Historia opowiedziana przez znajomą z pracy. Trudno uwierzyć, że coś takiego może przytrafić się w biały dzień w miejscu publicznym, jakim jest autobus miejski.
A było to tak.
Koleżanka jechała sobie spokojnie do pracy. Oprócz niej w autobusie było jeszcze kilka osób, w tym dwójka gimnazjalistów. Nie zachowywali się oni jakoś specjalnie uciążliwie, ot młodzież jadąca do szkoły. Nagle autobus zatrzymał się na przystanku na żądanie, ale nikt z niego nie wysiadł, ani do niego nie wsiadł. Zdarza się. Czasami ktoś oprze się niechcący o przycisk, albo po prostu się pomyli, albo rozmyśli. Normalna sprawa.
Ale nie dla kierowcy rzeczonego autobusu. Gość wpadł wściekły do części dla pasażerów i zaczął się drzeć, kto wcisnął przycisk stopu. Jego uwagę natychmiast zwrócili gimnazjaliści, do których doskoczył z dalszą awanturą. Gdyby na tym się skończyło, to może nie byłoby tak piekielnie. Ale niestety.
W autobusie jechało także dwóch napakowanych dresów, którzy od razu zwietrzyli pretekst do bójki. Doskoczyli do chłopaków i wyciągnęli przez drzwi, po czym spuścili im porządny łomot na przystanku.
Pan kierowca natomiast spokojnie wrócił do siebie. Poczekał, aż karki skończą swoją robotę i wsiądą sobie z powrotem do autobusu...
--------------
W reakcji na komentarze do historii: Tak, reszta pasażerów, łącznie z koleżanką, także była piekielna, ponieważ pozwoliła na pobicie dwójki dzieciaków. Niestety, tak bywa, że jeśli krzywda nie dotyka kogoś bezpośrednio, albo kogoś z rodziny to ludzie mają to w d...
komunikacja_miejska
A koleżanka oczywiście nie wezwała policji, prawda?.. jej samej za taką postawę należy się porządny łomot.
Odpowiedz@bloodcarver: Nie odpowiadam za to, co robi koleżanka, albo czego nie robi. Fakt, że nikt nie wezwał policji jest także przerażający.
Odpowiedz@bloodcarver: Tym razem ja będę piekielna, ale co miała zrobić ta koleżanka? Postawić się dwóm dresom i zebrać łomot czy dzwonić przy nich na policję i też zebrać łomot?
Odpowiedz@Astarte25: popieram, ja bym spróbowała dyskretnie nagrać zdarzenie, bo nie widzę jak ważąc mniej niż 50kg walczę z dresami, moja siostra metr piędziesiąt w kapeluszu (no może 6cm więcej) też by raczej zbyt wiele nie zwojowała.
OdpowiedzTrudno uwierzyć? Po braku reakcji PIEKIELNEJ koleżanki i pozostałych pasażerów, można spodziewać się częściej takich sytuacji. NIKT nie stanął w obronie chłopców, kiedy chamowaty kierowca ich atakował słownie, potem zbierali łomot od dresów - naprawdę pasażerowie biernie się przyglądali? I potem jak gdyby nic, kontynuowali jazdę? Powtarzam: to Twoja koleżanka i współpasażerowie byli PIEKIELNI a nie tylko cham i dresy.
Odpowiedz@azer: Nie ma to jak najechać na świadków zdarzenia zamiast na realnych sprawców... Wszyscy w tej historii byli piekielni w równym stopniu.
OdpowiedzDziwne, dresy i gimnazjaliści zazwyczaj są wobec siebie neutralni. Zwłaszcza, ze sporo gimnazjalistów to takie kibicowsko-dresikowe przedszkole. W tym wypadku dresy musiały mieć jakiś powód by ruszyć do wyrównanej walki (2 na 2). Obstawiam, że ci gimnazjaliści to byli swag'owcy w rureczkach i z wystającą wystylizowaną grzywką z pod czapki. Takim dresy by i bez powodu łomot spuściły.
Odpowiedz@Draco: Tak, bo jeśli Ci nie odpowiada czyjś wygląd, to możesz go bezkarnie pobić. Bardzo interesujące podejście.
Odpowiedz@pomidorowa: Nie tyle podejście, co wyjaśnienie sytuacji. Niewykluczone, że to właśnie któryś z karków nacisnął przycisk, żeby mieć pretekst do bójki.
