytoczonym dialogu, albo rzuci "piwo" i prośbę o sprecyzowanie zupełnie ignoruje (po prostu nie odpowiada, jakby pytania w ogóle nie było) Klienci nie ogarniają, ż sklep ma w asortymencie coś jeszcze, oprócz towaru, który akurat klient ma na myśli. Ja po prostu MUSZĘ zapytać, bo jak ktoś mówi "gorzką", to mam do wyboru ze dwadzieścia różnych rzeczy, a nie potrafię czytać w myślach. Kiedyś facet mi zrobił awanturę, bo nie wiedziałam, że w jego języku "zimna butelka" = Bols 0,7 z lodówki... Ale wszystko na spokojnie i bez nerwów, ten sam facet teraz, jak mu się zdarzy czasem przyjść, ładnie mówi co chce i jeszcze miłego dnie życzy :) Cierpliwością się wychowuje stałych klientów ;)

Odpowiedz
avatar wonsik
5 9

Gdybyś dodał "poproszę o imię i nazwisko właściciela" to więcej ludzi dzwoniących by rozumiało o co chodzi.

Odpowiedz
avatar Armageddonis
-4 8

@wonsik: Pytałem 3-krotnie. Myślę że odpowiedź na pytanie o Imię i Nazwisko właściciela, gdy rozmawiamy o konkretnym numerze telefonu raczej nie jest zbyt trudna...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 12

Rzucenie "Imię i nazwisko właściciela" może niektórych skonfundować. Tak trudno było pełnym zdaniem "Proszę podać imię i nazwisko właściciela numeru", co? Zwłaszcza jak widać, że ktoś nie do końca załapał za pierwszym razem?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 16

@Armageddonis: A ja wychodzę z założenia, że mówienie pełnymi zdaniami to podstawa jasnej i kulturalnej komunikacji - i ktoś przyzwyczajony do kulturalnych rozmówców może być zmieszany tekstami na poziomie archetypowej Pani Halinki z Urzędu.

Odpowiedz
avatar quisti
-1 3

@bloodcarver: Zgadzam się - mówienie pełnymi, zrozumiałymi zdaniami to podstawa dobrej komunikacji. A już w szczególności, jeżeli pracujemy w call center i widzimy, że z klientem są tego rodzaju problemy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

Rozmowa z klientem z zeszłego tygodnia: Ja: W jakich godzinach jest dostępny lokal? K: [Podaje adres] Ja: Dobrze, ale w jakich godzinach technicy mogą przyjść K: Tak, tak, można dzwonić w każdej porze. Ja: Ale kiedy lokal jest otwarty K: Dobrze, to pan mi numer zgłoszenia na telefon wyśle. Nie, nie doszedłem z nim do porozumienia, wpisałem wszystko na pałę. Miałem nieodparte wrażenie, że ten człowiek rozmawia z kimś innym i jemu odpowiada :D

Odpowiedz
Udostępnij