Odpowiedz@pomidorowa: Draco nie twierdzi, że to popiera. Po prostu zaobserwował mechanizm. Lepiej by było, gdyby udawał ślepego, głuchego i głupiego?
Odpowiedz@bloodcarver: Wybaczcie, mój błąd, nie wczytałam się dobrze w komentarz. Kwestia, kto naprawdę wcisnął ten przycisk ma drugorzędne znaczenie w tej historii, moim zdaniem. Pobili niewinnych chłopaków, ludzie nie reagowali, kierowca też olał i jeszcze poczekał na łobuzów, żeby ci nie musieli czekać na następny autobus.
Odpowiedz@pomidorowa: To tak żebyś wiedziała na przyszłość jak działa psychologia dresa ;) Dresy nie zaatakują grupy osób w tej samej liczbie, albo większej niż oni. Zrobią to tylko wtedy, gdy widzą, że te osoby nie dadzą rady się obronić. Wyjątkiem są tylko "byczki" na anabolach które specjalnie atakują grupy osób, żeby "się sprawdzić". Gdyby to byli przeciętni gimnazjaliści o zwykłym wyglądzie to szansa na atak by była mała. Istnieje ryzyko, że w walce jeden na jeden dresy mogłyby przegrać, bo np. któryś z gimnazjalistów ćwiczyłby samoobronę, albo posiadał np. gaz, albo nóż. Szansa na atak zwiększa się ostro, gdy wygląd tych chłopaków przypomina stereotypową "ciotę" która jest wzorcem "SWAG"owców. Dresy wiedzą, że takie osoby nie będą stawiać oporu i najprawdopodobniej to przy konfrontacji słownej zesrają się ze strachu. A teraz dochodzimy do najważniejszego punktu. Dresy nie atakują "dla sportu". Atak i pobicie kogoś to mecząca sprawa. Robią to albo dla budowania "respektu" w grupie i "na dzielni", albo dla kasy i "fantów". SWAGowcy i hipsterzy zazwyczaj mają przy sobie sporo dość drogich gadżetów. Np. najnowszy iphone, albo inny smartfon. Do tego drogi zegarek... czy drogie okulary. Najprawdopodobniej te dresy nie dość, że pobiły tych chłopaków, ale pewnie też ich okradli.
OdpowiedzCzyli nie wiadomo kto nacisnął ten nieszczęsny przycisk?
Odpowiedz@Fomalhaut: Nikt się jakoś nie przyznał.
OdpowiedzZawsze najslabszy obrywa, bo wiadomo, ze nie odda. Ja. A miejscu rodzicow dzieciakow, poszlabym do jakiegos prawnika i zalozyla sprawe cywilna kierowcy i przewoznikowi. Znajac polskie prawo, jakis przepis z pewnoscia da sie tu dopasowac, aby dalo sie chociaz troche wychowac tego kierowce i moze usadzic dresikow.
Odpowiedz@WujekGuglek: mam nadzieję, że to zrobili a kierowca to czeka w kolejce w UP.
OdpowiedzDo końca myślałem, że dostanie się kierowcy, którego zas....ym obowiązkiem jest się zatrzymać. Powinna policja zatrzymać taki autobus i dredów aresztować za pobicie a resztę autobusu spisać za współudział.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Ja myślałam, że dresy się kierowcy postawią. O.o
OdpowiedzJakby była spóźniona do pracy to pewnie sama by im wpyerdol spuściła jakby była w stanie. Nawiasem mówiąc miałem podobną sytuację w Trójmiejskim tramwaju. Jakiś gimbus wysiadając poczekał przez "trajtkiem" po czym, gdy drzwi się zamknęły nacisnął przycisk otwierania drzwi. Cóż, trajtek z otwartymi drzwiami nie ruszy, więc dodatkowe kilka sekund czekania. Nioby nic, ale pewnemu panu się to nie spodobało, więc gdy tylko zobaczył że gimbowi się zbytnio nie spieszy aby wejść do pojazdu, wyskoczył, wciągnął "młodego gniewnego" do środka i (cytuję) stwierdził: "No i komu teraz spieszno?"
Odpowiedz@Armageddonis: W trójmiejskich trajtkach jest chyba jakaś plaga takich dzieciaków...
Odpowiedz